#11
*Bardzo piękne listy. -gdy to powiedziałem Suzan otarła mi łzę nawet nie śmiejąc się-*
Suzan
Mogę iść wysłać S a m a list na pocztę ?
Harry - Sama ? Nigdy ! i powiedziałem że jutro.
Dobrze -Harry zaczął się do mnie zbliżać i całować moją szyję- Nie jestem gotowa -ugryzłam Harrego w policzek-
Harry - Nie pozwalaj sobie młoda damo -roześmiał się i w tym samym czasie złapał się za policzek-
Harry zaczął mnie łaskotać i czochrać włosy a ja wybuchłam śmiechem gdy tą chwilę przerwał telefon Harrego. Harry powiedział mi żebym poszła na górę tylko , że ja tego nie zrobiłam tylko usiadłam na schodach i podsłuchiwałam co mówił Harry. Usłyszałam że zostawi mnie u Ross a on będzie jutro o 10 w Gangu ? Jaki Gang ? eh w końcu to porywacz , czego można się spodziewać. Zapewne będzie o 10 po Lunę , Omg ! jestem tu już zaledwie miesiąc a już wiem prawie wszystko. Przez noc nie mogłam spać bo Harry zabawiał się z jakąś laską i ta się tak darła że nawet sąsiedzi się obudzili. Zeszłam na dół po szklankę wody i zobaczyłam tą laskę z którą Harry się zabawiał zabitą ?! Przestraszona upuściłam szklankę i cała się rozbiła , oczywiście nie obeszło się bez krzyków. Harry ? Co tu do cholery się stało ?
Harry - Nic ! Nabraliśmy cię młoda -roześmiał się na cały dom a za nim stanęła ta dziewczyna co leży na podłodze-
Chwila jeśli ona jest za tobą to kto tu leży ? -mruknęłam- A Harry mi odpowiedział że to manekin. Ja zdziwiona wzięłam szufelkę i miotłę i pozamiatałam kawałki szkła a następnie wyrzuciłam je do kosza.
Harry
Suzan..
Suzan - Słucham ?
Jutro o 10 jedziesz do Ross bo muszę jechać po Lunę i pozałatwiać sprawy Gangowe a co do Jamesa , odpuściłem mu. Zapewne się domyślasz czemu , bo mam ciebie skarbie -cmoknął mnie w policzek- A i Suzan masz tu kopertę chyba od rodziców i wszystkiego najlepszego ! Nagle weszli moi rodzice , James i Ross.
Mama Suzan - Córciu ! -mama podbiegła do mnie i przytuliła tak mocno aż prawie się udusiła-
Suzan - Harry dziękuje Ci !
Mama Suzan - Zrobił ci coś ? -mama uważnie popatrzyła na moje ciało a potem morderczym wzrokiem na Harrego-
Tata Suzan - Jezus Maryja ! Suzan ! Stęskniłem się , myślałem że już nie żyjesz.. Kocham cię córeczko.
Suzan - Też cię kocham tato..
James - Suzan... Ty żyjesz..
Suzan - No żyję , chcecie zobaczyć mój pokój ?
Rodzice - Chętnie obejrzymy
James - Okej
-wszyscy weszli na górę-
Suzan
Ross.. jutro przyjadę do ciebie chyba na cały dzień
Ross - Wiem , wiem. Będzie fajnie !
-Po pięciu godzinach wszyscy poszli do swoich domów-
-----------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro