Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#38

Obróciłaś głowę w stronę głosu.
Na drodze stał przemoczony V. Powoli pokiwałaś głową na „nie" i rozpłakałaś się jeszcze bardziej. Zwróciłaś twarz w stronę rzeki i powoli ruszyłaś nogą w przód.
Rozluźniłaś się. To twój koniec. Teraz będzie tylko lepiej.
Ktoś złapał twój nadgarstek i mocno pociągnął do tylu tak że się przewróciliście.
Taehyung.
Szarpnął cię do siebie i mocno przytulił chowając twarz w twojej szyi ukrywając tym samym łzy.
V: co ty do cholery chciałaś sobie zrobić t/i??
Ty: Taeś ja nie dam rady! Moja mama.. tata. Oni...
V: wiem t/i.. wszystko wiem...
Tae teraz przytulił cię do swojej piersi i ucałował w czoło. Siedzieliście tak w kałuży wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę.
Mocno ściskałaś koszulę V próbując w ten sposób pozbyć się żalu jaki miałaś teraz w sobie.
Leki zaczęły działać.
Twoje ciało stało się wiotkie, ale świadomość pozostawała.
V: t/i co jest?
Pokazałaś mu buteleczkę leków. Była prawie pusta.
V: co? Nie, nie, nie, nie...
Taehyung złapał twoją twarz i mówił do ciebie.
V: nie możesz tak robić. Nie możesz mnie zostawić. Nie teraz i nie w taki sposób t/i. Tyle już przeszłaś, nie możesz się teraz poddać rozumiesz??
V zakrył twoją twarz w swojej szyi i podniósł cię na rękach.
V: idziemy do domu. Nie pozwolę ci odejść t/i..
Faktycznie zabrał cię do domu, ale do twojego. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi mieszkania.
Miałaś zamknięte oczy a twoje usta lekko dotykały nieskazitelnie gładkiej skóry Taehyunga.
Słyszałaś jak drzwi się otwierają i Hobi wpuszcza was do domu.
V: gdzie ona ma pokój?
JH: co się stało?? Tam na lewo jest jej pokój.
Świadomość zaczęła ci odpływać.

Otworzyłaś oczy. Pierwsze co zobaczyłaś to leżącego obok Taehyunga który głaskał twoje włosy. Znów zaczęłaś się trząść.
V: w porządku?
Ty: co ma być w porządku...
Chyba leki dalej działały bo nie miałaś siły się nawet rozpłakać. Czułaś się... o dziwo dobrze.
Taehyung objął cię ręką i patrzył ci się prosto w oczy. Drugą ręką ścisnął twoją dłoń.
V: wystraszyłaś mnie t/i.
Ty: gdzie jest J-Hope?
V: poszedł spać. Bardzo się o ciebie martwi. Kazałem mu pójść bo był wykończony.
Przytuliłaś się do V tak jakbyś tego bardzo potrzebowała. Chłopak od razu odczytał twój gest i objął cię mocniej składając wilgotny pocałunek na twoim policzku.
Przejechał noskiem po twojej twarzy i wtulił się w ciebie tak jak za czasów dzieciństwa kiedy któreś z was cierpiało.
Przejechałaś nosem po policzku chłopaka.
Ty: przepraszam Tae..
V: nie masz za co.
Ty: nie chcę żyć Tae..
V: ale musisz.
Chłopak zawisł nad tobą żeby złapać kontakt wzrokowy.
V: tyle przetrwałaś i teraz masz zamiar od tak się poddać?
Ty: to ponad moje siły. Nie daję rady.
Zaczęłaś szlochać.
V: to pozwól mi sobie pomóc. Razem przebrniemy przez to wszystko.
Ty: nie chcesz tego. Nie mam zamiaru zdawać się na łaskę że ktoś się nade mną ulituje i mi pomoże bo jestem chodzącym nieszczęściem.
V: t/i.. gdybym był tobą to już dawno bym to zakończył, ale ty? Ty poradziłaś sobie na tyle dobrze, że teraz jesteś tutaj. W swoim mieszkaniu z najbliższymi przyjaciółmi. Nie jesteś chodzącym nieszczęściem. Jesteś chodzącym szczęściem. Czuję się szczęśliwy że mogłem cię poznać na nowo.. i po raz drugi się w tobie zakochać..
Z oka V popłynęła łza.
Ty: Tae.. co ty..?
V: t/i kocham cię.
...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro