Już w drodze.
Nico szedł około 2 metry przede mną ciągnąc moją torbę na kółkach. Wyglądał na znudzonego lub zmęczonego, nie byłam pewna.
W końcu chłopak postarał się zagadać.
-No, kto by pomyślał, że znowu się spotkamy- z jego głosu nie byłam w stanie odczytać emocji, z jakimi to powiedział.- nie spodziewałem tego się, że jesteś herosem.
-Huh?- zamrugałam.- Kim?
Chłopak westchnął.
-Nigdy nie czytałaś mitologii?
Spuściłam wzrok. Nie miałam pojęcia dlaczego, bo przecież nawet nie patrzył w moją stronę.
-No...nigdy nie interesowałam się tym za bardzo- wybełkotałam.
Chłopak się zaśmiał.
-W takim razie masz lekko przerąbane. Wiesz, herosem, inaczej półbogiem, jest osoba, której jeden rodzic jest bogiem, a drugi śmiertelnikiem.
-I twierdzisz, że jestem jednym z nich?
-Nie ja, tylko Chejron.- chłopak pociągnął nosem.
-Kto?- zrównałam się z nim krokiem.
-Dowiesz się.- położył moją torbę na grzbiecie Pegaza, następnie na niego wskoczył i podał mi dłoń.
-Jesteś pewien, że to bezpieczne?
Nico przewrócił oczami.
-Tak. A teraz nie daj mi się prosić.
Niechętnie sięgnęłam jego ręki i usiadłam. Koń wbił się w powietrze z prędkością dźwięku.
***
Nie było tak źle. Przez cały czas obejmowałam chłopaka w pasie (co było dość niezręczne) i patrzyłam w górę opierając brodę na jego plecach (nie wnikajcie, proszę). Koń zwolnił, więc nie obawiałam się, że spadnę. No, może troszkę... ale na pewno mniej, niż podczas startu.
Nico wciąż zawzięcie kontrolował lot co chwile pytając, czy wszystko OK. Zastanawiałam się nad przeszłością tego średniego wzrostu (no dałabym mu gdzieś około 175-180cm. Sama mam 170, więc wiecie. Był dość wysoki jak dla mnie.), pochmurnego chłopaka z kruczoczarnymi włosami.
-Kto jest Twoim boskim rodzicem?- wypaliłam bez zastanowienia.
-Hades- odpowiedział.- a Twoim zapewne Posejdon.
-Hades to ten umarłych, a Posejdon wody, tak?
Nico przytaknął.
-No nie jestem pewna, nie przepadam za wodą.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Nie jestem dobry w te rzeczy.
Zaśmiałam się cicho.
-Hej, ale nie przeszkadza Ci to, że tak się na Tobie wieszam?
-A rób co chcesz.
Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro