C H A P T E R F O U R
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę, która niespodziewanie się zmienia. Nie zwracajcie uwagi :)
Czułaś się głupio po tym, jak potraktowałaś Lo'ak'a. Co prawda byłaś zła, że naciskał na ciebie, abyś powiedziała mu o co chodzi z tą wodą i ogniem.
Problem w tym, że sama do końca nie wiesz o co z tym chodzi.
Chciałaś się tego raz dowiedzieć i czekałaś, aż ogień zacznie się przybliżać. Dopiero, kiedy dotknął kawałka twojej skóry poczułaś ból, jakby ktoś przebił twoje ciało trzema strzałami. Uszłaś z życiem.
Dlatego kiedy na nowo opatrzyłaś sobie rany, zakrywając je bandażem wróciłaś do wody, ponieważ zaraz miało się odbyć polowanie.
Zawołałaś swojego ślizgacza i wskoczyłaś na niego, wiążąc was Tsaheylu. Popłynęłaś do grupki, która składała się z twojego rodzeństwa oraz nowo przybyłych. W tym również znajomi Aonung'a.
- Tsireya, płynę na polowanie.- zaczęłaś.
- W takim stanie ? Lo'ak powiedział mi co się stało. Nie możesz płynąć.
- Tsireya, to nie takiego.- uśmiechnęłaś się do niej.
- Na pewno ?.- zapytała.
- Tak, spokojnie. Wrócę!.
I nie czekałaś na odpowiedź dziewczyny, tylko popędziłaś w stronę klanu Metkayina, który zbierał się przy skałach.
- Słyszałem o tym co się stało.- powiedział twój ojciec.
- To nic. Jest dobrze.- zapewniłaś go.- Po za tym, muszę w końcu nauczyć się z tym żyć.
- Ciągle staramy się dowiedzieć, co to jest.- "to" miał na myśli, co cię prześladuje, kiedy jesteś w wodzie.
- Może to jedna wielka zagadka, którą wezmę do grobu.- zaśmiałaś się.
- [T.I].
- Przepraszam, Ojcze.- zrobiłaś się poważna. Twój ojciec nie lubi, kiedy żartujesz sobie ze śmierci. We wszystkich tego słowa znaczenia.
- To co ? Płyniemy!.
Za krzykiem ojca popłynął tłum, wraz z tobą. Byłaś u jego boku, więc byłaś na pierwszej linii. I dobrze.
Lubiłaś polować, bo dawałaś nie tylko upust emocjom, ale również pokazywałaś, że jesteś silna. Byłaś uznawana za jedną z silnych nastolatek w wiosce, więc musiałaś też to pokazywać.
- Na drugiej.- odezwał się twój ojciec. Spojrzałaś przed siebie. Idealnie.
Wpłynęłaś pod wodę i chwyciłaś za linę oraz sztylet. Uśmiechnęłaś się złowieszczo i popłynęłaś przed Akulą. Nie możliwe.
Twój ślizgacz się wystraszył, ale został z tobą. Byliście już blisko, kiedy nagle zwierzę zrobiło tak zwaną "beczkę" i zaatakowało z góry.
Krzyknęłaś pod wodą z trudem omijając akule. Goniła cię, a ty właśnie byłaś bliska śmierci.
Nie widziałaś nigdzie ojca ani innego z wojowników, dlatego byłaś skazana na siebie.
Przerwałaś Tsaheylu i poznałaś swojego ślizgacza, aby uciekał. Metkayina dostaną tą rybę, chodźbyś miała stracić rękę lub nogę.
Chodź w sumie straciłaś rozum.
Spojrzałaś w oczy akuli. Niczego nie zauważyłaś.
I dobrze.
Kiedy była blisko ciebie odsunęłaś się, aby złapać ją za jeden z jej twardszych płet. Jednak były za ostre i otarły się o twój brzuch. Rozcięcie przechodziło aż do klatki piersiowej. Syknęłaś z bólu i straciłaś siłę na walkę. Na szczęście pod wodę wpłynęło kilku wojowników, którzy z przewagą liczebną pokonali akulę.
- Cholera...- mruknęłaś, kiedy wydostałaś się na powierzchnię.
- Wszystko dobrze ?.- zapytał cię jakiś młody wojownik.
- Tak...- mruknęłaś znowu. Starałaś się powstrzymać krwawienie, ale to było na nic.
- Ty krwawisz!.- niespodziewanie twój ojciec zjawił się obok ciebie.
- No...trochę ?.- zaśmiałaś się, plując krwią.
No cholera jasna.
- Jakoś tak wyszło.- uśmiechnęłaś się lekko.
I wtedy zostałaś zabrana do domu.
~
- Chcesz mi powiedzieć, że omal nie zostałaś zabita przez akulę drugi raz z rzędu ?.- zapytała cię matka.
- No...tak.- odparłaś.
- Eywo, daj mi siłę, abym nie zabiła i zniosła zachowanie moich dzieci.- powiedziała ciszej.
- No ale Mamo!.
- To wina twojego ojca! On jak zwykle musi robić swoje.
- Ronal, kochanie!.- twój ojciec próbował uspokoić matkę, jednak oboje wyszli się kłócić na zewnątrz.
- Ja też jestem na ciebie zła.- obok ciebie usiadła Tsireya.- Mówiłaś, że nic ci się nie stanie.
- Bywa czasami i tak.- powiedziałaś.
- No właśnie, czasami jesteś naprawdę...
- [T.I] ?.
Spojrzałaś na wejście do namiotu. To Lo'ak.
- Tak ?.- zapytałaś.
- Mogę z tobą pogadać ?.
Spojrzałaś na Tsireyę, która uśmiechnęła się i wyszła, wpływając do wody.
Ty natomiast zostałaś sama z chłopakiem.
Jego oczy znowu świeciły intensywną żółcią...
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
Miłego dnia/nocy!❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro