Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#32

... będziesz błagała o więcej...
.. jeszcze mi za to podziękujesz...
Dotyk, ból, głośne sapanie nad uchem i oblech zbliżający się w twoim kierunku...
Wyrwałaś się ze snu z krzykiem. Ledwo co się odezwałaś a twoja buzia została zamknięta dłonią.
To był Jimin.
JM: shhh...
mocno cię przytulił i uspokajał dopóki twój oddech się nie wyrównał.
Gdy zobaczył że już nad sobą panujesz otarł łzy z twoich policzków i oparł się wygodnie żeby móc na ciebie patrzeć.
JM: znowu zły sen?
Ty: tak..
odpowiedziałaś wciąż ochrypłym głosem.
JM: ehh.. jest 4 nad ranem.
Jimin był ewidentnie zmęczony. Czuwał nade mną drugą noc z rzędu bo chłopcy nie dali rady i pozasypiali jak małe dzieci.
Coś było jednak nie tak..
Ty: dlaczego śpisz ze mną w jednym łóżku?
JM: przypominam ci że to też moje łóżko i chciałbym czasami w nim spać, a nie tylko na kanapie..
Ty: no tak...
Jimin przyciągnął cię do siebie i ucałował w czoło. Robił tak za każdym razem kiedy moje mięśnie drżały od strachu bądź stresu.
JM: kładź się.
Ty: nie zasnę bez tabletki...
Znów zaczęłaś się trząść jak opętana. Jimin położył cię plecami do siebie i objął cię składając pocałunek na policzku.
JM: zaśniesz i bez tej tabletki.
Chwile jeszcze byłaś pobudzona jednak faktycznie szybko zasnęłaś w objęciach Jimina.

Z samego ranka wygramoliłaś się z łóżka i samodzielnie zeszłaś na dół zrobić coś do jedzenia dla chłopców w ramach podziękowań za opiekę.
Jedyny ból jaki ci jeszcze towarzyszył to ten w głowie i w gardle więc nie widziałaś potrzeby za każdym razem wołać chłopaków o pomoc.

V: o dzień dobry t/i. Wstałaś tak wcześnie?
Pokiwałaś głową po czym połknęłaś swoją dzienną garść leków.
V: kurwa ale głodny jestem. Co dzisiaj ugotowałaś?
Zaczął rozglądać się po blatach kuchennych. Do kuchni wszedł również Suga.
S: siema dupcie!
Krzyknął rozciągając się i pocierając przemęczone oczy.
Chłopcy zjedli ze smakiem śniadanie i czekali aż Jimin zejdzie do jadłodajni.
V: JIMIN!!
Taeś krzyczał na cały dom. Po paru minutach pojawił się zaspany Jimin. Poczułaś drobne motylki w brzuchu na jego widok.
JM: co jest kurwa..
Bąknął pod nosem siadając przy stole.
S: z t/i już chyba lepiej..
Suga miał dziwnie poważną minę. Przyglądałaś się grupie mając nadzieje że ktoś ci wytłumaczy o co chodzi.
JM: to co?
S: n-no nic tylko mówię..
JM: zabieram dzisiaj t/i na trening.
Chłopcy zastygli zdziwieni.
JM: macie z tym jakiś jebany problem?
V: nie wiem czy to dobry pomysł.
S: może lepiej niech zacznie od podstaw w domu..
JM: da sobie rade. Pomogła mi wtedy to teraz też da sobie rade.
Jimin rzucił ci suche spojrzenie a tobą aż wzdrygło.

Siedziałaś w samochodzie z Jiminem już od dobrej godziny. Nie miałaś pojęcia gdzie się znajdujecie.
JM: to tutaj.
Wysiadłaś z auta i starałaś się dotrzymać kroku Jiminowi.
Szliście długim ciemnym korytarzem do samego końca. Chłopak otworzył salę.
Po godzinnym rozciąganiu się byłaś przygotowana do głównych ćwiczeń.
JM: no dawaj.
Ty: co?
JM: zaatakuj mnie.
Ty: ale jak?
JM: no biegnij na mnie.
Trochę się poirytował. Zrobiłam jak mówił i po sekundzie leżałam na macie.
Ty: ała?
Jimin pomógł ci wstać.
JM: jeszcze raz.
Wiedziałaś jak ostatnim razem cię złapał więc spróbowałaś innej metody.
Jimin złapał cię i szybkim ruchem wykręcił ci dłoń a wasze twarze były w bliskiej odległości.
Ty: Musisz być tak mało delikatny już na początku?
Chłopak poluzował uścisk i wyjaśnił ci na czym polega ćwiczenie. Po kilku próbach, upadkach i potyczkach Jimin wystawił cię na próbę.
Ruszył na ciebie a ty zrobiłaś unik tak jak tłumaczył i chwyciłaś rękę żeby położyć chłopaka na macie. Ku twojemu zaskoczeniu chłopak upadł, ale pociągnął cię ze sobą. Przewrócił cię i usiadł na tobie okrakiem trzymając twoje nadgarstki nad twoją głową.
JM: nieźle mała
Ty: nie jestem mała.
JM: jeesteś
Puścił ci figlarne spojrzenie.
...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro