Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Perspektywa Narratora

W ciemnej zagrzybiałej celi siedział młody mężczyzna kreśląc kredą jakieś wzorki na ścianie. Jak na swój wiek zachowywał się co najmniej nieodpowiednio. Z jego lekko rozchylonycb ust co chwila wydobywał się cichutki chichot, a oczy błyszczały wesoło. To zdecydowanie nie był obraz, jaki spodziewała się zobaczyć Najwierniejsza. Myślała, że po zamknięciu w jednej z najgorszych cel chłopak się załamie i wyciągnięcie z niego informacji będzie równie proste, co rzucenie Avady. Przeliczyła się jednak. Więźniowi wszelkie niedogodności nie sprawiały problemu, a on sam zachowywał się jakby było to dla niego codziennością. Co najmniej dziwne. Czarownica wciąż lekko zszokowana przybliżyła się do krat. Czarnowłosy słysząc stukot obcasów o posadzkę wykonał nagły ruch. Jego głowa obróciła się z głośnych pstryknięciem. Następnie wstał i powoli zaczął przybliżać się do krat. Jego twarz zmieniła swój wyraz i na powrót stała się maską. Śmierciożerczyni przez chwilę żałowała, że zakłuciła ten spokój i uśmiech malujący się na twarzy Bezimiennego. Szybko jednak odgoniła te abstrakcyjne myśli. Uniosła lewą rękę, w której trzymała klucz i włożyła go do zamka. Niespiesznie przekręciła. Podczas tego ruchu rękaw jej luźnej, czarnej szaty podwinął się i oczom wpatrzonego w kobietę chłopaka ukazał się dolny fragment Mrocznego Znaku. Magia wydobywająca się z symbolu przynależności do Lorda Voldemorta sprawiła, że Bezimienny drgnąl i zaczął zbliżać się w kierunku. Gdy był już bardzo blisko - zatrzymał się. Zmysły przejęły kontrolę nad jego ciałem. Wiedział co robi, jednak w żaden sposób nie mógł tego zatrzymać. Wyciągnął rękę przez kraty i szybkim ruchem, którego nie powstydziłby się sam wąż, chwycił przedramię stojącej naprzeciw kobiety. Bella chciała wyszarpnąć swoją rękę, jednak uścisk więźnia był zbyt mocny. W zamian została przyciągnięta do krat. Znalazła się w takiej sytuacji, że mimo położenia wiedziała iż to ten nieznajomy z imienia chłopak jest na wyższej pozycji. Ale co się dziwić. W końcu był to chłopak, który sam, bez żadnego wsparcia włamał się do najlepiej, zaraz po rezydencji Czarnego Pana, chronionych miejsc.

- Ta magia... - wychrypiał przez nieużywane dotychczas do mówienia struny głosowe - Poznaje ją.

___ --Ava--___

Przez moje ciągłe nieobecności na Wattpadzie i nie wstawianie kolejnych rozdziałów powinnam zostać już dawno zawleczona do takiego lochu, ale jednak Bogowie się nade mną ulitowali i pozostałam na wolności.

Niestety jednak - muszę was prosić o wyrozumiałość, gdyż z powodu mojego uczestnictwa w konkursie literackim nie mam tyle czasu ile chciałabym poświęcić pisaniu rozdziałów.

Naprawdę bardzo mi przykro, ale od tego momentu rozdziały z każdego opowiadania ukazywać się będą jeszcze rzadziej albo około półnicy, jeśli uda mi się jakiś napisać.

Taki stan rzeczy będzie trwał do połowy kwietnia przez egzaminy, występy i konkurs, a co się z tym wiąże - brak wolnego czasu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro