3.Nie mam dziś w planach Cię dotknąć
Obudziłam się zalana potem i ze łzami w oczach. To było straszne, ale równocześnie realistyczne. Czy mogłabym się sprzedać? Raczej tak, ale innej osobie. Komukolwiek, tylko nie jemu. Na samą myśl o nim przechodzą mnie ciarki po plecach. Za oknem było jeszcze ciemno. Spojrzałam na biurko, gdzie stał mój laptop od ciotki na urodziny. Czy powinnam to robić? Nie mam pojęcia.
Wstałam z niewygodnego materaca na łóżku i usiadłam przy biurku. Otworzyłam klapę laptopa. Czy na pewno chce to zrobić? Nie umawiałam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Muszę zabrać stąd Lily, dla jej bezpieczeństwa. O moje oczy obił się blask z wyświetlacza. Od razu weszłam na stronę internetową, gdzie znalazłam to czego szukałam. Założyłam sobie profil na portalu. Wstawiłam zdjęcie, które nie ukazywało mojej twarzy, a prawie, że nagie ciało ubrane w koronkę. Opisałam się. Nie minęło kilka minut, a już dostałam kilka wiadomości.
Od Napalony69:
Za pierwsze spotkanie zapłacę 10 tysięcy. Jeśli jesteś dziewicą podbiję sumę.
Od Seksiak50:
Jestem bardzo na Ciebie napalony po tych zdjęciach. Mogę zapłacić 20 tysięcy.
Po pierwszych dwóch wiadomościach zrobiło mi się niedobrze. Czy będę w stanie zrobić to z osobą, której nie kocham?
Od Big Boss:
Cena nie gra roli. Możesz się do mnie przeprowadzić mam wolny pokój. Cała chata twoja, ale wieczorami jesteś moją własnością. Chciałbym jednak mieć pewność czy nie masz jakiś chorób. Za wszystkie badania zapłacę.
Ta wiadomość mnie bardzo zainteresowała. Czułam się jakbym miała doczynienia z Greyem.
Do Big Boss:
Kiedy możemy się spotkać?
Napisałam po zastanowieniu się, a po chwili dostałam nową wiadomość.
Od Big Boss:
Najpierw chciałbym Cię poznać. Kiedy masz czas?
Do Big Boss:
Mam całą sobotę wolną.
Od Big Boss:
Myślę, że będę miał czas. Mogę prosić o twój numer telefonu?
Do Big Boss:
Oczywiście 6** *** ***
Od Big Boss:
Będę pisać w piątek wieczorem, a teraz muszę wracać do pracy.
Do Big Boss:
Dobrze, rozumie.
Po odczekaniu kilku minut wylosowała się z portalu i wyłączyłam komputer.
Pamiętaj robisz to dla dobra siostry.
***
Nadszedł ten dzień. Sobota. Jestem bardzo zestresowana tym co za chwilę się wydarzy. Czy spodobam mu się? A może odstawi mnie z kwitkiem?
Ubrałam czarne jeansy z dziurami na kolanach, biały top, a do tego bomberkę. Na stopy założyłam vansy i wyszłam z domu.
Lily została z rodzicami w domu. Nie powiedziałam, że wychodzę, ani gdzie idę. Dziś wyglądali normalniej niż zwykle. Nie było po nich widać, żeby coś pili. Może kasa się skończyła?
Wczoraj dostałam wiadomość od mojego nowego pracodawcy. Mam być za piętnaście minut w restauracji przy centrum handlowym. Jestem ciekawa jak wyglada. Brunet? A może blondyn?
I znalazłam się przed czasem pod restauracją. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i dostałam wiadomość.
Nieznajomy:
Jestem na parkingu przed restauracją. Czarne bmw.
Spojrzałam znad wyświetlacza, gdzie stało kilka samochodów, a wśród nich wskazane przez nieznajomego. Schowałem urządzenie i niepewnie poszłam przed siebie.
Emma zachowaj spokój.
Robisz to dla Lily.
Robisz to dla siebie.
Tak będzie lepiej.
Twoje życie się zmieni.
Powtarzałam sobie w głowie, aż drzwi pojazdu zostały otwarte, a z nich wysiadł wysoki brunet w okularach przeciwsłonecznych.
- Emma? Co tu robisz? - zapytał, gdy na mnie spojrzał, a mnie ścięło z nóg.
- A..Aleks? - niemal wyszeptałam.
- Coś się stało? Jesteś strasznie blada? - zapytał z troski i podszedł do mnie.
- Nie. Wszystko okey. Załatwimy to szybko. - powiedziałam i odwróciłam się w kierunku restauracji.
- Załatwimy? O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony. - To z Tobą się umówiłem?
- Tak. - odwracam się w jego stronę.
Zalewa mnie pot. Aleks? Dlaczego akurat on.
- Możemy pojechać do mnie? - zadał pytanie, a mnie chyba zamurowało, stałam nieruchomo i tylko kiwałem głową.
Zajęłam miejsce pasażera, a Aleks kierowcy i odjechaliśmy z parkingu. Brunet się nie odzywał, jak i również ja.
- Dlaczego to robisz? - zapytał nagle.
- Co robię? - nie rozumiem pytania.
- Sprzedajesz się.
- Jeszcze tego nie zrobiłam. - odparłam.
- Ale chcesz to zrobić. Pytałem ostatnio czy potrzebujesz kasy. Wiesz dobrze, że mogę Ci pożyczyć.
- Nie chce twoich pieniędzy, których nie będę miała kiedy oddać.
- Czyli jesteś jeszcze dziewicą? - zapytał, a ja chciałabym odpyskować, ale nie mogę.
To mój pracodawca.
- Tak. - odpowiedziałam cicho i oparłam głowę o szybę.
- Naprawdę chcesz mi oddać swoją cnotę?
- Proszę nie rozmawiajmy o tym teraz. - powiedział zawstydzona całą tą sytuacją.
- Dziewczyno co ja z Tobą mam. - pokręcił głową z uśmiechem.
- Ładny masz dom. - powiedziałam, gdy wjechaliśmy na posesje.
- Teraz to chyba nasz dom. - zaśmiał się.
- Tak... - odpowiedziałam cicho.
Zaparkował przed garażem i wysiadł z samochodu. Dopięłam pas, robiąc to samo. Powoli szłam chodnikiem za brunetem prowadzącym do wejścia.
- Ja nie wiem czy tego chcę. - powiedziałam na jednym wdechu, zatrzymując się na schodkach.
Brunet odwrócił się i spojrzał na mój przerażony wyraz twarzy.
- Spokojnie. Nie mam dziś w planach Cię dotknąć. - odpowiedział otwierając drzwi. - Chodź. Chce z Tobą porozmawiać.
W jego oczach było coś takiego jak współczucie. Niepewnie weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.
- Napijesz się czegoś? - zapytał, gdy ściągałam buty.
- Wody.
- Czuj się jak u siebie w domu. - powiedział i zniknął z moich oczu.
Jak mogę się w tej willi czuć jak u siebie. W mojej ruinie nazywanej domem. Robię małe kroki i wszystko dokładnie oglądam. Wszystko jest takie wielkie. Na ścianach wisi masa zdjęć z rodziną Aleksa. Aż łzy napłynęły mi do oczu wodząc ich uśmiechniętych.
- Emma? - usłyszałam jego głos i wytarłem mokre policzka w rękaw kurtki.
- Tu jestem. - odpowiedziałam, wchodząc do pomieszczenia, w którym była wielka sofa i plazma na ścianie.
Takie rzeczy widziałam tylko w filmach.
- Proszę. - podał mi szklankę z przezroczystą cieczą.
- Dziękuje. - odpowiedziałam.
- Usiądź. - powiedział i rozsiadł się na fotelu, a ja zajęłam miejsce na sofie. - Tak jak powiedziałem będzie to przez jakieś czas nasz dom. - zaczął mówić, a ja zagryzła wargę. - Nie słyszę odmowy z twojej strony. Jutro wpadnę po wasze rzeczy i natychmiast chcę was obie widzieć tu.
- Aleks, ale ja nie wiem czy tego chce z Tobą. - powiedziałam zakłopotana.
- Nie, nie, nie ty chyba mnie źle zrozumiałaś. Nie oczekuję od Ciebie nic w zamian. Wiem jak wyglada wasze życie i chce wam pomóc. Widziałem ostatnio Lily z tym podbitym okiem. Emma ja wiem, że chcesz do wszystkiego dojść sama, ale pozwól, że Ci w tym pomogę. - powiedział, a z moich oczu znów wypłynęły słone łzy na wspomnienie sinego oka siostry. - Nie płacz. - powiedział i przytulił mnie do siebie. - No już ciii. - wymamrotał w moje włosy.
Zanim się zorientowałam co się dzieje jego biała koszula była w moich łzach z czarnymi plamami tuszu do rzęs.
- Przepraszam. - powiedział ochrypniętym głosem.
- Nie masz za co. Rozumiem co czujesz.
- Ja nie wiem czy mogę tak po prostu się tu wprowadzić. - odpowiedziałam rozglądając się dookoła.
- Zrób to dla Lily. Chce widzieć ten uśmiech na twojej twarzy jak wtedy, kiedy mnie wkurzałaś. - posłał mi swój uśmiech.
- Ja...
- Jeśli chcesz mogę wynająć wam jakieś mieszkanie. - dodał.
- Nie to będzie za dużo. - wytłumaczyłam.
- O której jutro mam po was przyjechać?
- Możemy to zrobić jeszcze dziś? - zapytałam, a na twarzy bruneta pojawił się uśmiech.
- Tylko na to czekałem. Ja pójdę założyć coś luźnego, a ty rób co chcesz. - poinformował i opuścił pomieszczenie.
To nowe życie dla mnie i Lily. Czy dobrze robię zostawiając rodziców? Może to ich zmieni. Może zmienią się dla nas. Będę w to wierzyć.
~~~
Aleks zaparkował samochód pod moim domem. Pod moim byłym domem? Zamknęłam drzwi czarnego samochodu i usłyszałam trzask drugich.
- Aleks ja poradzę sobie sama. Zaczekaj tu.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Okey. To czekam.
Kiwnęłam głową i odwróciłam się w stronę domu. To nic z porównaniem tego co zastałam na posesji bruneta. Weszłam do domu, a moje nozdrza zaatakował zapach alkoholu. Skrzywiłam się, a w progu wejścia do kuchni zauważyłam butelkę z wylaną cieczą na podłodze.
- Lily? - powiedziałam niepewnym głosem.
Pochodził już wieczór. Za oknem robiło się ciemno. Telewizor w pokoju był włączony. Mama spała na łóżku, a ojciec siedział na fotelu. Było widać po nim, że coś wypił.
- Emma? Gdzie ty żeś do cholery była? - usłyszałam ten wstrętny ton.
- Pomagałam naszej sąsiadce w ogrodzie. - składałam.
- Tej rodzinie bogaczy? Po chuj tam łazisz! - powiedział podnosząc się.
- Nie krzycz. - odpowiedziałam spokojnie. - Jestem zmęczona idę spać. Jutro posprzątam tutaj.
- Mam nadzieje. - odparł i zajął swoje wcześniejsze miejsce.
Szybko znalazłam się w swoim pokoju i spakowała najważniejsze oraz najbardziej potrzebniejsze rzeczy do niewielkiej walizki.
- Emma? - usłyszałam głos siostry, gdy zapinałam walizkę. - Co robisz? Dlaczego się pakujesz? Zostawiasz mnie? - zaczęła zadawać pytania.
- Chodź tu. - usiadłam i poklepałam miejsce obok.
Gdy dziewczynka zajęła miejsce złapałam jej rękę i zaczęłam zataczać kciukiem kolka na jej nadgarstku.
- O co chodzi? - zapytała ze smutkiem w oczach.
- Lily musimy na jakiś czas opuścić dom.
- Jak to? Co to znaczy?
- Będziemy przez chwile tak jakby na wakacjach.
- Jedziemy na wakacje? - niemal zapiszczała.
- Tak.
- To ja pójdę się pożegnać z mamusią.
- Czekaj. - powstrzymałam ją przed wyjściem z pokoju. - Mama śpi nie możemy jej budzić. Za niedługo wrócimy. - kłamie.
- No dobrze.
- Chodź pomogę Ci się spakować.
Po piętnastu minutach byłyśmy obie gotowe do wyjścia. Wyciągnęłam walizki na zewnątrz i zajrzałam do pokoju rodziców. Żadne z nich się nie zorientowali, że coś się dzieje w domu.
- Chodź Lily. - powiedziałam do dziewczynki, która stała ze swoim jednorożcem.
Wyszłyśmy z domu, a walizek już nie było. Aleks stał oparty o samochód i czekał na nas.
- Cześć mała. - przywitał się z blondynką.
- Nie jestem mała. - zawarczała na niego.
- Zapraszam. - otworzy jej drzwi na tylnich siedzeniach.
- Jedziemy z nim? - zwróciła się do mnie, a ja potwierdziłam to.
Dziewczynka zmarszczyli brwi i spoglądała to na mnie to na bruneta. Widziałam na jej twarzy dziwny grymas, który mówił wszystko. Coś się tu dzieje o czym ona nie wie.
- Lily proszę nie mów tego co teraz myślisz. - poprosiłam na co tylko się zaśmiała i posłusznie weszła do samochodu, a drzwi się za nią zatrzasnęły.
- O czym myślała? - zapytał zaciekawiony i rozbawiony całą sytuacją.
- To teraz naprawdę nie ważne. - pokręciłam zrezygnowana głową. - Zabrałeś walizki?
- Tak. Są w bagażniku. - wyjaśnił. - Wzięłaś wszystko?
- Chyba tak. - potwierdziłam głową. - Powiedziałam Lily, że jedziemy na wakacje, więc jeśli mogę Cię prosić nie mów, że to wyprowadzka na najbliższy czas.
- Dobrze. A teraz zapraszam do środka. - otworzył drzwi od strony pasażera.
- Dziękuje.
Aleks zajął swoje miejsce i odjechał. Spojrzałam ostatni raz w kierunku domu. Kiedyś tu wrócę? Na pewno. Ale teraz nie mam tego w planach.
- Gdzie jedziemy? - usłyszałam Lily.
Spojrzałam na bruneta, a on na mnie. Już miałam zacząć mówić, ale mi przerwał.
- Jedziemy do pięknego domu z basenem, huśtawkami. Zobaczysz będzie fajnie. - wytłumaczył i spojrzał na mnie, a następnie na dziewczynkę w lusterku.
- Długo będziemy jechać? - zapytała.
- Zaraz będziemy. - odpowiedział i zapadła cisza. - Jak się czujesz? - zwrócił się do mnie po chwili.
- Dobrze. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
- A czy wy... - zaczęła mówić blondynka, ale jej przerwałam.
- Liliana proszę nie kończ zdania. - powiedziałam lekko wkurzona na co Aleks się tylko zaśmiał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro