#9
*Usiadłem koło niej i pogłaskałem po policzku , moja malutka nie pozwolę cię skrzywdzić. Jesteś taka krucha nie tak jak inne dziewczyny , jesteś inna. -wymamrotałem-. Gdy tak mamrotałem weszła pielęgniarka i jakaś dziewczyna którą kojarzę. Ta dziewczyna popatrzyła się na mnie morderczym wzrokiem a ja na nią , pewnie Suzan opowiedziała jej że ją porwałem i pobiłem. Zabawne ale ona na to nic raczej nie poradzi.*
Suzan
Obudziłam się , nie w lesie tylko w szpitalu ? kto mnie tu przywiózł ? -myślałam- zobaczyłam koło siebie mojego porywacza i zaczęłam krzyczeć aż on zatkał mi usta.
Porywacz - Csiii.... Nie dam już cię skrzywdzić.
O c-co ci chodzi ? , J-ja cię n-nawet nie znam !
Porywacz - Jestem Harry.
A ja...
Porywacz - Suzan.
Od kiedy próbowałeś mnie porwać?
Harry - Od 5 miesięcy , i mam jeszcze jedną dziewczynę na oku. Lunę.
Lunę ? a mieszka koło mnie ?
Harry - Czyli już ją znasz , tak ?
No tak , byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami , mam pytanie..
Harry - Tak ?
O-oddasz mnie do D-domu p-publicznego ?
Harry - Oczywiście...
Rozumiem -wtrąciła się i zrobiła smutną minę-
Harry - Nie to nie tak..
Jak to nie tak ? -rozpłakałam się-
Harry - Po pierwsze masz zakaz wtrącania się mi w słowo.. Chciałem powiedzieć "Oczywiście że nie , chciałem cię tylko nastraszyć"
1 Zasada ? a inne ?
Harry - Czyli chcesz już je poznać , tak ? Okej.
Harry - 1 zasada to zakaz wtrącania mi się w słowo. Druga zasada to nie uciekamy z mojego domu powtarzam NIE UCIEKAMY. Trzecia zasada to ubierasz to co ja ci wybiorę , to wszystko -mrugnął do mnie-
Okej , a czy wrócę kiedyś do domu ?
Harry - Nie ma takiej opcji -uśmiechnął się do mnie-
Mogłam i tak nie pytać , a co z Ross ?
Harry - Ona wróciła do domu i przekazała mi kartkę masz..
Droga Suzan !
To ja Ross. Miło mi było cię spotkać , będę cię odwiedzać co jakiś czas. Miło było z tobą spędzić te 2 dni. Pozdrawiam Cieplutko ! :) Ps : Nie mów Harremu o ciastkach które będę ci przynosiła.
Hahah -wybuchłam śmiechem-
Harry - Co? pokaż
Nie Haha -po tym jak to powiedziałam zaczął mnie łaskotać- a ja ponownie wybuchłam śmiechem. Tą chwilę przerwała nam pielęgniarka która powiedziała , że dziś jest dzień w którym już jadę do domu. Nie do swojego tylko do Harrego.
Harry - Wsiadaj maleńka -zarumieniłam się- Podczas drogi postanowiłam się zapytać czy mogę wysłać list Jamesowi i rodzinie , że nic mi nie jest itp.
Harry ?
Harry - Co?
Czy mogłabym wysłać list do Jamesa i rodziny że nic mi nie jest ?
Harry - Zróbmy tak , jak dziś do końca dnia będziesz grzeczna to Ci pozwolę okej ?
Okej -powiedziałam podekscytowana-
A kiedy masz zamiar porwać Lunę ?
Harry - A co ci tak na niej zależy ?
Nie , po prostu mi się nudzi , a ona zawsze ma poczucie humoru nie zwracając nawet w jakich jest sytuacjach.
Harry - Kiedy masz urodziny ?
Emm , jutro
Harry - Co byś chciała?
Wysłać list...
Harry - Dobra odwołuje ci , że masz być grzeczna. Jak wrócimy to zaczniesz pisać a jutro wyślemy okej ?
Tak !
----------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro