Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prologue 1/2: the worst valentine's day

14.02.2018r.

SeungHee miał spotkać się że swoim chłopakiem, DongHoon'em. W końcu są walentynki, byli umówieni na randkę. Co mogłoby pójść nie tak? Wszystko było jak z bajki. Brązowowłosy stał przed lustrem już dobre pół godziny układając włosy. Chciał aby było idealnie. Para umówiona była na 14:00, a zbliżała się już 13:20. Chłopak zdawał sobie z tego sprawę i wiedział, że musi się pospieszyć jeśli nie chce się spóźnić. DongHoon mieszkał trochę daleko, a brązowowłosy planował kupić bukiet róż i ulubioną białą czekoladę swojego chłopaka.

***

Podekscytowany i szczęśliwy chłopak przemierzał miasto z bukietem pięknych czerwonych róż, oraz białą czekoladą w ręku. Spieszył się niesamowicie co po chwila spoglądając na ekran telefonu, by sprawdzić która godzina.

-Uuff- odetchnął z ulgą, gdy znalazł się pod mieszkaniem swojego chłopaka, odziwo pięć minut przed czasem

Brązowowłosy zapukał do drzwi.
Cisza.
Zapukał ponownie.
Cisza.

-DongHoon?! - zawołał lekko zdenerwowany

Cisza.

Brązowowłosy postanowił sprawdzić, czy drzwi są otwarte, pociągnął za klamkę.Drzwi się otworzyły, a z najdalej osadzonego od nich pokoju dało się usłyszeć głośne jęki i mlaski. Oczy chłopaka zaszkliły się momentalnie, wmawiał sobie, że to tylko zły sen, z którego za chwilę się przebudzi. Lecz z każdym krokiem w głąb mieszkania, w stronę drzwi z których dobiegały odgłosy, które zdawały się nasilać, chłopak uświadomił sobie że nie śni, tylko jest w rzeczywistym szarym świecie. SeungHee ostrożnie otworzył drzwi. To, co zobaczył przyprawiło go o mdłości. Jego ukochany chłopak, z którym miał spędzić kolejne wspaniałe walentynki, właśnie zdradzał go z jakąś dziewczyną, na łóżku, na którym nie raz wspólnie śmiali się i płakali. Tak po prostu. Jakgdyby brązowowłosy nigdy nie istniał. Musieli nie usłyszeć otwierających się drzwi, ponieważ nie przerwali.

-DongHoon..? - powiedział łamiącym się głosem

Dopiero po odezwie chłopaka, dwójka odskoczyła od siebie jak poparzona.

-Hee!Kochanie!

Słysząc to słowo i wiedząc że jest ono puste,bez uczuć, po policzku chłopaka spłynęła łza smutku. Poczuł ukłucie w sercu. Nie wiedział jak ma zareagować, co zrobić. Powiedzieć, że wszystko w porządku i wyjść? Na krzyczeć na niego i wybiec? Popłakać się kompletnie jak noworodek? Pozwolić im dokończyć? Może nie mialby problemu z decyzją, gdyby nie fakt, iż z DongHoon'em są parą od gimnazjum. Osiem lat spokoju i szczęścia. Spędzili razem nastoletnie lata, jako para, a całe życie jako przyjaciele. Kiedyś musiało się to skończyć, prawda? Tylko ta myśl uspokajała wtedy brązowowłosego.

-Nie mów już tak do mnie - wiedząc że to już koniec, chłopak nie zamierzał nalegać.

Znał DongHoon'a na wylot,wiedział że pomimo jego mało stanowczej  i łagodnej  natury, gdy coś zrobi to nie żałuje swoich decyzji i brnie w to dalej.

-Nie zamierzam - jego szorstki ton głosu przyprawił chłopaka o dreszcze - zmarnowałem sobie z tobą najlepsze nastoletnie lata- kontynuował okrywając dziewczynę kołdrą - szczerze? To nie moja pierwsza zdrada i nie żałuję. Dziwię się tylko, że sam się nie zorientowałeś-z czasem jego głos z szorstkiego stał się aż za spokojny.

-Rozumiem. Jeśli będziesz potrzebował przyjaciela, pamiętaj że zawsze jestem.

Zaciskając pięści z frustracji, smutku, żalu, opuścił mieszkanie swojego byłego chłopaka. Z bukietem kwiatów i czekoladą w dłoni, zbiegł po schodach by po chwili znaleźć się na ulicy. Zaczął zastanawiać się, w którym momęcie wszystko zaczęło się psuć. DongHoon i SeungHee znali się odkąd pamiętali. Ich przyjaźń była wspaniała, godna naśladowania. Gdy jeden wdał się w bójkę drugi uspakajał sytuację, wspierali się w ciężkich chwilach, spędzali razem sporo czasu, pomagali sobie gdy mieli jakieś problemy. Można powiedzieć że było jak bajce, idealnie. Pewnego dnia SeungHee zauważył, że coś jest nie tak jak powinno. Po długich i głębokich przemyśleniach, uświadomił sobie, że zakochał się w swoim przyjacielu.

- - -

- Dong, muszę Ci coś powiedzieć - SeungHee bawił się nerwowo swoimi palcami

-Ja również chce Ci coś powiedzieć, Hee-DongHoon chwycił dłonie niższego

-Chyba myślimy o tym samym-zaśmiał się lekko, czując że atmosfera się rozluźniła-Pozwól, że powiem pierwszy - brązowowłosy ścisnął dłonie Hoon'a-od jakiegoś czasu czuję, że jestem tobą zauroczony, często o tobie myślę, gdy nie ma Cię obok strasznie tęsknię -SeungHee zbliżył się do niego

-Myślimy o tym samym, Hee-uśmiechnął się szczerze pokazując zęby - Czuję to samo, zostaniesz moim chłopakiem?

-Hhmm-niższy przytaknął i został pocałowany w czoło przez Hoon'a


- - -

Ich związek opierał się na czułości, spokoju, a przede wszystkim delikatności. Pocałunki tej dwójki, nawet najbardziej namiętne były czułe, delikatne, dotykali się tak, jakby byli zrobieni z porcelany, a każdy najmniejszy  ruch mógłby spowodować rozbicie ich porcelanowych ciał. Przez cały związek nie doszło do niczego więcej niż namiętnych pocałunków i blizkiego przytulania. Wydaje się to być dosyć dziwne zważając na ich staż jako para, lecz tak było. Było tak, ponieważ SeungHee twierdził, że nie gotowy i się boi. DongHoon rozumiał zachowanie i obawy brązowowłosego i akceptował to. Mówił, że poczeka aż chłopak będzie gotowy. Ale ile można wytrzymać bez seksu? Może to było powodem zdrady? Może DongHoon miał już dosyć tego stanu niepewności? Zadając sobie te i inne pytania SeungHee, uświadomił sobie, że to może być powodem tego co się stało. Zaczął czuć się winny i nie zamierzał zrzucać winy na DongHoon'a,bo wiedział że to on zawinił.

***

Idąc przygnębiony ulicą, z już zwiędniętym bukietem kwiatów i tabliczką czekolady w dłoni zastanawiał się co ma teraz zrobić. Nie chciał wracać do domu, nie chciał też chodzić do późna po ulicach dzielnicy Hongdae. Przechodził akurat obok pub'u, przed wejściem którego stała rozgadana grupka dziewczyn. „Tylko jedno soju i wyjdę ", pomyślał przechodząc obok grupki dziewczyn. Wchodząc do środka poczuł mocną woń alkoholu. No w końcu był w pubie. Usiadł przy najbardziej schowanym stoliku i zawołał kelnera, podszedł do niego młody średniego wzrostu chłopak.

„Coś chyba za młody jest na pracę w takim miejscu".

-Co podać?
-Jedno soju poproszę - powiedział brązowowłosy otwierając czekoladę
-Czyżby zerwanie? - zapytał zaintrygowany kelner
-Przepraszam ale to nie Pana sprawa - ugryzł kawałek czekolady
-Rozumiem, przepraszam - zanotował coś w notatniku - a więc jedno soju tak?
-Tak, dziękuję

Kelner odszedł a po chwili wrócił z napojem dla SeugHee'ego. Jak można się domyślić na jednym soju się nie skończyło. Z każdą butelką napoju chłopak upijał się coraz bardziej, tracąc kontakt z rzeczywistością. W dalszym ciągu obwiniał się za to co się stało i nie mógł uwierzyć że to już koniec tego co dawało mu tyle szczęścia. Nie mógł się pogodzić, jego zdaniem, z niesprawiedliwością tego świata.

***

Po 5 butelce soju, pijany SeungHee zaczął śpiewać sam do siebie. Pomimo tego, że był pijany jego głos brzmiał w miarę ładnie i był do wytrzymania. Zajmując się dawaniem koncertu, który odbywał się w jego wyobraźni, nie zauważył iż od dłuższej chwili stoi nad nim młody granarowowłosy chłopak ze zmartwioną miną.

-Wszystko dobrze, ahjussi?

_________________________________________

No pierwsza połowa wstępu za nami ^-^
W tym rozdziale była opisana historia SeungHee'ego w następnym rozdziale  będzie TakHyeon, a później się zobaczy bo jeszcze do końca nwm w jaki sposób chcę poprowadzić to opowiadanie.

Mam nadzieję że się spodobało, do następnego ~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro