Prolog
Nie mam pojęcia czy ta historia ma zakończenie...Ale jeśli chcesz, mogę ci opowiedzieć jej początek . Masz trochę czasu? Super. Usiądź, postój jak wolisz byle było ci wygodnie. Ja natomiast opowiem ci jak normalne nudne życie może w jednej chwili zmienić się w piekło za sprawą jednej decyzji, ale może zacznijmy od tego, co się stało przed nami...
***
Kilka lat temu...
Mężczyzna o śniadej cerze i czerwonych oczach siedział na podłodze w sypialni z szerokim uśmiechem. Nie śmiał się, nic nie mówił. Jedyne, co było słychać to krew kapiąca na panele z wyciętych w szeroki uśmiech ran. Pomyślałbyś w tej chwili psychol, wariat. A, co jakby wasze słowa się potwierdziły? Otóż tak się składa, że jest seryjnym mordercą. Teraz stwierdziłbyś pewnie, iż jest takich wiele, lecz tym razem się mylisz. Mógłby być przeciętny gdyby nie to, że swoim ofiarą wycinał uśmiech i zdzierał skórę po kilkudniowych torturach. Policja nie mogła go nigdy namierzyć. Był nie uchwytny jak cień, ale to nie jest jego ksywka. Uliczne brukowce nazwali go "Mr. Hell". Nic w tym dziwnego w końcu zamordowani przeżywali piekło, ale ostatnio popełnił błąd. No cóż każdy kiedyś wpadnie, dlatego gdy FBI próbowało dostać się do jego domu on siedział z bronią w ręku na narysowanym pentagramie. Nie bał się śmierci ani więzienia skąd...To było dla niego zbyt prymitywne bać się czegokolwiek.
-"Strach jest dla ofiar"- powtarzał to zawsze. Podczas każdej wykonywanej zbrodni, a teraz usłyszał trzask roztrzaskujących się zamków do drzwi. Zaśmiał się szaleńczo po czym przyłożył pistolet do skroni i strzelił. Umarł...Połowa jego czaszki wraz z mózgiem rozprysła się po ścianach jak i malowidle. Dla policjantów którzy znaleźli ciało to był koniec. "Morderca popełnił samobójstwo". Tak napisały brukowce, lecz prawda była gorsza gdyż żadne z nich nie miało racji. To nie był koniec...To był dopiero początek prawdziwego koszmaru...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro