Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trening


Stanęli na ubitej ziemi za skałami. Nie chcieli trenować zbyt blisko, by nie ściągnąć na siebie zbytniej uwagi, więc wybrali bardziej odosobnione miejsce. 

- To jak chcesz to rozegrać?- zapytał Kakashi.

- Proponuję najpierw rozgrzewkę.- powiedział wzruszając ramionami. 

- He? Chcesz się porozciągać czy co?- zdziwił się

- Nie, idioto. Taijutsu. Potem możemy dołożyć broń, potem techniki ninjutsu, genjutsu....

- Rozumiem. To brzmi jak dobry plan. 

Odskoczyli od siebie. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. Ruszyli do ataku niemal równocześnie. Zadawali ciosy, unikali co silniejszych ataków, obserwowali i analizowali styl walki przeciwnika nie przerywając sobie i nie gadając przy tym po próżnicy. 

W pewnym momencie skinęli sobie głowami i dobyli broni. Powietrze przeszył metaliczny zgrzyt skrzyżowanych ostrzy. Nie oszczędzali się i nie zważali, że przy błędzie jeden drugiego mógł zarysować. Echo nielitościwie niosło odgłosy zaciętej walki i zwabiło paru ninja, którzy snuli się nieopodal i przyszli zobaczyć, co się dzieje. Kiedy zobaczyli, że ktoś walczy chcieli zareagować, ale gdy odkryli kto z kim walczy, to aż ich wmurowało w miejscu. 

- Hej, co się tu dzieje? Kto walczy i czemu się tylko gapicie?- zapytała kolejna grupka ściągnięta odgłosami potyczki.

- Kakashi walczy z Iruką jak równy z równym.- wyjaśnił ktoś

- He? Niby jakim, bo na pewno nie z tym słabym nauczycielem. Mało który jounin ma tyle chakry i umiejętności by dotrzymać tempa kopiującemu, a ty mi tu twierdzisz, że ledwo chuunin....

- Sami zobaczcie.- urwał wskazując na walczących, którzy jak na komendę złożyli się do składania technik. 

Wszyscy jak na komendę przypatrzyli się walczącym. Zwłaszcza jednemu. Brązowe włosy związane w wysoką kitkę, pozioma blizna przez nos..... no nie mógł to być ktoś inny. 

Iruka właśnie skupił chakrę i wykonał technikę, której nikt by się nie spodziewał, a bynajmniej wyglądała łudząco podobnie, do znanej co poniektórym i o której już krążyły legendy,  podobnie z resztą jak o jej użytkowniku, który, no cóż, był od jakiegoś czasu dość.... martwy. 

- Widzieliście to?!- zwołał jeden z uważniejszych obserwatorów

- Czy to było przypadkiem Shunshin no jutsu?- zapytał inny z gapiów

- Tak wyglądało, ale... to nie możliwe, by ktoś tak słaby mógł chociaż ją złożyć!

- Podobno ostro trenował w samotności, to może osiągnął jakiś wyższy poziom czy coś? 

- Jak zielona bestyjka?- rzucił kpiąco jeden z jouninów, którzy z nudów tez obserwowali walkę.

-Ta. Podobnie.- mruknął inny z przekąsem

Rozprawiali tak przypatrując się jak walczą i jak szala zwycięstwa przechyla się raz na jedną raz na drugą stronę, chociaż ku ich zdumieniu Kakashi zdawał się szybciej tracić siłę niż belferek. 

Nagle ziemia lekko zadrżała i wokół Kakashiego pojawił się ochronny kokon z drewna. Gapie rozejrzeli się i zauważyli pojawienie się kapitana Yamato, który posługiwał się wprawnie technikami drewna. Wyglądał na zaniepokojonego. Zwłaszcza, że jego technika szybko została przez Irukę zniszczona, uwalniając skrytego wewnątrz. Kakashi odskoczył i spojrzał raz na Irukę, a raz na Yamato. Coś czuł większe kłopoty niż to warte, więc odsunął się dużo dalej, a za nim podążył Iruka chwilowo odpuszczając intruzowi, który im przeszkodził. Ten jednak nie odpuścił i rozgorzało starcie między drewnem a wodą. Mocowali się dłuższą chwilę. 

Niespodziewanie dla wszystkich Iruka nagle, pewnie dzięki Shunshin no jutsu, znalazł się tuż za Kakashim i złożył kolejną technikę, która wyglądała jak potężne błotne tsunami sunące w stronę intruza oraz gapiów z realnym zamiarem pogrzebania ich wszystkich pod grubą warstwą błota i ziemi. Wszyscy obecni widząc, że nie uciekną zaczęli krzyczeć i niemal w gacie ze strachu robić, kiedy fala nagle zatrzymała się wisząc tuż nad nimi. Trwała tak chwilę kapiąc na nich. Wtem wynurzyła się z niej jakby twarz olbrzyma i ku zaskoczeniu dosłownie wszystkich wystawiła język i robiąc minę dziecięcego łobuza opryskała dokładnie, wszystkich lepkim błotem, po czym najbezczelniej w świecie zniknęła jak już wszyscy byli kompletnie utytłani. 

Po walczących oczywiście śladu już nie było, a gapie rozeszli się rozprawiając o tym, co się tu właściwie stało. Nikt nie wierzył, że ten chuunin może mieć aż tyle mocy, więc założyli, że walczący ich zauważyli i rzucili tak niedorzeczne genjutsu, by z nich zadrwić. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro