Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Dedyczek dla: 

POV: Harry

Gdy pojazd zatrzymuje się przed wyznaczonym przeze mnie przystankiem, Stan Shunpike podnosi głowę znad gazety i rozgląda się wokoło roztargnionym wzrokiem.

- Och! To już Dziurawy Kocioł? Jak szybko - zachwyca się wcześniej wspomniany mężczyzna i podbiega do drzwi - Chłopcze! To już twój przystanek!

- Gratuluje poziomu dedukcji, Pike - burczę pod nosem.

- A tak właściwie, to jak się nazywasz? - pyta zaciekawiony Erni, kierowca, kiedy już wysiadłem.

- A po co Panu to wiedzieć? - pytam unosząc jedną brew.

- Widzisz stary, mówiłem Ci, że to Ślizgon - wtrąca się Stan.

- Jestem po prostu ciekawy chłopcze - przyznaje się kierowca, ignorując swojego współpracownika.

- Przez tą ciekawość może się Panu coś stać - ostrzegam starca - Ale dobrze, powiem kim jestem... - odwracam się i zaczynam iść w kierunku baru, ale po chwili zerkam do tyłu. Autobus nadal tam stał, z tą różnicą że teraz osoby w nim przebywające wychylają się przez okna, aby móc lepiej usłyszeć co mam do powiedzenia - Albo w sumie... Lepiej będzie pokazać - postanawiam. Powoli kieruję swoją rękę do prawej strony czoła. Zgarniam stamtąd włosy i odsłaniam moją bliznę w kształcie błyskawicy. Moje powiązanie z Voldemortem. Powód, przez który nie może mnie zabić. Ostatnia pamiątka po rodzicielce. Słyszę wstrzymywane powietrze i widzę wielki szok malujący się na niemal każdej twarzy.

- Al-al-l-e j-jak? - wydukuje Erni - J-jak t-to je-jest mo-mo-o-ożliwe?

- Normalnie - wzruszam ramionami i wchodzę przez uchylone drzwi do przytulnego pomieszczenia, w którym jest mnóstwo stolików, przy których siedzą sobie spokojnie czarodzieje. W powietrzu unosi się zapach alkoholu. Przemierzam wolnym krokiem całe pomieszczenie i docieram do niewielkich drewnianych drzwi prowadzących na zaplecze pubu. Po podejściu do muru z cegieł wyjmuję z kieszeni różdżkę i wystukuję nią odpowiednią sekwencję. Cegły powoli zaczynają się przesuwać, aż w końcu układają się tak, że po środku znajduje się otwór w kształcie łuku. Przechodzę przez nie na drugą stronę, a przejście znika i znowu staje się zwyczajnym kawałkiem muru.

____________________________________

No cóż...

Trochę czasu mi zeszło na przepisywaniu tego jakże długiego rozdziału

PS: Postaram się wstawić kolejny jeszcze dzisiaj :)

_____________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro