Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mózg I Piramida Maslowa

Cały czwartek oraz piątek do godziny osiemnastej Jungkook był rozproszony. Nie mógł się na niczym skupić. Wszystkie testy, które dostał od seksownego psychologa rozwiązał jeszcze tego samego dnia po powrocie do domu. Chciał poznać wynik od razu jednak nie znał się na tym kompletnie więc jedyne co mu pozostało to czekać.

W piątek był kilka minut przed osiemnastą w poradni psychologicznej Parka. Siedział na korytarzu, spacerował oglądając ponownie wszystkie certyfikaty starszego.
Kiedy w końcu wybiła godzina osiemnasta z gabinetu wyszła elegancka kobieta około czterdziestki.
Na pierwszy rzut oka nic nie przykuło uwagi Jeona. Dopóki ta nie zaczęła szukać kluczy w torebce. Wtedy fioletowowłosy ujrzał pustą butelkę po winie. Skrzywił się.
Czy kobieta była kochanką Jimina i dlatego powiedział mu, że musi coś załatwić i dlatego wizyta odbędzie się o osiemnastej?
Na samą myśl o tym aż się wzdrygnął.
Z teczką pod pachą podszedł do drzwi gabinetu i zapukał. Nie czekał jednak na odpowiedź i od razu wszedł do środka.
Bez przywitania usiadł w czarnym fotelu i rzucił teczkę na biurko.

Jimin aż podskoczył. Spojrzał na swojego pacjenta i zmarszczył brwi.

-Czyżbyś nie miał dzisiaj nastroju? - zapytał uśmiechając się przyjaźnie.

-Być może. - młodszy zlustrował go wzrokiem jednak nie zauważył by blondyn miał pogniecione ubranie czy nosił na sobie jakiekolwiek ślady po zbliżeniu z tą... Kobietą. Jego blond loczki były starannie ułożone, a okulary jak zawsze zajmowały miejsce na małym nosku. Spojrzał na starszego jeszcze raz. Bardzo doceniał jego styl. Dzisiaj miał na sobie czarną koszulę i białą marynarkę w czarne pionowe paski. Szczupłe nogi odziane były w czarne, dopasowane dżinsy, a drobne paluszki ozdobione były pierścionkami.

-W takim razie zacznijmy może od tego co cię zdenerwowało. - psycholog przyjął typową już dla siebie pozycję.

-Mój brat. - w zasadzie to niewiele skłamał. Oparł się o brzeg biurka i zaczął się rozglądać. W gabinecie nic się nie zmieniło. Nie pojawił się żaden nowy przedmiot ani żaden nie zniknął.

-Nie wspominałeś, że masz brata. Opowiedz o nim i o tym co cię zdenerwowało. - Park sięgnął po czarny długopis oraz tego samego koloru notatnik.

-Cóż... Jin jest ode mnie starszy o... W zasadzie to jest starszy od ciebie o trzy lata. - Jungkook westchnął. - Jest taki... Wścibski. Wszędzie wtyka swój wielki nos. Przy okazji jego ego jest tak wielkie, że można by nim objąć całą kule ziemską i jeszcze by zostało. - mówiąc zaczął gestykulować. - Chwali się jakiego to świetnego faceta znalazł. Że jest taki zaradny i mądry. Że ma własną firmę... Sam nazwał bym to dziuplą, a nie firmą. Może i dobrze zarabia ale zatrudnia jedynie trzech pracowników. Nie ma się czym chwalić... Co jeszcze?- Zaczął się zastanawiać. - A! Ostatnio znalazłem świetny przepis na wołowinę w pięciu smakach. Oczywiście musiał wpieprzyć mi się w gary i mówić, że wszystko robię źle. Cholera! Sam chciałem sobie ugotować według przepisu, który znalazłem. To nieee. Pan Jin musiał mnie pouczać. Ostatecznie rzuciłem nożem o deskę i pojechałem zjeść obiad na miasto. Do tego dzisiaj poinformował mnie, że mam jutro jechać z nim na jakiś obiad do znajomych bo on będzie z tym swoim pożal się Boże chłoptasiem, jego znajomi są razem i ma być jeszcze jakiś chłopak, który jest sam. Co to ma być? W swata się bawi?! - Kook nie wytrzymał i wstał. Zaczął krążyć po pomieszczeniu.

-Jest starszy ode mnie i nadal mieszka z rodzicami? - Jimin zdziwił się. Wysłuchał wszystkiego co młodszy miał mu do powiedzenia i nie zdziwiło go to, że chłopak był zdenerwowany.

-Nie. Mieszka ze mną. Darmozjad jeden. Rodzice wyrzucili go z domu kiedy rzucił prawo i zaczął pracować w restauracji. Gotować to on umie. To trzeba mu przyznać. Ale żeby jakoś świetnie na tym zarabiał... No nie powiedział bym.

-A ty? Dostajesz pieniądze od rodziców? Widziałem jakim autem jeździsz i w twoim wieku nie wiem czym byś się musiał zajmować by na niego zapracować. - Chim okręci się na fotelu w stronę fioletowowłosego.

-Sam opłacam mieszkanie i rachunki. Sam kupiłem samochód i sam się utrzymuję. Rodzice płacą jedynie za moje studia. Uparli się, że będą opłacać moją edukację ponieważ jestem tak jakby wizytówką rodziny. - Kook westchnął wyciągając jedną z książek stojących w ciągu na półce.

-Co to znaczy? - blondyn wszystko notował.

-Cóż... Studiuję na jednej z najlepszych uczelni w Korei. Pracuję też na dobrym stanowisku... Świetnie zarabiam i mam dobrą reputację. Czego chcieć więcej od syna? - Jungkook usiadł w czarnym fotelu i przejrzał pobierznie lekturę.

-Wnuków i synowej? - podpowiedział starszy.

-Dobre sobie. - Wytatuowana dłoń spoczęła na umięśnionym udzie w momencie kiedy jej właściciel parsknął śmiechem.

-Powiedziałem coś zabawnego?

-Być może. - Kook otarł łzy. - Nie kręcą mnie kobiety. Wolę uroczych mężczyzn. - spojrzał na blondyna unosząc przy tym brew i zagryzając dolną wargę.

-No tak... W końcu lubisz różnorodność. - przypomniał sobie Park. Mimowolnie się uśmiechnął i poprawił na swoim fotelu. Sięgnął do testów, które przyniósł ze sobą chłopak i zaczął je przeglądać.

-Pamiętasz wszystko co powiedziałem?

-Był bym marnym psychologiem gdybym nie pamiętał. To by było dziwne gdybym cały czas podczas rozmowy z tobą patrzył w swoje notatki. Nie sądzisz? - zerknął na niego znad pliku kartek.

-Coś w tym jest. Masz rację. - Jeon odchylił się do tyłu po tym jak wrócił na swoje miejsce w czarnym fotelu. - Masz romans ze swoją pacjentką? - zapytał bez skrępowania. - Z tą, która była tu przede mną?

Jimin aż zakasłał zaskoczony. Jego oczy otworzyły się szeroko, a po chwili usta ułożyły się w charakterystyczny dziubek.

-Nie! Oczywiście, że nie... To moja pacjentka. Kiedyś zmagała się z depresją. Pomogłem jej wyjść na prostą. Teraz jest szczęśliwą mężatką oraz matką bliźniaków. - Mężczyzna wyprostował się. - Ona jest moim największym sukcesem w całej mojej karierze. Chociaż po naszych ostatnich spotkaniach mam wrażenie, że ją przyćmisz.

-Nie wiem dlaczego ale mi ulżyło. To by było nieprofesjonalne z twojej strony. - oczywiście nie miałby jednak nic przeciwko gdyby Jimin dał mu się zaciągnąć do łóżka.

-W takim razie cieszę się twoim szczęściem. - zaśmiał się i wrócił do pliku kartek. Przez kilka minut między nimi panowała cisza. W końcu blondyn westchnął i zdjął okulary. Rozmasował grzbiet nosa i przymknął oczy. - Jesteś taki trudny...

-Co to znaczy? - Kook zmieszał się. Ostatnio usłyszał, że jest sprzecznością. Teraz, że jest trudny. Przyszedł do niego całkiem zdrowy, a był na dobrej drodze by po dwunastym spotkaniu wyjść z gabinetu ze wszystkimi chorobami psychicznymi jakie tylko istniały. I pomyśleć, że to wszystko znosił jedynie po to by móc Namalować tego seksownego anioła nago. Do czego to doszło? Był aż tak zdesperowany?

-Wychodzi na to, że Twoje obie półkule mózgu rozwinięte są w takim samym stopniu. Tak samo jak w przypadku twojej osobowości nie spotkałem nigdy dotąd takiego przypadku. - starszy całkowicie zamknął oczy. - Powiedz mi... Jaką szkołę średnią kończyłeś? Jaki profil? I gdzie studiujesz obecnie?

-Skończyłem liceum na profilu matfiza. - fioletowowłosy patrzył na idealną twarz psychologa. - Obecnie studiuję na Akademii Sztuk Pięknych. Pracuję w galerii sztuki. Oprócz tego tańczę w teatrze robiąc za tło w większości spektaklów. W wolnym czasie piszę programy.

-I wszystko jasne... Aż mam ochotę opisać twój przypadek w książce.

-Proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Pod warunkiem, że wspomnisz jaki jestem przystojny. - zaśmiał się.

-Tak, tak. Przejdźmy teraz do piramidy Maslowa. - Park zerknął na chłopaka spod przymkniętych powiek. - Wolał byś zjeść obiad, iść na piwo z kolegami czy na dobry spektakl do teatru?

-Najpierw poszedłbym na spektakl. Obiad zjadłbym po przedstawieniu, a na imprezę poszedłbym w weekend. A co to ma wspólnego z tą piramidą tego gościa? - po raz kolejny nie rozumiał.

-Stawiasz potrzeby swojej duszy ponad potrzeby fizjologiczne. To znaczy, że wolisz zaspokajać wyższe potrzeby, a te prymitywne tłumisz. Czyli całkowicie odwrotnie niż niemal większość społeczeństwa.

-Plemnik, z którego powstałem był chyba mocno pojebany. - Jungkook zaśmiał się. - Jeszcze chwila, a okaże się że jestem dziwadłem i wyślą mnie do cyrku.

-Nie jesteś dziwadłem. Określił bym cię bardziej jako kogoś wyjątkowego. - Jimin uzupełnił swoje notatki po czym wstał z fotela. Podszedł do regału z książkami i zaczął szukać pewnego tytułu.

Dał tym samym możliwość młodszemu do wgapiania się w krągłe pośladki. Jungkook zastanawiał się jak do tego doszło, że ten mężczyzna ma lepszy tyłek niż każda jedna dziewczyna, którą do tej pory poznał.
Po chwili blondyn podał mu jedną z książek.

-Co to? - miał nadzieję, że nie jakiś psychologiczny bełkot.

-Książka o zachowaniu emocjonalnej równowagi . Widzę, że lubisz dbać o formę. W takim razie skoro dbasz o zewnętrze to zadbaj i o wnętrze. Jeżeli cię nie zaciekawi to poprostu mi ją zwrócisz w poniedziałek.

-O osiemnastej? - zapytał jednak była to jedynie formalność.

-Zgadza się. - mężczyzna zaczął pakować do torby swoje rzeczy.

-Mam dziwne wrażenie, że specjalnie umawiasz mnie po godzinach pracy. Wtedy nikogo już nie ma na tym piętrze. - Kook wstał z fotela i zmarszczył brwi.

-Poprostu nie mam wolnych terminów. - wyszli z gabinetu, a Park zamknął za nimi drzwi.

-W takim razie dlaczego nie odmówiłeś?

-Lubię pieniążki. - zaśmiał się kiedy wsiadali do windy. - A tak całkowicie na poważnie... Kiedyś siedziałem nawet i do dwudziestej, a gabinet czynny był od ósmej. Później miałem lekkie problemy ze zdrowiem więc przystopowałem.

-Nadal nie rozumiem.

-W zasadzie mój plan wyglądał tak, że po pierwszej wizycie odeślę cię do mojego znajomego, który również jest psychologiem.

-W takim razie dlaczego tego nie zrobiłeś? - wyszli z windy przechadzać obok recepcji.

Jimin zamienił kilka zdań z przyjacielem będącym ochroniarzem i ruszyli na parking.

-Uznałem, że będziesz trudnym jednak fascynującym przypadkiem. No i się nie pomyliłem. Nie mógł bym oddać cię Kimowi. Jeszcze aż tak dobrego serca nie mam. - zatrzymał się obok swojego samochodu i jak zawsze miał to już w zwyczaju schował torbę do samochodu.

-Rozumiem. - Kook pokiwał głową. - Dzisiaj nie masz dla mnie testów? - zapytał zdziwiony.

-Nie. Masz książkę. - zerknął na wytatuowaną dłoń. - A w zasadzie to nawet dwie.

-Czyli do poniedziałku? - odblokował drzwi samochodu i posłał blondynowi uśmiech.

-Oczywiście. - psycholog zarumienił się odrobinę. - Do zobaczenia. - pożegnał się i wsiadł do swojego porshe po czym standardowo odjechał z piskiem opon.

*

W sobotę Jimin wstał stosunkowo późno. Nigdzie mu się nie spieszyło.
Pokusił by się nawet o stwierdzenie, że wolał by zostać w domu i przeczytać książkę lub wziąć się za pisanie kolejnego dzieła lub planowanie spotkań.
Co jakiś czas dostawał informację odnośnie otwartch spotkań na które był zapraszany i organizatorzy naprawdę na niego liczyli.
Jednak jego tryb życia nie pozwalał mu na przyjęcie każdego zaproszenia.
Chociaż wpływała na to również liczba jego pacjentów.

Blondyn ociągał się ze wstaniem z łóżka oraz względnym ogarnięciem się.
Co jakiś czas zerkał na zegarek zauważając, że ma co raz mniej czasu.
Kto w tak upalny dzień wymyślał wspólny obiad? I to jeszcze o piętnastej? Rozumiał kolację. Na to się zgodził. Ale po co spędzać pół dnia z ludźmi jak można było spędzić jedynie kilka godzin?
Nigdy nie zrozumie Hoseoka. Sangwinik, a melancholik to dwa różne światy.

Na chwilę po czternastej mężczyzna ubrał na siebie białą koszulkę z dość mocno wyciętym dekoltem, czarne dopasowane spodnie z przetarciami oraz tego samego koloru marynarkę, która przy kołnierzyku miała zdobienie z kryształków.
Włosy postanowił wyprostować i zostawić je tak jak same się ułożyły. Pozwolił im żyć własnym życiem.
Oczy podkreślił delikatnie brązowym cieniem i pociągnął usta malinową pomadką.
Nałożył biżuterię, z którą nigdy nie potrafił się rozstać, a na nos nasunął okulary przeciwsłoneczne stawiając tym razem na soczewki. Nie miał zamiaru męczyć się w tym słońcu.
Nim opuścił mieszkanie skropił się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami.

Wsiadając do samochodu miał nadzieję, że nie będzie korków w centrum. Wjeżdżając na ulicę zastanawiał się nawet czy nie jechać bocznymi drogami jednak zmarszczył nos przypominając sobie jakie są tam dziury.
Ostatnio jego przedni zderzak nie przeżył tego pomysłu.
Z westchnięciem wjechał do centrum omijając główne skrzyżowanie za co sobie pogratulował. Przez główną ulicę Seulu szła właśnie parada równości. Zawsze uwielbiał to wydarzenie jednak nie zawsze miał okazję by w nim uczestniczyć. Czasami było to również niebezpieczne.
W zeszłym roku uczestnicy parady zostali zgazowani przez kibiców.
Jimin oczywiście również wtedy ucierpiał. Pamiętał jak grupa młodych chłopaków pomagała mu przemywać oczy mlekiem. Dostał również wtedy okład na oczy od drobnego studenta o kwadratowym uśmiechu.

Na rozmyślaniach minęła mu cała droga do domu Minów.
Oczywiście jak zawsze był już spóźniony. Nie wiedział jak to się działo jednak w pracy zawsze był na czas.
Zajechał pod uroczy domek na przedmieściach. Okolica była bardzo czysta i przyjazna.
Jimin uwielbiał takie dzielnice.
Wysiadł z samochodu i nie zdążył zapukać do drzwi bo jego wzrok powędrował do zaparkowanego po drugiej stronie podjazdy czarnego mercedesa. Zmarszczył brwi rozpoznając charakterystyczne felgi z niebieskimi akcentami.
Po chwili drzwi frontowe się otworzyły wytrącając go z rozmyślań.

-Jimin! Nareszcie jesteś! Czekaliśmy już tylko na ciebie. Zawsze rozpoznam dźwięk silnika twojego samochodu. - Hobi przytulił przyjaciela wpuszczając go do środka. - Nawet nie zapukałeś jeszcze, a ja już wiedziałem, że to ty. - Trajkotał radośnie.

-Jesteś niemożliwy. - Blondyn zaśmiał się idąc za nim.

-Nie zdejmuj butów. Jemy w ogrodzie. - przyjaciel poinformował go. - Misiu zobacz kto w końcu dojechał!

-No ile można na ciebie czekać stary?! - Suga przywitał się z przyjacielem i objął go ramieniem. - Słuchaj bo jest taka śmieszna sytuacja. - zaśmiał się nerwowo kiedy Hobi posłał mu serduszko z palcy i zniknął na tarasie. - Zaprosiliśmy Nama z jego nowym chłopakiem . I ten jego chłopak zabrał swojego brata bo tak się zgadali z Hobim. Chyba nie chcieli żebyś siedział sam czy czuł się niekomfortowo.

-Okej. I co dalej? Bo mam wrażenie, że to nie koniec.-zwłaszcza , że przecież widział kogo samochód stoi na podjeździe.

-No... I tak się śmiesznie złożyło, że ten brat chłopaka Nama to ten sam typ, z którym ostatnio wychodzisz z pracy. - Min odsunął się na bezpieczną odległość w razie gdyby Jimin chciał go pobić.

Młody psycholog odetchnął głęboko. Policzył do dziesięciu po czym się uśmiechnął.

-Może nie będzie tak źle...

-Hobi i Jin kombinują jak cię z nim spiknąć. Mówią, że jest w twoim typie.

Tym razem Yoongi nie pomyślał o tym by się odsunąć. Po chwili dostał poduszką prosto w twarz.

-Ej! Co ja ci zrobiłem?

-Nie ostrzegłeś mnie dupku. - blondyn wysyczał wychodząc na taras z przyjacielem. Konwersacja toczyła się w najlepsze.

Jimin aż wstrzymał oddech widząc Jungkooka. Chłopak miał związane w kucyka włosy. Ubrany był w białą, zwiewną koszulę na krótki rękaw przez co jego tatuaże były doskonale widoczne, a umięśnione nogi ubrane były w krótkie, czarne, dżinsowe spodnie z wieloma przetarciami. Do spodni przypięty był ciężki łańcuch, a chłopak miał kolczyk w brwi oraz kilka w uszach. Na jego nosie znajdowały się okulary przeciwsłoneczne z niebieskimi szkłami, a na jednym z nadgarstków tkwił zapięty złoty zegarek.
I Jimin pomyślał, że to chyba kara za grzechy kiedy fioletowowłosy spojrzał na niego i aż zdjął okulary.
Jego mina również wyrażała lekkie zdziwienie chociaż nie aż takie jak jego samego.

-Cześć. - Jimin odwrócił się w bok i ujrzał wysokiego chłopaka z różowymi włosami. - Jin. - wyciągnął dłoń w jego stronę na co blondyn oddał uścisk.

-Jimin. Miło mi poznać. - uśmiechnął się i zdjął swoje czarne okulary z nosa. Zawiesił je na przodzie koszulki.

-Nam mi o tobie opowiadał. Wspominał, że jesteś psychologiem. - starszy chłopak uśmiechnął się przyjaźnie jednak Jimin nadal pamiętał co Kook mu o nim mówił. I w zasadzie nie pomylił się zbyt wiele. Starszy wypytywał go o pracę, o klientów, a nawet o jego zarobki.

-Daj mu już spokój. Zajmij się Namem bo siedzi sam przy tym grillu. - znikąd pojawił się Kook i uratowała blondyna niczy rycerz na białym koniu lub jak kto woli koń na białym rycerzu*.

-Dzięki. - psycholog odetchnął po czym posłał mu promienny uśmiech. - Ciekawa sytuacja nie sądzisz?

-Może trochę. Aczkolwiek nie narzekam. Jak tylko zobaczyłem Yoongiego to skojarzyłem fakty. Cieszę się, że nie okazałeś się jakimś zdesperowanym typem około czterdziestki.-obaj parsknęli śmiechem i podeszli do stołu.

Blondyn zajął miejsce obok swojego pacjenta i zdjął marynarkę wieszając ją na oparciu krzesła.

-O! Jesteście tak samo ubrani! - Hobi uśmiechnął się stawiając na stole deskę z serami, winogronem oraz sosami i salami. - To nawet urocze. - Usiadł naprzeciwko nich.

Obaj spojrzeli na siebie i musieli zgodzić się z tym co powiedział czarnowłosy.
Po chwili reszta wróciła do stołu z ogromnymi talerzami pełnymi grzanek z czosnkiem i bazylią, kilogramami pieczonego na grillu mięsa, warzywami, a także pieczonymi w ziołach kartofelkami.

-To nie jest typowy koreański obiad. - Jin zmarszczył brwi.

-W tym gronie jadamy po europejsku. - Jimin zaśmiał się sięgając po ziemniaczki. - Większość je się palcami, a co gorące widelcem. Zapomnij przy nas o pałeczkach.

-Zdecydowanie. Kiedyś byliśmy na wakacjach w Grecji. Od tamtej pory uwielbiam wprost gruszki z serem. - mówiąc to Yoongi zgarnął jedną z deseczki po czym zaczął się zajadać.

-A w zeszłym roku byliśmy w Hiszpanii. Tarta z serem i orzechami jest boska. Polecam wam spróbować. - Hobi jak zwykle rzucił się na mięso i zajadał się nim na zmianę z serem pleśniowym.

-Rozumiem. - Jin uśmiechnął się. - Skoro już wspominacie o wakacjach to polecam Angielskie śniadanie. Trochę dużo na talerzu i tlusto jednak smacznie. No i po śniadaniu do obiadu jest się zdecydowanie najedzonym. Planujemy z Namem wybrać się gdzieś w tym roku na wakacje. Jeszcze nie wiemy gdzie.- Różowowłosy sięgnął po pieczone warzywa. Z uśmiechem zajadał się cukinią oraz pieczarkami i papryką. - Uuu... Dobre. - pochwalił. - Koniecznie musisz mi dać przepis. - Zerknął na Hobiego.

-Z chęcią bym się nim podzielił ale niestety nie ja jestem autorem. Musisz zapytać Jimina. Męczyłem go przez rok zanim w końcu mi powiedział jakich przypraw dodaje. - czarnowłosy westchnął cierpiętniczo na co reszta się zaśmiała.

-Jimin... Podzielisz się przepisem prawda?

-Zastanowię się. - blondyn napchał buźkę salami oraz żółtym serem i sięgnął po karafkę z wodą miętową. Nalał odpowiednią jej ilość do kieliszka po czym dodał syropu cytrynowego.

-Ale jak to? - najstarszy jęknął zdesperowany.

-Jin nie męcz go bo potem przez ciebie ja na tym ucierpię. - Kook zaśmiał się jednak spojrzał na brata unosząc jedną brew.

-Dlaczego ty miał byś na tym cierpieć? - odezwał się Nam, który do tej pory siedział cicho.

-Jimin jest moim psychologiem. Znowu da mi miliard testów do robienia. Podczas pierwszej wizyty powiedziałem mu, że wygląda jak licealista. Chyba w akcie zemsty wręczył mi plik kartek.

Przy stole zapadła na chwilę cisza.

-Jimin nic nie mówiłeś, że masz NOWEGO pacjenta. - Hobi spojrzał na niego porozumiewawczo.

-Bo nie ma o czym mówić. - Jimin przewrócił oczami. - Poza tym nie mam zamiaru z wami rozmawiać o mojej pracy, a zwłaszcza o szczegółach sesji. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. - burknął jednak po chwili spłonął rumieńcem czując na udzie dużą dłoń fioletowowłosego. Zerknął na niego i dostrzegł ten dziwny uśmieszek.

-To zrozumiałe. - Suga wstał od stołu. - Komuś wina? Mamy świetne czerwone wino. Dostaliśmy od Jimina na piątą rocznicę ślubu i jeszcze go nie otworzyliśmy.

-My z Jinem się napijemy. - Nam oparł się wygodniej o oparcie krzesła ciesząc się, że siedzą w cieniu. A przede wszystkim dlatego, że Jungkook ich przywiózł i miał odstawić do domu.

-Ja podziękuję. Jestem samochodem. - Blondyn żałował, że nie może napić się razem z resztą. - Poza tym mam swoją wodę.

Obiad minął im stosunkowo dobrze. Zwłaszcza kiedy reszta ze zgromadzonych popijała wino.
Rozmowa toczyła się na luźne tematy.
Wieczorem ponownie zasiedli do stołu jednak tym razem zajadali się owocami. Wino nadal się lało. W koszu pod zlewem wylądowała już szósta butelka.
Po godzinie dwudziestej drugiej Jimin wstał od stołu.

-Będę się zbierał. Muszę jechać na chwilę do pracy. Zostawiłem wczoraj w gabinecie teczkę, która będzie mi jutro potrzebna. - zerknął na Jungkooka, który w tym momencie nie odrywał od niego wzroku.

-My też będziemy się zbierać. Jin zaraz zaśnie na biednym Namjoonie. - Kook przeciągnął się z uśmiechem.

-Zaniosę go do samochodu i pomogę sprzątać. - Blondyn wziął na ręce Jina i zabrał klucze od Jeona.

-Lepiej nie. Ja posprzątam za was. - Jimin zaśmiał się i zaczął zbierać talerze.

-Musicie częściej wpadać. - Hobi zgarnął tacę z ciastami i ruszył za przyjacielem, który w małych dłoniach trzymał misę z owocami, a pod nią porcelanowe talerze.

-Czasami nie mam czasu. W sumie to... We wtorek o osiemnastej możemy jechać na zakupy jak chcesz. Muszę kupić trochę bielizny i nowe koszule.

-Bielizny mówisz? - czarnowłosy usmiechnął się. - Ten Jungkook jest w twoim typie prawda? - zapytał chowając ciasto do lodówki.

-Jest moim pacjentem. - Park westchnął opierając się o blat.

-Nie wygląda na kogoś z problemami.

-Bo ich nie ma. Jest po prostu skomplikowanym przypadkiem. - Jimin uśmiechnął się pod nosem.

-I do tego przystojnym co? Nie mów, że nie wyobrażałeś sobie jak bierze cię w twoim gabinecie na tym cholernie wielkim biurku. - Hobi uśmiechnął się robiąc przy tym minę rasowego zboczeńca.

-Nie. Ale wyobrażałem sobie jak kochamy się na jeźdźca w moim ulubionym czarnym fotelu.

-Gdzie to postawić? - do kuchni wszedł fioletowowłosy, który podsłuchał co nie co z ich rozmowy.

-Daj. - Hobi odebrał od niego dwie butelki wina po czym podszedł do drzwi spiżarni i schował je na jednej z półek. - Nie musisz pomagać przy sprzataniu. Jesteś naszym gościem. Ale mam do ciebie jedną prośbę. - Hoseok zatarł dłonie. - Namówiłem Jimina by napił się odrobiny wina. Mógł byś go odwieźć do domu? Oczywiście jeżeli to nie kłopot.

-Hobi! - Jimin już zaczynał protestować.

-Oczywiście. To żaden problem. - Młodszy uśmiechnął się. - W takim razie zbieraj się Hyung. - zaakcentował ostatnie słowo. - Czekam w samochodzie. - powiedział z uśmiechem i już go nie było.

-Przysięgam, że kiedyś cię zabije. -blondyn potarł czerwone policzki.

-Oj tam. Korzystaj póki jesteś piękny i młody. Nie masz już dość tego celibatu?

-Trochę...

-No właśnie. A teraz spadaj bo idę wziąć prysznic z moim mężem. - Hobi zaśmiał się i zniknął w głębi domu.

-Idiota... Idiota... Idiota.

-Kto taki? - Kook stanął za nim na tarasie kiedy Chim sięgał po swoją marynarkę z oparcia krzesła.

-Musisz mnie straszyć?! - blondyn prawie zawału dostał.

-Chciałem sprawdzić czy się nie zgubiłeś. - Kook zaśmiał się.

-Jak widać nie. - zgarnął marynarkę. - Słuchaj nie musisz mnie odwozić. Poza tym nie piłem wina...

-Wiem.-Młodszy odgarnął jego blond kosmyki z czoła. - Ciekawi mnie jednak ta teczka po którą chcesz jechać. - pochylił się odrobinę nad psychologiem.

-Tak właściwie tooo... - przełknął ślinę dość głośno.

-Teczki też nie ma prawda? Jest w twoim domu razem z resztą dokumentów. - fioletowowłosy zaśmiał się cicho.

-Tak. - Jimin oblał się rumieńcem. Został przyłapany na kłamstwie.

-Nie ładnie kłamać Proszę Pana. - malinowe wargi były co raz bliżej tych blondyna.

-Będziesz mnie pouczał? - starszy nabrał nagle więcej pewności siebie. Ułożył dłoń na szczęce młodszego i przyciągnął go jeszcze bliżej stając przy tym na palcach.

-Nie śmiał bym. Ty tu jesteś moim psychologiem. - duże dłonie oparły się na krągłych biodrach.

-Słusznie... - po pulchnych wargach przemknął język nawilżając je.

Kook oczywiście zwrócił na to uwagę. Zrobiło mu się gorąco i już chciał pocałować Jimina jednak został odepchnięty. Zdążył zaledwie musnąć przelotnie jego wargi.

-Do poniedziałku Jungkookie. - zaśmiał się blondyn nakładając marynarkę i idąc w stronę bramy. Przystanął na chwilę po czym zerknął przez ramię. - Przygotuj się na bardzo długą sesję .

Jeon zaśmiał się krótko i ruszył za nim.
Blondyn posłał mu na podjeździe ostatni uśmiech nim zniknął w swoim samochodzie i odjechał z piskiem opon.

------------------------------
Dodaje rozdział dzisiaj ponieważ w przyszłym tygodniu niestety nie będę miała na to czasu😔
Mam nadzieję, że w weekend uda mi się napisać kolejny rozdział do Halloween day...

* Jest taki zespół Nocny Kochanek i oni mają piosenkę pt. "Koń na białym rycerzu"
Polecam, chociaż jest dosyć... Specyficzna

Jak wam się podoba rozdział?

Niemal cztery tysiące słów

Woow... Zaszalałam😅

Udanego wieczoru słoneczka
Kocham was! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro