Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R N I N E T E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi :)


Analizowałaś wszystko, co się ostatnio wydarzyło.
Wszystko, miałaś na myśli od kiedy rodzina Sully dotarła do twojej wioski, bo dokładnie wtedy zakochałaś się w uśmiechu jednego z braci. Już wtedy zostałaś oczarowana i dopiero po sytuacji, gdzie byłaś o niego zazdrosna  uświadomiłaś sobie, że również darzysz go pewnym uczuciem.

Twoja duchowa siostra doradzała ci, abyś znowu z nim porozmawiała.
Ale ty już sama nie wiedziałaś.

Na dodatek goniła cię jakaś nieokiełznana moc, która wzięła się ni stąd ni z owo.

Dowiedziałaś się, że twój ojciec żyje i na dodatek jest wodzem klanu ognia.

Straciłaś kryształ ognia, dzięki któremu uratowałaś Kiri jak i przyjaciół spod macek tego dziwnego potwora.

Tego było za wiele, myślałaś, że nie dasz rady tego wszystko pojąć.
Twoje życie było jednym, wielkim wulkanem, który mógłby zaraz wybuchnąć.

Delikatnie gładziłaś kryształ, który lada chwila będzie gotowy. Łzy leciały z twoich oczu, nawet nie wiedziałaś, kiedy.
Uśmiechałaś się powoli, kiedy przypominałaś sobie piosenki, jakie twoja duchowa siostra ci niedawno śpiewała.

Miałaś nadzieję, że ten dzień zakończy się dobrze. Chciałaś w końcu porozmawiać z Lo'akiem. Powiedzieć mu wszystko, co leży ci na sercu.

Ale
Się
Bałaś.

Nie chciałaś znowu sprawić mu przykrości.
Bałaś się, że cię nie zrozumie.

Dlatego czekałaś na jakiś znak.
I się doczekałaś.

Już dosłownie, kiedy miałaś wstać z zimnego kamienia usłyszałaś dźwięk, który świadczył o tym, że coś się stało.
Alarm.
Zbiegłaś z jaskini i wpadłaś do wody, przywołując swojego ślizgacza do siebie.
Popłynęłaś w stronę dźwięku.

~

Siedziałaś w wodzie, ponieważ nie chciałaś się pokazywać innym. Przerażało cię też to, że nigdzie nie było twoich przyjaciół.

- Oni tutaj przyjdą, nie możemy z nimi walczyć, oni chcą mnie!.- krzyknął Jake Sully.

- Będziemy z nimi walczyć, klan Metkayina nigdy się nie podda.- powiedział twój ojciec.

Ludzie z nieba.
Oni tu przyjdą.
Czego oni do cholery tu chcieli ?
A no tak.
Jake Sully był u nich na celowniku.

- Gdzie są dzieci ?.- zapytała księżniczka Neytiri.

Ciebie automatycznie zmroziło.
Byłaś tak jakby w tłumie, ale gdzie rodzina Sully jak i twoja ?
Czy miałaś ich teraz szukać ? Czy może..

- [T.I]!.- do ciebie podbiegł ojciec.- Gdzie są twoi przyjaciele.

- W tym problem, że nie wiem...- odpowiedziałaś szczerze.

- Nigdzie nie odchodź, dobrze ? Idź do jaskini, tam będziesz bezpieczna.

Kiwnęłaś głową, chodź wiedziałaś, że tam nie popłyniesz.
Chciałaś ratować swoją rodzinę.
Swoich przyjaciół.
I swoją miłość.
Dlatego stwierdziłaś, że wypłyniesz na wody, kiedy tylko większość armi już sama wypłynie.

~

Zaczęło być pomarańczowo na niebie.
Poszłaś do miejsca z bronią. Leżały tam prawie same włócznie, ale wiedziałaś, że na nic się one zdadzą.
Ale coś przykuło twoją uwagę.
Na jednym z lnianych stołów leżała broń. Znałaś ją doskonale.
Najpewniej Jake Sully ją zostawił i o niej zapomniał.
Nie myśląc o konsekwencjach wzięłaś ją i wsiadłaś na swojego ślizgacza.

- Spokojnie. Wiem, że wojna to nie rozwiązanie, ale czasami tak trzeba.
Czasami.- uśmiechnęłaś się słabo, bo wiedziałaś, że możesz zginąć.

Dałaś znać ślizgaczowi i popłynęłaś.

Płynęłaś wolno, ponieważ chciałaś być czujna. Na każdym kroku mogą czaić się drapieżniki, albo wojownicy byli gdzieś blisko.
Lubi sami ludzie z nieba.
Jednak nie spodziewałaś tego, że możesz zastać swoją martwą duchową siostrę a obok niej konającego jej syna.
Nie istneresowało cię już nic.
Podpłynęłaś i wskoczyłaś na jej płetwę.
Oczy miałaś zaszklone, a z twojego gardła wydobył się szloch. Krzyk, jaki za sobą niosłaś był przeraźliwy.

- Dlaczego....- warknęłaś.- Cholera!.- krzyczałaś.- Nie...proszę...

Podpłynęłaś do jej synka, który na twoich oczach i na dłoni, którą trzymałaś jego płetwę, umarł.

Nie wiedziałaś, co się z tobą dzieje. Po prostu w twoich żyłach zaczęła płynąć zemsta, adrenalina, którą chciałaś za wszelką cenę wykorzystać.
Mocniej ścisnęłaś broń, którą trzymałaś w lewej dłoni, aż twoje niebieskie palce stały się białe.

- Przysięgam, że pomszczę wszystkich, których straciłam, tracę, oraz których stracę.- warknęłaś.- Obiecuje.

Popłynęłaś w stronę punktu, który wyglądał jak skała. Niestety, to był statek, na którym później zauważyłaś swoich przyjaciół, a dalej armię twojego ojca.
Byłaś przerażona tym, co się tam działo.
Bałaś się, co zaraz może nastąpić, dlatego z tyłu oglądałaś całą rozgrywającą się akcję, do momentu, kiedy usłyszałaś donośny głos.

- Ostatnim czego chcemy to Crystal omnia. Tego kryształu ognia. Jest on warty więcej niż ta Amrita.

Zesztywniałaś.

- Wysłaliśmy już jednostki, które właśnie po niego płyną.

Automatycznie popłynęłaś w stronę jaskini kryształów. Modliłaś się, żeby nie było za późno. Kolejne łzy spłynęły po twojej twarzy.
Płynęłaś, jednocześniej patrząc za siebie, czy ktoś cię nie śledzi.
Lub coś.
Zanim się obejrzałaś, dotarłaś do jaskini, a to, że kryształ był na miejscu uświadomiło cię, że nikogo jeszcze nie było.
Na szczęście kryształ się odrodził.
Był piękny, świecił się jaśniej niż wcześniej. Wzięłaś go do ręki i przyłożyłaś do piersi.

- TUTAJ!

Wystraszona spojrzałaś za siebie. Stali tam żołnierze, którzy byli tylko denną podróbką Na'vi, mający za zadanie zabijać wszystko, co się rusza.

- STÓJ!

Nie posłuchałaś. Zaczęłaś biec przed sobie, a za tobą żołnierze. Na szczęście znalazłaś się w położeniu roślin obroonych, które za pomocą dotknięcia osłaniają dane miejsce.
Dlatego podczas biedu wyciągnęłaś rękę i dotykałaś liści.
Niestety, to ich nie powstrzymywało.
Kolejne nieszczęście, znalazłaś się na krawędzi.
Miałaś szanse pół na pół, że przeżyjesz z takiej odległości. Trzymałaś kurczowo kryształ. Spojrzałaś na niego i raz na żołnierzy, którzy zbliżali się wielkimi krokami.

Nie myśląc już, skoczyłaś.

Hejka!
Powoli zbliżamy się końca :(
Niestety lub stety...
Natomiast! Kochani! Nic straconego!
Zaniedługo zaczynam nową książkę z Neteyamem, Tsu'teyem oraz Jake'em.
Zastanawiam się również nad pewnym One shotem z Aonung'em, więc będzie co czytać!

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro