Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Carrie

Kiedy się ubrałam, Mercedes cały czas mówiła o tym jak Louis dobrze wygląda, i jaki dobry byłby dla mnie, ale jedyne co o czym myślę to -Ledwo znam tego faceta. - ja go dosłownie nie znam. A Mercedes wciąż papla o tym, jak niesamowity jest, jak słodko będą wyglądać nasze dzieci i będziemy najsłodszą parą ever.

-Ugh! Dlaczego on jest taki gorący? Poważnie Jenee, skąd wytrzasnęłaś takiego faceta? - naprawdę nie wiem. Nie jestem niezwykle wspaniała i doskonała. Jestem przeciętna i nudna.

-Mercedes mogłabyś się zamknąć! - krzyczę robiąc włosy.

-Ooooo, dla kogo próbujesz tak ładnie wyglądać huh? - o Boże. -Więc kiedy zamierzacie się spotkać?

-Nie wiem, jeśli kiedykolwiek się spotkamy Mercedes. - myślę, że byłby zawiedziony tym, co by zobaczył...

-Czemu nie?! - krzyknęła.

-Nie wiem... Po prostu nie w najbliższym czasie...

-Cholerna szkoda. - wiem... -Wiesz, oboje mieszkacie w tym samym miejscu. Jest szansa, że spotkacie się pewnego dnia. - cichy głos w moim sercu krzyczał jej. Ale głos w mojej głowie mówił, że on chce tylko seksu...

-Wtedy będę w domy. - poklepała mnie po ramieniu i upuściła moją prostownicę. -Ow  co to było!?

-Wciąż jesteś smutna i załamana przez niego. - nim czyli moim ex... -On jest historią Jenee...Wiem, że cie zranił, ale to nie znaczy, że Louis będzie taki sam.

-Ledwo poznałam tego faceta Mercedes! Ile razy muszę ci to mówić?! Ja nawet nic do niego nie czuję!

-To kłamstwo i wiesz o tym.- nie, to nie jest..

-Kogo to obchodzi tak czy inaczej. Już więcej nie rozmawiam o Louisie.

-Czemu?!- jeśli dalej będzie krzyczeć, wyślę ją do domu...Ona doprowadza mnie do bólu głowy.

-Mogę napisać do mamy z Twojego telefonu? Zaraz padnie. Mam 17%.

-Ponieważ tak powiedziałam. Masz. .- oddałam jej mój telefon i zakończyłam robienie mojej fryzury.

-Więc co będziemy dzisiaj robić? - dzięki Bogu odpuściła temat.

-Nie wiem. Co myślisz o filmie zanim pójdziemy do ciebie?

-Brzmi fajnie. Powiem o tym mamie. - słyszę dźwięk kliknięć i dalej robię makijaż.

-Jaki film obejrzymy? - pyta, a ja zatrzymuję się, aby pomyśleć.

-Może 'Carrie'? - kocham to jak ona mnie dobrze zna, kiwam głową i zaczyna pisać dalej- Możemy zrobić seans do 1.30.

--

Kiedy dotarliśmy do mojego samochodu podłączyła swój telefon i dalej używała mojego.

-Czemu wciąż jesteś na moim telefonie? Co robisz? - i oczywiście nie mogę jej go zabrać kiedy prowadzę.

-Ja uh, gram w grę. - jest na nim wiele gier przez mojego małego braciszka.

-Do którego kina idziemy? Tego przy szkole jak zazwyczaj?

-Tak. Jesteśmy prawie na miejscu, więc daj mi telefon. Twój telefon powinien mieć teraz 60% - wjechałam na parking i wzięłam swój telefon od Mercedes -Możesz zapłacić za mnie? - pytam wysiadając z telefonu.

-Tak, zapłacę. Nie mam nic przeciwko. - oh. Nie.. Powiedziała to zabawnym głosem.. Coś jest na rzeczy, wiem to. Ona nigdy za mnie nie zapłaciła. Za każdym razem, gdy o to pytam, śmieje się i mówi nie z totalnie poważną twarzą. Kiedy dostałyśmy się do środka kolejka po bilety była długa jak cholera.

-Cholera.. Nadal chcesz obejrzeć film?

-Tak, naprawdę Jenee. - ugh. Nie lubię czekania w kolejkach. To jest irytujące.

-Jenee? - powiedział nieznany głos, a ja zawróciłam.

Co za brednie?!

Louis?! Co on tu kurwa robi? Patrzę na Mercedes z diabelskim spojrzeniem i wyciągam mój telefon. Suka. Nigdy więcej nie pozwolę jej użyć mojego telefonu! Powiedziała Louisowi, że tu będziemy.

-Uh hej Louis. - Boże jest mi tak niezręcznie.

-Jesteś jeszcze piękniejsza na żywo. - uśmiecha się i robi kilka kroków do przodu.

-Dzięki. - zasłaniam twarz swoimi włosami. To jest trochę niezręczne dla mnie.

-Zapłaciłem za film, więc możemy go obejrzeć. - co? Ja nawet go nie znam, a on już mi kupuje bilety do kina. Wygląda jeszcze bardziej zdumiewająco na żywo.. Mam 165 cm, więc jest trochę wyższy ode mnie. Czuję go z miejsca w którym stoję. Jest tylko kawałek ode mnie. Uśmiecham się i mówię okej.

Louis, ja i Mercedes podeszliśmy do jej chłopaka Keatona. Gapię się, myśląc, że to wszystko zaplanowała.

-Nie będę kłamać, jestem naprawdę zaskoczona, kiedy powiedziałeś, że chcesz mnie zobaczyć tak szybko. - jutro zabiję Mercedes.

-Yeah, nie wiem co mnie naszło. - ugh.

-Chcesz jakieś cukierki lub popcorn? - pyta wskazując na stoisko.

-Chcę tylko napój, bo jestem trochę odwodniona.

-W porządku. Jesteś pewna, że nie chcesz żadnych cukierków, kochanie?

-Mmmm muszę się zastanowić. W pewnym sensie chcę cukierki.

-Jeśli chcesz mogę ci wziąć kilka i wodę.

-Kwaśne ponczowe słomki. To moje ulubione! - śmieję się.

-Okej zostań tu zaraz wrócę. - zostawia mnie i stoję sama tylko przez kilka sekund. Wraca i podaje mi wodę i słodycze.  - Mówiłem ci, że wyglądasz pięknie. Jesteś lepsza niż sobie to wyobrażałem. - oczywiście się rumienie.

-Nie jesteś taki zły, kobieciarzu. - śmieję się. On też się śmieję i idziemy do teatru.


~~~~~~

W końcu jest! Przepraszam za wszystko! :( xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro