Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wybory i broń

-Ja chcę jechać!- pełna energii Alayna przycupnęła pośrodku mnie i Piper.- wiesz...- zwróciła się do mnie, zgniatając w kulkę papierową torebeczkę, w której przed chwilą jeszcze były frytki.- nigdy jeszcze nie byłam na żadnej misji- spuściła głowę nieznacznie w dół.- jestem bardzo ciekawa, jakie to uczucie...

-Uwierz mi, że nie chcesz go poznać- uśmiechnął się Percy, siadając za nami i trzymając jasnowłosą dziewczynę za rękę.- to jest Annabeth- wskazał ruchem głowy w stronę blondynki, gdy siadała obok niego, szczerząc się do mnie przyjaźnie.

Annabeth mrugnęła do mnie i wtuliła się ramię chłopaka.

-Nic nie widzę- mruknął sfrustrowany Leo, wyciągając szyję w górę.

-Chcesz na kolanka?- zaproponowała pogodnie Piper, na co chłopak burknął tylko jemu znany epitet.

Nagle tłumy półbogów ucichły, a na środku pojawiła się tęga postura człowieka z jakąś puszką i dawno niepodcinaną brodą.

-Witajcie, cześć, cześć- zawołał do nas, machając puszką w naszą stronę, lecz odpowiedziała mu cisza. Odchrząknął więc i kontynuował ospale.- zgromadziliśmy się tu- opadł całym swoim ciężarem na krzesełko, które aż zaskrzypiało.- aby wybrać osoby do misji polegającej na ściśle tajnym zadaniu, które podobno miało nie wycieknąć.

Wśród herosów rozległy się ciche pomruki.

-Panie D.- szepnął słyszalnie Chejron, nachylając się do mężczyzny.- tak naprawdę sprawa dawno nabrała rozgłosu.

Zirytowany człowiek burknął coś pod nosem i przewrócił oczami.

-Mnie to wisi i powiewa- oświadczył z dumą, a ja usłyszałam cichy chichot Grovera, który najwidoczniej przesiadł się do Percy'ego.

Centaur splótł ramiona na wysokości pasa i zwrócił się do półbogów.

-Razem z Panem D. mniej więcej wycelowaliśmy już w tych z was, którzy mają szansę się zaangażować, ale- przerwał na chwilę.- niektórych nadal nie określono.

Leo postukał palcem w moje kolano, a ja przygryzłam wargę. Alayna chwyciła mnie za dłoń i mocno ją ścisnęła.

-Także...- Chejron rozejrzał się po tłumie, jakby szukając mnie.- nie wyślemy nikogo, póki to się nie wydarzy.

Alayna zaklęła pod nosem, a ja pisnęłam, czując mocny ścisk mojej ręki.

Niespodziewanie jedna osoba z tłumu podniosła rękę w górę.

-Tak, Travis?- Centaur lekko się skrzywił.

Nie usłyszałam pytania, ale Chejron odpowiedział przecząco.

-Teraz jednakże- wziął do rąk zwój papieru i go rozwinął.- przeczytam wam kto...

-Nie ten papier- Pan D. wyciągnął do niego dłoń z kartką.

Centaur odchrząknął i odebrał papier.

-...kto z was został wybrany przez naszą dwójkę- założył małe okularki i zmrużył oczy.- Pierwsza osoba to...

Usłyszałam szybki oddech Alayny, więc posłałam jej słaby uśmiech. Odpowiedziała tym samym, trzęsąc się i lekko się do mnie tuląc. Pogładziłam delikatnie jej starannie ułożone włosy

-Leo Valdez- przetarł tyłem nadgarstka okulary, a Leo aż podskoczył.- zapraszam cię na środek.

Chłopak nie wiedząc, czy się cieszyć czy nie, wystrzelił, zbiegł po schodkach i stanął obok centaura. Zamrugał do naszej grupki.

-Dobrze- Chejron westchnął i zaczął rozszyfrowywać kolejne imię i nazwisko.- Annabeth Chase- uśmiechnął się pod nosem, a Annabeth wyskoczyła z ramion Percy'ego i zajęła miejsce obok Leona.

Alayna wtuliła się do mnie cała, a ja zaskoczona ją objęłam. Zaczęłam szukać wzrokiem Nica.

-Obiecał...-syknęłam sama do siebie, na co przytulona do mnie dziewczyna zachichotała.

Kiedy ponownie spojrzałam na środek, znajdowała się tam również Piper.

-Zwykle wyznaczamy trójkę półbogów- zawyrokował Chejron.- Jednakże  tym razem misja wymaga większej ilości bohaterów- przyjrzał się uważnie rozpisce herosów.- Charlotte Shirley, wisienka na torcie w całej tej zabawie.

Poklepałam Alaynę po ramieniu i niepewnie wstałam. Wszyscy herosi wpatrzyli się we mnie, a ja, nie wiedząc jak się zachować, podrapałam się po policzku i ruszyłam, by stanąć obok reszty.

-Alayna Collins- powiedział może nawet za głośno Centaur.

Dziewczyna spojrzała w moją stronę spanikowana. Uśmiechnęłam się i skinęłam zachęcająco w jej stronę, a ona za chwilę była tuż obok, trzymając moją dłoń.

-No i ostatnia osoba...


Ścisnęłam dłoń szatynki, choć byłam pewna, na kogo wypadnie.


-Nico di Angelo- Chejron rzucił kartką w Pana D.- jest, czy znowu gdzieś zwiał?- zwrócił się do Annabeth.

Blondynka pokręciła głową.

-Obecny- Nico stał z rękami w kieszeni, nadgryzając górną wargę.- nie spóźniłbym się przecież na taką wspaniałą zabawę, czyż nie?


Pan D. wziął łyka coli i pokiwał głową, choć z jego nieobecnego wzroku wynikało, że przytakuje sam sobie.

Centaur wpatrywał się w chłopaka przez chwilę, aż wskazał ruchem dłoni, by zajął miejsce obok nas.

-Ale...- głowy wszystkich półbogów skierowane były na Percy'ego , który nagle wystrzelił w górę.- ja mam zostać w obozie?- na ostatnim wyrazie głos mu się załamał, gdy patrzył na Annabeth.

-Ty zostaniesz, aby wraz z Groverem pomagać Clarisse- Chejron uśmiechnął się szyderczo do dwójki przyjaciół, którzy popatrzyli po sobie, a grupka groźnie wyglądających herosów się zaśmiała.

                                                                                                    ***
Po całej akcji siedzieliśmy wszyscy (ci, którzy będą brali udział w misji) w domku Hadesa. Piper i Alayna zajadały miętówki, które Leo wyciągnął ze swojego pasa, a Annabeth, Nico i ja zastanawialiśmy się nad wyprawą.

-Ale dlaczego zostawili Percy'ego?- spytała Alayna, ściągając papierek z cukierka.-z tego co wiem, naprawdę by nam się przydał, skoro jest rzekomo taki dobry.

Annabeth postukała paznokciami w swoje kolano.

-Nie wiem- wzrok miała wbity w jakiś punkt na podłodze. Pokręciła smętnie głową.- na pewno muszą mieć jakiś powód- przygryzła wargę i spojrzała na Leona. -Masz jakieś zapasowe bronie w zanadrzu?


Chłopak podniósł wzrok, przewracając w palcach dwie śrubki.

-Coś powinno się znaleźć- odchylił się na krześle i posłał mi uśmiech.- jaki rodzaj broni preferujesz?

Patrzyłam na niego przez chwilę.

-Skąd mam widzieć?- zaskomlałam w końcu.-nigdy nie walczyłam...


-To można wybadać- dotąd cichy Nico splótł ramiona na klatce piersiowej.- po prostu powiedz, na jakiej pozycji będziesz czuć się dobrze lub po prostu...- przechylił lekko głowę na bok.- będziesz się bała podejść bliżej przeciwnika, czy masz tyle odwagi, by to zrobić?

Ścisnęłam swoje dłonie razem i zastanowiłam się.

-Myślę, że byłabym w stanie walczyć z bliska- odezwałam się niepewnie.-ale nie chcę jakiejś trudnej w obsłudze broni.

Leo zapatrzył się chwilę we mnie, po czym szybkim ruchem podniósł się z krzesła.

-Chodź- wyszczerzył się do mnie.- razem czegoś poszukamy.


 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro