Wrony
Szare dziury w szarych płaszczach, szare sny
Po ulicach snują się, jak listy mgły
Wietrzne smugi, przemykając, gdzieś wśród deszczu
W tej bladości nudnych ulic mdławym kleszczu
Furgot skrzydeł tak i śnieżne płatki piór
Niczym asfalt, średniowieczny skrzypi chór
Wspominając, pewne dawne dzieje świata
Zabijając, złe miesiące oraz lata
Pośród miasta, bez radości ani żalu
Prześlizgując się, tak cicho, przez powietrze
Mija świateł lamp łańcuch, w woalu
Opowieści pełne liter, małych biczów.
Uciekają przed ludzkości tępym gniewem
Zamiatają puchem z ciała te ulice
Grzeją życie w swoich ramion ciepłym szalu
Czasem żebrząc rynsztokami i za chlebem.
....o dziwo ja jestem zadowolona choc cos tam nie pasowało. Ogólnie krótka interpretacja sffssfs, pierwsze 4 wersy to taki klimat miasta, potem dwa skojarzenia z hasłem , 7 chyba to takie legendy na temat, reszta na temat zycia ogólnie
Sfsfs
O btw wlasnie sobie pzregladnelam i z duma zauważam ze długósc wersów wydłużyła mi sie z jakoś dwóch slow do4 XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro