39
Na łóżku siedział Jude, trzymał się za nogę a na ziemi dostrzegłam małą palmę czerwonej cieczy. Za każdym nawet najmniejszym dotknięciem nogi chłopak się krzywił.
Po cichu wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Wyjęłam z lodówki lód a z szafki apteczkę. Wróciłam do pokoju i usiadłam na ziemi przy nodze Jude’a.
-Jude, co się stało?
-Nic.
-A tak naprawdę?
-Nic, to nic takiego.
Podniosłam głowę i spojrzałam w gogle Jude’a. Nie dostrzegłam jego oczu ale on mógł dostrzec moje mimo że miałam założone gogle. Chwyciłam dłoń chłopaka.
-Jude. Proszę powiedz.
-Trenowałem i postanowiłem ćwiczyć na większym poziomie, bez przechodzenia tych pierwszych.
-Jude dobrze wiesz że to jest niebezpieczne.
-Przepraszam Viv.
-Nie musisz mnie przepraszać. A teraz pokaż tą nogę.
Oczyściłam nogę chłopaka i zabandażowałam ją. Zmartwił mnie sposób w jaki stopa była wykrzywiona. Nie uleczę nogi Jude’a bo może źle się zrosnąć, a w stopie jest multum małych kosteczek.
Gdy noga była już owinięte bandażem przyłożyłam do niej worek z lodem i przywiązałam go do stopy Jude’a.
-Zadzwonię po lekarza, a ty leż w łóżku i nigdzie nie choć.
-Dobrze.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju dla służby. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.
-Styliński!
-Tak.
-Zadzwoń po mojego papę. Niech przyjedzie razem z moim bratem. Mają być tu za pięć minut.
-Ale z domu pani ojca jedzie się dziesięć minut do domu państwa Blaze.
-Masz zadzwonić po mojego biologicznego tatę.
-O tak. Już dzwonię.
Wyszłam z pokoju i stanęłam przy jednym z okien wychodzących na ulicę. Po 3 minutach pod domem stał czarny samochód. Wysiadł z niego papa i Axel. Otworzyłam im drzwi.
-Papa!
-Viv.
Przytuliłam papę.
-Córeczko co się stało.
-Jude prawdopodobnie złamał stopę którą miał kontuzjowaną.
-To niedobrze. Zaprowadzić mnie do niego.
-Dobrze.
Szybko udaliśmy się do pokoju w którym przebywa dredowaty. Papa obejrzał jego nogę o założył mu gips.
-I co mu się stało?
-Ma złamane śródstopie. Musi pochodzić jeden dzień w gipsie i dopiero wtedy możesz go uleczyć.
-Dobrze papo.
Papa wraz z Axel’em wrócił do domu. Mój brat cały czas był przy mnie gdy mój narzeczony przechodził męczarnię.
Obecnie leżę na łóżku wtulona w Jude’a .
-Viv.
-Hm?
-Kocham cię.
-Ja cienie też.
Zasnęłam po około pięciu minutach. Jude cały czas głaskał mnie po głowie.
Rano obudziłam się o 6.00. Wstałam z łóżka i założyłam mój mundurek oraz gogle i oba naszyjnik. Wykonałam poranną toaletę. Wyszłam z łazienki i położyłam na łóżku mundurek chłopaka. Obudziłam go i zeszła na dół. Zjadłam śniadanie a po chwili Jude znajdował się już na dole. Wróciłam do naszego pokoju i spakowałam nasze torby, ponownie zeszła na dół i postawiłam torby przy wyjściu. Po dziesięciu minutach Jude i ja znajdowaliśmy się w samochodzie. Najpierw lokaj zawiózł mnie do szkoły. Pożegnałam się z dredowatym i dałam mu całusa w policzek. Była godzina 7.20. Za chwilę mam spotkanie w domku klubowym. Szybkim marszem udałam się w stronę domku. Weszłam do niego a moim oczom ukazał się zmasakrowany Natan i Bobby który mu we wszystkim pomagał.
-Natan, co ci się stało?
-Ayayan’e mi to zrobiła za to że oberwała ode mnie piłką w twarz później chciałem ją pocałować.
-Oo.
-Możesz mnie uzdrowić Viv?
-No nie wiem, muszę spytać się Ayane.
_______________________________________
Mam nadzieje że się podobało 🌟
Co ty zrobiłaś temu szczurowi _Niezmienna_😂😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro