Trening
Stanęli na ubitej ziemi za skałami. Nie chcieli trenować zbyt blisko, by nie ściągnąć na siebie zbytniej uwagi, więc wybrali bardziej odosobnione miejsce.
- To jak chcesz to rozegrać?- zapytał Kakashi.
- Proponuję najpierw rozgrzewkę.- powiedział wzruszając ramionami.
- He? Chcesz się porozciągać czy co?- zdziwił się
- Nie, idioto. Taijutsu. Potem możemy dołożyć broń, potem techniki ninjutsu, genjutsu....
- Rozumiem. To brzmi jak dobry plan.
Odskoczyli od siebie. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. Ruszyli do ataku niemal równocześnie. Zadawali ciosy, unikali co silniejszych ataków, obserwowali i analizowali styl walki przeciwnika nie przerywając sobie i nie gadając przy tym po próżnicy.
W pewnym momencie skinęli sobie głowami i dobyli broni. Powietrze przeszył metaliczny zgrzyt skrzyżowanych ostrzy. Nie oszczędzali się i nie zważali, że przy błędzie jeden drugiego mógł zarysować. Echo nielitościwie niosło odgłosy zaciętej walki i zwabiło paru ninja, którzy snuli się nieopodal i przyszli zobaczyć, co się dzieje. Kiedy zobaczyli, że ktoś walczy chcieli zareagować, ale gdy odkryli kto z kim walczy, to aż ich wmurowało w miejscu.
- Hej, co się tu dzieje? Kto walczy i czemu się tylko gapicie?- zapytała kolejna grupka ściągnięta odgłosami potyczki.
- Kakashi walczy z Iruką jak równy z równym.- wyjaśnił ktoś
- He? Niby jakim, bo na pewno nie z tym słabym nauczycielem. Mało który jounin ma tyle chakry i umiejętności by dotrzymać tempa kopiującemu, a ty mi tu twierdzisz, że ledwo chuunin....
- Sami zobaczcie.- urwał wskazując na walczących, którzy jak na komendę złożyli się do składania technik.
Wszyscy jak na komendę przypatrzyli się walczącym. Zwłaszcza jednemu. Brązowe włosy związane w wysoką kitkę, pozioma blizna przez nos..... no nie mógł to być ktoś inny.
Iruka właśnie skupił chakrę i wykonał technikę, której nikt by się nie spodziewał, a bynajmniej wyglądała łudząco podobnie, do znanej co poniektórym i o której już krążyły legendy, podobnie z resztą jak o jej użytkowniku, który, no cóż, był od jakiegoś czasu dość.... martwy.
- Widzieliście to?!- zwołał jeden z uważniejszych obserwatorów
- Czy to było przypadkiem Shunshin no jutsu?- zapytał inny z gapiów
- Tak wyglądało, ale... to nie możliwe, by ktoś tak słaby mógł chociaż ją złożyć!
- Podobno ostro trenował w samotności, to może osiągnął jakiś wyższy poziom czy coś?
- Jak zielona bestyjka?- rzucił kpiąco jeden z jouninów, którzy z nudów tez obserwowali walkę.
-Ta. Podobnie.- mruknął inny z przekąsem
Rozprawiali tak przypatrując się jak walczą i jak szala zwycięstwa przechyla się raz na jedną raz na drugą stronę, chociaż ku ich zdumieniu Kakashi zdawał się szybciej tracić siłę niż belferek.
Nagle ziemia lekko zadrżała i wokół Kakashiego pojawił się ochronny kokon z drewna. Gapie rozejrzeli się i zauważyli pojawienie się kapitana Yamato, który posługiwał się wprawnie technikami drewna. Wyglądał na zaniepokojonego. Zwłaszcza, że jego technika szybko została przez Irukę zniszczona, uwalniając skrytego wewnątrz. Kakashi odskoczył i spojrzał raz na Irukę, a raz na Yamato. Coś czuł większe kłopoty niż to warte, więc odsunął się dużo dalej, a za nim podążył Iruka chwilowo odpuszczając intruzowi, który im przeszkodził. Ten jednak nie odpuścił i rozgorzało starcie między drewnem a wodą. Mocowali się dłuższą chwilę.
Niespodziewanie dla wszystkich Iruka nagle, pewnie dzięki Shunshin no jutsu, znalazł się tuż za Kakashim i złożył kolejną technikę, która wyglądała jak potężne błotne tsunami sunące w stronę intruza oraz gapiów z realnym zamiarem pogrzebania ich wszystkich pod grubą warstwą błota i ziemi. Wszyscy obecni widząc, że nie uciekną zaczęli krzyczeć i niemal w gacie ze strachu robić, kiedy fala nagle zatrzymała się wisząc tuż nad nimi. Trwała tak chwilę kapiąc na nich. Wtem wynurzyła się z niej jakby twarz olbrzyma i ku zaskoczeniu dosłownie wszystkich wystawiła język i robiąc minę dziecięcego łobuza opryskała dokładnie, wszystkich lepkim błotem, po czym najbezczelniej w świecie zniknęła jak już wszyscy byli kompletnie utytłani.
Po walczących oczywiście śladu już nie było, a gapie rozeszli się rozprawiając o tym, co się tu właściwie stało. Nikt nie wierzył, że ten chuunin może mieć aż tyle mocy, więc założyli, że walczący ich zauważyli i rzucili tak niedorzeczne genjutsu, by z nich zadrwić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro