Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Och, Aniołku [Rosja]

[4839 słów]

Witam, wyjątkowo mam przedmowę. Myślę, że w Polskim fandomie Rosja nie jest najlepiej ocenianą postacią... No dobra jest według niektórych źródłem całego zła w Wszechświecie. Ja osobiście uważam postać Ivana za najbardziej interesującą w całej serii. Dlaczego? Bo nie jest oczywisty, nie wiemy o nim nic, wszystko co robi może być blefem. Uśmiecha się zawsze, a jego przeszłość nie jest wyjaśniona, na dłuższą metę nie wiemy o nim nic. Znamy  go z dwóch całkowicie różnych perspektyw. Jak dla mnie uśmiech jest jego maską. A on sam jest najbardziej niezrozumiany w całej serii, bo o ile charakter np. Ameryki bez szukania jakiś teorii jest prosty, to tu nie wiemy co zrobić. U Alfreda wiemy, że jest optymistą. A Rosja? Nie wiemy nic o jego toku myślenia. Więc pozwoliłam sobie na własną interpretację jego postaci.

Rozumiem, że wiele osób go nienawidzi. Ale dajcie szansę mi przedstawić jego inne oblicze, swoje stanowisko poprę faktami historycznymi, które są bardzo mało znane. Ja jestem akurat pasjonatką makabry historycznej, ale przed zaczęciem czytania o rosyjskiej historii nie znałam, tych faktów.

Więc proszę o danie temu bohaterowi szansy. I choć odrobinkę chęci do zrozumienia go.

Kiedyś napiszę tekst poświęcony tylko rewolucji bolszewickiej, gdzie chętnie przytoczę wszystkie szczegóły. Z radością opiszę wam między innymi człowieka, na którego mówiono Krwawy Feliks. Ale pewnie później, bo jestem leniem i nie chcę mi się zaczynać tylu artykułów na raz. I tak mam otwarte pięćdziesiąt kart w chromie. Dosłownie.

Inspiracją było przeczytanie bardzo złej opinii o Rosji, gdzie autor powołuje się tylko na zabory i komunizm. Osobiście jestem przeczulona na punkcie tego ostatniego, bo jest to temat mojego zainteresowania od prawie roku i orientuje się jak wyglądała dla zwykłych ludzi rewolucja. A przecież kraj nie jest tylko ucieleśnieniem najwyższej klasy.

Ostrzeżenie o treści: choroba psychiczna, sadyzm i powolny rozpad umysłu postaci. I najgorsze; pierdolenie autorki zapisane kursywą...

Informacja dodatkowa z względu na ułatwienie wam czytania przypisy zamiast tak "*****" będą pisane tak "*5*".

Och, mój głupiuki aniołku,
Po co poleciałeś na tą nędzną Ziemię?

Ogromne oczy patrzyły na wielkie rozległe ziemię przed sobą, to wszysko było piękne, było. Dlaczego ludzie za piękno przelewali krew? Przecież ziemia nie jest piękna, gdy płynie strumieniami czerwieni. Chłopiec patrzył na niepojęte dla niego miejsce, gdzie ludzie oddali swoje kruche życia, dla nie wartej tego idei. Chłopiec przetarł zmęczone oczy, czemu władcy nie mogli się dogadać? Gdyby to zrobili wszystkie ciała na polanie by były żywe, a teraz ludzie tam umarli dla niczego.

Dziecko westchnęło, nie rozumiało wojny. Było za młode, za to wierzyło w sprawdliwość. To również dowód młodości. Gdyby chłopiec mógł dałby wszystkim tyle by mieli po równo i byli szczęśliwi. Ale nie mógł tak zrobić, bo by móc dać coś trzeba najpierw to mieć. On nie miał nic materialnego. Miał tylko swoją pustą wiarę w dobro.

Patrz i podziwiaj aniołku,
Diabłów nie ma w piekle, wszystkie stacjonują na ziemi.

Gdyby ktoś zapytał Ivana dawno temu czy istnieje zło, ten odparł by z uśmiechem, że nie. Nie wierzył w ludzi naprawdę złych. Zawsze szukał w innych tego ślicznego dobra, a wady chciał skreślić. Robił tak często. Jego piękna matka była przykładem, chłopak nie zapomniał jej odejścia. Nigdy nie mówił nikomu, jak źle się czuł widząc jak ta piękna kobieta wstaje i zostawia swoje dzieci same sobie. Wtedy była głucha na krzyki syna, a on i tak nie mógł myśleć o niej źle. Nie widział u kobiety win. W jego myślach była aniołem pozbawionym wad, a jej złe decyzje z czasem zniknęły z jego pamięci.

Ludzie nie mogą być źli. Ci mniej mili po prostu nie doświadczyli miłości. Tak wmawiał sobie Ivan istnienie rabusiów i morderców.

Tak potrafił sobie wmawiać bardzo długo.

Do czasu, gdy spotkał Imperium Mongolskie.

Aniele, sam zerwałeś swoją aureolę,
Po to by bardziej przypominać człowieka.

Strach, ciągłe uczucie rozdarcia i ogromy ból wewnątrz. To Rosja pamiętał z swojej przeszłości. Tyle w głowie mu zostało z okresu rozbicia*1*. Chłopak czuł tylko cierpienie, gdy władcy stawali naprzeciw sobie. Nie potrafił zdecydować się by pójść do któregokolwiek z nich i oświadczyć o tym kim jest. Gryzł do krwi własne dłonie, kiedy czuł jak jego ziemię po raz kolejny się rozpadały.

Jego siostry musiały odejść, Ivan nie chciał by widziały jak on upada coraz niżej.

Ukraina była starsza i przez to w pełni świadoma sytuacji. Po prostu pewnego dnia rano jej nie było, zostały tylko ślady w śniegu. I zimna pustka w sercu jej rodzeństwa.

Białoruś nie chciała nigdy opuszczać brata. Trzymała się usilnie jego dłoni. Była dzieckiem, które bało się, że kolejna osoba dla niej ważna odejdzie bez słowa.

Kiedy zaczęły się przegrane bity z Tatarami*2*, Ivan wiedział, że to ostatnia chwila na rozsądek. Wkrótce Białoruś odeszła za jego namową do Litwy. Rosja wtedy myślał, że obietnica o ponownym spotkaniu, będzie pierwszym jego kłamstwem.

Władcy nie potrafili się zorganizować, to właśnie wykorzystali Mongołowie. Wkrótce wsie na wschodzie zostawały zniszczone, mieszkańcy byli mordowani. A Ivan nie mógł nic zrobić, siedząc przy ognisku myślał o tym, kiedy nadejdzie koniec. Zarówno Rusi jak i jego samego.

Och, boli cię aniołku?
Twoi ukochani ludzie wyrwali twoje białe skrzydełka.
Nie możesz już wrócić do nieba bez nich.

Podbój był oczywisty. Kraj w którym sojusznicy spiskują przeciw sobie musi upaść*3*. Nie minęło wiele czasu, gdy Tatarzy mieli całkowitą kontrolę nad ziemiami.

Ivan czuł ich okrucieństwo, gdy z dnia na dzień jego skóra pokrywała się czerwonymi rozcięciami*4* na znak krwawych rzezi, których nikt nie śmiał by określić mianem bitwy.

Chłopak nie zamierzał się ruszać z terenów dalekiej północy, gdzie żaden człowiek nie chciał przybyć. Czuł się tu bezpieczniej. I o ironio z dala od ludzi jego samotność mniej bolała.

Ivan wolał świadomość, że nie ma nikogo z kim mógłby rozmawiać niż myśl, że z wielu osób nikt nie chce jego towarzystwa.

Jego ukrywanie się nie trwało długo. Pewnego dnia to się skończyło, wtedy gdy widział pędzące ku niemu konie, którymi jechali Tatarzy. Ivan zaczął błagać Boga o litość.

Nie dostał jej.

Dostał strzałę, która przeszła na wylot jego szyję.

Ludzie zerwali twoją białą szatę,
A ty aniołku, nie umiesz się nawet obronić przed poniżeniem. 

Namiot Imperium Mongolskiego był pełen łupów, zrabowanych z całej Azji. Wszystko od rodzimych przedmiotów po chińskie wazy. Sam Mongolia był wysokim mężczyzną z kołczanem strzał przewieszonym przez ramię, szabli przy pasie i łukiem przy boku. Dzikie oczy mężczyzny przyglądały się zrabowanemu malunkowi. Tak było do czasu, gdy jakiś mężczyzna wbiegło do jurty.

— Imperium!  Znaleźliśmy na północy jakiegoś bachora, postrzeliliśmy go, a on ciągle żyje.

— To o to tyle zachodu? Wystarczyłoby go dobić - warknął grubym głosem Mongolia.

— Zrobiliśmy to.

Po chwili do jurty wszedł drugi z wojowników ciągnąć za sobą dziecko.

Nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że w ciele blondwłoswego chłopca tkwił topór wbity w brzuch i strzała, której grot wystawał z tchawicy tworząc w niej wielką dziurę, z której sączyła się krew. Mimo wszystko oczy Ivana były szeroko otwarte, a z jego ust sączyły się strumienie krwi.

Mongolia otworzył szeroko oczy z zdumienia, po czym uśmiechnął się dumnie.

  — Gratuluję, znaleźliście ludzką duszę tej ziemi.

Po chwili dwaj wojownicy wyszli zostawiając w namiocie chłopaka.

— A więc tak wygląda dusza Rusi. Ciekawe...

Po chwili wyciągnął z szyi Ivana strzałę, a krew zaczęła płynąć szybciej z rany. Mongolia następnie chwycił topór tkwiący w brzuchu chłopaka i wyciągnął go. Powodując odgłosy krztuszenia się. Usta fiołkowookiego wypełniły się w pełni jego własną krwią.

— Chyba niezbyt chcesz rozmawiać - zaśmiał się nasłuchując charczenia wydobywającego się z ust dziecka.

Rosja potem nie potrafił myśleć o latach spędzonych jako zabawka Mongolii. Wystarczało mu, że pamiętał każdą bliznę i okoliczność w jakiej powstała. A wszystko zaczęło się od szpetnej blizny na szyi.

Z upływem lat Ivan zrozumiał jedno kraj nie może umrzeć tak jak zwykły człowiek.

Kraj musi żyć puki jego państwo istnieje. Nie ważne, że jest komuś przyporządkowane.

Dobrze ci aniołku?
Gdy klęczysz nago na ziemi błagając o łaskę same diabły.

Głośne wrzaski wydobywały się z namiotu Mongolii, koniec tego nastąpił w chwili, gdy postać odziana w bogate czerwone jedwabie weszła do środka. Bat trzymany w dłoni Tatara spadł na ziemię, a chłopak leżący na ziemi z krwawymi ranami nie śmiał nawet głośno oddychać.

— Jesteś obrzydliwy - komentowała nowoprzybyła osoba patrząc raz na Mongolię, raz na leżące w własnej krwii dziecko.

— Och moje piękne cesarstwo. Czemu zawdzięczam twoją wizytę?

Chiny prychnął unosząc głowę, nienawidził wizyt u tego dzikusa, ale niestety musiał to robić do czasu, gdy jego kraj był pod Mongolską pieczą.

— Władca kazał mi przekazać ci to - po wypowiedzeniu tych słów cesarstwo sięgnęło do swojego płaszcza i wyciągnęło list od cesarza.

Gdy Tatar czytał, wzrok Chin ciągle uciekał w stronę postaci leżącej w kącie pomieszczenia.

— W życiu nie znałem gorszej osoby od ciebie - powiedział na głos Yao patrząc na Mongolię.

Po tym uklęknął i pochylił się nad dzieckiem, patrząc na rany, zauważył też bliznę po strzale. Z zdumieniem stwierdził, że chłopak oddychał.

— Czemu ci niby przeszkadza to? - zapytał Tatar patrząc na Chiny.

— Bo nie wyobrażam sobie jak można tak traktować ludzi.

— To nie człowiek. To ktoś taki jak my.

Rosja pamiętał swoje pierwsze spotkanie z Chinami, nie widział co prawda twarzy cesarstwa, ale zapamiętał głos, ciepły i miły. Mongołów głosy były zawsze zimne i twarde. Yao zapisał się w pamięci Ivana jako ktoś na tyle odważny by powiedzieć prawdę.

Dla wielu może to się wydawać dziwne, ale w tamtej chwili nawet to było dla chłopaka leżącego na dnie wspaniałe. To dało mu świadomość, że są ludzie którzy nie muszą bać się Tatarów.

Przez wieki Ivan chciał podziękować za tą odrobinkę przywróconej wiary posiadaczowi tego głosu.

Nie masz już nic aniele,
Pogrążasz się coraz gorzej w swojej samotności.
Już nikt cię nie uratuje od niej.

Później wszystko się zmieniło. Ivan był pewny, że gorzej niż u Tatarów nie może być nigdzie. Dlatego przepędzenie Mongołów przez księcia Dymitra Dońskiego było dla niego nowym początkiem. Władca zapewne długo by nie wierzył w to kim jest chłopak, gdyby nie fakt, w jakiej okoliczności go odnalazł.

Nieczęsto można zastać taki widok. W jednym z pustych obozowisk tatarskich kilku rycerzy zauważyło dziecko leżące na ziemi. Myśleli, że chłopak nie żył. Zaniemówili, gdy chłopiec zaczął na nich patrzeć. O parę metrów dalej leżało wycięte serce. A w klatce piersiowej osoby była ogromna dziura.

Przez tą sytuację, po powiedzeniu prawdy, książę Dymitr uwierzył w tą historię. Ivan czuł ulgę, bał się skończyć na stosie. Pierwszej nocy w pałacu próbował włożyć serce do swojej klatki piersiowej. Udało się.

Tylko czasem serduszko wypadało.

Rosja dowiedział się później od władcy, który jest rok, szczerze w myślach stwierdził, że wolałby nie wiedzieć.

Ivan myślał, że po zakończeniu władzy Mongolii wszystko będzie jak dawniej. Nie, nie było. Nie spotkał swoich sióstr. Dowiedział się, że ich ziemię nie należą do Księstwa Moskiewskiego.

W zamku w Moskwie Ivan czuł się samotny jak nigdy. Ludzie nie zawracali na niego uwagi, mieli tylko przynosić mu jedzenie. Z czasem Rosja zaprzestał wychodzenia z pokoju. Nie widział w tym sensu, gdy nikt nawet nie chciał odpowiedzieć na choćby jego przywitanie.

Rosja robił wszystko by zapomnieć o ostatnich latach. Ale trudno to zrobić, gdy twój cały świat to mały pokój, do którego przez dziurę w drzwiach ktoś daje jedzenie.

Ivan w tym miejscu zaczynał wariować, przez pewien czas nawiedzała go myśl, że Imperium Mongolskie mimo tego co mu robił nie skazał go na najgorszą torturę. Na samotność.

Chłopak nosił ciągle szalik od swojej siostry, prezent, który był z nim podczas pobytu u Tatarów. Teraz maskował blizny. Ivan nie wiedział dlaczego w ogóle to robi, przecież i tak nikt nie patrzył na niego w tych strasznych czterech ścianach.

Rosja pamiętał, że samotność była najgorsza nocą, gdy nie mógł spać przez nawracjące wspomnienia.

Nienawidził się wtedy za myśl, że chciał znów trafić do rąk Tatarów. Tylko po to być czuć znowu obecność innego człowieka.

Nawet jeśli ta obecność bardzo boli. Byłaby według niego lepsza od strasznej ciszy w pomieszczeniu.

Twój mały świat się rozpada aniołku, a ty razem z nim.
Nikt ci nie pomoże.
Bo nie masz nikogo.

Władcy rzadko rozmawiali z Ivanem, woleli zajmować się swoimi sprawami. Ignorowali go zawsze, wyjątkiem była koronacja, na której udawali, że zależy im na ojczyźnie.

Chłopak uważał to za coś normalnego. Przyzwyczaił się do myśli, że właściwie gdyby umarł w swoim pokoju jego zwłoki znalezionoby po dziesięcioleciach.

Dlatego jeden z jego władców był dla niego dziwny od samego początku. Książę, który był jego imiennikiem*5* był pierwszą osobą od prawie wieku, która przyszła do niego bez okazji. Rosja czuł się nieswojo, ale mimo wszystko bardzo dobrze, gdy chłopak dręczył go pytaniami o przeszłość.

Książę wciągnął go z zamku i pod ochroną straży zaprowadził Rosję do pomieszczenia z dwoma ptakami w klatkach. Fiołkowooki zrozumiał dlaczego młodzieniec tak bardzo fascynował się Tatarami. Domyślił się w chwili, gdy ośmioletni książę ukręcił kark gołębiowi.

Potem z roku na rok Rosja widział jak jego książę, a wkrótce car wymyśla coraz nowe zabawy.

Szczególnej zapadła Ivanowi w pamięć scena, gdy wielkie sanie przejeżdżają po ludziach rzuconych na ziemię. Rosja wiedział, że niektórzy z nich żyli nim przejechał ich car.

Ivana najbardziej obrzydzała myśl, że z dnia na dzień każdy wymysł cara, robił na nim coraz mniejsze wrażenie. Nie widział już nic złego w ludziach umierających podczas okrutnych tortur.

W jego kraju zaczęło źle się dziać po śmierci cara. Bez władcy zapanowała anarchia. A brak następcy, głód w państwie i epidemia to spotęgowały*6*. Ivan dostawał jedzenie, ale z czasem zrezygnował z tego. Cokolwiek by nie zjadł, zwracał to plując krwią.

Rosja zamknął się ponownie w pokoju, czuł cierpienie swoich ludzi, ale nie potrafił im w ogóle pomóc.

Szlachta wierzyła w fakt, że powrócił prawdziwy książę Dimitrij. Ivan wiedział, że tak nie było, ale milczał. Nikt z wyższej klasy nie uwierzy w słowa chłopca wyglądającego na dwanaście lat.

Całe Dymitriady były ogromnym poniżeniem zarówno dla jego ludzi jak i dla samego Rosji*7*. Szlachta brała ich za kompletnych idiotów.

Ivan do końca życia zapamiętał podbicie Moskwy. Bał się, że jego życie wróci do stanu, kiedy był poddanym Mongolii. Jednak Polska i Litwa nie panowali w Moskwie długo. Zaledwie dwa lata, a potem kraj powoli musiał wrócić do normalności.

Ivan z radością przyjął wieść o nowej dynastii.

Romanowowie jednak okazali się zupełnie inni od Rurykowiczów. Ivan o tym się przekonał, gdy car Michał przyniósł mu miecz i rozkazał nauczyć się walczyć.

Ivan za każdym razem, gdy pytał: "Po co?". Słyszał taką samą odpowiedź:

— Na wojnę!

Każde za to stwierdzenia Rosji o możliwości pokoju zostawały zignorowane.

Cóż to aniołku?
Czyż ty właśnie nie przesiąkłeś ludzkim złem?

Pogrążanie się powoli w wojnach było dla Ivana dziwne. Nigdy nikt nie kazał mu walczyć, ani nawet oglądać walkę. W przeszłości widział co najwyżej kilka placów bitw. Ale to było niewątpliwie coś innego od oglądania bitwy.

Na początku były wojny z Rzeczpospolitą o Smoleńsk. Rosja podczas tych bitw tylko patrzył na metody walki. Czuł się nie najlepiej patrząc jak ludzie po obyś stronach ginęli. Ale nie czuł współczucia, tego już dawno się wyzbył, poprostu nie chciał oglądać śmierci tych ludzi. Z świadomością, że on nic nie robi.

Przyglądał się szczególnie długo Litwie, Ivan zaczął rozmyślać o tym jak się ma jego siostra. W końcu jest dalej u Torisa. Rosja musiał przyznać, że od ich pierwszego spotkania chłopak się mało zmienił. Według fiołkowookiego nadal był słodki.

W kolejnych wojnach Ivan zaczął brać udział coraz chętniej. Zachęciły go do tego łupy jakie zdobył podczas walk z Rzepospolitą. Ku jego niezadowoleniu nadal większość ziemi Kozaków była Polska, więc jego siostra nie mogła do niego wrócić. W myślach Ivan zawsze kończył to zdanie słowem jeszcze.

Jego władcy zmieniali jego kraj na lepszy. Ivan z uśmiechem na ustach słuchał Cara Piotra I, który opowiadał mu o pięknie Europy Zachodniej. Rosja zapisywał w głowie jego słowa, później były one motywacją do kolejnych wojen.

Z czasem coraz większe tereny przyłączono do Carstwa. A Ivan z uśmiechem na ustach ruszał na wojny, polegli wrogowie go nie cieszyli, tylko satysfakcjonowali. O tak, zdecydowanie błaganie z czyiś ust zwiększało dumę. Podobnie było z terytorium, które rosło coraz bardziej.

Tytuł mocarstwa brzmiał pięknie w uszach Ivana, gdy usłyszał go z ust Cara Piotra. 

Później kolejni to powtarzali. Rosja lubił, słyszeć pochwały z ust swoich władców. Można to wręcz nazwać wieczną pogonią dziecka za poklepanie po głowie przez ojca. Ivan nie powiedział nigdy tego, ale jak każdy marzył o tym by ktoś był z niego dumny. Chciał zadowolić władców swoją siłą. Chyba dlatego z czasem wojny stały się dla niego czymś dobrym.

Po Carze Piotrze był kolejny wspaniały dla Ivana władca. A raczej była. Rosja nikogo nie wspomina z takim sentymentem jak carycę Katarzynę. Ta kobieta potrafiła rządzić. Wszystko co ona planowała, stawało się prawdą.

Dała między innymi Ivanowi nazwisko. Rosja nosi je z dumą, bo sama Caryca je wybrała.

Kobieta obiecała wiele i wszystkie obietnice dotrzymała. Jeszcze, gdy Katarzyna miała męża, Ivan uwielbiał słuchać jej słów. Ona tak samo jak on wiedziała czym jest ból*8*. To ich łączyło.

Ale Rosja najbardziej uwielbiał kobietę za to, że dzięki niej przestał być samotny. Na północy caryca rozkazała zbudować rezydencję dla swojego kraju. Ivan cieszył się z pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej. Wtedy spotkał po raz pierwszy od stuleci Białoruś.

Dziewczyna płakała mu w ramię, opowiadając jak bardzo się bała o niego. Gdy tkwił w objęciach siostry Ivan zrozumiał jedno. Mimo, że wreszcie ma przy sobie kogoś z rodziny ta osoba wcale nie jest dla niego bliska. Wręcz przeciwnie, Braginsky nie pamital większości cech siostry, w jego głowie była maleńka dziewczynka, która uśmiechała się do niego przez łzy żegnając się. A teraz stała przed nim kobieta o twarzy jak skała. Żadnego uśmiechu. Żadnej emocji, były tylko małe łezki.

Za to Ukraina dołączyła do kraju niezbyt chętnie. Pragnęła niezależności. Ivan przytulił siostrę, wtedy mając głowę na jej ramieniu, które kiedyś było tak wysoko zrozumiał, że czasu nie potrafi cofnąć, ani on ani nikt. Nic nie przywróci go do dzieciństwa. Nic nie wymiarze wspomnień.

W nocy po powrocie do domu Ivan próbował narysować swoją piękną matkę. Po chwili dopiero zrozumiał, że nawet nie pamiętał jaki ona miała kolor oczu. Jak ona miała w ogóle na imię?

Rosja patrzył na swoje odbicie w tafli wody na jeziorze. A gdzie jest ten chłopak wierzący w to, że każdy powinien mieć po równo? Pytał się czasem. Nigdy za to nie odpowiadał sobie.

Z upływem czasu dzięki carycy Rzeczpospolita upadła, a Ivan dostał Litwę. Patrząc w te oczy pełne dobra (Rosja nie potrafił w nich dotrzeć obrzydzenia do jego osoby) Toris wydał się mu jedyną niezmienną osobą.

Wkrótce w jego domu mieszkało pięć osób i on sam. Nie, Ivan nie potrafił z czystym sumieniem powiedzieć sześć.

Do tych dobrych ludzi on wcale nie pasował.

Zatraciłeś siebie głupi aniele.
Nie ma już w tobie nic dobrego,
Została tylko sadzonka zła zasiana przez ludzi.

Ivan nie myślał podczas wojen, skupiał się na ludzkim błagającym spojrzeniu, które widział na kilka chwil przed czyjąś śmiercią.

To było dla niego fascynujące, wtedy dla tych ludzi był kimś! Rosja czuł się wtedy ważny, na krótką chwilę to on stawał się Bogiem. On decydował o życiu i śmierci. To było dla niego wspaniałe. Wreszcie to jego decyzja się liczy.

Wojny napoleońskie były jego zmartwieniem, Ivan nigdy nie mówił tego, ale na prawdę nie chciał tracić swojej niezależności.

Siedząc nad jeziorem poznał swojego najlepszego sojusznika. Generał Zima był wspaniały. Rosja nigdy nie śmiał zapytać, dlaczego ten zdecydował się mu pomóc.

Poniżenie na twarzy Francji fascynowało Ivana. Tak samo było z jego rolą na Kongresie Wiedeńskim.

Jednak było coś co uwielbiał najbardziej z wszystkich czynności. Uwielbiał patrzeć na znikającą dumę. Szczególnie u Litwy.

Rosja naprawdę kochał krzyk chłopaka, gdy bat dotykał jego nagiej skóry. Czuł się wtedy jak władca. Toris był dla Ivana ideałem, niezmienionym przez stulecia. Dlatego to spojrzenie było takie niesamowite dla mężczyzny.

Było cudownym połączeniem przeszłości i teraźniejszości, gdzie to on - Rosja decydował o wszystkim.

Były chwilę, gdy Braginsky bardzo żałował tego co robił Litwie. Najbardziej to czuł wtedy, gdy chłopak płakał myśląc, że jest sam. Przez krótką chwilę Ivan chciał znowu stać się dzieckiem. Nie obchodził go wtedy własny los. Po prostu bardzo pragnął zobaczyć Torisa takiego jak kiedyś na polu walki, dumnego i wspaniałego.

Ale potem Rosja wracał do swojej rutyny, chciał przecież zadowolić władców.

Za panowania cara Mikołaja II Ivan pierwszy raz w życiu poczuł w środku całkowity chłód. Zimno Syberii zaczęło silnie dotykać jego ludzi.

Pewnego dnia Braginsky poznał cesarstwo. Ideał z jego przeszłości. Yao Wang nie był ideałem. A jego dziecięca wyobraźnia tak oceniła Chiny. Po tym czasie dla Rosji, Chińczyk stał się tylko symbolem przeszłości, która powinna odejść. Ku jego przerażeniu cesarstwo wiedziało kim on jest.

Ich pierwsze spotkanie było krótkie, a Ivan nie powiedział planowanego od stuleci dziękuję.

Za to ich drugie spotkanie było o wiele gorsze. Rosja wyżywał się na Torisie za powstanie. Przez krzyk chłopaka Braginsky nie słyszał, że ktoś wszedł. Znalazł tylko małą kartkę zapisaną ładnym pismem:

"Minie wiek, setki uderzeń bata
Nim ofiara zmieni się w kata."

Kiedy Ivan to przeczytał usiadł na podłodze w swoim biurze. W jego głowie pojawiły się porównania do Mongolii. Stał się taki jak on.

Gdyby te słowa padły przed wiekami Rosja nawet by na nie zareagował. Jednak już było za późno.

Chowając twarz w dłoniach zrozumiał, że stał się swoim własnym koszmarem.

Tak bardzo chciał stać się  wspaniały, że stracił to co najważniejsze.

Człowieczeństwo.

Został potworem, którego nic nie może zmienić spowrotem w niewinne dziecko.

Czyż to nie cudowne, aniołku?
Z ran na głowie wyrosły diable rogi.
Czujesz się dzięki temu bardziej ludzki?

Ivan nie widział swoich błędów, ani tym bardziej błędów innych. Od dziecka je pomijał, a od dorosłości lekceważył.

Przez to nie zrozumiał krwawej niedzieli.

Przez to nie zauważył swojej słabości na wojnie.

Przez to nie mógł wypomnieć władcy tego co się dzieje z jego ludźmi.

Przez to nie dostrzegł tego, co niesie ze sobą rewolucja.

I przez to ostatecznie uwierzył w jej ideę.

Ruszając na podbój zachodu u boku Lenina, słowa mieszały się w jego głowie. Ivan już nie wiedział co było opowieścią cara Piotra, a co było obietnicą komunistów. Wiedział tylko, że pragnął odzyskać to co zniknęło po porażce w wojnie.

Krwawe mordy nie robiły na nim wrażenia. Widział przecież gorsze rzeczy. Więc słowa rzucane szeptem, go nie przerażały.

Czasem tylko jakiś dziwna emocja wypływała na jego twarz, gdy widział bezdomne dzieci, których rodzice pewnie już dawno nie żyli.

Jakkolwiek Ivan by tego nie ukrywał był pewien cierpienia ludzi. Rewolucja wcale nie była przywróceniem równości. Była zmianom miejsc rządzących.

Bitwa Warszawska wstrzymała drogę sowietów do Europy zachodniej. Rosja przeklinał głośno Feliksa i zastanawiał się czy cokolwiek mogło by złamać ten jego upór.

Pierwsze lata istnienia ZSRR były dla Ivana ciężkie. Nagle, gdy ściany wielkiego domu były puste cały budynek wręcz obrzydzał go.

Może nawet zaczął by żałować, ale współczucie było dla niego dziwnym uczuciem. Zawsze starał się je ignorować.

Władza się zmieniała. Pan Lenin umarł, pan Trocki miał zostać zapomniany.

Gdyby kiedyś Rosja usłyszał pytanie o najgorszego człowieka w historii nie odpowiedziałby nic. Ale w głowie już widziałby jego - Józefa Stalina.

Za pierwszych lat Braginsky czuł się nieswojo z ciągle wyziębiniętymi dłońmi. Wiedział o ludziach na Syberii, wiedział o Łagrach. Czy uważał je za coś dobrego? Absolutnie nie. Tam zginęło tyłu jego ludzi, Rosja w myślach widział to co oni. W takich chwilach nienawidził siebie, swojego władcy i tych którzy przymykali oczy na ludobójstwo. Ale niestety on był tylko personifikacją. Marionetką władz.

Druga Wojna Światowa była czymś oczywistym. Czego niby się spodziewać, gdy tylko broń ratuje od głodu*9*. Pakt Ribbentrop-Mołotow, później Traktat o Granicach i Przyjaźni. Braginsky miał świadomość, że jest równie winny jak Rzesza rozpętania tego konfliktu, ale cóż propaganda kazała mu zapomnieć. Ivan więc zapomniał.

Po raz kolejny Polska upadł. Rosja usprawiedliwiał się myślą o podboju Moskwy sprzed wieków. Ale sam już dawno przestał wierzyć w to, że tylko odpłaca się pięknym za nadobne.

Ivan na prawdę cieszył się z każdego sojuszu. Z uśmiechem na twarzy sądził, że znajdzie przyjaciela. Jego wesołe myśli przerwała operacja Barbarossa*10*.

Stalingrad ciągła bitwa, gdzie głód i mróz zabijały obie strony. Rosja dziękował za pogodę Generałowi Mrozowi. Wiedział, że tylko dzięki niemu miał w ogóle szansę.

Ivan nienawidził myśleć o Leningradzie, dawniej pięknym Petersburgu, w którym przez trzy lata ludzie umierali z głodu.

Oczywiste było, że niektórzy ucieszą się z zmian sojuszów. W głowie Rosji na zawsze została świadomość parad na cześć SS w Rydze.

On był przecież tym złym.

Braginsky był świadomy zbrodni swoich żołnierzy *11*, ale był tylko krajem nie mógł powstrzymać tych zwierząt.

Potem wojna się skończyła, jeńcy wyszli z niemieckich więzień. O ironio po to by za rozkazem Stalina trafić do rosyjskich. Ivan nigdy w życiu nie nienawidził kogoś tak jak kata jego ludności. Braginsky nigdy nie chciał wiedzieć ile osób z jego narodu zginęło przez tego Gruzina*12*.

Niedługo po zakończeniu tamtej wojny wybuchła nowa. Zupełnie inna. Wojna bez broni. Wojna na technologię. Wojna na ustrój. Zimna wojna.

Ameryka był młody i pełen ambicji. Oboje potrafili patrzeć sobie w oczy na konferencjach godzinami, uśmiechając się do siebie z drwiną.

Blok wschodni był mu w pełni podległy, choć raczej nie jemu, a jego władcom. Ivan źle się czuł obserwując innych cierpienie. Dom na północy od Petersburga dosłownie odbierał im życie. Jemu z resztą też.

Kryzys wyłaniał się powoli, Braginsky wiedział, że nie wygra tej wojny. Wkrótce wszyscy odeszli. Został tylko on sam.

Kiedy Ivan trzymał w dłoniach naderwaną czerwoną flagę zrozumiał, że nie tylko nie może zmienić przyszłości.

Nie może już nic zmienić w tym jak inni go widzą.

A przecież on tylko chciałby władcy byli dumni.

Zatracił się w pogoni za potęgą, ale to nie jego wina, że nikt go nie nauczył człowieczeństwa.

W końcu to co wszyscy brali za jego zło to nie tylko on. To byli jego władcy, obywatele, ludzie aż w końcu po prostu szaleńcy dla których życie jest nic nie warte.

Rosja wiedział o swoim wkładzie, ale mimo wszystko i tak to według niego nic nie da.

Bo co daje świadomość błędów?

Nic, jest tylko echem umierającego w naszym umyśle krzyku o własnej nieomylności.

Ivan doszedł do wniosku po latach, że jego życie dzieli się na wiele etapów. Ten mały on z przeszłości zdawał się być zupełnie nierealny.

Chyba dlatego o nim tak chętnie zapomniał.

Po co pamiętać chłopca z głupią wiarą w dobro?

Przecież on nic nie wiedział o świecie.

Rosja z smutkiem stwierdził, że kiedyś mając tylko wiarę i tak miał więcej niż dzisiaj.

Nienawidzisz siebie prawda, aniołku?
Nie martw się inni nienawidzą cię jeszcze mocniej.

*1*W Rosji w 1054 roku doszło do podobnego zabiegu jak u nas. Władca Rusi Jarosław Mądry podzielił kraj na swoich synów. Przez co ogromne ziemie, należące wcześniej do jednego państwa, stały się łatwym celem do podbojów. Szybko z okazji skorzystali Litwini, Polacy, Węgrzy i Mongołowie.

*2*Tatarzy inne określenie Mongołów. Nazwa pochodzi od mitologicznego Piekła - Tataru.

*3* W podzielonej Rusi władcy poszczególnych ksiąstw chcieli się na wzajem zlikwidować. Na początku myśleli, że Tatarzy im pomogą w tym. Później zrozumieli, że skazali wszystkich w tym siebie samych na cudzą łaskę.

*4* Według mojej własnej wizji bitwy i wojny zostawiają ślady na ciele państw w postaci ran. Z końcem danego wydarzenia zostaje tylko blizna. One są do czasu, gdy to wydarzenie nie zostanie wyrzucone z pamięci ogólnej. Na przykład z podręcznika.

*5* Mowa o Ivanie IV Groźnym. Władca ten, najpierw książę potem car. Słyną z tego, że był jednym z najokrutniejszych monarchów w historii. Od dzieciństwa był skrajnym sadystą. Swoją drogą przez jego imię miałam problemy z pisaniem bez powtórzeń.

*6* Ten okres w historii Rosji określa się mianem Wielkiej Smuty.

*7* O ile w Dimitrija pierwszego można było wieżyc (miał z sobą carski pierścień) w końcu mógł on przeżyć złość swojego ojca. O tyle kolejne przeżycia były coraz bardziej absurdalne. Bo jak niby ktoś kogo zabito, spalono i wystrzelono prochy armatą mógł przeżyć? I wrócił na dodatek wyglądając inaczej. No poprostu Polski cud.

*8*Caryca Katarzyna doświadczyła przemocy z strony męża, którego potem otruła. No i doświadczyła wspaniałości rosyjskiej medycyny...

*9* Jak wiadomo w latach dwudziestych nastał tak zwany Wielki Kryzys. Dotknął on wiele krajów, szczególne piętno odcisnął na Niemczech. Wtedy właśnie pojawił się Adolf Hitler obiecując miejsca pracy i poprawę życia. Jego słowa stały się prawdą. Ekonomia się polepszyła. Ale niestety zrobiono to tworząc fabryki broni. Podobnie rozwiązywano kryzys w wielu krajach. Wyjątkiem od tego rozwiązania było USA.

*10* Operacja Barbarossa - atak Trzeciej Rzeszy na ZSRR.

*11* Żołnierze armii czerwonej zasłynęli z okropnych gwałtów, dowódcy początkowo nawet do tego zachęcali. Twierdzili, że należy zetrzeć dumę z twarzy Niemek.

*12* Józef Stalin był narodowości Gruzińskiej.

Oficjalnie najdłuższy tekst na razie w tej książce. Ponad cztery tysiące słów (bliżej do pięciu), ale w końcu streściłam jakieś tysiąc lat istnienia państwa. Ostatni raz się za coś takiego wzięłam. Przy okazji wyjątkowo olewczo potraktowałam niektóre fakty i wiem o tym, ale na prawdę gdyby się wydrążyła w szczegóły pobiła bym Sienkiewicza.

Kiedyś opiszę jakieś wydarzenie dokładniej, ale dam sobie spokój z opisywaniem tego tu. Ten tekst był jednym wielkim impulsem na brak zrozumienia Rosyjskiej historii. Sama musiałam przeczytać kilka artykułów przed napisaniem, ale mniej więcej od połowy tekstu wszystko idzie z mojej wiedzy, miałam już dość długich artykułów.

Podziwiam jeśli ktoś przeczytał do końca.

Mam nadzieję, że wam się spodobało i zostawicie po sobie ślad. Przypominam jeszcze raz nikogo nie ugryzę za komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro