8. Banshee
*Lena*
Obudziłam się w swoim łóżku w domku babci. Dlaczego właściwie nie jestem w domu? – zastanawiałam się. Postanowiłam wstać i dowiedzieć się czegoś. Nic nie pamiętałam z poprzedniego wieczoru, a przecież nie wypiłam ani kropli alkoholu. Uniosłam się na łokciu i momentalnie moje ciało przeszyła błyskawica bólu. Upadłam z powrotem na poduszki. Zerknęłam na budzik stojący na szafce nocnej. 11:49.
- Spóźnię się do szkoły! – wykrzyknęłam, co przyprawiło mnie o nową falę bólu.
Nagle do pokoju wpadła Lydia.
- Lena, wstałaś już! – zdziwiła się.
- Już? Chyba dopiero! – wykrzyknęłam. – Jestem spóźniona do szkoły!
- Do końca tygodnia jesteś zwolniona z lekcji. Musisz odpoczywać – wyjaśniła rudowłosa. – Co pamiętasz z wczorajszej imprezy?
- Właściwie niewiele – zaczęłam niepewnie. – Była impreza, Mason gdzieś zniknął, a ja postanowiłam się przewietrzyć... Poszłam do lasu i podziwiałam pełnię księżyca, gdy nagle coś mnie zaatakowało. Dalej już nic nie pamiętam. Chyba zemdlałam. Powiesz mi, co się wydarzyło?
- Ja... chyba nie dam rady... - powiedziała moja siostra, spuszczając głowę.
- Co? Lydia, wyjaśnij mi! Dlaczego nic nie pamiętam?! I czemu wszystko mnie boli?! I po co do jasnej cholery leżę w domku babci?!
- Lena, proszę, daj spokój. Nie chcesz wiedzieć, co się stało. Naprawdę, tak będzie lepiej, żadna z nas nie jest na to gotowa...
- Na co gotowa?! O czym ty mówisz?! – podniosłam głos.
- Co tu się dzieje? – Do pokoju wpadł Scott.
- Co ty tu robisz? – zapytałam, wciąż podniesionym głosem.
- Pilnuję cię, a jak sądzisz? Co gdybyś nagle postanowiła kogoś zabić? Nie pomyślałaś o tym?
W tym momencie moje oczy były wielkości talerzy. – Ja? Zabić? Czy ciebie boli głowa? Lydia, o co tu chodzi?! – chciałam w końcu usłyszeć wyjaśnienia.
- Lydia? – zapytał zdezorientowany chłopak. – Nie powiedziałaś jej?
- Ja... nie potrafię, Scott – przyznała moja siostra, a w jej oczach błysnęły łzy. – To dla mnie za dużo, rozumiesz?
- Hej, nie płacz. – McCall podszedł do niej i mocno ją przytulił. – Powiedziałem, że razem coś wymyślimy, ale najpierw ona musi poznać prawdę. Zgoda? – Rudowłosa pokiwała powoli głową. Spojrzałam na mojego kolegę z nieskrywaną ciekawością. – Dobrze. Lena, już czas, żebyś poznała prawdę. W naszym świecie istnieją różne stworzenia, które do tej pory wydawały ci się tylko postaciami z bajki lub koszmaru. Musisz mi uwierzyć, to bardzo ważne. Proszę, postaraj się zrozumieć – spojrzał na mnie uważnie, oczekując mojej reakcji. Skinęłam głową na znak, że rozumiem i poprosiłam by kontynuował. – Wczoraj zostałaś zaatakowana przez młodego i niedoświadczonego wilkołaka. – „Liam" – pojawiło się w mojej głowie. – Nie chciał cię zranić i nie wiedział, że to ty. Widział jedynie światło. W wilczej postaci jesteśmy bardziej wyczuleni na otoczenie, i nie zawsze kontrolujemy swoje czyny, zwłaszcza podczas pełni księżyca...
- Wczoraj była pełnia – przypomniałam mu.
- Tak, dokładnie. Dlatego właśnie ten wilkołak cię zaatakował. Zazwyczaj, gdy wilkołak ugryzie człowieka staje się on wilkołakiem. Czasem jednak organizm odrzuca ugryzienie i taka osoba umiera. Nie wiemy od czego to zależy...
- Czy to znaczy, że umrę? – przestraszyłam się.
- A dasz mi dokończyć zdanie? – Pokiwałam głową i słuchałam dalszej części. – Nie wiemy od czego to zależy, ale twoje rany zagoiły się, więc na pewno przejdziesz przemianę. – Odetchnęłam z ulgą. – Nie wiemy tylko czy będziesz wilkołakiem...
- A kim innym? Przecież ugryzł mnie wilkołak, nie?
- Tak, jednak Lydia również została ugryziona przez wilkołaka, kilka lat temu i...
- Jesteś wilkołakiem? – zwróciłam się do siostry.
- Czy nie możesz choć raz po prostu posłuchać? – zirytowała się dziewczyna. – Scott, zostaw nas same.
- Ale przed chwilą mówiłaś, że nie dasz rady jej powiedzieć...
- Zmieniłam zdanie, proszę idź pomóc Stilesowi przygotować śniadanie.
Gdy Scott wyszedł, zostałyśmy same. Lydia usiadła w nogach mojego łóżka. Spojrzałam na nią i ponowiłam pytanie.
- Nie, nie jestem wilkołakiem. A teraz zamknij się i słuchaj, bo to bardzo ważne. – Posłałam jej naburmuszone spojrzenie, ale ona nie zwróciła na to większej uwagi. – Gdy Peter mnie ugryzł, dwa dni biegałam nago po lesie. Sama do końca nie wiem dlaczego, więc nie pytaj mnie o to. – Powiedziała, gdy zauważyła, że otwieram usta, by zadać kolejne pytanie. – Ustalmy jedno, dopóki nie skończę, nie otwierasz ust. Jeśli usłyszę choćby jedno pytanie, zwiążę cię i zaknebluję. – Zdziwił mnie ton jej głosu. Brzmiała jak ktoś dorosły, a nie jak siedemnastoletnia uczennica liceum. Jednak postanowiłam przystać na ten układ. Lubiłam mieć swobodę ruchów. Dałam jej znak, by mówiła dalej. – Po pierwsze, dowiedziałam się, że nasza babcia była banshee. Ja, po ugryzieniu Petera, też się nią stałam, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że również się w nią zmienisz. Do różnych rodzajów istot nadprzyrodzonych wrócimy później. Ja, Stiles, Isaac, Allison, Scott, Kira, Liam i Mason pilnujemy cię, na wypadek, gdybyś również zapragnęła wybrać się na kilka dni do lasu, nago. A teraz powiem ci tyle, ile musisz wiedzieć. Reszty dowiesz się stopniowo, bo nie mamy całego dnia... znaczy ja nie mam całego dnia na opowiadanie ci tych wszystkich zawiłych spraw. Scott został ugryziony trzy lata temu. Stał się wilkołakiem. Powiedział Stilesowi, który jak to Stiles, chciał wszystko wiedzieć o jego przemianie. Szpiegowali Dereka Hale'a. W końcu połączyli siły i razem pokonali Alfę, wujka Dereka – Petera Hale'a. Derek został Alfą. Postanowił stworzyć nowe stado, a ponieważ Scott nie chciał się do niego przyłączyć, postanowił uprzykrzać mu życie. Zmienił Isaaca, Ericę i Boyda – dwoje z nich nie żyje. W międzyczasie stałam się banshee i nie miałam jeszcze pojęcia, co to oznacza oraz ile będzie przez to problemów. Przez cały drugi rok walczyliśmy z kanimą, którą stał się Jackson, po ugryzieniu Dereka. Na szczęście udało nam się w pewnym sensie odwrócić przemianę i Jackson stał się wilkołakiem. Uczy się teraz w Londynie i nadal utrzymujemy kontakt. Kolejne wydarzenia były naprawdę skomplikowane. Peter wykorzystał mnie, w celu wskrzeszenia go z martwych. Nadal był wilkołakiem, ale postanowił zabić Dereka, by znów być Alfą. A tak, zapomniałam wspomnieć o Allison. Scott spotykał się z nią w pierwszej klasie. Później okazało się, że jej rodzina to Łowcy polujący na wilkołaki. Było z tym trochę zamieszania, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Scott i Allison rozstali się w przyjaźni i oboje są teraz w szczęśliwych związkach. Wracając do głównego wątku, Chris – ojciec Allison bardzo nam pomaga w różnych nadprzyrodzonych sytuacjach. A ty, moja droga, wybrałaś sobie najgorszy moment do zostania istotą nadnaturalną. Aktualnie mamy w Beacon zawodowych zabójców. Istnieje tak zwana „Pula Śmierci". Jest to lista, na której są zapisane imiona i nazwiska nadprzyrodzonych oraz ich wartość. Gdy ktoś zabije osobę z listy i wyśle zdjęcie, potwierdzające zabójstwo, Dobroczyńcy, dostaje na konto określoną kwotę pieniędzy. Tak na marginesie, są to pieniądze Petera, które ktoś ukradł niedawno ze skrytki Hale'ów pod liceum. Podsumowując – musimy jak najszybciej znaleźć Dobroczyńcę i zapobiec dalszemu przelewowi krwi. – Lydia wzięła głęboki wdech, którego najwyraźniej potrzebowała, po tak długiej przemowie. – Teraz możesz zadawać pytania, ale w granicach rozsądku, proszę.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam. – Jakimi istotami nadprzyrodzonymi są wszyscy z twojej paczki?
- Scott jest wilkołakiem – Alfą, Isaac i Liam również są wilkołakami – betami Scotta. Liam został betą McCalla, ponieważ Scott ugryzł go wczoraj w szpitalu, a Isaac był betą Dereka, ale od kiedy Erica i Boyd nie żyją, Isaac należy do naszego stada. Malia jest kojotołakiem. Urodziła się taka, a ponieważ jej matka była kojotem, a jej ojciec to Peter, Malia ma ogromną moc. Allison jest Łowczynią. Łowcy nie mają żadnych dodatkowych mocy, dlatego nie widnieją w „Puli Śmierci". Stiles jest człowiekiem, chociaż jeszcze niedawno był nogitsune. Opętał go zły lisi duch, przez co Stiles zrobił mnóstwo okropnych rzeczy, ale nie wspominaj o tym przy nim. Nie miał nad sobą kontroli i bardzo żałuje, że tak się stało. Kira jest kitsune, czyli dobrym lisim duchem. Co prawda czasem traci kontrolę, ale zazwyczaj wszystko jest w porządku. Kira umie pochłaniać energię elektryczną lub też ją oddawać i też ogólnie kontrolować jej przepływ. No i jeszcze ja. Jestem banshee. Jest to zwiastunka śmierci. Nie martw się, gdy usłyszysz jak krzyczę, nie umrzesz. To działa bardziej jak... przeczucia. Po prostu czuję, że dzieje się coś złego. Niestety jeszcze do końca nad tym nie panuję i nie zawsze potrafię dokładnie określić, co jest nie tak. Jeszcze jakieś pytania?
- Mnóstwo!
- Niestety muszę jechać do szkoły. Załatwiłam sobie popołudniowe lekcje, żeby móc się tobą dzisiaj opiekować. Muszę być w szkole o 14:30. A jest – tu spojrzała na zegarek na szafce nocnej. – już 13:15! Masz jeszcze dwa pytania i muszę lecieć. Obiecuję, że na resztę pytań odpowiem później. – Posłała mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam.
- Gdzie jest Mason i jaką odgrywa w tym wszystkim rolę?
- Mason dowiedział się o wszystkim wczoraj, musieliśmy go wtajemniczyć, bo nie dał by nam spokoju...
- Z pewnością – zaśmiałam się. – Dobrze, że o wszystkim wie. Nie chciałabym go okłamywać. A gdzie jest?
- W szkole, powinien się pojawić po lekcjach i przynieść ci pracę domową i notatki do uzupełnienia. Dotrzyma ci towarzystwa, bo ja, Stiles i Scott musimy jechać do szkoły, inaczej będziemy mieli dużo zaległości.
- W porządku. I ostatnie pytanie – wstrzymałam na chwilę oddech. To bardzo ważne i obawiałam się odpowiedzi, ale musiałam wiedzieć. – Czy to Liam mnie zaatakował?
- Skąd ten pomysł? – zdziwiła się Lydia.
- Ja nie wiem. Po prostu tak czuję – nie wiedziałam do końca jak jej to wyjaśnić, ale miałam przeczucie, że tak właśnie jest. – Mam rację?
- Doskonale cię rozumiem. Chyba mamy już stuprocentową pewność, że jesteś banshee. Takie przeczucia, to nasz dar, nasza umiejętność – wyjaśniła rudowłosa. – I tak, to prawda. To Liam cię zaatakował. Jednak nie bądź na niego wściekła. On nie wiedział, co robi.
- Skąd możesz to wiedzieć?! – zdenerwowałam się.
- Ja nie wiem, ale Scott i wszystkie wilkołaki umieją usłyszeć bicie serca i po tym poznać, czy kłamiesz czy nie. Scott powiedział, że słyszał serce Liama i jest pewny, że chłopak nie kłamie.
- No dobrze, załóżmy, że w to wierzę.
- Cieszę się. A teraz muszę już lecieć. Trzymaj się, odwiedzę cię wieczorem. Mason będzie tu pewnie ja jakieś dwie godziny, więc radziłabym ci się ogarnąć. – Wstała i wygładziła kołdrę – perfekcjonistka. – Och, i jeszcze jedno. Zawsze ufaj swoim przeczuciom. Nie ważne, co powiedzą inni. Intuicja banshee jest niezawodna i tego się trzymaj.
Ucałowała mnie w czoło, po czym zeszła na dół. Zostałam sama. Wyszłam spod kołdry i wzięłam ubrania, leżące na poręczy krzesła. Ruszyłam pod prysznic. Szybko się ogarnęłam. Rozczesałam włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Na nos wsunęłam okulary i zeszłam na dół. Zjadłam naleśniki z syropem klonowym, którego przygotowali dla mnie Scott i Stiles. Popiłam sokiem pomarańczowym prosto z lodówki. Pozmywałam, po czym wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżko i stwierdziłam, że nie mam nic do roboty. Postanowiłam się przejść i przemyśleć wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam. Zostawiłam na stole kuchennym kartkę do Masona, że poszłam się przejść. Wsunęłam na nogi adidasy, zamknęłam dom na klucz, który wsunęłam pod błękitny kamień, leżący na parapecie i ruszyłam w stronę miasta.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hejka!
Jestem z nowym rozdziałem. Wiem, że długo mnie nie ma, ale niestety nauczyciele nie mają litości (uwielbiam moje liceum). Dziękuję wam za prawie 3 tys. wyświetleń!!! Jesteście cudowni. No dobrze, a teraz miłego czytania. Gwiazdkujcie, komentujcie itd. Do zobaczenia niedługo ;*
Wasz Aniołek
PS. stroje - http://www.polyvore.com/my_beacon_hills/collection?id=5746577
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro