Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

two


-Jungkookie, obiecałeś nie palić. - mruknął smutno Tae, wtulając się w bok młodszego.

-To jest silniejsze niż myślisz, Taeś. - wyszeptał wyższy.

-A... Może zamiast papierosów, dostawałbyś buzi? - spytał energicznie niższy.

-Nie mam nikogo.

-Buzi ode mnie, głupku.

-Serio chcesz stracić pierwszy pocałunek ze mną? - młodszy niemal zachłysnął się powietrzem.

-Kiedyś dawałeś mi buzi bezinteresownie.

-Kochanie, wtedy mieliśmy po pięć i cztery lata. A, żeby zaspokoić mój, że tak powiem głód nikotynowy, potrzeba na prawdę długiego całusa. Wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.

-No tak. - pisnął niższy.

-Więc twój pierwszy pocałunek powinien być z osobą, którą kochasz. Nie taką miłością, jaką kochasz mnie, staruszku. - zaśmiał się Jeon.

-Ale... Jungkookie, na prawdę, myślę od dłuższego czasu nad tym pocałunkiem i... Chciałbym przeżyć go z tobą, Kookie... Jesteś jak narazie jedynym mężczyzną w moim życiu. Jesteś... Moim ideałem, pamiętasz? Proszę, pozwól mi. - wyszeptał, stając na paluszkach, tak, aby jego usta były blisko tych jungkookowych. Patrzył młodszemu w oczy, żeby wyczytać z nich zgodę.

-Stań normalnie kochanie... - westchnął piętnastolatek, a Taehyung posłuchał. - Jesteś pewien? - spytał, biorąc podbródek Tae w palce. Tamten tylko przytaknął, a wyższy schylił głowę, dotykając swoimi ustami tych Kima. Całowali się delikatnie, nigdzie się nie śpieszyli, teraz byli tylko oni. Nie było szkoły, a nawet domu Jeongguka, w którym teraz siedzieli. Cały świat był wyciszony. Taehyung uśmiechnął się na tyle, na ule pozwalał pocałunek. Tae wskoczył na silne biodra młodszego, a tamten przeszedł na łóżko. Położył się tam ze starszym, gdzie się oderwał.

-Dziękuję. - powiedział Kim, wtulając się w klatkę piersiową Jungkooka.

-Skarbie, przebierzemy się i idziemy spać? Wymyjemy się rano. - pogłaskał tlenione kosmyki chłopca i pocałował go w czółko.

-Tak, Kookie. - uśmiechnął się uroczo, a Jeon wstał, podchodząc do szafy. Już chciał wyciągać z niej ciuchy dla Tae, ale poczuł łapkę na swoim nadgarstku. - Chciałbym twoją koszulę, Kookie. - zarumienił się starszy.

-No dobrze. Tutaj trzymaj bokserki, skarbie, a ja zaraz dam ci jakąś moją koszulę, tak? - niższy tylko przytaknął.

-Tylko się nie odwracaj. - pisnął Tae, kiedy Jeon chciał się odwrócić. - Już możesz. - powiedział.

-Pięknie wyglądasz w tej koszuli.

-Dziękuję.

-Poczekaj, pójdę się...

-Przebierz się tu. - przerwał mu czerwony Kim. - Znaczy... Ja zasłonię oczka! Nie będę patrzył.

*******

-Dobranoc, Taeś. - mruknął Jeon, obejmując starszego w pasie.

-Dobranoc, Kookie. - a kiedy pani i pan Jeon przyszli do pokoju syna, żeby sprawdzić, czy nastolatkowie śpią, zastali dwóch chłopców w pozycji typowej pary. Pani Jeon cieszyła się, że przynajmniej jej synek stara się przyzwyczaić Tae do tego, co będzie, gdy ukończą liceum.

a/n dzień dobry ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro