Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Smutki rozstań


Kakashi leżał na Iruce tuląc się do niego. Był widocznie smutny, wręcz przygnębiony. 

- Co cie trapi?- zapytał Iruka nie przestając głaskać go po włosach.

- Rano muszę wyruszać na misję, a bardzo nie chce się z tobą rozstawać, ale wziąć cię ze sobą też nie mogę- jęknął zrezygnowany i niemal zrozpaczony. A mogło być tak przyjemnie. 

- Przecież wrócisz, prawda?- zapytał upewniając się. 

- Tak, ale każda chwila bez ciebie jest tą straconą- zapewnił i od razu przeszedł do narzekania.

- Jesteś uroczy. Zobaczysz. Szybko ci minie a ja będę  na ciebie czekał, żeby powitać cie w domu.

- Obiecujesz?

- Mhm- mruknął nie mając ochoty ciągnąć tej zgoła jałowej dyskusji. 

Iruka obejmował go w milczeniu. Sam nie wiedział dlaczego potrafi przy nim wytrzymać aż tyle w bezczynności. Przecież przez ten czas zdążyłby tyle rzeczy zrobić. Sprawdzić kartkówki, coś ugotować, upiec, zrobić porządki...

Kakashi był tak przyjemnie ciepły i pachnący. Zarażał słodkim lenistwem. Był tak nawet uroczy, kiedy nie drażnił czytaniem tej zboczonej serii. 
Nawet nie wiedział kiedy zamknęły mu się oczy i zapadł w odprężającą drzemkę pod kakashi'owym kocykiem. 

Kakashi leżał na nim wsłuchując w tak niesamowicie kojący, spokojny rytm bicia jego serca. Rozmyślał o tym jak się poznali, jak to się stało, że się w nim zakochał i tak boleśnie przywiązał. Nigdy nie przypuszczał, że przytrafi mu się coś takiego. Równocześnie uszczęśliwiającego i bardziej zboczonego niż w Icha Icha. Bardziej tylko z tego powodu, że zakochał się w innym mężczyźnie a nie kobiecie. Rozmyślał o tym, jak trudno było zdobyć Irukę i jak łatwo może go stracić. Przypomniał sobie ich pierwszy seks. Nigdy wcześniej nie było mu tak dobrze i nie przeżył tak intensywnego i dzikiego orgazmu jak wtedy. 
By nie osłabiać tego wrażenia rzadko umawiali się na seks, którego Kakashi ku swemu zdumieni przestał aż tak potrzebować. Wystarczało mu parę pocałunków, przytulenie, spanie w jednym łóżku. Był tym równocześnie zaskoczony i zachwycony. A na dodatek dosłownie wszystko uwielbiał w Iruce. Nawet jego pozorną słabość i niezdarstwo. Czasami czuł, a właściwie to miał dziwne wrażenie, że Iruka nie jest tak słaby jak to pokazuje. Zdawało mu się, że coś blokuje jego prawdziwą siłę i moc. Jednak nie chciał dotrzeć do tego, gdyż za każdym razem, kiedy dotykał jego skóry i myślał o tym, to jakby wyczuwał, że to jest coś mrocznego i potężnego, że jest złe i lepiej żeby się nie wydostało. Dziwnie kojarzyło mu się z zapieczętowanym demonem. Jednak nigdy nie odkrył żadnej, nawet najmniejszej pieczęci na jego cudownym, zawsze pięknie opalonym ciele. Zupełnie jakby Iruka powstrzymywał ten mrok samą siła umysłu. W takich momentach Kakashi zastanawiał się jak silną wolą i mistrzowskim opanowaniem nie tylko samej chakry, ale i umysłu musi dysponować tej niepozorny chuunin. 
Ospałe myśli i kojące bicie irukowego serducha zaprowadziły go na spokojne ścieżki snu. 

Nagle poczuł, że coś, albo ktoś szarpie go upierdliwie za ramie siłą wydzierając z objęć snu. Niechętnie otworzył oko i złowrogo spojrzał na nękającego go intruza, którym zdecydowanie nie był Iruka, gdyż niewzruszenie dalej spał pod nim i go obejmował. 

- No wreszcie. Już myślałem, że nigdy cię nie obudzę- mruknął intruz. 

- Czego ty chcesz?- zapytał kompletnie zaspanym głosem nawet się nie ruszając.

- Masz misję, jakbyś zapomniał. Wszyscy już tylko na ciebie czekają.

- Osz... na śmierć zapomniałem. Chociaż śmierć w tych ramionach to byłaby czysta przyjemność - mruknął i powoli zaczął się wydobywać z nich, ale tak, by nie zbudzić wciąż śpiącego. 

Tenzou pokiwał głową z dezaprobatą. Kakashi, wciąż wyglądając jak zwłoki, i takie bardzo zaspane zwłoki, założył ekwipunek.  Szybko nabazgrał wiadomość dla śpiącego. Położył ją na poduszce obok jego głowy. Pocałował w czoło i niechętnie ruszył za kapitanem. 







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro