Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R S I X T E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę. Nie zwracajcie uwagi :)

- Lo'ak...

- Zrozumiałem to, kiedy zniknęłaś. Martwiłem się o ciebie, tak cholernie...wtedy, kiedy zauważyłem cię wpółprzytomną...myślałem, że cię straciłem.

Przytulił cię. Chciałaś odwzajemnić uścisk, ale nie zrobiłaś tego. Miałaś tak wiele pytań. Jedno z nich jest...
CO ON ROBIŁ Z TSIREYĄ TAMTEGO DNIA ?!

- [T.I] ?

- Nie możemy...ja...nie mogę cię kochać.- odpowiedziałaś.- Moja siostra...ona bardziej na ciebie zasługuje.

- Co ty piepszysz ? Przeciwko to ja kocham CIEBIE.- złapał cię za ramiona.- Nie odwzajemniasz moich uczuć, prawda ?

Oczywiście, że odwzajemniałaś jego uczucia. Tylko nie chciałaś tego psuć. Psuć tej relacji z Tsireyą. Bałaś się kogokolwiek pokochać.

- Mogę wiedzieć, co jest między tobą a Tsireyą ?

- A co ma być ?

- Ciągle was widzę razem, na przykład wczoraj byliście w jasniki kryształów. Wyglądałeś na bardzo szczęśliwego.

- To nie tak, ona...

- Każdy mówi, że to nie tak. Tsireya to dobra dziewczyna, na pewno będziecie świetną parą. A teraz przepraszam, muszę iść do rodziców.

Wyminęłaś go ze łzami w oczach.
Starałaś się doprowadzić do porządku, aby nikt nie pytał, czy coś się stało. Tak bardzo tego nie nawidziłaś.

- Musimy porozmawiać.

Spojrzałaś na swoją matkę, która wyglądała na mocno zdenerwowaną.

- Co się stało, mamo ?.- zapytałaś bez emocji.

- Twój kryształ...- podeszła do ciebie i dotknęła twojej szyi, na której powinien znajdować się kryształ ognia.

- Przecież mówiłam ci, że uratowałam Kiri.- odsunęłaś kawałek

- Wiem, ale poświęciłaś jego połowę, więc...co się stało z długą ?

- Cóż...myślałam, żeby Ci o tym powiedzieć, ale...

- Ale ?

- Ale stwierdziłam, że potem byśmy mieli mocno przerąbane i...

- [T.I] do rzeczy, bo zaraz wylewu dostanę.- warknęła.

- Prześladował nas jakiś potwór, raz porwał Tsireyę i...

- Jak ten potwór wyglądał ?.- zapytała łapiąc cię za ramiona.- [T.I]...

- Wyglądał, jak mgła, z mackami, jak u ośmiornicy...zaraz, wiesz o kogo mi chodzi ?

Ronal spojrzała raz na ciebie raz na całe Awa'atlu. Westchnęła, przykładając swoje czoło do twojego.

- Morski potwór nawiedzał nas od kiedy cię znaleźliśmy. Widzieliśmy go, jako cień, który próbował nam ciebie odebrać. Skontaktowaliśmy się z pozostałymi Na'vi. Wszyscy stwierdzili jednogłośnie.
On chciał kryształu, twojego kryształu ognia. Dlaczego ? Bo jest potężny.

- A jeżeli ognisty płyn...go dotknął ?

- Popażył się, ale to nic. Nadal może normalnie funckojonować. Teraz będzie wściekły, skoro...już go nie masz.

- I co teraz się z nami stanie ?

- Eywa jedyna wie. W końcu...

- Ronal!.- do pomieszczenia wbił Tonowari.- Nie uwierzycie, co się właśnie dzieje!

- Przerwałeś nam ważną rozmowę matki z córką.- warknęła Ronal.

- To nie jest w tym momencie ważne! Kryształ ognia...on...on...on właśnie powstaje!

Co się tutaj dzieje...

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro