4.
W tej chwili przedemną siedział on. Min Yoongi.
Nie mogłam w to uwierzyć. Tyle lat go nie widziałam a teraz jest tu przedemną i patrzy mi się w oczy.
Czułam jak mi łzy napływają do oczu.
Szybko się ogarnęłam i zabrałam to co mi upadło. Przełknęłam głośno ślinę i zabrałam się do pracy. Ręce wciąż mi się trzęsły a łzy ciekły po policzkach. Patrzył mi w oczy tak samo jak kiedyś.
-Boisz się mnie?- spytał zachrypniętym głosem. Słysząc go przez moje ciało przeszedł dreszcz.
-Ja.. a... znaczy...-Języka mi zabrakło.
Nagle coś we mnie pękło.
-Gdzie ty byłeś?! Gdzie byłeś tyle czasu!? Potrzebowałam cie a ty uciekłeś!
Chciałam powiedzieć coś jeszcze ale on wpił się w moje usta. Smak jego ust jest jak najsłodszy cukierek. Cała złość przeszła ale i tak mam ochotę go zabić.
-Wiem że zwykłe przepraszam nie wystarczy. Zniknąłem na te kilka lat ale wciąż myślałem o tobie. Spotkajmy się jutro i porozmawiajmy.- Przytulił mnie do siebie.
Pokiwałam tylko twierdząco głową i zaciągałam się jego zapachem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro