Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#12

*perspektywa Laury*

- Powiedz mi prawdę..- Oho! Zaczyna się. Tego właśnie się bałam, że Jaś zacznie pytać.

- Ehhh... Co chcesz wiedzieć?

- Gdzie byłaś? Kim byli ludzie, z którymi rozmawiałaś w zaułku?

- Śledzisz mnie?!

- Nie, nie.. Martwiłem się o ciebie, więc zapytałem Wyrocznię gdzie jesteś. To co, odpowiesz mi?

- Mroczni, a dokładniej strażnicy. Zwykłe marionetki w rękach Czarnego Pana.

- Czego chcieli? 

- Czy ty musisz być taki wścibski? Nie powinieneś się wtrącać! Nie masz do tego prawa!

- Czemu ty taka jesteś? Pojawiasz się znikąd, mówisz że TWOJE przeznaczenie nigdy nie było twoje, że mam zostać pieprzonym królem i zostawić wszystko co tu mam, później znikasz nie wiadomo gdzie, pojawiasz się wycieńczona w moim domu i wykorzystujesz moich przyjaciół! Czego ty kurwa chcesz?

- Oj braciszku, dawno się nie denerwowałeś. - zaśmiałam się co najwyraźniej zdenerwowało mojego brata. - Nie masz kurwa o niczym pojęcia. Nie wiesz co przeszłam na Ziemi. Nie wiesz co mnie zmieniło. Nie znasz mnie wcale. Nie ma tej Lary, która była wiecznie posłuszna i wesoła. Teraz jest Nocna Łowczyni, która zabija bez wahania. - powiedziałam już całkiem poważnie i sucho.

- To może mi do cholery jasnej wyjaśnisz?!

- Nie. Wiesz wszystko co musisz, reszta jest ważna tylko dla mnie. - powiedziałam sucho. - Znikam z twojego życia na ten rok, ale później wrócę. Pamiętaj braciszku. - Już chciałam odejść, gdy mój brat złapał mnie za nadgarstek.

- Powiedz, proszę. - teraz już błagał.

- Wiesz co, gdybyś był moją ofiarą ten ton by mi się spodobał, ale jesteś moim bratem więc nie uginaj się do tego poziomu. 

Wyszłam z mieszkania Janka. Kiedy byłam na ulicy poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek.

- Janek, odpierdol się wreszcie... o to ty, sorki myślałam, że to mój brat.

- Spoko. Możesz mi powiedzieć o co się pokłóciliście? Czemu on jest taki zdenerwowany?

- Bo jest taki jak ja. Nie znosi niewiedzy, a ja nie chcę go uświadomić w tym czego nie wie. A nie wie nic. 

- To czemu mu nie powiesz? - dopytywał Maciek.

- Bo jest moim bratem i go kocham. Nie chcę by niepotrzebnie cierpiał z powodu moich problemów. Zawsze za bardzo martwił się moim życiem, a nie powinien.

- Co teraz planujesz?

- Wybacz, ale nie chwalę się LUDZIOM moimi planami. - zaakcentowałam słowo "ludziom". Nadal nie jestem co do niego przekonana. Żeby nie było, jestem mu za wszystko wdzięczna, ale nadal nienawidzę ludzi. 

- Czemu tak nienawidzisz ludzi? - Czy on mi kurwa czyta w myślach?!

- Mam swoje powody. Żegnaj. 

- Czekaj co?

I zniknęłam. Rozpłynęłam się w powietrzu, we mgle. Już mnie nie zobaczy. Nigdy w życiu. 


*perspektywa Maćka*

- Mam swoje powody. Żegnaj.

- Czekaj co?

Nawet się nie zorientowałem kiedy zniknęła. Po prostu zamieniła się we mgłę. Zniknęła tak samo jak pojawiła się wtedy w domu Janka. Niespodziewanie. Ona jest inna. Nie tylko dlatego, że jest Aniołem. Ona po prostu jest inna.

Wróciłem do mieszkania Janka.

- I co? - zapytał Dąbrowski.

- I nic. Zniknęła. 

- Tak po prostu? - wtrącił się Eskacz. 

- Tak. Jakby nigdy jej nie było.

- Taak. To bardzo w jej stylu. Pojawia się i znika. To nie zmieniło się przez lata. - Janek uśmiechnął się pod nosem. Chyba nie jest na nią zły. - Jak zniknęła?

- Rozpłynęła się.

- Znaczy, że wróci wcześniej niż myślimy. 

***************************************************************

511 słów.

Ten rozdział pojawia się tylko dlatego, że Maciek ma dziś urodziny. Spokojnie w święta powinnam coś napisać (taa zła Luna nie obchodzi świąt z rodziną tylko izoluje się w swoim pokoju). 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro