Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Temperament

Blond włosy mężczyzna zaledwie po trzydziestce siedział w swoim wygodnym fotelu, który towarzyszył mu od początku kariery psychologa.
Mebel sam w sobie nie wyglądał na taki, na którym można by spędzić niemal cały dzień.
Zdawał się być twardy, niewygodny i powodujący odciski.
Sam Park natomiast cenił sobie obity skórą, czarny, pikowany kryształami fotel.
Pasował on do gabinetu, w którym wszystko miało swoje miejsce.
Duże okno wpuszczało do pomieszczenia ogrom światła. Roztaczał się z niego widok na centrum Seulu, które można było obserwować z piętnastego piętra pijąc przy tym zieloną herbatę.
Całe pomieszczenie było idealnym kwadratem, a meble ustawione były symetrycznie.
Na jednej ze ścian mieścił się regał z ciemnego drewna, którego półki uginały się od nadmiaru książek oraz doniczek z kwiatami.
W większości były to kaktusy, aloesy oraz eukaliptusy.
Po przeciwnej stronie znajdowało się lustro dzięki czemu miało się wrażenie iż pomieszczenie jest znacznie większe niż było w rzeczywistości.
Na podłodze ułożone były czarne, lśniące płytki, na których nie było ani jednego paproszka czy zarysowania, a o plamce nie było nawet co wspominać.
Na samym środku stało ciężkie dębowe biurko pokaźnych rozmiarów. Mebel był ręcznie zdobiony przez co sprawiał wrażenie wyjętego z pisemka dla prawników.
Na jego środku leżał biały laptop, po prawej stronie dwa notatniki. Jeden z nich był czarny, oprawiony skórą. Drugi zaś obity był niebieskim puchem.
Obok stały trzy idealnie kwadratowe, białe pojemniczki na długopisy. W pierwszym znajdowały się tylko te z niebieskim atramentem, w drugim z czarnym, a w trzecim kolorowe pisaki oraz markery.
Po przeciwnej stronie biurka stała biała lampa dająca wieczorami dużo światła, które dla blondyna było priorytetem.

Jimin siedział w swoim fotelu. Jedna noga założona była na drugą, a w drobnych dłoniach tkwiła porcelanowa, ręcznie malowana filiżanka z zieloną herbatą.
Czekał na swojego ostatniego już dzisiaj pacjenta.
Spoglądał przy tym na drugi czarny fotel, który oddzielony był od tego jego biurkiem.
Po chwili odstawił filiżankę na spodeczek i wyprostował się z westchnięciem.
Nie lubił kiedy pacjenci się spóźniali.
Źle to o nich świadczyło, a sama sesja przedłużała się przez to czasami nawet i o godzinę.
Mężczyzna wstał z fotela i przeszedł się po gabinecie.
Poprawił misę z zapakowanymi w kolorowe papierki cukierkami.
Dokładnie obejrzał karafkę z wodą oraz dwie kryształowe szklanki, które stały na małym stoliczku obok czarnej kanapy mieszczącej się na tej samej ścianie co drzwi wejściowe do pomieszczenia.
Zrobił kilka okrążeń krocząc po obwodzie kwadratu i ponownie zajął swoje miejsce.
Otworzył laptop włączając przy tym notatnik i kartę nowego pacjenta.

Spostrzeżenia:
-Pan Jeon Jeongkook jest niepunktualny. Marnuje przy tym swój cenny czas oraz czas ludzi czekających na niego.

Sięgnął drobną dłonią po filiżankę jednak nie zdążył upić z niej ani odrobiny.
Rozległo się pukanie w powierzchnię czarnych drzwi, a po chwili do środka zajrzała jego asystentka.

-Panie Park? O jest pan. Dzwonił Pan Jeon. Spóźni się nieco. Stoi podobno w korku blisko centrum. - wysoka, czarnowłosa kobieta posłała pracodawcy przepraszający uśmiech jak gdyby to ona była czemukolwiek winna.

-Rozumiem. Kiedy przyjdzie będziesz mogła jechać do domu. Nie będę kazał ci czekać. Nie jestem bezdusznikiem. Sam zapiszę Pana Jeona na kolejną sesję. Nie musisz się martwić. - blondyn uśmiechnął się mimo zirytowania.

-Bardzo dziękuję. Jutro oczywiście od razu wprowadzę wszystko do systemu. Wystarczy, że zostawi mi Pan karteczkę na biurku. - kobieta po raz kolejny posłała psychologowi uśmiech po czym wyszła kiedy ten odpowiedział jej skinieniem głowy.

Spostrzeżenia:

Drobne palce zawiesiły się nad klawiaturą. Mężczyzna wstał i podszedł do okna. Szukał wzrokiem rzekomego korka, zakorkowanej ukicy czy ronda jednak nic nie znalazł. Ulice były częściowo puste, a ruch przebiegał sprawnie. Z lekka zirytowany wrócił na swoje stanowisko.

-Pan Jeon lubi naginać prawdę na własne potrzeby.

Czekając nadal na swojego pacjenta Jimin obserwował wskazówki zegara wiszącego nad kanapą. Kilka razy okręcił się na fotelu uśmiechając się przy tym niczym dziecko. Dopił swoją herbatę po czym nalał kolejną porcję z imbryczka.
Kiedy odstawiał naczynie na złotą tackę ponownie usłyszał pukanie do drzwi. Nie zdążył odpowiedzieć zwykłego "Proszę" kiedy wysoki, czarnowłosy mężczyzna wszedł do jego gabinetu. Roztaczał wokół siebie mroczną i tajemniczą aurę, która drżała w zdenerwowaniu.

Mężczyzna rozejrzał się dookoła po czym utkwił wzrok w drobnym blondynie siedzącym w czarnym fotelu. Jeon uniósł brew do góry mając przed sobą dosyć uroczego mężczyznę w dopasowanych, czarnych spodniach, białej koszuli rozpiętej przy szyi oraz niebieskim swetrze z dekoltem w serek. Na drobnym nosie spoczywały okrągłe okulary w złotych oprawkach jednak to usta mężczyzny przykuły jego uwagę.

-Przepraszam. Chyba pomyliłem piętra. - czarnowłosy sięgnął do klamki z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.

-Pan Jeon? - psycholog uśmiechnął się delikatnie przez co nowo przybyły zatrzymał się w miejscu.

-Zgadza się. - odpowiedział podchodząc bliżej.

-W takim razie trafił Pan idealnie. Proszę usiąść. - wskazał fotel, a Jeon zwrócił uwagę na drobne dłonie oraz krótkie paluszki. Na jednym z nich znajdował się pierścionek, a spod mankietu koszuli wysunęła się pasująca do niego bransoletka.

-Nie wygląda Pan na doświadczonego psychologa. W zasadzie wygląda Pan jak licealista. - Jungkook rozsiadł się wygodnie zakładając nogę na nogę.

-Czy mój wygląd świadczy o moim doświadczeniu? - Jimin uniósł brew do góry naśladując tym samym gest młodszego mężczyzny.

-Sam nie wiem. Nie wydajesz się kompetentny. - czarnowłosy wzruszył ramionami.

-Rozmawiamy zaledwie pięć minut i już przeszliśmy na "ty"? - młody psycholog zerknął na swoje któtkie notatki.

Spostrzeżenia:
-Pan Jeon od razu przechodzi do konkretów. Nie używa poprawnych form grzecznościowych.

-Już zacząłeś pracę? Nie zadałeś nawet pytania. - Jungkook westchnął zaczynając stukać obcasem swojego czarnego i ciężkiego buta o bok fotela.

-Skoro już jesteśmy po imieniu... - blondyn już teraz wiedział, że z tym pacjentem nie będzie łatwo. - Powiedz z jakim problemem przychodzisz.

-Nie wiem. W zasadzie to nie mam żadnych problemów. - młodszy podparł policzek o dłoń.

-W takim razie co cię do mnie sprowadza? Nie masz znajomych i postanowiłeś komuś zapłacić za rozmowę? - Park zdziwił się odrobinę.

-W zasadzie nie jestem tu z własnej woli. Rodzice i przyjaciele naciskali bym zaczął chodzić do psychologa.

-Więc jednak jest problem. - Starszy usiadł wygodnie i sięgnął po czarny notatnik. Otworzył go po czym wyjął czarny długopis z jednego z pojemniczków.

-Ja go nie widzę. Jestem całkowicie zdrowy. Nic mi nie dolega. - czarne kosmyki zsunęły się na drobne, malinowe usta przez co ich właściciel odgarnął je nerwowo wytatuowaną dłonią.

-Przychodzenie do psychologa nie czyni z ciebie wariata jeżeli to masz na myśli mówiąc, że jesteś "zdrowy". - nakreślił w powietrzu cudzysłów.

-Nie do końca.

-Rozwiń myśl. - Park zaczął powoli zapisywać w notesie datę oraz godzinę pierwszej wizyty Jeona.

-Mama uważa, że mam zaburzenia obsesyjne. Tata twierdzi, że jestem zbyt nerwowy, a moi znajomi wmawiają mi depresję. - czarnowłosy westchnął. - Nie powiedział bym, że jestem skłonny do depresji. Wręcz przeciwnie. Może jestem odrobinę nerwowy. Ludzie mnie irytują. Nie lubię ich. Są tacy... Powolni.

-Depresja to nie tylko leżenie w łóżku i patrzenie w sufit... Przejdźmy w taki razie do zaburzeń. Pominąłeś tą kwestię. - blondyn otwarcie go obserwował, a jego uwadze nie umknęło to jak wystukuje rytm o bok fotela. - Masz tiki nerwowe?

-Nie. Nie powiedział bym. - czarne oczy omiotły cały gabinet powracając po chwili do psychologa.

Spostrzeżenia:
-Pan Jeon twierdzi, że jest całkowicie zdrowy. Na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia osoby cierpiącej na jakiekolwiek zaburzenia.

-Zeszyt nie wystarcza? - młodszy zapytał z wyczuwalną kpiną w głosie.

-W laptopie prowadzę osobną dokumentację. Zapisuję w nim swoje spostrzeżenia odnośnie pacjentów. W notatniku zaś zapisuję treści naszej rozmowy. Moje pytania oraz twoje odpowiedzi.

-Nie można robić wszystkiego w notatniku lub na laptopie? Czy tak nie było by prościej?

-Prościej nie oznacza, że coś zrobione jest lepiej. - psycholog uśmiechnął się.

-Długo pracujesz w swoim zawodzie? - Jeon był ciekawy. Blondyn zdawał się być niewiele starszy od niego samego i trudno mu było uwierzyć, że jest to ta sama osoba, której certyfikaty wiszą oprawione w holu przy recepcji.

-Przyszedłeś rozmawiać o mnie czy o sobie? - drobna dłoń odgarnęła blond kosmyki układające się w loczki.

-W zasadzie jest mi wszystko jedno. Moim zdaniem ta wizyta nie ma sensu. Jak już wspomniałem nie czuję by cokolwiek mi dolegało.

-Pozwolisz, że sam to ocenię skoro już opłaciłeś dwanaście sesji z góry? - Jimin odłożył notes na bok po czym sięgnął po swoją herbatę. - Zacznijmy może od początku. Chciał bym cię lepiej zrozumieć by poznać twój problem lub by go określić. Już na samym wstępie bardzo dużo powie mi o tobie twój typ temperamentu.

-Co to jest ten temperament? Ostatni raz słyszałem o tym na lekcji hiszpańskiego. Ponoć hiszpanki mają temperament. Co to tak właściwie znaczy? - Jeon poprawił się w fotelu, który wcale nie był tak niewygodny na jaki wyglądał. W zasadzie wręcz przeciwnie. Dosyć komfortowo mu się na nim siedziało.

-Temperament, a temperament to dwa różne pojęcia. My będziemy mówić o zespole cech twojej osobowości. Nie o tym jaki jest Twój seksualny temperament. Mówienie o tym, że hiszpanki czy włoszki mają temperament jest mylnym pojęciem. Temperament ma każdy. Jednak nie ma grupy takich samych zespołów temperamentu. Oczywiście wyróżnia się cztery podstawowe grupy jednak każda osoba oceniana jest indywidualnie.

-Co to za cztery grupy? - Kooka zaciekawił ten temat. Jakoś nigdy nie zastanawiał się nad tym jaki jest.

-Możesz być melancholikiem, flegmatykiem, sangwinikiem lub cholerykiem. - wyjaśnił starszy.

-Flegmatyk nie brzmi zbyt ciekawie. - skrzywił się.

-Flegmatycy są osobami cechującymi się przede wszystkim wysoką kontrolą, biernością oraz solidnością. To bardziej powolne osoby. Zanim zrobią cokolwiek można w tym czasie napisać książkę. Jednak nie jest to niczym złym. Flegmatycy zawsze wykonają zlecone zadanie. Wolniej niż sangwinik czy choleryk jednak o wiele dokładniej. Zwrócą uwagę na każdy szczegół nawet ten najmniejszy.

-W takim razie jakim typem osoby jestem ja? Jaki jest mój temperament? - czarnowłosy zaczął dodatkowo wystukiwać rytm palcami o oparcie fotela.

-Na pierwszy rzut oka zdajesz się być cholerykiem jednak z pewnymi cechami sangwinika. - blondyn poprawił okulary zsuwające mu się z nosa.

-A co to ten choleryk? Brzmi jakby cały czas był na coś wkurwiony.-młodszy nie przejął się słownictwem jednak zauważył, że powieka psychologa zadrgała na to przekleństwo.

-Choleryk jest gwałtowny. Dosyć często zdarza mu się poprzez stosowanie władzy autorytarnej wymuszanie na otoczeniu podporządkowanie się jego osobie. Cholerycy są niezwykle uparci, ogarnia ich żądza panowania. Poza tym cholerykowi łatwo przychodzi gardzenie innym człowiekiem. - starszy wyjaśnił. Bił od niego profesjonalizm.

-No nie powiedział bym o sobie, że jestem cholerykiem. Czasami na kogoś krzyknę, wymuszę coś siłą perswazji... Ale nie gardze ludźmi. Po prostu ich nie lubię. - dopowiedział widząc jak blondyn otwiera usta by już coś powiedzieć.

-Na początku wspomniałeś, że nie masz zadnych tików nerwowych.

-Bo nie mam.

-Odkąd usiadłeś w fotelu wystukujesz butem nerwowy rytm o jego bok. Kilka minut temu doszła do tego również twoja dłoń. Myślę, że jednak masz swój tik.

-Zawsze tak robię. To normalne u artystów. - wyjaśnił młody mężczyzna.

-Jesteś artystą zatem? Czym się zajmujesz? - blondyn ponownie zaczął notować.

-Gram na gitarze, perkusji i pianinie. Czasami śpiewam i maluję. Mój własny rytm pomaga mi skupić się na rozmowie. Czy to coś złego? - wolał się upewnić. W końcu życie w dwudziestym pierwszym wieku nie jest proste. Kiedyś za robienie naparów ziołowych płonęło się na stosie, a teraz za posiadanie własnych nawyków było się nazywanym wariatem.

-Nie. Myślę, że nie w twoim przypadku. - psycholog zdjął okulary. - Przejdźmy więc dalej. Uważasz, że nie jesteś cholerykiem ani flegamtykiem. Co prawda zdziwił bym się gdyby w teście jednak wyszedł flegmatyk. - zaśmiał się cicho. - Pozostał nam sangwinik oraz melancholik.

-Melancholik brzmi dosyć depresyjnie. Od razu skojarzyłem to z osobą, która całe życie spędza z nosem w książce. - Jeon rozejrzał się ponownie dookoła. - W okularach jest ci o wiele lepiej.

-To flirt czy zwykła uprzejmość? - Jimin ponownie sięgnął do klawiatury laptopa.

Spostrzeżenia:
-Pan Jeon jest bardzo pewny siebie. Od razu mówi to o czym pomyśli.

-Nie flirtuję z nikim przy pierwszym spotkaniu. To by było głupie z mojej strony. Najpierw trzeba kogoś poznać by wiedzieć jak daleko można się posunąć.

Jiminowi spodobało się to co powiedział młodszy. Stawiało go to w nieco innym świetle niż jego wygląd typowego bad boya.

-Trafne spostrzeżenie. Wracając do melancholika i twojej oceny co do niego. Można powiedzieć, że niewiele się pomyliłeś. Melancholik jest introwertykiem. Ma słaby układ nerwowy przez co narażony jest na odbieranie zbyt dużej ilości bodźców z otoczenia. Przykładowo- choleryk będzie czuł się na zakupach w galerii jak ryba w wodzie. Będzie przymierzał, oglądał i dotykał wszystko co mu się spodoba. Może spędzić pół dnia na zakupach, wrócić do domu i jeszcze ugotować obiad, zrobić pranie i skończyć projekt do pracy czy szkoły. Melancholik natomiast po takim szale zakupowym będzie zmęczony. Będzie potrzebował odpoczynku i nie zrobi w domu nic. Melancholicy często odczuwają lęk przed większymi sklepami. Nie lubią zakupów. I w przeciwieństwie do sangwiników są pesymistami. Rzadko kiedy trafisz na towarzyskiego czy zbuntowanego melancholika. To spokojne osoby ze skłonnościami do depresji właśnie przez ich słaby układ nerwowy.

-Może i nie lubię zakupów ale lubię imprezy. Depresja również nie jest moją przyjaciółką. Zostaje nam więc sangwinik. Sama nazwa nic mi nie mówi i jest dosyć specyficzna. - wytatuowana dłoń spoczęła w końcu spokojnie na kolanie.

Przez tą drobną zmianę pozycji Jimin zerknął kilka razy na umięśnione nogi pacjenta okryte materjałem czarnych, poszarpanych dżinsów.

-Dobrze. Zatem sangwinicy są osobami otwartymi na świat. Są gadatliwi, towarzyscy i beztroscy. Ich typ układu nerwowego jest zrównoważony jednak ruchliwy. Sangwinik stale potrzebuje coś robić. Wszędzie jest go pełno. Podobnie jak choleryk jest skłonny do uzależnień.

-Otwarty na świat? Raczej na pewne kwestie. Gadatliwy może i jestem jednak zależne jest to od osoby, z którą rozmawiam w danym momencie. Towarzyski... Czasami mam ochotę wynieść się do buszu by mieć spokój od ludzi bo...

-Nie lubisz ludzi. Już wspominałeś o tym kilka razy. - Park zaśmiał się cicho.

-Zdecydowanie zawód psychologa do ciebie nie pasuje. Ile masz lat? - Kooka nudziło rozmawianie cały czas o nim samym dlatego dosyć często przerywał blondynowi.

-Czy ta wiedza jest ci do czegoś potrzebna? - starszy na nowo zabrał się za własne notatki.

Spostrzeżenia:
-Pan Jeon jest dociekliwym (wścibskim)   człowiekiem.

-Jest niezbędna w naszej dalszej relacji pacjent-specjalista. Nie wiem czy mogę ci ufać. Może kupiłeś te wszystkie certyfikaty? - ponownie zaczął wystukiwać rytm palcami.

-W takim razie na jakiej podstawie wybrałeś mój gabinet by udać się na konsultacje? - Park delikatnie się zirytował. Jak na początku myślał, że czarnowłosy będzie ciężkim przypadkiem tak teraz zdał sobie sprawę, że chłopak jest niezwykle ciężkim przypadkiem. Arcy ciężkim.

-Na stronie internetowej masz ładne zdjęcie. Drogo u ciebie ale czysto. I przyjemnie słucha się twojego głosu. Dzwoniłem wcześniej do kilku innych poradni i gabinetów ale panie na recepcji były niemiłe. Ta twoja była okej więc pomyślałem, że nie pracowała by u gbura.-Jungkook uśmiechnął się obserwując reakcje psychologa. Nic jednak nie zwróciło jego uwagi. Mężczyzna był opanowany.

-Dosyć specyficzna metoda wyboru. - przyznał. - Mam trzydzieści jeden lat.

-Ile?! - czarnowłosy zakrztusił się śliną.

-Widzę, że jesteś zdziwiony.

-Jesteś starszy ode mnie o dziesięć lat, a wyglądasz jak mój młodszy brat. Dziwnie...

-Wróćmy do tematu naszej rozmowy. Nie mogę jednoznacznie ocenić twojego temperamentu na podstawie samych notatek. - zaczął wystukiwać w laptopie szukając odpowiedniego pliku. Już po chwili drukarka się załączyła, a dosłownie dwie minuty później Kook otrzymał plik kartek. - To test na temperament. Prosił bym byś rozwiązał go sam w domu. Nikt nie może ci w nim pomagać. - Park Dopił resztę herbaty. - Kiedy chciał byś się spotkać na kolejnej sesji?

-Jak najszybciej. Chcę się dowiedzieć jaki mam temperament. Zaciekawił mnie ten temat.

-Mam wolny termin za dwa dni o godzinie osiemnastej.

-W takim razie do zobaczenia. - Kook wstał z fotela po czym wyszedł z gabinetu, w którym czuł się dziwnie. Wszystko w nim było ustawione idealnie. W powietrzu nie unosił się nawet jeden Pyłek kurzu, a sam psycholog był nienagannie ubrany. Kook pomyślał, że mimo wielu godzin spędzonych w fotelu jego ubranie nie było pogniecione. Wręcz przeciwnie. Blondyn wyglądał jak wyjęty z okładki pisma modowego.
Jeon kliknął odpowiedni guzik by przywołać windę. Nim ta jednak przyjechała stanął obok niego blondyn trzymający w dłoniach plik teczek, a przez ramię przewieszoną miał torbę. - Już skończyłeś pracę? - zdziwił się odrobinę.

-Byłeś moim ostatnim pacjentem. Sesja przeciągnęła się przez twoje spóźnienie. - winda w końcu przyjechała dzięki czemu mogli wejść do środka. - Prosił bym byś więcej razy się nie spóźniał. Lub wymyśl inną wymówkę niż korek. Mam z okna idealny widok na centrum i widzę kiedy na ulicy nie ma warunków do odpowiedniej jazdy.

Jungkook zarumienił się odrobinę. Został przyłapany na kłamstwie co jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło. Mruknął w odpowiedzi coś niezrozumiale.

-Jest jakiś szczególny powód twojego spóźnienia? - zapytał młodszego widząc jak ten ściska kartki z testem, który dostał kilka minut temu.

-Właściwie to siedziałem w samochodzie na parkingu zastanawiając się czy powinienem wejść na górę czy jednak wrócić do domu. - Kook spojrzał na psychologa po czym uśmiechnął się na swój specyficzny sposób.

Jimin poczuł dziwny dreszcz jednak jedyną jego reakcją było przełknięcie śliny. Myślał przez chwilę nad odpowiedzią aż w końcu winda zjechała na sam dół. Przeszli obok recepcji gdzie stał młody ochroniarz.

-Dzisiaj wyjątkowo późno skończyłeś. - odezwał się Yoongi obracając w ręku plikiem kluczy.

-Rozmowa nam się przedłużyła. - Blondyn od razu się rozluźnił. - Mam nadzieję, że nie bierzesz znowu nadgodzin. Hobi potrzebuje cię w domu.

-Nie. Już nie. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i to dzięki tobie. Nie musisz się już martwić. - czarnowłosy uśmiechnął się co było niespotykanym widokiem.

-Och to super. Mam nadzieję, że więcej nie będę wam potrzebny. - zaśmiał się na co Jungkook sam uśmiechnął się pod nosem.

-Hobi prosił bym zaprosił cię na obiad na sobotę. Wiem, że możesz być zajęty i ja to doskonałe rozumiem ale on...

-Nie. Przyjdę z przyjemnością. Przecież wiesz, że nie odpuścił bym sobie obiadu z wami. Powiedz Hobiemu że będę. Przywiozę jego ulubione wino.

-Idealnie. - Min odetchnął z ulgą. - Nie zatrzymuje cię już dłużej. Udanego wieczoru Jimin. - zerknął sugestywnie na wysokiego mężczyznę.

-Nie tym razem. - Park zaśmiał się i ruszył do wyjścia machając mu na pożegnanie.

Przed budynkiem zatrzymał się przez co i czarnowłosy stanął w miejscu.

Kook dokładnie przyjrzał się starszemu kiedy ten zamykał oczy i zaciągał się mocno powietrzem.

-Ten ochroniarz to twój znajomy? - zapytał. Był ciekawy tego jakie relacje łącza go z tym specyficznym mężczyzną.

-Yoongi jest moim przyjacielem. Chodziliśmy razem do szkoły. Byłem w klasie z jego obecnym partnerem. - Jimin otworzył oczy.- Nadal nie odpowiedziałeś na moje ostatnie pytanie.

-Nie zadałeś go. - Kook uniósł brew do góry po czym okrążyli budynek by wejść na podziemny parking. - Właściwie dlaczego nie zjechaliśmy na dół windą?

-Chciałem porozmawiać chwilę z Yoongim. To moja codzienna rutyna. Nie mamy okazji by spotkać się po pracy więc chociaż tak mogę zamienić z nim kilka zdań dziennie.

-Rozumiem. - Jeon podszedł do swojego czarnego mercedesa. Przez chwilę zastanawiał się czy Jimin jeździ jakimś gruchotem jednak otworzył oczy w szoku kiedy zamigotały światła stojącego tuż obok porshe.

-Skoro wcześniej nie zadałem pytania to zadam je teraz. - psycholog włożył do samochodu teczki oraz torbę po czym oparł się o jego bok z nonszalancją. - Dlaczego jednak postanowiłeś przyjść, a nie wracać do domu?

-To akurat bardzo proste pytanie. - wytatuowana dłoń ogarnęła do tyłu długie, czarne i delikatnie kręcone kosmyki. - Chciałem sprawdzić czy wyglądasz tak samo jak na zdjęciach.

-I wyglądam? - Park obserwował każdy ruch zdobionej malunkami dłoni. Sam przed sobą musiał przyznać, że Jeon jest cholernie przystojnym, młodym mężczyzną.

-Nie. - czarnowłosy westchnął. - Wyglądasz znacznie lepiej. Właściwie to wyglądasz idealnie. - wypchnął policzek językiem. - Nadawał byś się na modela. Namalowanie cię było by dla mnie niczym cukierek dla dziecka.

-Jeżeli to propozycja to może ją rozważę.

-Jesteś pewny? - Kook uśmiechnął się unosząc do góry jeden kącik ust.

-Najpierw rozwiążmy twoją sprawę. Widzimy się pojutrze. Mam nadzieję, że przyłożysz się do testu i będziesz szczery sam ze sobą. - blondyn z uśmiechem wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon.

-Oj Jimin... Będę bardzo szczery. - Jungkook zaśmiał się wsiadając do auta. - Namalowanie twojego aktu jest warte uznania mnie za wariata... - szybko odpalił samochód i ruszył w stronę powrotną do domu.

---------------------------------
Witam w nowym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Co prawda premiera tego ff miała być na przełomie sierpnia-września jednak znajcie moje dobre serduszko 😇

P. S- Umieram z goraca, a jestem w pracy. W biurze 30 osób i klima padła. Zabijcie mnie 🙃
Kocham was słoneczka! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro