Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54. Alex Scoot.

Po tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło potrzebowałam jakiejś odskoczni. Każdy z nas jej potrzebował, więc skorzystaliśmy z okazji, czyli z urodzin Billa i zrobiliśmy grilla za domem.

Tak wiem, że kilka dni temu zginęli rodzice Victorii, dlatego, zanim zdecydowaliśmy się na tego grilla porozmawiałam z nią. Powiedziała, że nie ma nic przeciwko i że sama potrzebuje czegoś, dzięki czemu, chociaż na chwilę zapomni o tym, co się wydarzyło w jej życiu.

Nie robiliśmy jakiejś dużej imprezy tylko zwykłego grilla, na którym była tylko nasza paczka. Oczywiście ochroniarze byli na swoich miejscach i pilnowali, żeby nikt nie zbliżał się do naszego domu.

Tony, jego mama i Veronica wciąż nie wiedzieli, że Victoria jest z nami. Zorientowali się, że im uciekła w niedzielę, a dziś jest środa. Cały czas mamy ich na oku dzięki kamerom i podsłuchowi, więc śpimy spokojnie. Tony pisał do mnie wczoraj i pytał jak tam poszukiwania Victorii, ale rzuciłam mu fałszywe dowody na to, że jesteśmy w martwym punkcie. Uwierzył mi, bo rozmawiał później z mamą i mówił jej, że nie znaleźliśmy Victorii.

– Emma powiedz mi jak to możliwe, że od dwóch godzin pijesz jedno piwo i nie wypiłaś nawet połowy? – zapytał Roy, zajmując miejsce obok mnie na dużej huśtawce, która od razu po tym, jak usiadł zaczęła się kołysać.

– Cóż, najpierw gadaliśmy i nawet nie było kiedy się napić, a gdy przyszłam tutaj, to zaczęłam myśleć o wszystkim i o niczym, no i zapomniałam, że mam piwo. – odpowiedziałam z uśmiechem, a następnie wzięłam dosyć dużego łyka piwa, które było już ciepłe, a to oznaczało, że nie należało do smacznych.

– O czym konkretnie myślałaś? – zapytał chłopak, zerkając na mnie kątem oka.

– Jak nas poznaliście to spodziewałeś się, że wszystko tak się potoczy? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Roy przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Cały czas patrzył na resztę ekipy, która siedziała w altance kilkanaście metrów od nas.

– Nie spodziewałem się, że stanie się aż tak dużo. – zaczął, przenosząc swój wzrok na mnie. – Zanim włamaliśmy się do twojego domu to musieliśmy trochę prześwietlić ciebie, twoją rodzinę i najbliższych przyjaciół w sumie też. Wiedzieliśmy, że jesteście z dobrych domów i że macie zupełnie inne życia, niż my. Jak zaczęliśmy was poznawać, to baliśmy się tego, że popsujemy wam relacje z rodzicami, że zaczniecie się buntować i że ogólnie wywrócimy wasze życia do góry nogami. Baliśmy się tylko tego, nie braliśmy innych rzeczy pod uwagę. Fakt byliśmy z dwóch różnych światów, ale ja Luke i reszta pracowaliśmy już długo dla Paul'a i nie było takich akcji, jakie zaczęły dziać się później. Nie spodziewaliśmy się, że konflikt między mafiami wznowi się w tym samym czasie, w którym was poznaliśmy. Nie spodziewaliśmy się też, że niedługo po naszym poznaniu wszyscy zostaniemy tak ważnymi ludźmi dla Paul'a i że też będziemy celami dla tych drugich. Takich rzeczy nie da się przewidzieć. Myślałem, że James i Niel będą ze mną do końca życia. Ty pewnie myślałaś, że Danny będzie z tobą do końca życia. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że to wszystko może się aż tak zjebać. Nawet w najczarniejszych scenariuszach nie spodziewałem się tego, co jest teraz. – dodał chłopak, patrząc mi prosto w oczy.

Doskonale go rozumiałam. Ja też nie spodziewałam się, że wszystko aż tak się zmieni. Nie widziałam czegoś takiego w filmach czy serialach, więc nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś takiego może spotkać właśnie mnie.

– Żałujesz tego, że się poznaliśmy? – zapytałam poważnym tonem.

Ciekawiło mnie to, bo jednak nasza znajomość zmieniła życia nas wszystkich.

– Nie i nieważne co się stanie nie będę żałował. James i Neil chcieli najbardziej tej znajomości. Na samym początku nie wszyscy byli przekonani, ale oni wciąż powtarzali, że fajnie będzie w końcu kogoś poznać. Namawiali nas, żebyśmy dali wam szanse, żebyśmy nie zrażali was do siebie. Nie masz pojęcia, jak się cieszyli, gdy wszyscy byliśmy już jedną paczką. Mimo tego, że sporo nas różniło to szybko pokochałem cię, Cathy, Rose, Billa i Danny'ego, no i później Dylana, a skoro kogoś pokochałem i nadal kocham, to nie żałuję tego, że się poznaliśmy. – odpowiedział Roy, posyłając mi uśmiech.

Za każdym razem, gdy słyszałam jak ktoś wymawia imiona chłopaków, których już z nami nie ma to miałam ochotę się popłakać. Nie kontrolowałam tego, po prostu, gdy ktoś o nich wspominał to wymiękałam i nic nie mogłam na to poradzić.

– Mogę cię zapytać o jeszcze jedną bardzo ważną dla mnie sprawę?

– Jasne, że tak.

– A odpowiesz szczerze?

– Nigdy bym cię nie okłamał.

– Między mną a Cathy doszło do czegoś kilka razy. Wiem, że mówiłeś, że nie masz nic przeciwko i że rozumiesz, że coś między nami jest, ale powiedz tak szczerze. Bałeś się, że odbiorę ci Cathy? Byłeś zły na nas za to, co się między nami działo? – zapytałam a Roy od razu spojrzał mi w oczy, nie mogąc przestać się uśmiechać.

– Na uczucia nie ma się wpływu Emma. Dzisiaj możesz kochać swojego tajemniczego hakera, a jutro możesz pokochać Paul'a. Zanim Cathy mi o was powiedziała to wiedziałem, że coś między wami jest. Widziałem, jak na ciebie patrzy i rozumiałem to. Jeśli wybrałaby cię, to nie byłbym zły na nią czy na ciebie. Dalej bym was kochał i z całego serca wspierał. – odpowiedział chłopak, obejmując mnie.

– Cathy ma szczęście, że trafiła na ciebie. – mruknęłam, wtulając się w niego.

Nie wiem, jak długo siedzieliśmy na tej huśtawce wtuleni w siebie, ale to była jedna z lepszych chwil, jakie ostatnio mnie spotkały. Niczym się nie martwiłam, mimo wszystko czułam się w miarę dobrze i co najważniejsze byłam w towarzystwie osoby, którą kocham. Nie potrzebowałam więcej do szczęścia.

– Rozmawiałaś już z… – zaczął Roy, ale nie skończył, bo akurat dostałam sms-a który najwidoczniej wybił go z rytmu.

– Jeśli chodzi o Luke'a, to jeszcze nie, ale spokojnie. Nie zamierzam unikać tej rozmowy. Obiecuję, że pogadam z nim jeszcze w tym tygodniu. – odpowiedziałam, wyciągając z kieszeni spodni telefon.

– No i zajebiście, a teraz wybacz, ale idę do tej pięknej dziewczyny. – powiedział, wskazując palcem na Cathy. – Ty też masz zaraz być z nami, bo jak nie będziesz to się obrazimy. – dodał z uśmiechem, po czym wstał i ruszył w stronę altanki.

Gdy odblokowałam telefon zobaczyłam wiadomość od CX8. Na moich ustach momentalnie pojawił się uśmiech. Pewnie ktoś z ekipy, kto akurat na mnie patrzył zacznie mnie męczyć, gdy pójdę do altanki, ale chuj w to. Nie moja wina, że CX8 sprawia, że tak często się uśmiecham.

Od: CX8

Ogólnie to mam coś i mam nadzieję, że w jakiś sposób to pomoże. Osoba, która zleciła twoje porwanie to Alex Scoot. Dowiedziałem się tego kilkanaście minut temu i jeszcze nie sprawdzałem, kto to jest, ale jak tylko będę w hotelu, to się tym zajmę

Do: CX8

Zawsze gdy do mnie piszesz to pomagasz, więc wiesz :D Dziękuję ci po raz kolejny za wszystko. Odpocznij sobie, a hakerzy od nas sprawdzą tę osobę

Od razu, gdy odpisałam, wstałam z huśtawki i ruszyłam w stronę altanki, żeby podzielić się z resztą tym, czego dowiedział się CX8.

– Słuchajcie pewien tajemniczy haker właśnie mi napisał, że osoba, która zleciła moje porwanie to Alex Scoot. Jeszcze nie wiem…

– Co kurwa? – zapytał Bill, przerywając mi.

– Ale co? – odpowiedziałam ze zdziwieniem.

– Alex Scoot? – zapytał z niedowierzaniem.

– Tak. – odpowiedziałam szybko.

– Przecież to kurwa niemożliwe. – zaczął Bill, a ja podobnie jak reszta ekipy spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. – Alex Scoot to osoba, która oddała Wendy do adopcji chwilę po jej urodzeniu. To było prawie dwadzieścia jeden lat temu. – dodał mój brat, patrząc na każdego po kolei.

~~~

Witam kochani❤️ Mam nadzieję że rozdział się wam podobał❤️ Miłego weekendu i uważajcie na siebie❤️

Kocham i widzimy się w poniedziałek❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro