2
Sally weszła do domu trzaskając drzwiami i wchodząc do salonu. Jak zwykle Natally i Nataniel siedzieli rozwaleni na kanapie, grając w jakieś swoje gry na konsoli, Guli wpierdalał słodycze , a Nordi czytał nie zwracając uwagi na nic i nikogo. No i oczywiście Rick...Podeszła do niego podminowana i zanim zdążył zadać jedno z swoich pytanek, zapytała:
- Czy to prawda, że tu popełnił samobójstwo jakiś morderca?- chłopak popatrzył na nią z początku z miną niewiniątka, ale widząc, że granie głupiego tu nic nie da westchnął jakby idąc na ścięcie.
-Tia, to prawda...
-Czemu nie powiedziałeś?
-Nie zgodziłabyś się wtedy na kupno domu!
-Wiesz dobrze, dlaczego!- wrzasnęła Sally oskarżycielsko wymierzając w niego palcem.
- Wiem, ale to było z 10 lat temu! Dusza tego gościa już pewnie jest po tej twojej zwanej drugiej stronie.
- Chociaż raz chciałabym zamieszkać w domu, w którym nikt nie poderżnął komuś gardła lub powiesił na strychu, pamiętasz, co było w zeszłym roku?!
- Chodzi ci o ducha zboczonego pana młodego czy o weekend w domku, w którym popełniono grupowe morderstwo?- zapytał z lekkim uśmiechem Rick.
- O obydwa! Ten zboczony duch podglądał mnie w wannie, a grupa licealistów już żywa jest nie do zniesienia, a co dopiero martwa!- wspomniała Sally próbując zabić przyjaciela wzrokiem.
- Sally uspokój się! Ej ekipa może wsparcie?!- zawołał rozpaczliwie Rick.
- Naważyłeś piwa to teraz sam je wypij- odezwał się Nordi, poprawiając okulary jednak nie odważył się spojrzeć na Ricka.
-Chętnie, ale jestem zajęty jedzeniem słodyczy- odpowiedział Guli.
-Wybacz, ale właśnie z sis mamy rozwalić mrocznego króla elfów! Radź se sam ziom!- krzyknął Nath. Rick popatrzył na wszystkim z miną zbitego psa i jęknął.
- Zero wsparcia! Nawet duchowego!
-Nie wspominaj o duchach kołku!
- Dobra, sorka! Ale mówię ci, że żadnych duchów tu nie ma!
- Staruszka z którą rozmawiałam mówiła coś innego.
-Staruszka?
-No, nasza sąsiadka taka miła starsza pani.
- W naszej okolicy nie mieszka żadna staruszka...Są tu raczej młode pary czy też małżeństwa w średnim wieku, ale żadnej staruszki nie widziałem...
- Super! Nie dość, że zamieszkamy w domu jakiegoś psychola to jeszcze na środku ulicy rozmawiałam z prawdopodobnie duchem jakiejś kobiety. Jestem wniebowzięta!- podsumowała z szerokim uśmiechem Sally.
-Serio?
- Nie idioto! To był sarkazm! Jak ty skończyłeś szkołę?!
- Ściągałem od Nordiego na wszystkim co możliwe...
-Potwierdzam. Próbowałem odepchnąć go nogą, ale nic to nie dało.
- Oprócz posiniałej na następny dzień kostki...
- Trzeba było się nauczyć głupku!
- Weź Nordi! Nie musisz być taki oschły!
- Nordi jest Tsundere! To ,dlatego!- wtrąciła się po raz pierwszy do rozmowy Natally.
- Nie jestem! A ty oglądasz za dużo anime.
- Jesteś i nie mieszaj w to mojego nołlajfowego życia bo nie zmieni ono faktu, że jesteś tsunderowym dupkiem.
-...Zostawiam twoją prymitywną wypowiedź bez komentarza...- westchnął Nordi znów poprawiając okulary. Sally pokręciła głową załamana na kłótnie swoich przyjaciół.
- Okey, skoro mamy tu mieszkać to chociaż wybiorę sobie pokój...
-Spoko, idź się rozejrzyj- zaproponował Rick patrząc z odrazą na rozpakowywane książki. Blondynka wyszła z salonu i zaczęła się rozglądać po parterze. No cóż na razie nie było tu nic niezwykłego. Parę postarzałych mebli, zwyczajna kuchnia, łazienka...W piwnicy też nic typu odciętych głów czy też kolekcji zwłok nie było. Tylko stare pudła i parę teczek. Weszła po skrzypiących schodach na górę po czym otworzyła pierwsze drzwi na lewo. Pokój był dziwny, kiedy Sally przekroczyła próg od razu przeszły ją dreszcze. Rozejrzała się dookoła. Pomieszczenie było prawie, że puste nie licząc łóżka, szafy oraz okna zabitego deskami. Przełknęła ślinę. Czuła w tym pokoju czyjąś obecność i negatywne wręcz szalone odczucia, które sprawiały, że żołądek jej się zaciskał. Nagle zobaczyła jakąś plamę wystającą zza lekko obdartej tapety. Kucnęła tam i oderwała ją, ale nie to chciała zobaczyć. Spodziewała się pleśni, grzybu. Czegokolwiek ,ale nie do cholery krwi! Ma rozumieć, że poprzedni właściciele zakryli plamy krwi tapetą?! Wstała zniesmaczona i już miała wyjść gdy nagle przed jej oczami pojawił się mężczyzna z psychopatycznym uśmiechem, a po chwili usłyszała strzał i krew...Dużo krwi, a z niej napis „Czas rozpocząć zabawę..." Wtedy poczuła jakby coś ją popchnęło krzyknęła i uderzyła o ścianę. Ostatnie co usłyszała to psychopatyczny śmiech i kolejny strzał. Potem nastąpiła ciemność...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro