Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tajemnica Iruki


Iruka obudził się czując strasznie obolałym. Potoczył mało przytomnym wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znalazł. Nie pamiętał całkowicie, co się stało, dlaczego i gdzie teraz jest. Zogniskował wzrok na siedzącym obok łóżka mężczyźnie.

- Co się stało? Nie jesteś moim bratem.- wymamrotał

- Nie pamiętasz? Za mocno ci przyłożył w śliczną główkę?

- Niby kto?- zdziwił się i zmarszczył groźnie brwi.

- Wrogi ninja. Iruka?- zaniepokoił się wpatrując w oczy, które wydawały mu się obce, choć znajome. 

- Co tym razem?- warknął

- Twoje oczy....

- Co z nimi nie tak?

- Są dwukolorowe. Nigdy takie nie były.

Iruka uśmiechnął się zbyt wrednie jak na siebie. Mimo wszystko nie udało im się. Był wolny i miał swoją nową moc. Czuł jak poziom chakry uzupełnia się wreszcie do pełna, nie do połowy. To było wyjątkowo przyjemne uczucie.

- Iruś? Głowa cię boli, czy co?- jego niepokój o ukochanego belferka poszybował co najmniej pod sufit pokoju

- Och.... teraz czuje się doskonale. Będę tylko musiał przyzwyczaić się do pełni mocy.

- Pełni? Chcesz powiedzieć, że do tej pory....- Kakashi aż się zająknął. Czuł, że w tym momencie mimo swego nadzwyczajnego intelektu jest.... głupi.

- Miałem do dyspozycji niecałe pół tego, co mógłbym mieć. Powinienem komuś podziękować za odblokowanie i ustabilizowanie mocy, ale pewnie nie żyje?

- Kto?- zapytał wiedząc o nim coraz mniej z każdą sekundą.

- Ten, który mi pomógł, idioto.- warknął na niego denerwując się

- Odkąd trafiłeś do szpitala Tsunade się tobą zajmuje. Nie obrażaj mnie, dobrze? Naprawdę za mocno w łeb zgarnąłeś i coś ci się we łbie pomieszało. Przyjdź jak ci się naprawi. Nie będziemy tak rozmawiać.- Kakashi miał tego dosyć. Tu się działo zdecydowanie coś nienormalnego!

- To nie ona mnie odblokowała. Pomogła ustabilizować poziom energii, ale nie miała tego, czego potrzebowałem, by pokonać przeklętą chorobę.

- Jaką chorobę? Jakie przekleństwo? O czym ty do cholery mówisz?- teraz on się zdenerwował

- Zapytaj jej. Teraz wybacz, ale jestem jeszcze zmęczony. Musze skończyć regenerować siły.- powiedział zamykając oczy i dając mu tym do zrozumienia, że koniec pogawędki.

Kakashi chcąc dowiedzieć się czegokolwiek ruszył jak burza do gabinetu sanninki. Kiedy dotarł na miejsce korytarz był pełen potrzebujących ninja.

- Ktoś do Tsunade?- zapytał rozglądając się nerwowo

- Nie.- odpowiedział ktoś patrząc na niego jak na wariata. Nikt o zdrowych zmysłach się do niej nie zapisywał. Nawet na zwykłą wizytę. 

- Doskonale.- mruknął.

Zapukał i nie czekając na pozwolenie wszedł do środka.

- Nie uczyli cię żeby poczekać na pozwolenie?

- Nie ma na to czasu. Chodzi o Irukę.

- Bosz... nie mów mi tylko, że mu się pogorszyło.- niemal jęknęła

- Moim zdaniem tak, albo ktoś nam go podmienił jak akurat nie patrzyłem.

- Co masz na myśli?- zapytała zerkając podejrzliwie i czując ukłucie niepokoju. 

- Jego oczy są kolorowe, a nigdy nie były, nie aż tak. Na dodatek chyba za mocno od tamtego oberwał, co prawda tylko w maskę, ale widocznie uderzenie było silniejsze. Zupełnie mu się charakterek odmienił. Na dodatek powiedział, że mam ciebie zapytać o jego przeklętą chorobę, cokolwiek to jest i tego, kto go z niej wyleczył. Podobno nie żyje? I jego moc.... podobno miał wcześniej dostęp do niewielkiej części. Pieczęć czy co? Wyjaśnij mi!- opisał zachowanie Iruki i zażądał wyjaśnień.

- Kakashi....- zaczęła, ale nie dane było jej skończyć.

- Błagam. Nie wiem co się dzieje. Nie poznaję go, a zbyt wiele poświęciłem dla niego, by teraz tak po prostu stracić. Nie chcę skończyć jak ojciec....

- Dobrze. Usiądź. Śpi teraz czy miał zamiar wstawać?

- Śpi. Powiedział, że dzisiaj jeszcze jest za słaby i musi się zregenerować.

- To skomplikowana historia.- westchnęła i wyciągnęła drugi spodeczek. Polała i podsunęła mu. - Napij się. Będziesz tego potrzebował.- dodała wychylając swój.

Kakashi patrzył na nią podejrzliwie, ale wychylił spodeczek. Tsunade wypiła jeszcze dwa i dopiero wtedy się odezwała.

- Skoro sam kazał ci powiedzieć, to mogę ci uchylić rąbka tajemnicy, ale nie wolno ci nikomu o tym powiedzieć. Rozumiesz?

- Nie mam zamiaru rozpowiadać niczyich tajemnic. Zwłaszcza lekarskich oraz Iruki.

- Dobrze. Nie mam wyboru. Iruka tak naprawdę urodził się z dwubarwnymi oczami. Początkowo myśleliśmy, że z wiekiem mu to minie. Jednak im dalej tym było gorzej. Gdyby do mnie nie przyszli prosząc o pomoc, Iruka nie dożyłby 10 lat. Jego choroba... cóż, to rzadkie zjawisko. Nie jest dziedziczna, ale jej występowanie odnotowano wyłącznie u mieszańców klanów wyróżniających się odmiennymi cechami. Zwykle rodzice i ich potomkowie tworzą boczne gałęzie lub całkiem nowe klany. Nie wiem ile w tym prawdy, ale ta choroba pojawia się jeśli dziecko zostanie przeklęte będąc w łonie matki, kiedy spada na rodziców złorzeczenie obu klanów. Od małego " miał słabe oczy". Tak to oficjalnie nazwano. Krwawił często raz z jednego oka, raz z drugiego, czasem się zdarzało że z obu na raz, a wtedy leżał u mnie w szpitalu. Szukałam na to leku, próbowałam coś stworzyć, ale wciąż to nie było to. Pomagało na dłużej lub krócej, ale to zawsze wracało. Rokowania nie były zbyt wesołe. Pewnego dnia przynieśli mi go zakrwawionego. Lewe oko krwawiło bardziej niż zazwyczaj i baliśmy się, że może je całkiem stracić. To, które zawsze było brązowe. Jego moc zawsze była niestabilna i rosła zbyt szybko jak na rozwój kanalików i baliśmy się, że je całkiem porozrywa i zakazi krew, a to oznaczało śmierć w męczarniach.

- Dlatego go zapieczętowaliście?

- Daj skończyć.- warknęła, bo to był dla niej wyjątkowo trudny temat. 

- Wybacz.- bąknął i zamknął się wychylając kolejny spodeczek sake

- Kiedy go wtedy do mnie przyniesiono był rozpalony i zakrwawiony. Jednak po badaniach okazało się, że największe ogniska chorobowe skurczyły się i zniknęły. Zupełnie jakby ktoś dał mu lek, który wyleczył go tylko w połowie, chociaż wywołał gwałtowną reakcję w jego małym ciałku. Nie wiedzieliśmy kto to był i pewnie nigdy się nie dowiemy. Tak. Musieliśmy to zrobić, by ocalić mu życie, a bynajmniej przedłużyć je najbardziej jak tylko się dało. Rokowania były niepewne, ale mogliśmy z 90% pewnością przewidzieć jego śmierć jeśli nie otrzyma drugiej dawki leku.

- Otrzymał czy nie? Dużo czasu mu zostało?- zapytał czując, że przygniata go znajomy ciężar.

- Otrzymał wtedy, gdy Asuma was przyniósł nieprzytomnych. Choroba się całkiem cofnęła, ale nie to złamało pieczęć. Widmo twojej śmierci i okropnego cierpienia po stracie sprawiło, że pieczęć została zniszczona, a wszystko, co było powstrzymywane tak długo po prostu się z niego wylało.

- Czyli ten mrok.... to wszystko nie zdawało mi się, to istniało, ale było uwięzione? Teraz jak się tak darł, to próbowaliście go ponownie....- słowa zaczynały grzęznąć mu w gardle

- Pieczęć została odnowiona, ale nie zadziała już tak jak kiedyś. Może jedynie powstrzymać mrok przed zawładnięciem nim, ale to nie zniknie. Jego moc będzie co najmniej na twoim poziomie. Podejrzewam, że mógł coś w sobie przebudzić wtedy, gdy cię ratował. Jedyne, co może przywrócić Irukę do jego łagodnej osobowości, to bezwarunkowa i bezinteresowna miłość, a bynajmniej taka jest teoria. Tylko to może ocalić Irukę-sensei przed zostaniem Iruką-jouninem.

- Przebudził..... więc to wtedy.... Tsunade? Kto był jego bratem?

- Bratem? On nie miał brata....

- Może nie z krwi, ale kiedy się obudził, to zaskoczony powiedział, że nie jestem jego bratem. Podejrzewasz kim on może być?

- Z żywych tylko Asuma. Był kiedyś jeszcze taki jeden Uchiha.... Iruczek jak był mały to często się po ich dzielnicy plątał za patrolem Itachiego. Może to o niego chodzi? Słyszałam, że często ich widziano razem na przekomarzankach przed masakrą.

- Uchiha....dziwne techniki.... Darowane jest więcej warte niż zdobyte.- mamrotał do siebie.

- Co ty tam majaczysz?- zapytała czując jak jej nerw skacze pod sam sufit. 

- Och, że musimy mieć na niego oko. Najlepiej im więcej oczu tym lepiej.- rzucił wymijająco.

- Chodź. Zajrzymy, co się tam dzieje.- westchnęła niechętnie zostawiając i tak prawie pustą buteleczkę.

Kakashi tylko kiwnął głową. Musiał to sobie wszystko jakoś poukładać, ale rozum podpowiadał, że został podstępnie wykorzystany, co w tym przypadku bolało potwornie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro