Szaleństwo (x3)
Nie mam pojęcia od czego zacząć pisanie rozdziału
------------------------------------------
Już od rana Jimin czuł ogromny stres. O dziwo nie był on związany z faktem, że masa ludzi zobaczy obraz na którym mężczyzna był niemal nagi. Sztuka była czymś co kochał, a skoro jego ciało zostało uwiecznione na płótnie to i ono było sztuką.
Nie przejmował się krytyką, uwagami czy docinkami.
Miał świadomość tego jak atrakcyjnym mężczyzną był i zdawał sobie sprawę z tego, że jego ciało jest piękne.
Może nie należał do kanonu piękna ze swoim niskim wzrostem, drobnymi dłońmi czy małymi oczkami jednak nadal ludzie oglądali się za nim na ulicy.
Blondyn przetarł twarz dłonią zastanawiając się co powinien na siebie włożyć. Chciał być jednocześnie elegancki i seksowny. Miał potrzebę podobania się Jungkookowi jeszcze bardziej zwłaszcza , że ten z jakiegoś powodu go unikał. Nie wiedział czym było to spowodowane jednak artysta codziennie miał nową wymówkę.
Jimin martwił się, że podczas ich ostatniego spotkania zrobił coś nie tak. Może powiedział coś w nieodpowiedni sposób? Może jego gesty zostały źle odebrane?
Lub co gorsza najzwyczajniej w świecie znudził się studentowi, a ten nie wiedział jak ma zerwać z nim kontakt?
Stres wręcz zjadał go od środka kiedy wstawał z wygodnego łóżka i szedł do łazienki. Nogi trzęsły mu się jakby były zrobione z galarety, a dłonie były niczym powiewająca na wietrze wata.
Automatycznie napuścił wody do wanny starając się zapanować nad oddechem, który przyspieszał za każdym razem gdy w głowie psychologa przewijał się obraz dzisiejszego spotkania.
Planował co powie, jak się przywita.
Jednocześnie przygotowywał się mentalnie na usłyszenie wiadomości o rezygnacji Kooka z dalszych sesji.
Nim się zorientował minęła niemal godzina od momentu kiedy wszedł do wanny.
Woda dawno ostygła, a piana i kolorowe bąbelki zniknęły.
Niechętnie opuścił wannę i osuszył ciało by z jeszcze wiekszą niechęcią ruszyć w stronę garderoby.
Zatonął między półkami i wieszakami na niemal kolejną godzinę podczas której przymierzał niezliczoną liczbę koszul czy spodni. Ostatecznie uznał, że to tylko wystawa, a nie randka i opuścił przestronne pomieszczenie mając na sobie czarny golf oraz tego samego koloru opinające jego idealne nogi spodnie. Na stopach znajdowały się jego ukochane mokasyny ze złotą klamerką, a na paluszkach tkwiły pierscionki.
Blond kosmyki układały się w urocze loczki okalając uroczą buźkę mężczyzny. Całości dopełniała szara marynarka w drobną kratkę.
Jimin opuścił mieszkanie będąc już nieco spokojniejszym jednak jego paluszki stukały w nerwowym gście o kierownicę podczas drogi do pracy.
Cały dzień był rozkojarzony, a wytchnienie przyszło wraz z wizytą dwunastoletniej dziewczynki którą wręcz uwielbiał.
Skupił się na sesji z nią i opowieści o tym jak w końcu przełamała swój strach i po lekcjach zaprosiła do siebie jedną ze szkolnych koleżanek. Dla psychologa był to kolejny sukces, a w ramach pochwały obiecał dziewczynce, że na następnym spotkaniu dostanie prezent. Chciał ją zmotywować jeszcze bardziej, wyciągnąć ze skorupki do której weszła.
W końcu wybiła godzina kiedy musiał opuścić swój gabinet by nie spóźnić się na wystawę. Tym razem jednak już się nie stresował. Postanowił iść na żywioł. W końcu co będzie to będzie i koniec.
Kiedy zajechał na parking przed ogromnym budynkiem w centrum Seulu nie spodziewał się takich tłumów. A jeszcze bardziej zdziwił go fakt, że przy bramce jeden z mężczyzn pokierował go na specjalnie zarezerwowane dla niego miejsce. W tamtej chwili Park Jimin czuł się niczym celebryta.
I to dziwne wrażenie towarzyszyło mu kiedy był odprowadzany do wnętrza budynku. Zabrano jego płaszcz i wręczono ulotkę z planem wystawy. Zaproponowano mu wino i szampana, a kiedy powiedział, że prowadzi dostał kieliszek ręcznie wyciskanego soku pomarańczowego.
Zdecydowanie coś było nie tak. Może pomylił wystawy?
Dookoła było dużo ludzi przez co jako melancholik czuł się nieco przytłoczony. Z tyłu głowy już planował relaks w zaciszu domowym, a wizja kominka oraz książki przemawiała do niego jak nic innego.
No może bardziej zrelaksowany czuł by się po erotycznym masażu jednak biorąc pod uwagę jego brak kontaktu z młodym artystą... Nie miał na co liczyć.
Westchnął lawirując między ludźmi, starał się nie zwracać na siebie uwagi jednak nie bardzo mu to wyszło.
Już po chwili dopadł go jakiś mężczyzna. Blady, szczupły i niebywale wysoki. Ubrany cały na czarno trzymał w dłoni kilka teczek, na których spoczywał dyktafon. Przedstawił się jako jeden z redaktorów Seulskiego Times'a prosząc przy tym o wywiad.
Psycholog nie wiedział jak odmówić dlatego ostatecznie zgodził się na pięć minut rozmowy.
Następnie wpadł na niego dyrektor oddziału sztuki współczesnej prosząc o zdjęcie do broszurki.
Od czasu do czasu widział na sobie wzrok ludzi będących na wystawie. Nie chciał nawet myśleć co mogą między sobą szeptać dlatego postanowił zacząć od początku. Z rozmowy z redaktorem gazety dowiedział się, że obraz na którym został uwieczniony jest zwieńczeniem wystawy dlatego postanowił stanąć przed nim na samym końcu.
Z zafascynowaniem oglądał wszystkie dzieła, które wyszły spod pędzla Jeona. Student miał ogromny talent i w młodym wieku odniósł już niebywały sukces.
Jiminowi przmkneła przez głowę myśl, że właśnie to może być powodem tego dlaczego chłopak go unika. W końcu co mógł zaoferować mu nudny psycholog poza ciałem i wiedzą na tematy chorób psychicznych?
Nie chciał przecież budować relacji na samej cielesności. Z doświadczenia wiedział już, że nigdy nie kończy się to dobrze.
Po ponad godzinie psycholog dotarł niemal do końca wystawy. Aktualnie podziwiał obraz uwieczniający dzieci na placu zabaw. Czuł aż emanujące z płótna ciepło oraz radość. Miał aż ochotę dotknąć ścieżki którą podążał pędzel. Ostatecznie zrobił krok do tyłu i jeszcze raz przestudiował fragment po fragmencie całe dzieło. Kiedy chciał ruszyć dalej usłyszał dziecięcy pisk.
-Wujek Jimin!- dziewczynka dopadła go uśmiechając się przy tym tak promiennie, że mężczyzna kucnął przed nią by się przywitać. - Niedawno się widzieliśmy. Co tu robisz? - zapytała uśmiechając się i przytulając blondyna.
-Przyszedłem na wystawę przyjaciela. A ty co tu robisz mała? Gdzie twój tata? - wziął dwunastolatkę na ręce.
-Wujek Kook jest twoim przyjacielem? Dlaczego mi nie powiedział? - zmarszczyła nosek uczepiając się swetra psychologa. - Tatuś musiał jechać do pracy. Jestem tu z bratem.
-Minri dlaczego przytulasz się do obcych mężczyzn?! - zza pleców Jimina dobiegł głęboki głos opruszony lekką chrypką.
-Jimin Oppa nie jest obcy. - młoda Kim zarumieniła się.
Zdziwiony całą sytuacją Jimin odwrócił się. Jego wzrok spoczął na chłopaka z kwadratowym uśmiechem. Tym samym, który na jednej z parad równości pomagał mu przepłukiwać oczy mlekiem.
-O cię panie. - chłopak wciągnął gwałtownie powietrze uświadamiając sobie, że właśnie oto przed nim stoi obiekt westchnień jego najlepszego przyjaciela.
-Wszystko w porządku? - Park uśmiechnął się delikatnie jednak w jego oczach pojawiła się troska.
-W jak najlepszym. - chłopak otaksował go kilka razy spojrzeniem. - Kim Taehyung. - przedstawił się. - Jestem bratem Minri oraz przyjacielem Jungkooka. Miło mi poznać.
-Park Jimin. Psycholog twojej siostry oraz Kooka. Mi również jest miło poznać cię w końcu oficjalnie.
-Och. Spotkaliśmy się już kiedyś? - młodszy podrapał się po karku.
-W zeszłym roku na paradzie. Miałeś w plecaku zapas mleka. - psycholog zaśmiał się cicho. - Miałem wtedy różowe włosy.
-Ach! Pamiętam!
-Wujku Jiminie obejrzymy razem ostatnie obrazy? - ignorowana dotąd dziewczynka postanowiła zwrócić na siebie uwagę.
-Oczywiście mała. - uśmiechnął się promiennie i ruszył naprzód, a za nim krok w krok podążał Tae.
Kolejną godzinę blondyn spędził w towarzystwie rodzeństwa Kim. I kiedy myślał, że więcej już nie zniesie u jego boku pojawił się w końcu Jeon.
Jeon ubrany w czarne, dopasowane spodnie. Jeon mający na sobie czarną i opinającą jego umięśnioną klatkę oraz ramiona koszulę. Jeon z tymi cholernymi włosami związanymi w niedbałą kitkę. Jeon ze swoimi cholernie ciężkimi, czarnymi butami majacymi kilometry sznurówek. A przynajmniej takie sprawiały wrażenie.
I ostatecznie... Jeon ze swoim cholernie dziwnym aczkolwiek seksownym uśmiechem.
Jimin poczuł, że robi mu się gorąco.
-Chcecie zamęczyć go na śmierć? - Kook zaśmiał się w końcu puszczając psychologowi oczko.
-Wujek Kook! - dziewczynka tym razem znalazła się w silnych ramionach artysty, a jej drobną buźka została wręcz cała wycałowana przez co Park poczuł swego rodzaju zazdrość.
-Już nie przesadzaj. Jimin hyung opowiadał mi o temperamencie i o postępach małej. Wiesz, że jestem sangwinikiem? Fajnie co nie? - Tae uśmiechał się niczym głupi do sera, szczerbaty do sucharów i łysy do grzebienia.
-Jesteś niemożliwy. Naprawdę. - student odstawił dziewczynkę na wyłożoną czarnymi płytkami podłogę po czym poprawił jej sukieneczkę. Spojrzał sugestywnie na przyjaciela i dzięki Bogu ten załapał od razu o co chodzi i już po chwili wraz s siostrą kierowali się w przeciwną stronę.
Przez chwilę między dwójką panowała cisza.
-Widziałeś już wszystkie obrazy? - Kook uśmiechnął się do blondyna podziwiając jak pięknie wygląda.
-Jeszcze nie. Został mi ostatni. - Jimin uśmiechnął się.
-W takim razie pan pozwoli. - młodszy podał mu swoje ramię, które ten objął. Razem ruszyli do dużego płótna przed którym zatrzymali się po chwili.
Park podziwiał obraz siebie samego z uchylonymi w zdziwieniu ustami. Przez kilka minut nie mógł pozbierać szczęki z podłogi.
-Podoba ci się? - Kook w końcu zapytał.
-Bardzo. - blondyn spojrzał na niego mocniej zaciskając łapkę na jego zgięciu w łokciu. Zagryzł ząbkami dolną wargę i zerkał to na obraz to na opaloną twarz chłopaka.
-Mi też. - student pochylił się by ostatecznie móc wyszeptać Parkowi do ucha kilka sprośnych słów. - Jednak bardziej podobasz mi się całkowicie nagi. Pozbawiony jakiegokolwiek okrycia. Jęczący moje imię.
Jimin zarumienił się jednak postanowił zagrać w tą grę. Dlatego zadarł główkę do góry i prowokacyjnie patrząc na Kooka zadał pytanie wyciskające z płuc chłopaka cały tlen.
-Chcesz pokazać mi swoją pracownię ? Mam nadzieję, że masz w niej jakiś solidny blat lub parapet.
I nim ktokolwiek mógł zwrócić na nich uwagę przemykali korytarzami budynku zapuszczając się w miejsce gdzie zwykły odbiorca sztuki nie miał dostępu.
Niemal biegiem pokonali stopnie prowadzące ich dwa piętra wyżej, przemknęli przez korytarz niczym huragan i jak burza wpadli do pomieszczenia, w którym Jeon tworzył małe dzieła sztuki.
Blondyn jęknął odbijając się od ściany do której został przyparty siłą.
Jego ramionka oplotły szyję artysty, a uda zacisnęły się na jego biodrach kiedy psycholog podskoczył oddając pocałunek tak namiętny i zachłanny jak jeszcze żaden inny.
Duże dłonie błądziły po krągłych pośladkach co i rusz wyciskając spomiędzy pulchnych warg zduszony jęk.
Nim się obejrzeli podłoga usłana była ich ubraniami, powietrze przepełnione było ich zapachem, a do uszu docierały sapnięcia.
Parapet okazał się idealnym miejscem na to by krągłe pośladki Parka mogły na nim spocząć podczas gdy długie palce wydzierały się do wnętrza psychologa rozciągając go mało dokładnie.
Parapet okazał się idealnym miejscem na to by uprawiać szybki i ostry seks przepełniony jednak swego rodzaju tęsknotą.
Parapet okazał się idealnym miejscem by spocony Jimin zdzierał sobie gardło wykrzykując imię Jeona z każdym mocniejszym pchnięciem.
Parapet okazał się idealnym miejscem osiągnięcia orgazmu.
Dysząc dochodzili do siebie nke zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła.
Kook stał wtulony w drobne ciałko, a małe dłonie przeczesywały jego ciemne kosmyki.
-Jimin?
-Tak?
-Dasz się zaprosić na kolację i spacer?
-Dasz. - blondyn zaśmiał się po czym wpił w usta artysty.
Parapet okazał się idealnym miejscem by Jeon zaprosił Parka na randkę.
-------------------------------------
Jeżeli pojawiły się błędy to wiecie co z nimi robić
Co sądzicie o pociągnięciu fabuły w tym kierunku?
Trochę mnie tu nie było
Jak zwykle działo się u mnie i to sporo
Trochę chorowałam, musiałam znieść rodzinną imprezę (nie znoszę ich), spędziłam kilka dni na mazurach z chłopakiem, zaczęłam praktyki i wróciłam na uczelnie, w końcu posprzątałam w szafie i pozbyłam się połowy ubrań... I ostatecznie powiedziałam „Tak". Nadal jestem w szoku
Mam nadzieję, że dbacie o siebie i pijecie dużo herbatki
Pamiętajcie że was kocham słoneczka ❤️
Perfekcyjny Jimin na dobranoc ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro