Chapter 1
≈.≈ Vic’POV ≈.≈
Siedziałam właśnie na lotnisku i czekam na swoją kuzynkę, z którą zamieszkam. Spóźnia się już pięć minut. Z rozdrażnieniem usiadłam na jednej ławce. Walizkę postawiłam koło swoich nóg. Obserwowałam jak drzwi lotniska otwierają się i zamykają. Niewiem ile minut minęło, ale usłyszałam nad sobą chrząknięcie. Pokierowałam swój wzrok na osobę na mną. Stała tam moja kuzynka uśmiechając się do mnie szeroko. Prychnęłam pod nosem. Ale w duszy się cieszyłam jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.
- Ej, co to za powitanie? – powiedziała zdziwiona.
- Spóźniłaś się 15 minut. – odpowiedziałam lekko wkurzona. W jej oczach dostrzegłam lekkie rozbawienie tym, że jestem zła.
- A to. – pokiwała głową – Samochód nie chciał odpalić.
- Dobra, dobra nie tłumacz się. – Wstałam z ławki na równe nogi. – Teraz możesz mnie przytulić. – mruknęłam niezbyt cicho. Natalie wyszczerzyła znowu zęby w uśmiechu i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam to. Nie widziałyśmy się prawie 2 lata, ale od tamtej pory w ogóle się nie zmieniła. No, może wyładniała. Gdy się puściłyśmy wzięłam swoją walizkę i ruszyłam za Natalie do jej samochodu. Otworzyłam bagażnik i włożyłam tam zwój bagaż. Natalie zatrzasnęła klapę bagażnika. Z przyzwyczajenia podeszłam do drzwi po prawej stronie i je otworzyłam. Gdy chciałam wejść do środka zauważyłam kierownice po tej stronie siedzenia. Mentalnie walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Ignorując śmiech mojej kuzynki przeszłam naokoło samochodu i usiadłam po właściwej stronie wozu. Gdy Natalie zajęła miejsce kierowcy ruszyłyśmy. Włączyłam radio by trochę się zrelaksować. Gdy stanęłyśmy na świetle Natalie zaczęła nucić piosenkę graną w radiu. Po jakichś piętnastu minutach zaparkowaliśmy przed ceglanym domkiem. Gdy wyszłam z auta mogłam zobaczyć go w pełnej okazałości. Dwu piętrowy, z białymi oknami, brązowymi drzwiami i brązowym dachem. Zza domu widać było malutki, idealnie zadbały ogródek. Rozejrzałam się po okolicy i stwierdziłam, ze reszta domów w ogóle nie różni się od naszego. Natalie wyjęła moją walizkę i ruszyła do drzwi. Poszłam w ślady za nią. Chwilę męczyła się z drzwiami, ale w końcu je otworzyła. Weszłyśmy do środka. Natalie odłożyła walizkę przy szafie. Po lewej stronie od drzwi szło się do kuchni połączonej z jadalnią. Następnie przechodziło się przez duże drzwi do salonu. W salonie za to przez szklane drzwi przechodziło się na taras. W korytarzu po prawej stronie były długie schody prowadzące na piętro.
- No obejrzałaś cały parter. Teraz choć na górę. – powiedziała i ruszyła na górę. Wzięłam walizkę i powoli ruszyłam za nią. Pierwsze drzwi to był mój pokój, następnie Natalie potem była łazienka i pokój gościnny.
- Jak będziesz czegoś potrzebowała to krzycz. – powiedziała i weszła do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi mojej, nowej, sypialni i weszłam do środka wnosząc walizkę. Od razu skierowałam się z nią do wielkiej białej szafy, zajmująca prawie całą południową ścianę. Na północnej było wielkie okno a obok niego białe biurko z postawionym na nim też białym MacBook’iem z ozdobną obudową o kwiecistym wzorze. Przy zachodniej ścianie zaś stało wielkie, białe łoże małżeńskie z baldachimem i narzutą oraz kilkoma poduszkami w kolorze fiołków. A na wschodniej ścianie wisiała duża anty-rama z zdjęciami moimi i Natalie z dzieciństwa, okresu buntu i tych z przed dwóch lat. Gdy to zobaczyłam uroniłam jedną łzę. Starłam ją szybko i zaczęłam przekładanie ubrań z walizki do szafy. Podsumowując, cały wystrój mojego pokoju jest oparty na kolorach bali i fiołkowym, na ten właśnie kolor zostały pomalowane ściany. Po piętnastu minutach byłam cała wypakowana. Pustą walizkę włożyłam pod łóżko. Wyciągnęłam mojego starego Vaio z bagażu podręcznego i zaczęłam przeglądać wszystkie portale społeczne. Uznałam, że mojego starego laptopa będę używać najczęściej, a nowy przeznaczę głównie do pracy nad nowymi piosenkami. Będzie to taki służbowy laptop. Wzięłam go na łóżko, włączyłam i położyłam go koło tamtego. Zrzuciłam wszystkie moje piosenki, dema i teksty piosenek na pendriva i zrzuciłam na dysk Mac’a. Wyłączyłam oby dwa. Gdy odłożyłam je na biurko nie miałam nic do roboty więc wzięłam jedną z książek ,na postawionej obok biurka, biblioteczki zaopatrzonej w pokaźną liczbę książek, jedną pt. „Szeptem” i zaczęłam czytać. Mogę stwierdzić, że Natalie trafiła zdecydowanie w mój gust.
----------------------
No to przyszedł czas na pierwszy rozdział :) Moim zdaniem jest spoko, ale dla mnie to wasze zdanie jest najważniejsze. Proszę o waszą opinię w komentarzach i o gwiazdkę żebym wiedziała, że chociaż ktoś to czyta :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro