Rozdział.7
Patrzyłem na T.I, a w jej oczach dostrzegłem ten błysk, który zawsze doprowadzał mnie do szału.
Delikatnie chwyciłem ją za rękę, pozwalając sobie na chwilę, by poczuć jej miękką skórę pod palcami. Czułem, jak każda sekunda spędzona z nią tylko podkręca moje pragnienie.
Jungkook– Chodź, kochanie, odprowadzę cię, bo twoja babka zaraz zacznie marudzić, że cię długo nie ma. – rzuciłem z przekąsem, przewracając oczami na samą myśl o jej babci.
Jungkook – I cichutko, nie mów jej, że byłaś ze mną. Jakby pytała, gdzie byłaś, mów, że nad jeziorem z jakąś koleżanką.
T.I spojrzała na mnie, uśmiechając się tym swoim zadziornym uśmiechem, który zawsze mnie rozbrajał.
T.I– Spokojnie, coś wymyślę. Nie musisz się o to martwić... Ja zawsze mam asy w rękawie.
Prychnąłem cicho, zbliżając się do niej o krok.
Czy ona naprawdę myślała, że mogłaby mnie oszukać?
Miała te swoje asy w rękawie, ale ja miałem ją. I to wystarczało.
Każdy krok obok niej tylko wzmacniał to napięcie, które narastało między nami. Czułem, jakby każdy jej ruch, każdy uśmiech, każdy gest, stawiał mnie na granicy tej cienkiej linii między kontrolą a czystym pożądaniem.
I cholera, jak ona potrafiła grać niewiniątko, udając, że to wszystko to tylko zabawa. Ale ja widziałem więcej.
Wiedziałem, czego naprawdę chciała. I choćby nie wiem, jak próbowała się przede mną ukryć, ja byłem cierpliwy.
Jungkook– Asy w rękawie, co? Zobaczymy, ile z nich zostanie, kiedy się tobą zajmę. – powiedziałem niskim, niemal drapieżnym głosem, pochylając się nad nią.
Wiedziałem, że moje słowa ją drażnią, ale to tylko mnie nakręcało jeszcze bardziej.
T.I– Chyba zbyt wiele sobie wyobrażasz, Jungkook.– odpowiedziała, próbując być pewną siebie, ale widziałem, jak jej oczy błyszczą.
Cholera, ona też tego chciała. Może i próbowała zachować spokój, ale nie oszukiwała mnie.
Złapałem ją mocniej za rękę, tym razem pewniej, ciągnąc ją lekko w swoją stronę, aż była na tyle blisko, że czułem jej ciepło. Moje serce waliło, a żar, który wzbierał się w moim ciele, był niemal nie do opanowania.
Jungkook– Nie bądź taka pewna siebie, ślicznotko – szepnąłem tuż przy jej uchu.
Jungkook–Wiesz dobrze, że prędzej czy później i tak będziesz moja.
Spojrzała na mnie, lekko rozchylając usta, a ja wiedziałem, że to był mój moment.
Cholera, jak bardzo ją chciałem.
Ta gra, którą prowadziliśmy, tylko podsycała moją ochotę.
Byłem na granicy, gotowy, żeby w końcu ją mieć.
Nie liczyło się nic, tylko ten moment. To, jak patrzyła na mnie z mieszanką strachu i pragnienia, sprawiało, że byłem gotów przekroczyć każdą granicę.
Jungkook– A teraz chodź, zanim naprawdę wpakujesz się w kłopoty.– mruknąłem, lekko drwiącym tonem, ale moje ciało mówiło coś zupełnie innego.
T.I– Jesteś taki pewny siebie, Jungkook. Może powinnam cię nieco zaskoczyć? – odparła, a w jej głosie była ta znajoma nuta wyzwania.
Uśmiechnąłem się, tym razem szerzej, bardziej złośliwie. Była zadziorna, to prawda, ale wiedziałem, że w środku rozpada się pod moim dotykiem.
Gdy tylko dotarliśmy pod dom jej babci, T.I przytuliła się do mnie niespodziewanie. Przez chwilę poczułem, jak jej ciepło wnika w moje ciało, przyprawiając mnie o dreszcze.
Czułem zapach jej włosów i, cholera, to mnie podkręcało jeszcze bardziej. Wtedy zapytała, jakby to było zupełnie niewinne pytanie
T.I.–Wyjdziesz później do siebie na balkon?
Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem, nieco złośliwym, ale czułem, jak jej bliskość rozgrzewa mnie od środka.
Wiedziałem, co chciała osiągnąć, i musiałem przyznać lubiłem, jak igrała ze mną. Ale nie zamierzałem jej tego tak łatwo ułatwić.
Jungkook– A co? Nie zaśniesz beze mnie księżniczko?– zaśmiałem się cicho, nachylając się, by szepnąć jej to wprost do ucha.
Widziałem, jak lekko zaciska usta, a w jej oczach pojawił się ten znajomy błysk. To było jak mała gra między nami kto pierwszy pęknie, kto pierwszy przyzna się do swoich pragnień.
T.I–Może po prostu lubię mieć cię na oku. Nigdy nie wiadomo, co znowu wymyślisz.
Przewróciłem oczami, ale mój uśmiech nie zniknął. Wiedziałem, że chciała więcej niż tylko patrzeć. Każda jej mała prowokacja tylko bardziej mnie nakręcała.
Jungkook–Och, kochanie, uwierz mi nie musisz się martwić. Wiesz, że to ty jesteś na moim celowniku, a nie odwrotnie. – powiedziałem niskim, nieco drapieżnym głosem, patrząc jej prosto w oczy.
Jungkook– Ale skoro chcesz mnie zobaczyć na balkonie... może się pokażę.
Wiedziałem, że ją to podkręca. I cholera, mnie też. Myśl o tym, jakby czekała na mnie w środku nocy, patrząc na mnie spod długich rzęs, sprawiała, że moja ochota na nią rosła z każdą chwilą.
T.I– O tak, pokaż się. Zobaczymy, czy potrafisz dotrzymać słowa. – odpowiedziała, a jej głos stał się bardziej wyzywający.
Chwyciłem ją za podbródek, przyciągając ją do siebie bliżej, nasze twarze były zaledwie kilka centymetrów od siebie. Czułem jej oddech na swojej skórze, a moje serce zaczęło bić szybciej. Była tak cholernie kusząca.
Jungkook– Nie igraj ze mną, T.I. Wiesz, że jeśli coś obiecam, to zrobię. Więc... lepiej się przygotuj, bo jeśli wyjdę na balkon, to nie będzie tylko dla zabawy.
Patrzyła na mnie przez chwilę, a ja widziałem w jej oczach iskrę, której nie mogła ukryć. Była zadziorna, ale cholernie dobrze wiedziała, że prędzej czy później znajdę sposób, żeby ją złamać.
Cholera, ta dziewczyna. Każdy jej ruch, każde słowo tylko bardziej mnie nakręcały. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, zanim pęknie, zanim odda się temu, co między nami wisi w powietrzu.
A ja czekałem na to z niecierpliwością. Ten jej zadziorny uśmiech, ta niewinna gra to tylko dodawało smaczku.
Jungkook– Do zobaczenia, księżniczko. I nie próbuj zasnąć. Będzie ciekawie. – rzuciłem z drwiącym uśmiechem, po czym lekko cmoknąłem ją w czoło, zostawiając ją z myślami, które, wiedziałem, nie dadzą jej spokoju.
W drodze powrotnej do siebie nie mogłem przestać myśleć o tym, jak będzie wyglądać nasze kolejne spotkanie.
POV T.I
Gdy tylko weszłam do domu, poczułam od razu, że atmosfera była jak zwykle spokojna.
Babcia krzątała się w kuchni, a dziadek zaczytywał się w gazecie. W sercu czułam ten dreszczyk emocji po spotkaniu z Jungkookiem, ale musiałam to schować głęboko.
T.I– Jestem już... Trochę się za siedziałam nad jeziorem z Min-Ju... Ale wiesz, babciu, lubię z nią rozmawiać. – powiedziałam, próbując brzmieć niewinnie, wzięłam jabłko z blatu i dodałam.
T.I– Idę do pokoju pooglądać coś na laptopie.
Babcia spojrzała na mnie z tym swoim czujnym wzrokiem, ale tylko skinęła głową.
Babcia– Niedługo będzie kolacja.
Uśmiechnęłam się tylko, udając, że wszystko jest w porządku, a potem skierowałam się do swojego pokoju.
Nie mogłam się doczekać, aż wyjdę na balkon. Po chwili znalazłam się na zewnątrz, zapaliłam papierosa, starając się uspokoić myśli.
I wtedy to zobaczyłam. Po drugiej stronie, na swoim balkonie, stał Jungkook. Serce zabiło mi mocniej.
Uśmiechnięty, z tym swoim zadziornym wyrazem twarzy, który sprawiał, że każdy z jego ruchów wydawał się pełen pewności siebie.
T.I– Cześć, nie myślałam, że się zjawisz tak szybko. – powiedziałam, próbując być nonszalancka, ale wiedziałam, że w moim głosie było coś więcej.
Jungkook– Nie mógłbym cię zostawić na długo, księżniczko. Wiesz, jak bardzo tęsknię za tym, co między nami.– odpowiedział, a jego ton był złośliwy, ale jednocześnie pełen ochoty.
Zaciągnęłam się papierosem, starając się ukryć, jak bardzo mnie to podniecało. Patrzyłam, jak jego oczy lśnią, a usta układają się w ten typowy, prowokacyjny uśmiech. Czułam, jak moje ciało reaguje na jego obecność.
T.I.m– A może wcale nie chcesz mnie widzieć? – odparłam, chcąc go podrażnić, choć tak naprawdę marzyłam, żeby był tutaj blisko.
Jungkook– Chciałbym, żebyś wiedziała, że nie odpuszczę. Nawet jeśli twoja babcia myśli, że jesteś grzeczną dziewczynką.– rzucił, a w jego głosie brzmiała pewność, która mnie pociągała.
Zamknęłam oczy na chwilę, czując, jak emocje wzbierają w moim wnętrzu. To, co działo się między nami, było jak gra –
niebezpieczna, ale ekscytująca.
T.I– Nie wiesz, co mówisz. Moja babcia by mnie zabiła, gdyby tylko wiedziała. – odpowiedziałam, starając się zachować dystans, choć serce rwało się w jego kierunku.
Jungkook– A może by cię nie zabiła, tylko by była dumna, że masz takiego chłopaka jak ja? – powiedział z ironią, a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
T.I– Na pewno myślałaby, że z ciebie niezły drań. – powiedziałam, ale w moim głosie słychać było, że mnie to kręci.
Jungkook– Drań, powiadasz? Może raczej ekscytujący facet, który wie, czego chce. – odpowiedział, jego ton był prowokujący, a w oczach miał ogień.
Czułam, jak pod skórą wzbiera napięcie. Miałam ochotę wyjść na ten balkon i być blisko niego, poczuć jego ciepło. Cholera, to było jak magia.
T.I– Co zamierzasz teraz zrobić, Jungkook? – zapytałam, nie mogąc się powstrzymać od wyzwania.
Jungkook– A co byś chciała, księżniczko? Bo ja mam kilka pomysłów, które na pewno ci się spodobają– odpowiedział, a jego głos był pełen obietnic.
Nie mogłam się doczekać, co się wydarzy dalej.
Uśmiechnęłam się do Jungkooka, czując, jak między nami narasta napięcie. Był tak blisko, a jego pewność siebie była pociągająca.
T.I–Nudzi mi się trochę w domu, wieczór jeszcze taki młody. – powiedziałam, a w moim głosie brzmiała nuta zadziorności.
Jungkook spojrzał na mnie z uśmiechem, który mówił więcej niż słowa. Widziałam, jak jego oczy błyszczą, gdy myśli o tym, co można by zrobić z tym czasem.
Jungkook– Moglibyśmy to zmienić. Chociaż wydaje mi się, że twoja babcia nie byłaby zadowolona, gdybym cię porwał na małą przejażdżkę.
W tej chwili usłyszałam wołanie babci.
Babcia– T.I! KOLACJA JUŻ GOTOWA!
Serce mi zamarło. Czułam, że ten moment mija, a w moim wnętrzu narastała frustracja. Nie chciałam wracać do szarej rzeczywistości.
T.I– Cholera, muszę iść.– powiedziałam, zerkając na Jungkooka, a w moim głosie słychać było, że nie chcę kończyć tej rozmowy.
Jungkook– Nie musisz. Możesz po prostu powiedzieć, że nie masz apetytu. Wiesz, że czeka cię lepsza zabawa. – zasugerował, a jego ton był złośliwy, jak zawsze.
T.I– Nie mogę tak po prostu zniknąć! Babcia się wkurzy, a wtedy to ja będę musiała stawić czoła jej gderaniu. – odpowiedziałam, czując, jak w moim brzuchu narasta złość i podniecenie zarazem.
Jungkook:– akby to było coś nowego. Przyzwyczajona do marudzenia?– powiedział z figlarnym uśmiechem.
Jungkook– Ale wiesz, że mogę cię szybko stąd zabrać. Tylko jedno słowo, a ja w mgnieniu oka będę u ciebie.
Czułam, jak mnie to kusi. Miałam ochotę wrócić do niego, zignorować kolację i po prostu spędzić czas w jego towarzystwie. Ale w głowie miałam obraz babci i jej gniewu.
T.I– A co byś zaproponował? Jakieś nowe, ekscytujące pomysły? – zapytałam, licząc, że chociaż na chwilę uda mi się wciągnąć go w rozmowę, zanim wrócę do rzeczywistości.
Jungkook– Wiesz, mam kilka asów w rękawie. Może wyjdziemy na spacer, a później... hm, może pokażę ci, co mam w swojej torbie? – odpowiedział z wyzywającym uśmiechem.
Czułam, jak w brzuchu kręci mi się od emocji. To, co powiedział, brzmiało jak obietnica, której nie mogłam zignorować.
T.I– To brzmi kusząco, ale... – zaczęłam, ale przerwałam, bo babcia znów zaczęła wołać.
Babcia– T.I!
Jungkook zbliżył się, nachylając do mnie, co sprawiło, że na chwilę zapomniałam o babci.
Jungkook– Obiecaj, że nie spędzisz całej kolacji myśląc o mnie. – powiedział, a jego głos był niskim, drażniącym szeptem, który sprawił, że serce zabiło mi jeszcze mocniej.
T.I– Nigdy nie obiecuję, że nie będę o tobie myśleć. To niemożliwe. – odpowiedziałam, czując, jak się rumienię.
Jungkook–Dobra dziewczynka. To w takim razie... do zobaczenia później, księżniczko. – dodał, zanim odsunął się na chwilę.
Wzięłam głęboki oddech, usiłując zebrać myśli, zanim wrócę do wnętrza. Wiedziałam, że ta kolacja będzie znośna tylko dzięki myślom o Jungkooku i jego obietnicach, które miały być spełnione później. Ale w tej chwili musiałam grać rolę grzecznej wnuczki.
Weszłam do kuchni, ale w głowie miałam tylko jedno jak najszybciej wrócić do Jungkooka.
Usiadłam przy stole w kuchni, starając się skupić na jedzeniu, ale myśli wciąż krążyły wokół Jungkooka. Gdy babcia zaczęła opowiadać o dniu, poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od niego.
Od Kook'i:
Smacznego, mała... ja idę naprawiać mój motor.
Uśmiechnęłam się do siebie, a w moim sercu znowu zagościła ta ekscytacja. Odpisałam szybko, aby babcia nie zauważyła.
Do Kooki:
Dzięki! Okey to w takim razie powodzenia w naprawianiu.
Długo nie czekałam na odpowiedź. W międzyczasie babcia kontynuowała swoje opowieści, ale ja już nie słuchałam.
Od Kook'i:
Zaraz się dowiem, czy mój motor w ogóle żyje. Ale to nic w porównaniu do tego, co moglibyśmy zrobić razem po kolacji.
Czułam, jak mi serce przyspiesza. To, co napisał, było jak iskra, która wznieciła ogień w moim wnętrzu. Po chwili znów odezwał się.
Od Kook'i:
Masz coś na myśli? Może wskoczysz na motor?
Przewróciłam oczami, ale na twarzy miałam głupi uśmiech. Babcia spojrzała na mnie zaskoczona.
Babcia– Co tam takiego?
T.I– Nic, babciu. Tylko z koleżanką piszesz.
Babcia wzruszyła ramionami, wracając do gotowania, a ja nie mogłam się doczekać, aż znów z nim porozmawiam.
Od Kook'i:
Nie mów mi, że boisz się pojechać na motorze?
Do Kooki:
Nie, nie boję się! Chcę spróbować, tylko muszę uważać, żeby babcia się nie dowiedziała.
Od Kook'i:
Zrób to dla mnie, mała. Nie bądź grzeczna dziewczynka. Życie jest za krótkie na nudę.
Te słowa sprawiły, że poczułam, jak w brzuchu przeszywa mnie dreszcz ekscytacji. Wiedziałam, że nie mogę czekać na zakończenie kolacji. Musiałam coś wymyślić.
Zdecydowałam, że po kolacji muszę znaleźć sposób, by się z nim zobaczyć. W końcu, życie z Jungkookiem było o wiele bardziej ekscytujące niż jakiekolwiek nudne opowieści mojej babci.
Od Kook'i:
Jak już skończysz, nie zapomnij, co obiecałaś. Możemy się spotkać, jak tylko zgarniesz się z tego stołu.
Uśmiech znowu pojawił się na mojej twarzy, a serce biło szybciej.
Do Kooki:
Obiecuję, że się odezwę, jak tylko skończę. Przygotuj się na to, co nas czeka.
Od Kook'i:
Czekam na ciebie, księżniczko. I pamiętaj żadnych grzecznych dziewczynek. Chcę cię zobaczyć w akcji.
Czułam, jak w moim ciele wzrasta napięcie. Wiedziałam, że muszę szybko skończyć kolację. Gdy babcia zaczęła nakładać mi kolejne danie, spojrzałam na nią z wymuszonym uśmiechem.
T.I–Babciu, myślałam o deserze. Może zjem coś słodkiego, a później pójdę na świeżym powietrzu?
Babcia– Możesz wyjść na chwilę, ale wróć szybko. Chcę, żebyś była bezpieczna.
Przełknęłam ślinę, czując, jak napięcie rośnie. Miałam szansę.
Po kolacji, na pewno spotkam się z Jungkookiem. Z taką myślą przeszłam przez resztę wieczoru, marząc o tym, co nas czeka.
Kolejny rozdział jest już za nami kochani 🤗 Co wydarzy się dalej o tym dowiecie się w kolejnym rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro