Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


Sally obudziła się z krzykiem panicznie rozglądając dookoła. Za oknem było ciemno, a ona leżała na podłodze . Westchnęła i otarła twarz dłońmi. Może to był sen? Pewnie nie...Wręcz na pewno nie! Wstała chwiejąc się lekko po czym wyszła trzaskając drzwiami. Za nic w świecie nie weźmie tego pokoju. Chociażby Rick zaproponował jej miliony czekolad. Zeszła po schodach i zobaczyła, że wszyscy nadal są w salonie.

- Hejka.

-I, co wybrałaś pokój Sal?- zapytała Natally.

-Ta, biorę ostatni- co z tego, że nie zajrzała do niego- W pierwszym jest za dużo krwi...Pew...

-Krew!?

-No ta, pewnie tam ten psychol się zabił...

-Biorę!!!!- krzyknęła Nat wybiegając z salonu.

-Hej! Ja go chciałem!- powiedział Nath biegnąc za nią.

-Z kim ja muszę żyć i za co...

-Ja zadaję sobie te pytanie każdego dnia spędzonego z wami...- odpowiedział Nordi.

-Nordi, najmilsza i najbardziej entuzjastyczna osoba jaką znam!

- Sally, psychicznie chora szajbusko z zaburzeniami emocjonalnymi i syndromem odstawienia narkotyków, czegóż to pragniesz?- zapytał nie odrywając wzroku od książki.

- Miło...Mógłbyś dowiedzieć się czegoś o tym psycholu, co się zajebał w tym domu i o poprzednich lokatorach?- zapytała bez zbędnych ceregieli.

- Po, co ci to?

- Coś tu jest nie tak - odpowiada z zamyśleniem.

- Ten twój magnes na kłopoty jest uciążliwy...- mruknął zamykając książkę.

- Wiem. Też mam go dość- mówi Sally wzruszając ramionami.

-Chociaż w tym się zgadzamy...- powiedział biorąc laptopa na kolana.

- Jak coś znajdziesz to powiedz...

-Nie ma sprawy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro