2.
Powoli otworzyłam swoje zaspane powieki. Ręką walnęłam w budzik który dzwonił już dobre 10 minut.
Wstałam powoli i niczym zombie ruszyłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania w których zasnęłam wczoraj i wszedłam do kabiny. Odkręciłam ciepłą wodę i dokładnie zaczęłam myć swoje ciało.
Owinięta ręcznikiem stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje włosy. Czas coś z nimi zrobić, ten kolor jest już nudny. Wyjęłam z szafki nad umywalką dwie farby do włosów. Jedna pastelowo fioletowa a druga pastelowo różowa. Zabrałam się do roboty i po godzinie miałam nową fryzurę. Znaczy kolor...
Wyszedłam z łazienki i założyłam na siebie czystą bielizne, pudrowo różowy sweter i biały tennis skirt. Dodatkowo białe zakolanka i zrobiłam szybko swój makijaż.
Dzisiaj wyjątkowo nie musiałam biec do pracy. Włożyłam słuchawki w uszy i szłam powolnym krokiem. Przez całą drogę miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje.
Myślałam że ten dzień będzie udany i w miare lżejrzy niż wszystkie inne. Myliłam się.
Od razu po przekroczeniu progu sali wszyscy się na mnie rzucili i zaczęli obsypywać zadaniami do zrobienia.
Najpierw przyszła pierwsza modelka do sesji okładkowej. Następna sportowej i tak jeszcze osiem innych i każda z nich miała inną sesję.
Po skończeniu przygotowań wszystkich dziewczyn znalazłam chwilę da siebie ale oczywiście została mi przerwana. Do pokoju wszedł Junghyun.
-Jak się czujesz?- spytał spokojnym ale równierz poważnym głosem.
-Nie mam siły na nic.- ziewnęłam.-Bolą mnie plecy...- mruknęłam niezadowolona.
Chłopak podszedł do mnie i zaczął robić delikatny masaż.
-Teraz lepiej?- wyszeptał mi do ucha delikatnie przygryzając jego płatek.
Zamknęłam oczy. Nagle poczułam jego wargi na mojej szyi.
-Jung... Proszę przestań- odsunęłam się kawałek.
Chłopak nie przestawał masować. Wiedziałam że coś kombinuje. Zerknęłam na zegarek i była już 18:00 a ja o tej porze kończe prace.
Wstałem z krzesła a Junghyun przyciągnął mnie do siebie poczym wpił w moje usta. Szybko go odepchnęłam a on zrobił to ponownie.
-Junghyun przestań!- niemiałam zbyt dużo siły ale dostał z liścia w twarz. -Co w ciebie wstąpiło?!-
-Ja przepraszam. Ja już dłużej nie moge. Ja cie kocham. On już nie wróci! YoonGi cie zostawił zrozum to.- Jego słowa mnie zabolały. Wybiegłam z płaczem i upadłam zdzierając przy tym całe kolana.
Szłam ze wzrokiem wrytym w chodnik. Nie zwracałam uwagi na ludzi przechodzących obok.
Nagle poczułam szarpnięcie i zostałam wepchnięta to uliczki przez zamaskowanego mężczyne.
Podniosłam wzrok a nasze spojrzenia sie skrzyżowały. Miał takie same oczy jak on. Przełknęłam głośno śline i chciałam zdjąć mu maske ale uciekł... Tak poprostu uciekł...
Jestem pewna że to był YoonGi. Te oczy. Nikt nie ma takich samych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro