ROZDZIAŁ 4
Jungkook zajął miejsce na ławce, a ja bez zbędnych ceregieli ściągnęłam z siebie majtki. Jego spojrzenie przykleiło się do mnie, a ja poczułam, jak krew zalewa mi policzki. Z lekkim drżeniem złapałam jego twardego kutasai usiadłam na nim.
Od razu poczułam jego ciepło i twardość. Zaczęłam rytmicznie poruszać biodrami, nabijając się na jego kutasa.
T.I- Kook'i, Kook'i...
Jęczałam, rozkoszując się każdym ruchem. Czułam, jak moje ciało napina się z przyjemności.
Jungkook spojrzał na mnie z pożądaniem.
Jungkook- Jesteś niesamowita, T.I.
Wychrypiał, chwytając mnie za biodra i pomagając mi poruszać się szybciej.
T.I- Chcę więcej
Wyszeptałam, przyciskając się do niego całym ciałem.
Jungkook przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął całować mnie namiętnie. Jego język eksplorował moją jamę ustną, a jego ręce błąkały po moim ciele. Czułam się jak w niebie.
T.I- Jeszcze, jeszcze!
Krzyczałam, poruszając się coraz szybciej.
Jungkook zaczął przyspieszać tempo, a ja czułam, jak zbliżamy się do wspólnego kulminacyjnego punktu.
Jungkook- Będę w środku.
Wychrypiał mi do ucha i wsunął się we mnie do końca.
Nasz świat zawalił się. Oboje wybuchliśmy orgazmem, nasze ciała drżały w unisonie. Leżeliśmy tak przez chwilę, otulając się nawzajem.
T.I- To było niesamowite.
Wymamrotałam, przyciskając się do niego.
Jungkook- Jeszcze raz?
Zaproponował Jungkook, całując mnie w szyję.
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam głową. Byłam gotowa na więcej.
POV JUNGKOOK'A
Leżała pod mną, cała rozgrzana i spocona. Jej oddech był szybki, a ciało drżało z przyjemności. Złapałem ją mocno za tyłek i zacząłem rytmicznie poruszać biodrami, wbijając się w nią coraz głębiej. Czułem jak jej paznokcie wpijały się w moją skórę, co tylko podsycało moje pożądanie.
T.I- Jungkook, Jungkook.
Jęczała, przyciskając się do mnie jeszcze mocniej.
Zbliżałem się do końca. Czułem, jak moje ciało napina się z napięcia. Zatrzymałem się na chwilę, patrząc jej prosto w oczy.
Jungkook- Gotowa?
Wyszeptałem.
T.I- Zawsze
Odpowiedziała, chwytając mnie za włosy.
Przyspieszyłem tempo, czując, jak nasze ciała łączą się w jedno. Wybuchłem w niej, a nasze ciała zalała fala przyjemności. Leżeliśmy tak przez chwilę, oddychając ciężko.
T.I- Twoja.
Wychrypiała, przytulając się do mnie.
Uśmiechnąłem się.
Jungkook- Tylko moja.
Odpowiedziałem, całując ją namiętnie.
Po chwili oderwałem się od niej i zacząłem całować jej szyję. Zsunąłem się niżej, liżąc jej delikatne sutki. Zamknęła oczy z rozkoszy.
T.I- Ah
Jęknęła, wyginając się w łuk.
Czułem, jak moje pożądanie powraca ze zdwojoną siłą. Złapałem ją za nogę i przyciągnąłem do siebie. Pozycja, w której się znaleźliśmy, była jeszcze bardziej intymna.
T.I- Jeszcze, jeszcze.
Zaczęłem poruszać się szybciej, czując, jak nasze ciała stapiają się ze sobą. Była moja, tylko moja.
Zatrzymałem się na chwilę, delektując się chwilą bliskości z T.I. Jej ciało było ciepłe i miękkie, a jej zapach wypełniał moje nozdrza. Odwróciłem ją tyłem, tak że klękła na ławce, opierając się dłońmi o drewno. Pocałowałem ją namiętnie w szyję, szepcząc do ucha:
Jungkook- Kocham cię, mój skarbie. Tylko ciebie, mój kwiatuszku.
Właśnie miałem zgłębić się w nią ponownie, gdy mój telefon zawibrował. To była wiadomość od Lisy.
Od Lisa:
Wpadniesz do mnie kochanie, mieliśmy się spotkać.
Kurwa mać. Właśnie teraz?
Pomyślałem, że to najgorszy możliwy moment. Z jednej strony miałem ją, idealnie poddaną, całkowicie moją. Ale z drugiej... Lisa. Przecież nie mogłem jej tak zostawić. Odpisałem szybko, starając się ukryć irytację.
Do Lisy:
Daj mi chwilę, jestem zajęty. Ale zaraz będę.
Zacisnąłem zęby, odłożyłem telefon i wróciłem do niej, starając się skupić. Jej spojrzenie mówiło wszystko oczekiwała, że oddam jej się całkowicie. Ale moja głowa była już gdzie indziej.
Lisa... cholera, po co ona mi teraz? Przecież miałem tu coś idealnego, coś, czego nie chciałem przerywać.Nie mogłem jednak pozwolić, żeby zauważyła, że coś jest nie tak. Moje dłonie wróciły na jej ciało, wędrując coraz niżej, aż poczułem jej ciepło pod palcami. Jej ciche westchnienie znowu przyciągnęło mnie do niej. Była taka piękna, taka chętna... Ale w głowie cały czas miałem Lise.
T.I- oś się stało?
Spytała nagle, odwracając głowę w moją stronę. Jej głos był miękki, ale wyczułem w nim nutę podejrzenia.
Jungkook- Nie, kochanie, wszystko jest w porządku.
Skłamałem, posyłając jej uśmiech.
Jungkook- Po prostu muszę coś szybko załatwić, ale to nic ważnego. Skupmy się na nas.
Jej oczy zwęziły się na moment, jakby próbowała wyczuć, czy mówiłem prawdę.
Cholera, była bystra. Ale jej ciało nadal reagowało na moje dotyki, a ja postanowiłem wykorzystać to, że jeszcze nie do końca wiedziała, co się dzieje. Chciałem sprawić, by zapomniała o wszystkim, co mogłoby się wydarzyć, zanim jeszcze skończę.Przyciągnąłem ją bliżej, szepcząc jej do uch.
Jungkook- Jesteś moja, rozumiesz? Tylko moja.
Moje dłonie zacisnęły się na jej biodrach, a ona poddała się całkowicie.W tej chwili poczułem złość na siebie, na to, że dałem się rozproszyć. Ale jeszcze bardziej wkurzało mnie to, że Lisa potrafiła mnie wciągnąć w swoją grę nawet wtedy, gdy byłem tutaj, z kimś innym.
Po wszystkim, kiedy opadałem z sił, a ona wtulała się w moje ramiona, pomyślałem, że muszę jakoś to wszystko poukładać. Nie mogłem wiecznie balansować na krawędzi, grając na dwa fronty. Ale z drugiej strony... to było takie podniecające.Wyciągnąłem telefon, żeby sprawdzić wiadomość od Lisy.
Była cierpliwa, ale długo tak nie wytrzyma. Musiałem podjąć decyzję, a czułem, że żadna nie będzie łatwa.Spojrzałem na nią, kiedy zasypiała, i wiedziałem, że czeka mnie piekielnie trudna rozmowa. Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze miałem chwilę, żeby nacieszyć się jej bliskością, zanim ponownie zanurzę się w chaosie, który sam sobie zgotowałem.
Miałem dość tego całego rozrywkowego blichtru. Przestało mnie bawić udawanie, że to wszystko ma jakiś sens. To, czego naprawdę pragnąłem, to T.I. Cholera, kochałem ją na zabój.
Leżeliśmy teraz na tej wygodnej ławce na werandzie w ogrodzie jej babci. Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem tam wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłem. Czułem się przy niej jak w domu, jakbym w końcu znalazł coś prawdziwego w tym całym cyrku, którym żyłem.
Jungkook- Moje słoneczko, kocham cię. Moje słoneczko.
T.I. uśmiechnęła się, jej oczy błyszczały w świetle zachodzącego słońca. Przytuliła się do mnie mocniej, jakby chciała zatrzymać ten moment na zawsze.
T.I- Wiesz, jak mnie to cieszy, kiedy mówisz takie rzeczy. Czasami zastanawiam się, czy to naprawdę wszystko, czego chcesz, czy może tylko grasz.
Jungkook- Nie zaczynaj teraz tych głupich pytań. Dla mnie liczy się tylko to, co czuję w tym momencie. Wiesz, że nie chcę już nikogo innego.
T.I- Ale co z tym całym światem, który za tobą chodzi? Myślisz, że wszyscy znikną, jeśli ty znikniesz z ich życia?
Jungkook- Nie daj mi kurwa tego tłumaczyć. Chcę być tu, z tobą, i reszta mnie nie obchodzi. Masz zamiar w to uwierzyć, czy wciąż będziesz drążyć?
T.I. spojrzała na mnie z wyraźnym żalem. Czułem, jak złość zaczyna się we mnie gotować. Była dla mnie wszystkim, ale jej wątpliwości wprowadzały mnie w irytację. Nie mogłem jej tego wybaczyć. Czułem się jakby w każdej chwili mogła odejść, a to było coś, czego nie mogłem znieść.
T.I- Dobrze, dobrze. Przepraszam. Tylko... chcesz być pewny, że to, co robisz, to naprawdę to, czego chcesz.
Jungkook- Zaufaj mi, kurwa, ja naprawdę wiem, czego chcę. A to jest właśnie tutaj, teraz. Z tobą.
Siedziałem tam, czując, jak każde słowo jest obietnicą i zobowiązaniem. Nie miałem już zamiaru bawić się w żadne gierki ani zwodzić siebie. Wszystko, co chciałem, to T.I. i nasza wspólna przyszłość. Czułem się gotowy na wszystko, byleby tylko być z nią.
W momencie, gdy zbliżałem się, żeby pocałować T.I., poczułem wibrację telefonu w kieszeni. Zerknąłem na ekran wiadomość od ojca. Cholera, nie teraz. Spojrzałem na T.I., której uśmiech zaczął sięgać szerokości jej twarzy, a serce mi drżało na myśl, jak dobrze się bawiłem. Ale obowiązki były obowiązkami.Przeczytałem wiadomość.
Od ojciec:
Jungkook, gdzie się znowu szlajasz? Znowu z jakąś panienką?! Konia trzeba wyprowadzić na łąkę!
Kurwa, tego jeszcze brakowało. Wkurzało mnie, że zawsze, kiedy byłem blisko T.I., musiałem zająć się pierdołami, które wcale nie były na mojej liście priorytetów.T.I. zauważyła moje napięcie, patrząc na mnie pytająco.
T.I- Co się stało?
Jungkook- Niestety, mój stary znów chce mnie wciągnąć w jakieś pierdoły. Muszę wyprowadzić konia na łąkę, zanim się rozpędzi. Słuchaj, zaraz wracam, dobrze? Obiecuję.
T.I. zmarszczyła brwi, a jej uśmiech zniknął, choć starała się wyglądać na zrozumiałą.
T.I- Rozumiem, ale chciałabym, żebyś nie znikał tak często. Też chcę trochę czasu z tobą.
Jungkook- Wiem, kurwa. Wiem. To nie jest tak, że chcę się od ciebie oddalać, ale ojciec nie daje mi spokoju. Po prostu muszę to załatwić.
Skręciłem głowę, by ją pocałować krótko, z potrzeby chwili. Czułem, jak każda cząstka mnie jest rozczarowana, że muszę ją zostawić.
T.I- Obiecaj mi, że wrócisz szybko, tak?
Jungkook- Obiecuję, skarbie. Będę z powrotem, zanim się obejrzysz. Teraz muszę się spieszyć.
Zadzwoniłem do ojca, wyjaśniając, że zaraz się zjawię. Wstałem z ławki i poczułem, jak moje serce ciągnie mnie z powrotem do T.I., ale obowiązki wzywały.
Kiedy opuściłem ogród, odwróciłem się na chwilę, zobaczyłem T.I. patrzącą za mną z wyrazem zmartwienia na twarzy.
Wiedziałem, że nie będzie to łatwe, ale musiałem załatwić sprawy i wrócić do niej, zanim całkowicie stracę ją na rzecz obowiązków i rodzinnych kłopotów.
Wyszedłem z ogrodu, czując się jak cholerny wrak, gotowy na zadania, które znowu będą mnie wkurzać. Z każdą chwilą, którą spędzałem z T.I., czułem, jak mnie to wszystko wyciąga z rutyny, którą znałem. Ale wtedy usłyszałem jej głos.
T.I- Jungkook, a mogłabym z tobą iść?
Zatrzymałem się w pół kroku i spojrzałem na nią. Cholera, nie chciałem jej zabierać w to bagno, ale z drugiej strony, nie chciałem jej zostawiać samej. Kiedy pomyślałem o tym, jak mogłaby się nudzić, a jeszcze gorzej, jakby miała mnie rozumieć, to zrozumiałem, że to może być trochę za dużo.
Jungkook- T.I., nie sądzę, żebyś chciała się pakować w te wszystkie kłopoty. To będzie tylko chaotyczne i żałosne. Chcę, żebyś miała trochę spokoju, nie musisz się angażować w te wszystkie pierdoły.
T.I- Ale ja naprawdę chcę być z tobą. Chociażby na chwilę, żeby zobaczyć, jak sobie radzisz. Nie chcę, żebyś mnie trzymał na uboczu.
Jungkook- Nie chcę, żebyś się rozczarowała, jak zobaczysz, jak to wszystko wygląda. To nie jest coś, co chciałbym ci pokazywać. Chciałem, żebyś miała miłe wspomnienia ze mną, a nie z brudnymi robótami.
T.I- Ale może to będzie dla mnie coś nowego. Chcę być częścią twojego świata, nawet jeśli oznacza to, że muszę zobaczyć, jak wyglądają twoje obowiązki. Naprawdę, nie musisz się martwić.
Jej upór mnie zaskoczył. Chciałem ją ochronić przed tym całym syfem, ale widziałem, że nie odpuści. To była jedna z rzeczy, które w niej kochałem jej determinacja i chęć bycia blisko, niezależnie od okoliczności.
Jungkook- Dobra, kurwa, jeśli naprawdę chcesz, to chodź. Ale nie narzekaj potem, jeśli będzie ciężko. I tak, nie zamierzam cię oszczędzać. Wchodzisz w to razem ze mną, więc musisz być gotowa na wszystko.
T.I. uśmiechnęła się, a w jej oczach błysnęło coś, co sprawiło, że poczułem, jak mój opór zaczyna znikać. Wzięła mnie za rękę, a ja czułem się trochę lepiej, wiedząc, że mimo wszystkich kłopotów, przynajmniej nie będę sam w tej całej szopce. Ruszyliśmy razem, a ja wiedziałem, że wszystko będzie trochę bardziej znośne, mając ją obok siebie, nawet jeśli wiązało się to z całym tym bałaganem, który mnie czekał.
Dotarliśmy na moje podwórko, a ja od razu skierowałem się do stajni, żeby wyprowadzić konia. Czułem, jak adrenalina miesza się z irytacją - potrzebowałem jak najszybciej skończyć tę robotę, żeby wrócić do T.I.
Kiedy w końcu przywiązałem konia, T.I. podeszła bliżej, z ciekawością w oczach.
T.I- Mogłabym na niego usiąść? Chciałabym pojeździć. Nigdy nie jeździłam na koniu.
Spojrzałem na nią, widząc, jak jej oczy błyszczą z ekscytacji. Zamiast tego, postanowiłem trochę się z nią pobawić. Przytuliłem ją od tyłu, szepcąc jej do ucha, żeby poczuła, że jestem blisko, mimo że musiałem być teraz przy koniu.
Jungkook- Jak chcesz, to możesz pojeździć na mnie. Już mnie ujeżdżałaś jak dzika kotka.
T.I. zaśmiała się uroczo, a jej śmiech był jak balsam dla mojej duszy, która była już zmęczona obowiązkami i frustracjami.
T.I- Kiedy tak mówisz, czuję się jak w bajce. Ale naprawdę chcę pojeździć na koniu.
Jungkook- Dobra, dobra. Najpierw jednak zróbmy to w sposób bezpieczny, a potem może później, na sianku w stodole? Co ty na to?
T.I. spojrzała na mnie z lekkim zawstydzeniem i zaskoczeniem, ale uśmiech w jej oczach był wyraźny.
T.I- Na sianku, mówisz? To brzmi kusząco, ale najpierw zajmijmy się tym koniem.
Pomogłem jej wsiąść na konia, starając się być jak najdelikatniejszym, jednocześnie nie tracąc okazji, by flirtować i żartować.
Gdy T.I. siedziała na koniu, widziałem, jak się cieszy, a to sprawiało, że moje frustracje znikały.
Kiedy już czułem, że nasze chwile spędzone w stodole mogą poczekać, wyraźnie poczułem, że to jest ten moment, kiedy mogę wyjść z tej rutyny i skupić się na tym, co naprawdę ważne - na nas.
Kolejny rozdział jest za nami 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro