Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.Mnie i Aleksa nic nie łączy

Wczoraj Aleks pojawił się przed dwudziestą i odwiózł moją mamę. Wymieniłam z nim tylko kontakt wzrokowy, ale jego twarz ukazywała tylko obojętność. Lili była okropnie wściekła, że mama jedzie i zamknęła się w pokoju, a ze mną nie chce rozmawiać. Byłam wykończona dzisiejszym dniem, a po wczorajszym pływaniu moje nogi odmawiają mi już posłuszeństwa. Położyłam się na sofie i zamknęłam oczy. Od razu odpłynęłam, a teraz siedzę na tarasie. Cały dzisiejszy dzień staram się unikać chłopaka, a on unika mnie. Dziewczynka chciała pograć z nami w chińczyka, ale nie dałam się skusić. Jest mi po prostu przykro. Lepsza szczera prawda niż kłamstwo, ale ta prawda mnie załamała. Cały dzień snułam się po domu jak trup. Mało co jadłam i nawet nie byłam głodna. Jest już ciemno, ale ja nie mam siły wchodzić po schodach.

- Emma jest już zimno. - usłyszałam za sobą bruneta. - Chodź już, bo się przeziębisz. - powiedział troskliwie i zatrzasnął okno tarasowe by do środka nie wpadły komary i inne owady.

Sama nie wiem ile jeszcze tak siedziałam w ciszy i kiedy znalazłam się w łóżku, ale jutrzejszy dzień nie zapowiadał się za ciekawie.

~~~

Obudził mnie budzik, który od razu wyłączyłam. Nie chciałam iść do szkoły. Wiedziałam, że czekam mnie przesłuchanie. Przez mój pobyt tu moje relacje z Mią bardzo się pogorszyły. Mój telefon odszedł na drugi plan. Zawsze, gdy wracałam do domu wolałam spędzać ten czas z siostrą i Aleksem. Miałam gdzieś ten wirtualny świat. Wiedziałam, że oni są i cieszą się moim towarzystwem. Zwlekłam się z łóżka i zrobiłam poranną rutynę. Naszykowałam Lili śniadanie do szkoły, jak i sobie, jednak Aleksa dziś postanowiłam pominąć. Znalazłam kolorową kartkę, na której napisałam krótką wiadomość do Aleksa. Postanowiłam dziś iść do szkoły na nogach. Nie jest to za blisko, ale mam jeszcze godzinę czasu. Zdążę wieszcze wejść do pobliskiej piekarni po jakieś ciasteczka.

Aleks:

Obudził mnie budzik. Rozespany zacząłem szukać urządzenia, aż dotarłem dłonią do cholernego telefonu. Wyłączyłem i wróciłem do snu. Ta piękna chwila nie trwała długo, ponieważ do moich uszu ponownie dotarł okropny dźwięk urządzenia. Wyłączyłem go ponownie i przeciągnąłem się po łóżku. Jest przed ósmą.

Nienawidzę poniedziałków.

Gdyby nie dziewczyny pewnie jeszcze bym spał. Moje życie zmieniło się przez ich obecność, ale nie mogę ich za to winić. To ja pozwoliłem by tu zamieszkały.

Wstałem z łóżka idąc prosto do łazienki. Ogarniałem się i wskoczyłem w jakiś nowy garnitur, ponieważ mam dziś kilka ważnych spraw do załatwienia. Ułożyłem włosy na żel i zszedłem na dół zjeść na szybko śniadanie. Mój wzrok na wejściu przykuła mała żółta karteczka na wyspie kuchennej przy pudełku śniadaniowym Lili. Wziąłem kartkę do ręki i zacząłem czytać.

Musiałam wcześniej wyjść.
Proszę zawieź Lili do szkoły.
Emma

Zdziwiłem się. Od razu wyciągnąłem z kieszenie telefon i zadzwoniłem do dziewczyny. Gdy nie odebrała trochę się zdenerwowałem. Powinna mnie o tym poinformować. Spojrzałem na zegar, który wskazywał za dwadzieścia ósmą.

- Kurwa. - przekląłem pod nosem i poszedłem do pokoju Lili.

Dziewczynka jeszcze spała, więc nie zostało mi nic innego jak ją obudzić. Byłem wkurzony na Emmę. Gdyby mi powiedziała wszystko zrobiłbym w innej kolejności. Zauważyłem na fotelu ułożone ciuchy przez co może się nie spóźnimy.

- Lili wstawaj. - powiedziałem i lekko potrząsnąłem jej ramieniem.

- Aleks? - zdziwiona od razu otworzyła oczy. - A gdzie Emma? - kontynuowała zaspana.

- Musiała wcześniej wyjść, a my powinnismy już wychodzić. - odparłem.

- Jak to? Zostawiła mnie? - powiedział smutno i przetarła oczy.

- Masz mnie. - uśmiechnąłem się słabo. - Ubieraj się szybko jak chcesz zjeść śniadanie, a ja czekam na dole.

- Dobrze. - odpowiedziała, gdy opuściłem pomieszczenie.

Postanowiłem przygotować nam płatki z mlekiem i ponownie skontaktować się z brunetką, jednak nie odebrała. Lili w kuchni pojawiła się lada moment. W ekspresowym tempie zjedliśmy śniadanie, jaki i wyszliśmy z domu. Odstawiłem dziewczynkę pod szkołę, a następnie pojechałem prosto do firmy.

Emma:

Trafiłam do szkoły tuż przed dzwonkiem, a na szkolnym korytarzu spotkałam kilku znajomych z klasy. Jedną z nich była Mia, która gdy tyko mnie zobaczyła nie dawała spokoju.

- Czemu się nie chwaliłaś? W sumie to Ci się nie dziwnie takie ciacho. Gdzieś ty go znalazła? - kolejne słowa jechały z jej ust.

- Mia to tylko przyjaciel rodziny.

- Od przyjaźni się zaczyna. - kontynuowała. - Kiedy go poznam?

- Kogo poznasz? - zza jej pleców wyłonił się Matt.

- Przyjaciela Em.

- Mam się czuć zazdrosny? - usiadł jedną brew ku górze.

- Ten spod szkoły? - zapytał i spojrzał na mnie, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową.

I w tym momencie zadzwonił dzwonek.

- To do później kochanie. - powiedział chłopak i pocałował dziewczynę w usta.

Lekcje bardzo szybko mi zleciały, nie licząc niekończących się przerw i pytań wszystkich na temat Aleksa. Mia kazała mi korzystać częściej z telefonu co mnie rozbawiło, bo sama nie wiem jak to się stało, że nie czyje potrzeby już wirtualnego świata. Lubię ich, ale w realu. Spotkać i pogadać. Nie przepadam za pisaniem, jest to dla mnie nudne. Ostatnio dźwięk dzwonka jaki miałam usłyszeć dzisiejszego dnia nastał, a ja zebrałam rzeczy z ławki i poszłam do wyjścia z sali.

- Emka czekaj no na mnie. - usłyszałam za sobą głos Mii. - Może wpadniesz dziś do mnie? - zapytała, a moją pierwszą myślą było z kim zostanie Lili.

- Mia bardzo chętnie, ale dziś już mam plany. - uśmiechnęłam się do blondynki, ale jej mina mówiła coś innego.

- To może niech ten Twój plan też z Tobą przyjdzie. - jej brwi uniosły się w górę. - Powiem Matowi, żeby też wpadł. 

- Mnie i Aleksa nic nie łączy. - zaśmiałam się, gdy przekroczyłyśmy próg szkolnych drzwi.

- Naprawdę? - pyta i krzyżuje ręce na piersi.

- Naprawdę. - odpowiadam, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy.

- Ja widzę coś innego. - powiedziała, a jej wzrok spadł na parking.

Błagam tylko nie Aleks. - powiedziałam w myślach, ale było już za późno. 

Brunet stał oparty o samochód i rozmawiał przez telefon. Był w białej koszuli, która idealnie podkreślała jego umięśnione plecy. 

- To jak? - z myśli wyrywa mnie głos przyjaciółki.

- Jasne wpadnę dziś. - odpowiadam nie wiele myśląc. - Sama. - dodałam.

- Okey to wyślę ci adres. - powiedziała, a gdy chciała wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodnie na parkingu rozległ się klakson. - Matt czeka na mnie. To do zobaczenia później. - dodała szybko mnie obejmując i biegnąc w stronę czerwonego audi. 

- Do zobaczenia. - powiedziałam i przystanęłam chwilę w miejscu.

Gdy odwróciłam wzrok w stronę Aleksa, jego spoczywał na mnie. Wręcz przeszywał mnie na wylot. Pewnym krokiem szłam w stronę bruneta, aż na jego wyraz twarzy z neutralnego zamienił się w wrogość. 

Będę miała kłopoty? Przecież nic nie zrobiłam.

- Hej. - powiedziałam, ale odpowiedzi nie dostałam. - Coś się stało? - zapytałam będąc zmieszana.

- Nie, czemu? - odpowiedział zdziwiony. 

- Jesteś jakiś dziwny. Gdzie Lili? - zapytałam chcąc zmienić temat, gdy nie zauważyłam dziewczynki w samochodzie.

- U twojej mamy. - odparł.

- Aleks o co Ci chodzi? - zapytałam lekko wkurzona całą sytuacją.

- Powinienem o to samo zapytać Ciebie.

Mam mu powiedzieć o tym co powiedziała mi matka?

A co jeśli kłamała?

- Mnie? - zdziwiłam się.

- Zniknęłaś rano. - odpowiedział natychmiast.

- Obudziłam się wcześnie, więc postanowiłam się dziś przejść i przewietrzyć.

- Mogłaś mnie chociaż obudzić. - warknął. - Twoja siostra omal nie spóźniła się do szkoły.

- Przepraszam.. - powiedziałam cicho i spuściłam wzrok na chodnik. 

- Wsiadaj.

Chłopak zajął swoje miejsce za kierownicą, a ja posłusznie zajęłam miejsce obok. Droga ze szkoły do domu mijała nam w ciszy. Nie wiedziałam, że narobię mu kłopotu. 

- Jesteś głodna? - zapytał przerywając ciszę między nami.

- Trochę. - odpowiedziałam nieśmiało odwracając głowę w stronę chłopaka i uważnie go obserwując.

- Na co masz ochotę? - jego wzrok spoczął na mnie i skręcił w ulicę prowadzącą do centrum miasta.

- Może ty coś wybierz. - wzruszyłam ramionami.

- Na pewno? - uniósł swoją prawą brew ku górze i spojrzał uważnie na wyraz moje twarz na co ja jedynie posłałam mu swój wymuszony na ten moment uśmiech.

Po chwili Aleks zaparkował swój samochód na parking obok restauracji. Zmarszczyłam brwi, ponieważ nie była to polska restauracja. Po nazwie poznałam, że to tu Mia była z rodzicami na rodzinnej kolacji. Inaczej mówiąc restauracja dla bogaczy. 

Nie dla mnie. 

- Tu? - zapytałam myśląc, że tylko tu zaparkowaliśmy, jednak brunet kiwnął głową w odpowiedzi. - Może wybierzesz coś tańszego? Poza tym źle wyglądam jak na taką restauracje. - spuściłam wzrok na swój ubiór.

- Po pierwsze to ja płacę, a po drugie wyglądasz pięknie. - odpowiedział, a ja nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.

Poczułam, że się rumienię przez co spuściłam głowę by pojedyncze kosmyki włosów te lekko zamaskowały.

~~~

Już po wejściu do restauracji czułam spojrzenie ludzi na sobie. Wiedziałam, że tu nie pasuje jednak w towarzystwie Aleksa próbowałam nie zwracać uwagi na wzrok innych. Kelnerka zaprowadził nas do stolika w drugiej części lokalu. Restauracja z wyglądu była naprawdę pięknie urządzona. Brunet odsunął krzesło bym usiadła za co mu podziękowałam, a sam zajął miejsce na przeciwko mnie. Do naszego stolika podszedł kelner, który wręczył nam menu. Moją uwagę przykuły jego zielone oczy. Były wręcz neonowe. Gdy zorientował się, że na niego patrze posłał mi uśmiech co lekko zawstydzona odwzajemniłam. 

- Jakie wino dla państwa? - zapytał i spojrzał na bruneta, a ja z automatu zrobiłam to samo.

- Ja poproszę wodę. - odpowiedział skupiając się na karcie dań.

- A dla pani? - zwrócił się do mnie.

- Kieliszek czerwonego wina. - wyprzedził mnie Aleks czym mnie zaskoczył.

Blondyn odszedł od stolika zostawiając nas samych. Ze zmarszczonymi brwiami spojrzałam na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic szukał dania dla siebie. Nie chciałam protestować i się wykłócać, więc również przejrzałam kartę dań. Wytrzeszczyłam oczy, gdy zobaczyłam ceny, a obok usłyszałam śmiech, przez co od razu podniosłam wzrok w górę.

- Z czego się śmiejesz? - zapytałam zdziwiona, gdy zobaczyłam jak uważnie mi się przygląda.

- Nie, nie nic. I co wybrałaś dla siebie? - zmienił temat.

- Tu nie ma nic dla mnie. - stwierdziłam, a blondyn pojawił się ponownie i postawił kieliszek wody przy Aleksie i czerwone wino przede mną.

- Mogę już przyjąć od państwa zamówienie? - zwrócił się do nas patrząc to na Aleksa, to na mnie. 

Aleks zaczął mówić jakieś dziwne nazwy, a ja siedziałam jak wryta nie wiedząc o co chodzi. 

- Poprosimy podwójnie. - dodał na koniec, a kelner zabrał menu i zaczął się oddalać. 

- A ja? - zapytałam zdziwiona patrząc na oddalającą się postać mężczyzny.

- Wybrałem za Ciebie. - puścił mi oczko i upił łyk przeźroczystej cieczy z kieliszka. 

- Drogo tu. - skrzywiłam się.

- Oj nie marudź. - wywrócił oczami.

- Tak właściwie czemu dla mnie wino? - zapytałam zbita z tropu.

- Gdybym nie prowadził sam bym je wziął.

Nagle telefon Aleksa wydał z siebie dźwięk.

- Przepraszam Cię na chwile. - wstał od stołu i wyszedł przed lokal. 

Gdy kelner przyniósł wybrane przez Aleksa danie, pojawił się również i on. Spojrzałam na talerz, ale nic nie zachęcało mnie do jedzenia. Nigdy nie jadłam owoców morza.

- Smacznego. - powiedział kelner i odszedł, a my oboje podziękowaliśmy.

Przez cały posiłek chłopak miał ze mnie ubaw. Nie jestem przyzwyczajona do takich smaków. 

- I jak smakowało Ci? - zapytał ze śmiechem, gdy opuściliśmy lokal. 

- Chyba tylko wino. - odparłam sama się z siebie śmiejąc.

- Odwiozę Cię do domu, bo muszę załatwić jeszcze kilka spraw na mieście. - powiedział i otworzył mi drzwi od strony pasażera za co mu podziękowałam.

- To nie kłopot jeśli zawiózłbyś mnie do przyjaciółki? - zapytałam, gdy odjechaliśmy z parkingu.

- Przyjaciółki? - zdziwił się. 

- Tak, przyjaciółki. - powtórzyłam. 

- Przez cały czas się z nikim nie spotykałaś po szkole.

- Bo musiałam pilnować Lili, a teraz jest u mamy.

- Mogłaś powiedzieć przecież bym jej popilnował. Poza tym jest już duża.

Zapadła między nami cisza.

Może mogłam go nie prosić o podwózkę i sama wybrać się z buta?

- To gdzie mam Cię podwieźć? - odwrócił się na chwilę w moją stronę, a ja wyciągnęłam telefon i weszłam w wiadomość, którą właśnie dostałam.

Podałam mu wyznaczony adres, a on zawiózł mnie na miejsce. Zatrzymał się pod domem i odwrócił w moim kierunku. Zapadła między nami chwila ciszy, a nasz wzrok się skrzyżował. 

- Przyjechać po Ciebie później?

- Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się. - Dzięki. - dodałam, gdy miałam wysiąść i obdarowałam jego policzek całusem. 

Co ja właśnie zrobiłam?

- Do zobaczenia w domu. - powiedziałam i wysiadłam z pojazdu idąc chodnikiem prosto do drzwi wielkiej willi państwa Grey.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro