Rozdział 4
-Wszystko zaczęło się już w podstawówce, zawsze byłam inna, byłam silniejsza, lepiej widziałam i słyszałam w dodatku żadne ćwiczenia fizyczne nie sprawiały mi trudności, jednak nie zależnie co robiłam zawsze bolały mnie plecy... Moja Mama zaniepokojona moim stanem zabrała mnie do lekarza, okazało się że prócz normalnych kości mam sześć dodatkowych właśnie na plecach do których były poprowadzone nerwy oraz żyły, dodatkowo wszystkie sześć kości wyglądały jakby były przecięte w połowie, kiedy dzieciaki w szkole się o tym dowiedziały zaczęły mnie wyzywać od dziwadeł i tym podobnych, tak było rok w rok, co roku inna szkoła i w każdej tak samo, w końcu nie wytrzymałam i podcięłam sobie żyły- Odsłoniłam nadgarstek na którym nadal była blizna, to było głębokie cięcie- Wtedy dowiedziałam się że mój organizm dość szybko się regeneruję co przyłożyło mi więcej problemów bo, zaczęłam być bita tylko po to by zobaczyć czy to prawda, po miesiącu tych tortur chciałam popełnić samobójstwo jednak powstrzymał mnie mój brat, chodził ze mną do psychologa i zaczęłam brać leki antydepresyjne pod jego okiem, Był moim oparciem, a teraz go nie ma- Pod koniec załamał mi się głos, Jaszczurka patrzyła się na mnie dziwnie- W ogóle dlaczego ja się tobie żale, przecież ciebie to nie obchodzi- Powiedziałam cicho
-Pokarz plecy- Oznajmił to nem nie znoszącym sprzeciwu
-Po chuj?- Spytałam
-Nie gadaj tylko pokazuj- warknął
-Skoro ci tak zależy to proszę cię bardzo tylko nie wiem co to wniesie do sprawy- powiedziałam i podciągnęłam koszulkę pokazując mu plecy
- To miało nie wypalić... Kurwa...- Mruknął do siebie
-Co miało nie wypalić?- Spytałam zaskoczona
- Wysyłanie anielskich dzieci na ziemie bez skrzydeł by żyły tam jak ludzie... Jak ty to przeżyłaś? Powinnaś zginąć bez skrzydeł... A jednak... Oj Uzi się wścieknie jak się o tym dowie
-Przepraszam że co kurwa?! Jakie anielskie dzieci?! Dlaczego ty się się mnie pytasz jak przeżyłam?! Ja nigdy nie byłam taka ja na przykład ty jaszczurko- Warknęłam, ja jestem człowiekiem i nic innego mi nie wmówią
-Czy ty siebie słyszysz, cały twój opis pasuje do Anioła, wyostrzone zmysły, niezwykła siła oraz zwinność, nawet ten wasz doktorek stwierdził że masz dwie dodatkowe kości i jeszcze te rany, są po wyciętych skrzydłach tuż po urodzeniu. Musisz pogodzić się że jak się urodziłaś to miałaś wystające z pleców patyki tylko nie wiem dlaczego jest ich aż sześć- Oznajmił zastanawiając się
-Nie jestem jaszczurką jak ty, ja nie jestem jakimś pieprzonym aniołem!- Warknęłam i zasłoniłam rany
-Pogódź się z tym jaszczurko- Uśmiechnął się wrednie, no umie się debil skupić
-Nie pozwalaj sobie ptaszku- Ponownie warknęłam
-Nie wiem czy zrozumiałaś ale też jesteś tak zwanym ptaszkiem- Odpowiedział ironicznie- Z rana ruszamy do gniazda w szczecinie
-Po co ci to?- Spytałam
-Uriel musi się dowiedzieć o tobie, chociaż... mogę cię wykorzystać do własnych celów, na przykład do wygrania wyborów, myślą że dadzą radę podołać funkcji cherubina a to nie takie proste, sukinsyny
-Oj , biedna Jaszczurka, zabrali jej prace, no cóż takie życie kochanieńki- Powiedziałam z wyrzutem
-czy ja się ciebie pytam o zdanie? Jedziemy z rana więc lepiej się wyśpij bo ja cię obudzę- warknął
-Pff wal się ja nigdzie z tobą nie jadę jaszczurko
-W ogóle przejdźmy na ty do chuja bo już mnie irytujesz z tą jaszczurką i ptaszkiem
-Jakoś nie mam ochoty zdradzać ci mojego imienia jaszczurko- Warknęłam
-Ale ja mogę ci zdradzić swoje, jesteśmy na równi więc nic mi raczej nie szkodzi ci powiedzieć- Oznajmił
-I tak będę na ciebie mówić Jaszczurka, ptaszku- Powiedziałam z wrednym uśmiechem
- Ugh, z tobą się nie dogadam, zróbmy tak, powiesz mi swoje imię a pomogę ci szukać brata- spojrzałam się na niego podejrzliwie
-Słowo harcerza?- Spytałam
-Kochana, w niebie mówimy "słowo serafina"- I on ma jeszcze czelność mnie poprawiać no chyba go jebie
-Będę mówić tak jak się nauczyłam, więc, słowo harcerza?- Spytałam ponownie
-Ugh, tak, słowo harcerza- powiedział
-Liliana- Powiedziałam krótko
-Dezydery- Odpowiedział
-Dobra skoro formalności stała się zadość chodźmy spać a rano jedziemy do tego twojego gniazdka by znaleźć mojego brata a tobie być może przyszyć te skrzydełka.
-Wiesz że to nie może być twój brat skoro jesteś Aniołem?- spytał
-To jest i zawsze będzie mój brat jaszczurko i chuj ci do tego- Warknęłam- idź spać ja będę trzymać wartę
-I żeby zwiała mi taka piękna okazja na wygraną? Nie ma opcji, ty idziesz spać ja trzymam wartę- powiedział
-Nie będę się kłócić- oznajmiłam i położyłam się i odpłynęłam w objęciach morfeusza
Widzimy się za godzinę ;)
Bajooo!!!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro