Randka (x4)
Czy Jungkook się stresował? Jak cholera. Czy był zdenerwowany? I to bardzo. Czy się cieszył? Jak najbardziej!
Niemal cały tydzień wymieniał wiadomości ze swoim seksownym psychologiem pisząc z nim od rana do późnej nocy. Życzyli sobie miłego dnia oraz słodkich snów. Żaden z nich nie wspomniał o kontynuowaniu sesji jednak to właśnie dzisiaj Kook postanowił upomnieć się u starszego by do nich wrócili. Z jego marnych obliczeń wyszło, że zostały im jeszcze trzy spotkania. Przynajmniej tak mu się zdawało.
Nie chodziło mu rzecz jasna o pieniądze, które z góry przelał na konto Parka za tych kilka ostatnich spotkań. Co to to nie.
Chciał jeszcze raz usiąść w wygodnym czarnym fotelu i podziwiać starszego w swoim żywiole.
Chciał móc patrzeć na jego idealne ciało ubrane jak zawsze w seksowne i eleganckie stroje. Chciał podziwiać przyozdobione w pierścionki paluszki przemykające po klawiaturze laptopa.
A najbardziej chciał mieć szansę ponownego użycia ciężkiego i dużego biurka znajdującego się w gabinecie psychologa.
I tego czarnego, skórzanego fotela pikowanego kryształkami czy diamencikami. Nigdy nie potrafił ich rozróżnić. Wyglądały w końcu tak samo.
Cena za to była diametralnie inna.
Zaśmiał się cicho do swoich myśli poprawiając czarne, lśniące i o wiele za długie loczki. Nie miał jednak zamiaru ich obcinać. Podobały mu się, a i zdążył zauważyć, że Park również jest ich gorącym fanem.
Przejrzał się w lustrze i krytycznym okiem ocenił swoją postać. Czarna koszula opinała jego ramiona oraz klatkę piersiową, a odpięte dwa guziki dawały idealny widok na jego wytatuowane ciało. Kolczyki tkwiące w sutkach dumnie odznaczały się pod materiałem wciśniętym w czarne, dopasowane spodnie, a srebrna klamerka skórzanego paska połyskiwała przy każdym ruchu. Rękawy koszuli zostały podwinięte do połowy przedramion ukazując tym samym żyły układające się w piękne szlaki niczym serpentyny rzek widocznych z lotu ptaka.
Jeden z nadgarstków zdobił kosztowny zegarek wysadzany diamentami osadzonymi dookoła tarczy z białego złota. Na kilku palcach pojawiły się pierścionki, a w brwi srebrny kolczyk dodający pazura całej stylizacji.
W powietrzu rozniósł się zapach męskich jednak świeżych perfum, które na stałe zagościły na ciele młodego artysty po tym jak Park wspomniał pewnego razu, że ten pachnie nieziemsko.
Po raz kolejny zadowolony ocenił swój wygląd po czym nasunął na stopy czarne buty. Zrezygnował ze swoich ukochanych glanów na rzecz sneakersów.
Do tylnej kieszeni wsunął telefon wraz z portfelem i zgarnął klucze z komody opuszczając progi swojej świątyni.
-Uhuhu... Mój mały braciszek ma randkę? - Jin zaalarmowany ruchem w przedpokoju wyłonił się z kuchni mając na sobie różowy fartuszek.
-Może. - młodszy przewrócił oczami.
-Powiedz, że z Jiminem. Błagam cię. - mężczyzna przystępował z nogi na nogę niecierpliwiąc się.
-A co. Polubiłeś go? - student zapytał z przekąsem.
-Jesteś głupi czy udajesz? To idealny partner dla ciebie. Jest starszy, dojrzały, poukładany i przede wszystkim wygląda jak nastolatek. Gdyby nie to, że jestem najpiękniejszy to powiedziałbym, że Jimin to ósmy cud świata. - Jin zaczął wymachiwać drewnianą łyżką. - Ale może być drugi. Zaraz za mną. Przysięgam, że jak nie zostanie twoim mężem to powiem rodzicom, że to ty stłukłeś wazon matki.
-Nie zrobisz tego. - czarnowłosy zmarszczył brwi.
-Przekonaj się. - starszy uśmiechnął się w uroczy sposób przez co Kook aż się zapowietrzył.
-Dobra. Nie strasz mnie! Idę na randkę z Jiminem.
-No i nie mogłeś tak od razu? Poderwij go raz a porządnie, a później nie wypuszczaj. Będę trzymał kciuki.
-Dobrze hyung.
-O cie panie! Hyung?! Co ten Park z tobą robi? Doczekałem się... W końcu usłyszałem od ciebie to magiczne słowo.
-Przeżywasz jak żaba ciąże i mrówka okres. Wychodzę. - student prychnął po czym opuścił mieszkanie. Z mocno bijącym sercem zjechał windą do garażu gdzie musiała odetchnąć kilka razy zanim wsiadł w samochód.
Droga do domu psychologa nie była szczególnie skomplikowana jednak zajmowała około trzydziestu minut.
Kiedy w końcu zajechał pod pokaźnych rozmiarów dom sięgnął po telefon by napisać Jiminowi krotką wiadomość.
Po kilku minutach wysiadł z samochodu widząc blond czuprynkę. Nie spodziewał się jednak, że starszy będzie wyglądał tak idealnie i tak inaczej niż zawsze.
Jimin miał na sobie zwiewną białą koszulę oraz tego samego koloru, opinające jego nogi i idealne pośladki spodnie z kilkoma przetarciami. Włosy układały się w swobodnych, wyprostowanych pasemkach, a stopy odziane były w białe mokasyny z delikatnej skóry.
Psycholog wyglądał niczym anioł.
Serce Kooka przyspieszyło, a krew zaszumiała w uszach.
-Pięknie wyglądasz. - skomplementował mężczyznę kiedy ten stanął przed nim w całej swej okazałości.
-Kookie... - blondyn zarumienił się jednak jego buźka została przyozdobiona pięknym uśmiechem. Stanął na palcach i delikatnie ucałował wargi młodego artysty. - Za to ty wyglądasz jakby sam Lucyfer zesłał cię na ziemię.
-Nie wykluczajmy tego faktu. - złapał za drobną dłoń Parka i podprowadził go do samochodu. Otworzył przed nim drzwi po czym z cwanym uśmieszkiem zamknął i ruszę naokoło pojazdu by zasiąść za kierownicą.
-Zdradzisz mi plan naszej randki? - blondyn zagadał kiedy w końcu ruszyli.
-Nie ma opcji. Musisz być cierpliwy. - wytatuowana dłoń spoczęła na drobnym jednak pełnym udzie okrytym białym materiałem. - Wyglądasz dzisiaj jak aniołek. Tak bardzo nie pasujesz mi do tej wizji. Jesteś naprawdę niegrzeczny. Wiesz?
-Ale uwielbiasz to we mnie prawda? - Jimin również zaczął swoją grę. - Lubisz kiedy wyglądam niewinnie, a zachowuje się wulgarnie.
-Och, zdecydowanie tak. Jesteś naprawdę taki niepozorny. Nigdy nawet nie pomyślałbym, że nie jesteś fanem waniliowego seksu. - długie palce zacisnęły się na kolanie starszego.
-Mhm... A jest coś czego we mnie nie lubisz? - psycholog rozsiadł się wygodnie i rozchylił nieco uda pozwalając dłoni błądzić gdzie tylko jej właściciel mia ochotę.
-Jedna rzecz. Tylko jedna. Jest jedna jedyna rzecz, której w tobie wręcz nienawidzę. - przyznał czarnowłosy kiedy wjechali do centrum miasta.
-Jaka to rzecz Jungkookie? - pulchne usteczka ułożyły się w delikatny uśmiech, a mała dłoń złapała tą o wiele wiekszą zatrzymując tym samym jej wędrówkę.
-Tego, że jesteś tak cholernie gorący, że czasami nie jestem w stanie się powstrzymać by się na ciebie nie rzucić.- Kook zerknął na starszego zagryzając dolną wargę. - Za każdym razem mówię sobie „Kook nie możesz uprawiać z nim seksu na każdym spotkaniu “. A potem pojawiasz się ty z tym swoim idealnym tyłkiem, pięknym uśmiechem i niewinnymi oczkami i cały mój plan idzie się pieprzyć. I to dosłownie.
Park parsknął śmiechem słysząc żale jakie młodszy wylewał na jego osobę.
-Jesteś niemożliwy Jeon.
-Nieprawdopodobny.
-Jedyny w swoim rodzaju. - blondyn zacmokał.
Reszta drogi minęła im bardzo szybko. Nim starszy się zorientował obaj wchodzili już do eleganckiej restauracji gdzie wszystko wyglądało jakby było zrobione z diamentów.
Kryształowe żyrandole lśniły odbijając światła świec i rozpraszając je w piękny sposób. Białe stoliki okryte były śnieżnobiałymi obrusami, a równie białe i miekko obite krzesła zdawały się płonąć za każdym razem kiedy po czerwonym i bogato zdobionym suficie przemykały wesołe światełka. Marmurowe kolumny zdobiły girlandy białych róż, a w tle roznosiła się przyjemna dla ucha melodia płynąca z fortepianu.
Kelner zaprowadził ich do ustronnego stolika, podał karty oraz polecił specjalność szefa kuchni. Z uśmiechem nalewał do dwóch kieliszków delikatnie gazowaną wodę by po chwili pojawić się z przystawkami.
Jimin ukradkiem obserwował salę i doszedł do wniosku, że cały wystrój jest bardzo w stylu artystycznej duszy Kooka.
Kiedy po jakimś czasie wybrali dania oraz deser zajeli się rozmową. Psycholog z zaciekawieniem słuchał o marzeniach chłopaka, uśmiechał się za każdym razem kiedy ten powiedział coś niestosownego i śmiał się cicho na każdy żart.
Zachowywali się jakby znali się od wieków. Atmosfera była lekka niczym wata powiewająca na wietrze.
Płynnie przechodzili między tematami rozmowy i nim się zorientowali zastał ich wieczór.
Po kolacji postanowili udać się do pobliskiego parku na spacer. Los chciał, że trafili na pokaz kolorowych światełek oraz występ Seulskiej grupy artystycznej.
Jimin z zafascynowaniem oglądał spektakl karmiąc swoją duszę występem aktorów i tancerzy przemykających między oświetlonymi drzewami, krzewami czy girlandami kwiatów. Na koniec za artstami wystrzeliły fajerwerki na co Park zacisnął swoją dłoń na tej o wiele większej i z iskrzącymi oczami spojrzał na młodszego. Jego serce biło szybko i mocno, a oddech stawał się cięższy z każdą sekundą. I kiedy już myślał, że zaraz umrze jego usta zostały zaatakowane delikatną pieszczotą o smaku malin i mięty. Zbliżenie trwało zaledwie kilka sekund jednak wystarczyło by obaj zapłonęli niczym pochodnie.
-Wracajmy już. - Chim nieprzerywanie patrzył to na usta to w oczy studenta.
-Powinniśmy? - Kook nie chciał znowu kończyć spotkania seksem. Jego mózg i serce krzyczały wręcz na siebie próbując ustalić cokolwiek jednak za każdym razem do wszystkiego wracał się niecierpliwy penis zagłuszając wszystkie myśli kłębiące się pod burzą czarnych włosów.
-Napijemy się wina na moim tarasie. Co ty na to? - blondyn ułożył dłoń na umięśnionej klatce piersiowej i przesunął nią niemal niezauważalnie by paluszkami zaczepić tkwiący w jednym z sutków kolczyk. - Możemy też obejrzeć film.
-Nie potrafię ci odmówić. Jak ty to robisz hm? - czarnowłosy westchnął zrezygnowany prowadząc starszego do wyjścia z parku.
-Ma się ten urok osobisty. - Park odpyskował śmiejąc się cicho.
I Kook naprawdę musiał się powstrzymywać by nie rzucić się na psychologa tu i teraz.
Później było jeszcze gorzej.
Blondyn prowokował go każdym nawet najmniejszym gestem czy spojrzeniem.
A Kook? Modlił się najlepiej jak potrafił o więcej samokontroli.
I chyba miał jakieś fory u kogoś postawionego wyżej bo noc skończyli wtuleni w siebie niczym dwa misie zaraz po tym jak po prywatnym seansie filmowym wzięli wspolną kąpiel.
--------------------------------------
Opowiem wam historyjkę:
Była sobie dziewczynka, miała na imię Lola (przypuśćmy).
Lola pewnego dnia poszła do księgarni by kupić książkę.
W końcu spośród tysięcy wybrała jedną. Widziała okładkę, Przeczytała opis i sugerowała się ilością pozytywnych komentarzy oraz liczbą osób, które ją kupiły (najprawdopodobniej) . Kupila więc i ona.
Kiedy wróciła do domu od razu zabrała się za czytanie jednak już po chwili nieprzychylnie myślała o bohaterach opowieści. Niemiło komentowała pod nosem każde ich posunięcie, a w pewnym momencie widząc w spisie treści tytuł ostatniego rozdziału cieszyła się na sad end. Omijała dużo opisów mówiąc sobie, że szkoda jej tracić na to czas. Co i rusz obrażała postać czy jej zachowanie... I kiedy poszła spać książka nagle zniknęła z jej nocnego stoliczka.
Rano nie zwróciła na to uwagi jednak kiedy chciała sięgnąć po lekturę okazało się że nigdzie jej nie ma. Przeszukała więc całe mieszkanie, a kiedy jej nie znalazła postanowiła kupić ją jeszcze raz.
Poszła do tej samej księgarni jednak ekspedientka nie sprzedała jej ponownie książki więc ta wysłała po jej zakup kogoś znajomego.
Ta próba również się jednak nie powidła.
Okazało się, że w magicznym świecie autor książki słyszał wszystkie niemiłe komentarze i złośliwości dlatego postanowił odebrać Loli możliwość czytania swoich prac...
Jeżeli chcecie być jak Lola to w ogóle nie zaczynajcie czytać. Po co marnować swój cenny czas na coś co nie do końca wam się podoba? Obrażanie postaci od góry do dołu jest bardzo nie na miejscu i może odebrać chęci dalszego pisania opowieści autorowi.
Poprawiajmy błędy jeżeli to konieczne, zwracajmy na nie uwagę (jednak w miły sposób), a jeżeli w książce nie ma prawie nic co by nam się spodobało to odłóżmy ją na półkę i nie wracajmy do niej nigdy więcej.
I nie dziwmy się później, że będąc Lolą została nam odebrana możliwość czytania prac danego autora. Nie prośmy go również by ponownie dał nam taką możliwość ponieważ każdy autor ma swoją wrażliwość i nie na miejscu jest postępowanie w ten sposób.
Nie bądźmy dla siebie wilkami.
Pozdrawiam cieplutko wszystkie słoneczka i życzę miłego dnia😊
Pamiętajcie, że was kocham! ❤️
A oto Jimin, który ma za zadanie sprawić, że wasz dzień będzie lepszy ❤️
Gdyby pojawiły się błędy... Wiecie co robić 😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro