Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Znajomi

Po czwartej lekcji, którą był język angielski, zadzwonił upragniony dzwonek, obwieszczający wszystkim przerwę na lunch. Razem z moimi nowymi przyjaciółmi ruszyłam w stronę stołówki. Lydia miała rację. Nie było trudno znaleźć jej paczkę. Siedzieli przy stoliku na samym środku sali.

- Nie mam zamiaru tam podchodzić – obwieściłam chłopakom i zaczęłam iść w stronę stolika w kącie.

- Dlaczego? Przecież to twoja siostra – powiedział Mason.

- Może i tak, ale ona jest przyzwyczajona do tego, że wszyscy na nią patrzą, nawet wtedy, gdy je. A ja nie. Nic nie zjem, kiedy cała szkoła będzie się na mnie gapić – wyjaśniłam.

- Ale to jest stolik „popularsów" – nalegał Mason.

- Jeśli Lena nie chce, to nie będziemy jej zmuszać – zadecydował stanowczo Liam.

W końcu wszyscy ruszyliśmy do wybranego przeze mnie stolika. Na moje nieszczęście w tym momencie zauważyła mnie Lydia. Pomachała do mnie, zapraszając nas do swojego stołu. Chcąc nie chcąc podążyliśmy w tamtym kierunku.

- Cześć wszystkim – przywitałam się i usiadłam pomiędzy siostrą a Stilesem .

- Hej Lena – powitał mnie chłopak i cmoknął mój policzek. Lekko się zarumieniłam, ponieważ to był pierwszy raz, kiedy pocałował mnie ktoś nie z rodziny.

- A kim są twoi uroczy koledzy? – zapytała rudowłosa.

- To Liam Dunbar i Mason Hewitt, są ze mną w klasie – odparłam.

Scott, który był dla mnie jak starszy brat zmierzył chłopaków groźnym spojrzeniem.

- Witam – powiedział Liam.

- Mam Cię na oku, KOLEGO – poinformował go McCall.

Posłałam Scottowi ostrzegawcze spojrzenie. Przez chwilę toczyliśmy bitwę „na wzrok". Mrugnął pierwszy. Scott dając za wygraną, wziął Kirę za rękę i ruszyli do biblioteki, poszukać potrzebnych im na historię materiałów. Podczas gdy Allison i Lydia zaczęły wypytywać Liama i Masona o ich życie prywatne, ja wdałam się w bardzo ciekawą rozmowę ze Stilesem. Znałam go trochę, ponieważ był u nas kilka razy, pouczyć się z Lydią do ważnych testów, ale podczas tej rozmowy dowiedziałam się, że jest bardzo inteligentny, ma świetne oceny, a ponadto gra w lacrosse. Kiedy Stiles opowiadał mi jedną z historii ze swojego dzieciństwa, o mało nie udusiłam się ze śmiechu. W pewnym momencie zauważyłam, że blondynka siedząca naprzeciwko Allison posyła mi pełne nienawiści spojrzenia.

- Stiles – szepnęłam. – Kim jest dziewczyna, siedząca koło Masona?

- To Malia – odszepnął chłopak. – Czemu pytasz?

- Wygląda, jakby chciała mnie zabić.

- Wydaje ci się – zbył moje obawy Stilinski. – Jest cudowną dziewczyną. Czasem co prawda nie panuje nad emocjami, ale jest nieszkodliwa. – Uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i w momencie, gdy chciałam zapytać co robi w sobotę, zadzwonił dzwonek. Pożegnałam siostrę i jej przyjaciół, po czym ruszyłam na chemię. Jest to mój ulubiony przedmiot. Fascynują mnie te wszystkie probówki i doświadczenia. Po dodaniu jednego składnika zmieniają się wszystkie właściwości i zastosowania danej substancji. To naprawdę niesamowite. Po wejściu do klasy okazało się, że pan Harris nie przyszedł dzisiaj do pracy, z niewiadomych powodów, i mieliśmy wolną lekcję. Liam zaproponował, że możemy pójść w trójkę na boisko do lacrosse, żeby mógł poćwiczyć przed popołudniowymi eliminacjami. Zgodziliśmy się i ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku. Wiedziałam na czym polega lacrosse, ponieważ Scott i Stiles trochę o nim opowiadali. Jednak nigdy w tą grę nie grałam. Dlatego kiedy Liam zapytał czy z nim poćwiczę, byłam bardzo zdziwiona.

- Nie umiem grać.

- Ale znasz zasady?

- Tak.

- W takim razie chodź – powiedział blondyn i wziął mnie za rękę. – Nauczę cię podstaw, żebyś mogła pomóc mi w treningu. Jeśli ci się spodoba, zostanę twoim trenerem na stałe. Wtedy będziesz mogła grać ze Stilesem czy nawet Scottem. – Uśmiechnął się do mnie.

Odwzajemniłam uśmiech. – Dobrze. Ale ostrzegam, że pewnie będę okropnym graczem.

- Przekonamy się. – Liam wziął swój kij i podał mi go. Niepewnie wzięłam go do rąk. Blondyn parsknął śmiechem. – Nie Lena, musisz go złapać w ten sposób. – Stanął za mną i naprowadził moje ręce swoimi. Były bardzo ciepłe, znacznie cieplejsze niż moje. Wydało mi się to dziwne, ale ja zawsze mam lodowate ręce, więc może to normalne, że jego skóra prawie patrzyła moją. Zarumieniłam się, ale nie zabrałam rąk. Liam pokazał mi jak rzucać i chwytać piłkę. Później stanęłam na bramce i próbowałam obronić strzały kolegi. Większość przechwyciłam. Jestem pewna, że to nie zasługa moich umiejętności. Blondyn po prostu dawał mi fory. Gdy byłam już wyczerpana bronieniem Liam zaproponował, żebym to ja spróbowała zdobyć bramkę. Ucieszona pobiegłam i wzięłam jego kij, a on zabrał ode mnie kij bramkarski. Tym razem nowy kolega grał już w pełni skupiony i udało mi się zdobyć tylko jeden punkt. Po godzinie treningu byłam zlana potem, Liam także. Mason siedzący na trybunach wybuchnął gromkim śmiechem, gdy na nas spojrzał.

- Wyglądacie jakbyście wyszli spod prysznica.

- Mason! To nie jest śmieszne! Nie wzięłam nic na przebranie – zmartwiłam się.

- Jeśli chcesz pożyczę ci moją koszulkę. Zawsze trzymam jedną w szafce na wszelki wypadek, taki jak ten – wyjaśnił Liam z uśmiechem na twarzy.

- A ty w czym będziesz chodził? – zapytałam, nadal nieprzekonana.

- Założę moją koszulkę do lacrosse.

- No dobrze - ustąpiłam w końcu.

Ruszyliśmy z Liamem w stronę szatni, a Mason poszedł po koszulkę z szafki Liama. Gdy wyszłam spod prysznica owinięta w szary ręcznik, ciemnoskóry właśnie wchodził do szatni.

- Dzięki – powiedziałam biorąc od niego koszulkę. Gdy nie wyszedł rzuciłam mu znaczące spojrzenie.

- Och, mam się odwrócić?

- Byłoby miło – odparłam z uśmiechem. Mason nie wyszedł z pomieszczenia, ale stanął do mnie plecami.

Założyłam bieliznę, patrząc czy aby na pewno nie podgląda, po czym założyłam moje białe szorty i szarą koszulkę Liama, z logiem Batmana na piersiach. Uśmiechnęłam się do siebie. Także lubiłam tego bohatera. Gdy już byłam gotowa zarzuciłam na ramię mój plecak i razem z Masonem poszliśmy pod męską szatnię zaczekać na Liama. Wyszedł z niej po 2 minutach w swojej koszulce treningowej. Wyglądał bardzo dobrze. Odwróciłam wzrok i wszyscy razem ruszyliśmy na wos. Liam i Mason usiedli razem, więc ja zajęłam miejsce za nimi. Już miałam nadzieję, że będę siedziała w ławce sama, kiedy do klasy wpadł jakiś spóźnialski. W sali było jeszcze kilka wolnych miejsc, ale chłopak postanowił usiąść akurat obok mnie.

- Cześć, jestem Garrett – powiedział na powitanie i wyciągnął do mnie rękę.

- Hej – odwzajemniłam uścisk. – Lena.

- Jesteś siostrą Lydii Martin, prawda? -zapytał.

I znowu to samo. Większość osób w tej szkole chce mnie poznać tylko dlatego, że jestem siostrą TEJ Lydii Martin. Mam już tego dosyć. Zamierzałam zakończyć znajomość z Garrettem. Liam i Mason w zupełności mi wystarczą. Poza tym zawsze mam Lydię i jej paczkę. Co prawda wszyscy mnie trochę onieśmielają, ale potrafią mnie pocieszyć lub rozśmieszyć.

- Nawet jeśli, to co z tego? Myślisz, że wkupisz się w łaski jednej z najładniejszych i najpopularniejszych dziewczyn w szkole, poznając jej siostrę? Otóż mylisz się – wyszeptał groźnie Liam, ponieważ lekcja zaczęła się 10 minut temu.

- A ty co? Obrońca uciśnionych? – zadrwił Garrett. – A może chcesz po prostu wynagrodzić to, co zrobiłeś w Devenford Prep?

Liam zerknął na mnie, więc rzuciłam mu pytające spojrzenie, ale on patrzył już wściekle na mojego kolegę z ławki. – Zamknij się Garrett. O niczym nie wiesz.

- Czyli nie pamiętasz jak potraktowałeś samochód swojego poprzedniego trenera?

- Garrett – spojrzałam na niego ostrzegawczo.

Jeśli Liam nie chciał o tym rozmawiać, na pewno miał powód. Postanowiłam zapytać go o to później. Na razie musiałam zapobiec szykującej się tu bójce. Rzuciłam Masonowi błagalne spojrzenie. Na szczęście zrozumiał, o co mi chodziło. Położył rękę na ramieniu swojego przyjaciela i powiedział:

- Daj spokój stary. On nie jest tego wart.

- Nie wtrącaj się Mason – warknął Garrett.

- Bo co? – rzuciłam zaczepnie.

- Ciebie też nikt nie pytał o zdanie – oznajmił spóźnialski.

- Zostaw ich w spokoju Garrett – rozkazał Liam.

- Och, już rozumiem. Zakochałeś się... - Garrett uśmiechnął się drwiąco i w tej chwili Dunbar nie wytrzymał. Rzucił się na mojego sąsiada i zaczął go okładać pięściami po twarzy. Garrett nadal miał na twarzy ten wredny uśmiech. W tym momencie nauczyciel musiał zareagować. Nie mam pojęcia jakim cudem nie zauważył tej kłótni przez całe pół godziny.

- Panowie! Co to ma znaczyć?! – wykrzyknął pan Smith. – Oboje do dyrektora! Natychmiast!

Chłopcy podnieśli się z podłogi i poszli za nauczycielem do gabinetu dyrektora. W klasie oczywiście zaczęły się rozmowy. Gdy skończyłam notatkę z lekcji zagadnęłam Masona:

- Ej, wiesz może o co chodziło Garrettowi?

- O co dokładnie pytasz? – chciał wiedzieć ciemnoskóry.

- O starą szkołę Liama.

- Hmm... - zaczął Mason. – Nie wiem czy Liam chce, żebyś wiedziała. Lepiej będzie jeśli sama go o to zapytasz.

- No dobrze. – Nagle coś przyszło mi do głowy. – W takim razie jeszcze jedno pytanie. Czy Liam miał lub ma problemy z agresją?

- Ja... - zawahał się chłopak. – Tak. To między innymi dlatego wyrzucili go z Devenford Prep. O szczegóły jednak musisz zapytać Liama.

- Okey, dziękuję Mason.

- Nie ma za co. Tylko nie mów Liamowi, że ci powiedziałem, bo urwie mi głowę.

- Nie martw się, to będzie nasza tajemnica – zaśmiałam się, a Mason mi zawtórował.

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wyszliśmy z klasy i poszliśmy poszukać Liama.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

2 rozdział. Nie wiem jak mi wyszedł, ale pracowałam nad nim dość długo i mam nadzieję, że wam się spodoba. Postanowiłam, że w wakacje rozdziały będą się pojawiać co 2 tygodnie. Chciałabym, aby się to udało, więc trzymajcie kciuki. A teraz już wam nie przeszkadzam. Komentujcie itd.

                                                                                                               Wasz Aniołek

PS. stroje - http://www.polyvore.com/my_beacon_hills/collection?id=5746577

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro