Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeinaczone wspomnienia [Francja, Romano, Rzym]

[718 słów]

Inspiracją nie mam pojęcia co było. Wena przyszła nagle i bez powodu.

Ostrzeżenia o treści:
Przemoc, pedofilia.

Romano myśląc o Rzymie, pamiętał jak przez mgłę kilka scen, które rozmazały mu się w czasie, przez dziecinność jego umysłu w ów okresie.

Francis zaś każdego dnia błagał Boga, by nie pamiętać nic. Jego wspomnienia był aż nazbyt wyraźne i dokładne.

Romano pamiętał piękną woń oliwy, kadzideł i wspaniałą muzykę na lutni, która roznosiła się po całym ogromnym pomieszczeniu. Pamiętał wielkie posiedzenia, na których dziadek brał jego i Feliciano na kolana i chwalił się senatorom ze swoich ukochanych wnuków, co chwilę tuląc ich do siebie.

Francis pamiętał wino. Ogromne dzbany, których zawartość dolewał co kilka chwil, przeciskając się przez tabuny pijanych mężczyzn. Pamiętał starą niewolnicę, która drżała ze strachu, ruszając strunami instrumentu. Pamiętał ludzi, którzy sadzali go sobie na kolana i dotykali tam, gdzie tylko mogli. A mogli wszędzie.

Romano pamiętał spektakle w teatrach i amfiteatrach, tak cudne i wdzięczne. Urokliwe, na wskroś bajkowe historie, będące ówczesnymi krwawymi baśniami.

Francis pamiętał tylko krew, która spływała po podłożu koloseum ogromnymi strugami. Paskudne mordercze spektakle, dążące do śmierci wszystkich skazanych. Modlił się wtedy do Jowisza, by sam nigdy nie znaleźć się za nieposłuszeństwo wśród lwów.

Romano pamiętał Antonia, który wyglądał na niespełna dziesięciolatka, zawsze uśmiechał się pogodnie i zajmował się nim, choć nigdy nie musiał tego robić.

Francis pamiętał krwawe obtarcia na skórze i rozkazy, by Antonio nie wpuszczał wnuków Rzymu do gabinetu. Chłopcu zawsze wtedy drżały dłonie z dziwnego połączenia strachu i wściekłości, którą maskował sztucznym uśmiechem.

Romano pamiętał rozlane wino na posadzce i sprzątających to wszystko ludzi.

Francis pamiętał, że to prawie nigdy nie było wino.

Romano pamiętał długie szczęśliwe dni z uśmiechniętym dziadkiem, który był wiecznym optymistą.

Francis pamiętał woń alkoholu i zdesperowanego mężczyznę, który wiedział, że z dnia na dzień upadał coraz bardziej.

Romano pamiętał to, że dziadek zawsze więcej uwagi poświęcał Feliciano. On sam zaś był zazdrosny, w tak prosty i zrozumiały dziecięcy sposób.

Francis pamiętał strach, jaki ogarniał go i Antonia za każdym razem, gdy Rzym był sam w gabinecie z Feliciano.

Romano pamiętał, jak z dziadkiem spacerował po pięknych ogrodach i prowincjonalnych rezydencjach. Tworzył wtedy istne obrazy z siniaków na swoich dziecięcych kolanach, które co chwilę sprawiały, że upadał.

Francis też pamiętał rany na kolanach. Miał je zwykle obtarte, przez to, do czego zmuszał go Rzym w schowkach i niewielkich komnatach oddalonych od głównych pomieszczeń.

Romano pamiętał całusy na dobranoc w czoło i delikatne ręce kołyszące go do snu.

Francis pamiętał brutalne dłonie, które zdzierał z niego szaty i usta (tak śmierdzące wonią alkoholu), które raz po raz gryzły jego szyję i ramiona.

Romano pamiętał, jak te żołnierskie duże ręce gładziły jego włosy, gdy tylko miał zły sen.

Francis pamiętał, że w każdym koszmarze czuł, jak zaciśnięta w pięść dłoń ciągnęła jego głowę w górę i w dół.

Romano pamiętał kolorowe mozaiki na ścianach, wspaniałe freski i wielobarwne obrazy.

Francis pamiętał, że każdego dnia jego skóra przybierała inny odcień od siniaków. Raz była żółta, czasem czerwona, ale zwykle był to okropny fiolet.

Romano pamiętał te straszne dni, kiedy dziadek zaczął przestawać się uśmiechać.

Francis pamiętał wściekłą twarz człowieka, który codziennie ciągnął go na dno za sobą.

Romano pamiętał swój strach o dziadka.

Francis pamiętał modlitwy o to, aby ten pomyleniec zdechł i nigdy więcej go nie dotknął.

Romano pamiętał swoje łzy, kiedy dziadek umierał.

Francis pamiętał chorą satysfakcję, która sprawiała, że patrzył na śmierć Rzymu z prawdziwym szczęściem.

Romano pamiętał, że chciał dalej trzymać się ze znanymi sobie z domu dziadzia ludźmi.

Francis pamiętał, jak opuścił z Antonio Wieczne Miasto. Byli uśmiechnięci, wyzwoleni, ale oznaczeni okrutnym piętnem.

Romano pamiętał, że Antonio jako jedyny często go odwiedzał i się nim zajmował.

Francis pamiętał, że nigdy nie chciał więcej widzieć dowodów przeszłości.

Romano pamiętał, że z czasem smutna żałoba się skończyła. A on musiał ruszyć dalej.

Francis pamiętał, że szedł przed siebie, próbując nigdy nie patrzeć w tył, w obawie przed tym wszystkim.

Romano nienawidzi Francisa za to, że ten nigdy nie żałuje i nigdy nie próbuje zrobić nic.

Francis nienawidzi Romano za to, że wygląda jak Rzym, który zrobił za dużo.

Tekst dość słaby, może nawet oklepany i nudny. Ale przyszła mi wena na tę książkę, co ostatnio rzadko się dzieje więc dodaje. Wow to drugie opublikowane opowiadanie z Hetali przeze mnie dzisiaj.

Dziękuję serdecznie za przeczytanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro