C H A P T E R T W E N T Y O N E
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi :)
Jeżeli ktoś jest w stanie poświęcić swoje życie, aby ratować wasze, jest to wyjątkowa więź.
Jednak każdy z nas wie, jakie jest życie. Jeżeli chcemy wyjątkową więź, musimy potem odpłacić to bólem.
Tak było teraz.
Nie chciałaś otwierać oczu. Za bardzo bałaś się, co możesz zobaczyć. Trzymałaś kurczowo ciało chłopaka, które było drętwę.
Serce zaczęło ci szybciej bić.
Teraz już było ci wszystko jedno.
- Lo'ak...- wstałaś.- LO'AK ?!
Rzuciłaś broń gdzieś obok i usiadłaś obok chłopaka, który nie dawał znaku życia. Z twoich oczu zaczęły lecieć łzy, a z gardła wydobył się cichy szloch.
Złapałaś jego twarz i pocałowałaś w usta.
Myślałaś, że to pomoże, chodź wiedziałaś, że życie to nie pieprzona bajeczka.
Dostałaś jednak zawału, kiedy chłopak oddał pocałunek. Oderwałaś się od niego i spojrzałaś z mordem w oczach, kiedy chłopak się cicho zaśmiał.
- Udawałeś swoją śmierć ?!.- krzyknęłaś.
- Chciałem cię wystraszyć...- nadal się śmiał, kiedy powoli wstawał do pozycji siedzącej.
- Jesteś idiotą.- wstałaś i poszłaś w przeciwną stronę.
- No [T.I]a! Poczekaj!
Nie zatrzymałaś się, po prostu szłaś, aby tym razem to wystraszyć jego. Uśmiech cisnął się na Twoje wargi, kiedy chłopak złapał twoją talię i obrócił przodem do siebie.
- Przepraszam...- mocno cię przytulił.
- Cieszę się, idioto, że nic ci nie jest.- spojrzałaś w jego oczy.- Kocham cię, uleczyłeś moje złamane serce.
- Naprawdę ?.- spojrzał na ciebie zdziwiony.- A złamałem ci je ?
- Moja wyobraźnia.- pokręciłaś głową.- Ciągle myślałam, że...
- Że kocham Tsireye ? Nie nie nie.- zaśmiał się, biorąc w palce twój podbródek.- Kocham tylko ciebie.
- Ja ciebie też kocham, Lo'ak.- uśmiechnęłaś się, a następnie chłopak złożył na twoich ustach drobny pocałunek.
Do zobaczenia w epilogu...
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro