Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział.6

Wyszedłszy z krzaków, poprawiłam spódniczkę, czując się trochę zawstydzona, ale i rozluźniona po tym, co przed chwilą się wydarzyło.

Jungkook szedł obok mnie, z twarzą pełną satysfakcji. Kiedy wróciliśmy na łąkę, zauważyłam, że konia nie było nigdzie w zasięgu wzroku.

Wybuchłam śmiechem, rozbawiona sytuacją.

T.I- Jungkook, koń gdzieś zniknął!– zaśmiałam się, wskazując puste miejsce, gdzie jeszcze niedawno stał koń.

T.I- - Gdzie on się podział? Nie myślałeś, że to wziąć pod uwagę?

Jungkook spojrzał na mnie z lekkim rozbawieniem i kpiącym uśmiechem na twarzy.

Jungkook- Kurwa, T.I, co ty ze mną robisz? – zaśmiał się, drapiąc się po głowie.

Jungkook- Myślisz, że w trakcie naszych igraszek miałem czas myśleć o koniu? Pewnie uciekł, gdy usłyszał, co robimy.

Jego ton był pełen lekceważenia, ale zarazem czułam, że jest tak samo rozbawiony jak ja. Wiedziałam, że koń mógł się gdzieś oddalić, ale cała sytuacja wydawała się teraz zabawna.

T.I- No cóż, może powinieneś zadzwonić do swojego taty, żeby go odszukał.– dodałam z ironią.

T.I- Chociaż sądzę, że pewnie i tak nie będzie miał pojęcia, gdzie szukać. Zwłaszcza po tym, co się tutaj wydarzyło.

Jungkook wybuchł śmiechem.

Jungkook- Tak, pewnie mu się spodobają te wszystkie ślady, które zostawiliśmy po sobie. – powiedział, rzucając mi porozumiewawcze spojrzenie.

Jungkook- Nie martw się, postaram się go znaleźć, ale teraz... co powiesz na to, żebyśmy poszli do stodoły i dokończyli to, co zaczęliśmy?

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i roześmiałam się jeszcze głośniej.

Jungkook- Jasne, bo oczywiście, że musimy mieć dodatkowe wyzwania. W końcu nie możemy po prostu mieć spokojnego dnia, prawda?

Jungkook uśmiechnął się z zadowoleniem.

Jungkook- Dokładnie. I obiecuję, że tym razem koń nie będzie nas rozpraszał. -  powiedział, przyciągając mnie do siebie.

Jungkook- Pójdźmy teraz do stodoły i zobaczmy, co jeszcze możemy razem stworzyć.

Jego słowa były jak zapowiedź kolejnych ekscytujących chwil, a moje serce zaczęło bić szybciej na myśl o tym, co nas czeka. Wiedziałam, że nasza przygoda dopiero się zaczyna, i że każde nasze wspólne chwile były pełne nieprzewidywalnych, ale ekscytujących momentów.

POV T.I

Spojrzałam na Jungkooka, zgryźliwy uśmiech na mojej twarzy, i powiedziałam:

T.I- Kochanie, ale musimy znaleźć tego konia, bo twój stary cię udusi, jak się dowie, że zniknął. Zdecydowanie nie chciałabym być w twojej skórze, gdy wróci do domu.

Jungkook uniósł brwi i spojrzał na mnie z mieszaniną rozbawienia i lekkiego zakłopotania.

Jungkook - No dobrze, rozumiem. Pewnie masz rację. Mój tata nie jest fanem, gdy coś idzie nie tak.-  powiedział z odrobiną ironii, przechylając głowę na bok.

Jungkook - Chociaż wiesz, że wolałbym w tej chwili zająć się czymś innym niż szukać konia. No ale cóż, zobaczymy, co da się zrobić.

Złapał mnie za rękę, a jego uśmiech zniknął, gdy jego myśli zaczęły krążyć wokół problemu, który musieliśmy rozwiązać. Z jego postawy wyczułam, że jest gotów podjąć wysiłek, żeby znaleźć konia, mimo że wolałby teraz robić coś zupełnie innego.

Jungkook - Masz rację. Okej, poszukamy go. Ale potem… obiecuję, że będziemy mieć więcej czasu tylko dla nas, bez żadnych przeszkód.– dodał, a jego ton był bardziej poważny.

Jungkook - Jeśli naprawdę chcesz mieć pewność, że konia nie będzie brakowało, musimy działać szybko.

Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się lekko, a potem zaczęłam szukać konia, szurając nogami przez trawę.

T.I- Cóż, musimy jakoś połączyć przyjemne z pożytecznym. Chciałbym mieć pewność, że nie tylko zniknie koń, ale i twoje kłopoty związane z tym problemem. – powiedziałam, naśladując jego ton.

Jungkook pokiwał głową, próbując powstrzymać się od śmiechu.

Jungkook - Dobrze, to chyba najrozsądniejsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. W końcu koń to też coś, o czym musimy pomyśleć, zanim wszystko się rozpieprzy.

Razem zaczęliśmy szukać konia, idąc wzdłuż łąki i patrząc na każdy możliwy zakamarek. Było to trochę jak scenariusz komedii, gdzie dwoje ludzi stara się rozwiązać problem, który pojawił się w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

Jungkook westchnął ciężko, patrząc na pustą łąkę, na której jeszcze niedawno stał koń. Wiedział, że musi teraz poświęcić chwilę na poszukiwania, choć myślami wciąż krążył wokół tego, co niedawno wydarzyło się między nami. Było jasne, że cała ta sytuacja go irytuje, ale jednocześnie czułam, że wciąż nie może przestać myśleć o tym, co miało miejsce.

Jungkook - Kurwa, T.I, nie mogę się skupić, gdy cały czas myślę o tobie.– powiedział, łapiąc mnie za rękę mocniej i przyciągając bliżej siebie. Jego oczy płonęły mieszanką złości i pożądania.

Jungkook - Ale masz rację, musimy znaleźć tego cholernego konia, zanim mój ojciec się dowie i zrobi się z tego większa afera, niż już jest.

Poczułam, jak jego uścisk na mojej ręce nieco się rozluźnia, ale jego spojrzenie nie straciło na intensywności. Widziałam, że wciąż walczy ze swoimi uczuciami, próbując znaleźć równowagę między obowiązkami a własnymi pragnieniami.

T.I- Jungkook, spokojnie. Znajdziemy tego konia, a potem wrócimy do stodoły i dokończymy to, co zaczęliśmy. Obiecuję. 

Uśmiechnęłam się do niego, chcąc go trochę uspokoić, choć i we mnie narastała frustracja. Mimo tego, byłam zdeterminowana, by pomóc mu w tej sytuacji.

Zaczął iść przed siebie, ciągnąc mnie za rękę w kierunku, gdzie jego zdaniem koń mógł uciec. Przeszliśmy przez kilka zagajników, ścieżek wśród wysokiej trawy, ale nigdzie nie było śladu zwierzęcia. Z każdą chwilą widziałam, jak jego cierpliwość maleje, a on sam zaczyna coraz bardziej się złościć.

Jungkook - Gdzie się, kurwa, podział ten koń?– powiedział z irytacją, zatrzymując się nagle i patrząc na mnie.

Jungkook - Wiesz, że wolałbym teraz robić coś innego niż biegać po łące za tym zwierzęciem. Chciałbym po prostu wrócić do ciebie, T.I, ale... cholera, musimy to załatwić, zanim ojciec wróci i zrobi aferę.

Spojrzałam na niego z pełnym zrozumieniem i westchnęłam cicho. Wiedziałam, że sytuacja nie była łatwa, ale wiedziałam też, że musimy to załatwić, zanim będziemy mogli zająć się sobą. Po chwili dalszych poszukiwań w końcu zauważyliśmy konia, który spokojnie pasł się na polanie niedaleko stodoły.

Jungkook - Jest! Znalazł się, ten mały drań
– powiedział Jungkook z ulgą, widząc, że koń jest cały i zdrowy.

Podszedł do zwierzęcia, łapiąc go za uzdę i prowadząc w kierunku stajni. Jego złość i frustracja powoli ustępowały, a na twarzy pojawił się wyraz ulgi.

Jungkook - Dobra, teraz możemy wracać do naszych planów.– powiedział, uśmiechając się szeroko. –

Jungkook-Mamy to za sobą, a teraz... teraz wracamy do stodoły, skarbie. Mam dla ciebie coś specjalnego.

Spojrzałam na niego z uśmiechem i poczułam, jak serce bije mi szybciej na myśl o tym, co nas czeka. Wiedziałam, że

Jungkook nie zawiedzie i że to, co wydarzy się w stodole, będzie jeszcze bardziej intensywne niż to, co miało miejsce na łące. Trzymając się za ręce, ruszyliśmy w kierunku stodoły, gdzie nasze fantazje miały w końcu znaleźć pełne spełnienie.

Uśmiechnęłam się, rzucając mu pytające spojrzenie, kiedy nie mogłam dłużej powstrzymać śmiechu.

T.I- Romantyczna kolacja w stodole? – zapytałam, próbując ukryć rozbawienie.

Jungkook rzucił mi ten swój zuchwały uśmiech, który zawsze sprawiał, że moje serce biło szybciej, nawet jeśli nie chciałam tego przyznać.

Jego dłoń pewnie trzymała wodze, a mięśnie pod jego koszulą napinały się przy każdym kroku, jakby nieświadomie pokazywał swoją siłę. Szedł obok konia z taką pewnością siebie, że mogłam tylko patrzeć.

Jungkook- Chyba wolisz to od tych nudnych restauracji, co? – rzucił z przekąsem, jego głos był niski, prawie drwiący.

Jungkook - No chyba, że wolisz tam wrócić do swojego idealnego życia i grzecznych chłopców, ale wiesz dobrze, że to nie dla ciebie, księżniczko.

Przewróciłam oczami, choć w głębi serca wiedziałam, że miał rację. Coś w nim przyciągało mnie jak magnes. Ten jego dziki, nieokiełznany styl bycia, który momentami mnie przerażał, a momentami… cholernie pociągał.

T.I- Nie bądź taki pewny siebie, Jeon. Myślisz, że każda dziewczyna marzy o romantycznym wieczorze w starym, zardzewiałym budynku z tobą? – rzuciłam zaczepnie, choć wewnętrznie czułam, jak moje ciało zaczyna reagować na jego bliskość.

Jungkook tylko się zaśmiał, podchodząc bliżej, aż jego ciało było niemal przy moim. Czułam zapach jego perfum, mieszających się z zapachem konia i trawy. Był tak blisko, że mogłam poczuć ciepło jego skóry.

Jungkook- Udawaj dalej, T.I, ale dobrze wiem, co tak naprawdę chcesz. – wyszeptał, a jego głos był niski i przepełniony pewnością siebie, niemal prowokacyjny.

Moje serce przyspieszyło, a oddech stał się płytszy, ale próbowałam tego nie pokazać.

T.I- Chyba masz zbyt wysokie mniemanie o sobie, Jungkook. – rzuciłam, krzyżując ręce na piersi, choć wiedziałam, że to nie zmniejszy napięcia między nami.

Zatrzymał się na chwilę, przekrzywiając głowę i patrząc na mnie tymi swoimi ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami. W jego spojrzeniu było coś… dzikiego, niebezpiecznego. A ja, choć powinnam odwrócić wzrok, nie mogłam tego zrobić.

Jungkook- Może. Ale prawda jest taka, że i tak wracasz do mnie za każdym razem. Dlaczego, T.I.? – jego głos przeszedł w szept, a ja poczułam, jak moje ciało reaguje na to, co mówił.

Dlaczego naprawdę wracałam? Był niegrzeczny, złośliwy, a jednak każda jego prowokacja sprawiała, że pragnęłam go jeszcze bardziej. Nawet jeśli to mnie niszczyło.

T.I- Bo jestem głupia.– odpowiedziałam ostro, choć moje serce krzyczało coś zupełnie innego.

Jungkook roześmiał się głośno, niemal tryumfalnie, zanim pochylił się nad moim uchem i szepnął.

Jungkook- Nie, księżniczko. Wracasz, bo nie możesz mnie przestać chcieć.

Wszystko we mnie zapłonęło. Chciałam go. Miał rację, a to mnie doprowadzało do szału.

Zaśmiałam się, gdy tylko dotarliśmy do farmy Jungkooka. Było coś w tej atmosferze, w tym miejscu, co sprawiało, że czułam się… wolna. Jakbym mogła odpuścić wszystkie te zasady, które na co dzień mnie trzymały. Patrzyłam, jak zamyka konia w stajni, a potem zerknęłam na niego z uśmiechem.

T.I- Moja babcia zaraz by zaczęła swoje gadki, gdyby wiedziała, że zadaję się z tobą… Ale na szczęście nie wie. – rzuciłam, próbując wyobrazić sobie jej reakcję.

Jungkook, odwracając się do mnie, parsknął śmiechem. Jego oczy błyszczały, a złośliwy uśmieszek, który tak dobrze znałam, pojawił się na jego ustach.

Jungkook- Twoja babcia jest straszna i, huh, ciągle na mnie narzeka… Mój motor jej przeszkadza, jak tylko podjadę, a jak sprowadzam dziewczyny, to zawsze robi mi wyrzuty.”m – rzucił, przewracając oczami.

Jungkook- Ale wiesz co? Kończę z tym. Mam już jedną dziewczynę.

Jego słowa były jak nagły wstrząs. Patrzyłam na niego, a moje serce mimowolnie przyspieszyło. Czułam, jak krew napływa mi do policzków. Jedna dziewczyna? Czy on właśnie mówił o mnie? W mojej głowie to pytanie kotłowało się z każdą sekundą.

T.I- Jedna dziewczyna, mówisz? – zapytałam, uśmiechając się lekko, ale wewnętrznie czułam, jak narastało we mnie napięcie.

T.I- Muszę przyznać, że to dość… niepodobne do ciebie, Jungkook.

Jungkook podszedł bliżej, a jego spojrzenie stało się bardziej intensywne. Było coś w jego oczach, co sprawiało, że nie mogłam oderwać wzroku. Ten dziki błysk, który zawsze mnie przyciągał, nawet jeśli wiedziałam, że to może skończyć się źle.

Jungkook- Może się zmieniłem, co? – powiedział cicho, niemal drwiąco, jakby testował moją reakcję. Jego dłoń znalazła się na moim biodrze, a jego palce delikatnie mnie ścisnęły, sprawiając, że przez moje ciało przeszedł dreszcz.

Jungkook - Może już nie potrzebuję nikogo innego, bo mam… ciebie.

Zadrżałam, czując, jak fala gorąca przeszywa mnie od środka. Jego słowa były jak broń, którą bezlitośnie we mnie wymierzał, a ja… nie mogłam się oprzeć. Nie chciałam się oprzeć.

T.I- Zaskakujesz mnie, Jeon. A co, jeśli nie jestem jedyną?– rzuciłam zaczepnie, próbując nie stracić kontroli nad tym, co czułam.

Jungkook zaśmiał się krótko, ale jego oczy nie straciły tego ognia. Zbliżył się jeszcze bardziej, aż jego usta były zaledwie kilka centymetrów od moich.

Jungkook- Powiedz mi, T.I, kto inny mógłby zająć twoje miejsce? Jesteś jedyną dziewczyną, która sprawia, że mam na ciebie cholerną ochotę, za każdym razem, gdy na ciebie patrzę.

Mój oddech przyspieszył, a serce biło jak szalone. Jasne, że chciałam to usłyszeć. Moje ciało pragnęło go w każdej sekundzie. Ale to, jak otwarcie o tym mówił, z takim niegrzecznym uśmiechem, sprawiało, że nie wiedziałam, czy powinnam go odepchnąć, czy przyciągnąć jeszcze bliżej.

T.I- Czemu zawsze musisz być taki pewny siebie? – zapytałam, a w moim głosie była nuta wyzwania.

T.I- Myślisz, że każda dziewczyna chce, żebyś jej to mówił?

Jungkook- Może. Ale ty to lubisz.– odpowiedział natychmiast, jego głos był niski, przepełniony żarem. Wiem to, bo widzę, jak na mnie patrzysz, księżniczko. Wiem, że chcesz tego tak samo, jak ja.

Oparłam dłonie na jego torsie, chcąc go odsunąć, ale zamiast tego czułam, jak mój dotyk tylko wzmaga napięcie między nami. Jego ciało było napięte, a jego serce biło w równym rytmie z moim.

T.I- Jesteś niemożliwy. – szepnęłam, choć moje ciało mówiło coś zupełnie innego.

Czułam, jak pragnienie mnie przepełnia, jak każda jego prowokacja sprawia, że chcę więcej.

Jungkook tylko się uśmiechnął, jego dłoń przesunęła się na moje biodro, a potem niżej, aż poczułam jego oddech na swojej szyi.

Jungkook- Może. Ale i tak wiesz, że zawsze do mnie wrócisz.

Miał rację.

Kolejny rozdział za nami ✨ Ciekawi jesteście ci wydarzy się dalej ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro