Kompocik i Białe Audi nigdy nie były dobrym pomysłem
-Stary, nie ma już odwrotu. Siedzimy w tych krzakach, od godziny, bo Burżuła postanowiła wydłużyć sobie zakupy... Nie zamierzam się teraz poddać!- brunet rozpaczliwie szukał ratunku u swojego przyjaciela, żeby chłopak się nie wycofywał. W końcu godzina w kłujących krzakach nie jest ani trochę przyjemna, jednak warto było, by zobaczyć efekt końcowy.
-Byliśmy pijani! Takie wyzwania się nie liczą, nie! To się nie liczy! Dobrze wiecie, że jestem przegrywem...
-Do tego rudym.- dodał Adrien.
-...Nie musicie mi jeszcze bardziej psuć życia!- jęknął rozpaczliwie rudy chłopak.
-No, nie musimy.- uśmiech wstąpił na twarz bruneta.- Ale kochamy cię dręczyć, no cóż, przecież wiedziałeś, na co się piszesz, kumplując się z nami...
-Jesteście patologiczni, serio... Boże, te wąsy cholernie drapią!
-Wiesz, że jak masz taką grzywę na tą stronę i te wąsy, w dodatku...- mulat prychnął.- rude, to wyglądasz jak pedofil?
-Dzięki, nie musisz mnie uświadamiać. Czuje się jak pedofil, to wystarczająco dużo.
Adrien i Nino zaśmiali się, patrząc na potwora, którego pół godziny temu stworzyli. Nagle, kiedy Nathaniel ponownie miał zacząć jęczeć, usłyszeli kroki.
-Dobraaa, Sabrine, zamknij tą rudą jadaczkę, bo się to źle skończy dla ciebie, tak, tak, kupiłam ci te buty, boże, przestań marudzić, tym razem nie pomyliłam rozmiarów! Mogłaś tutaj sama przypełzać, a nie, bo chora nagle... Kiedyś to ja wezmę ten kuchenny nóż i cię zadźgam, zobaczysz.
Zbliżała się, a oni szybko wyciągnęli telefon i zaczęli nagrywać, szepcząc.
-Dajesz, trzymaj ten termos i wyłaź!
Rudy podniósł się, tak, żeby jeszcze nie było go widać i gdy dziewczyna była wystarczająco blisko, wyskoczył z nich, tak, że prawie dostała zawału.
-SABRINA, JA KOŃCZĘ, PA.- szybko się rozłączyła i złapała za serce, ale kiedy zobaczyła tatę Nathaniela, swojego rudego kolegi z klasy, zmrużyła oczy, które wręcz rzucały ,,Naprawdę, nie ma pan nic lepszego w tym swoim nędznym życiu?".
Tak, te wąsy robią swoje.
-Może chciałabyś spróbować mojego kompociku, młoda damo?- zrobił zboczony wyraz twarzy, uśmiech pedofila, poruszył brwiami, a ona schowała telefon i zamknęła torebkę, zdejmując z ręki i łapiąc za końce w dłoń.
-Ochhh, jak romantycznie, kusząca propozycja, ale... NIE.- blondynka zaczęła bić chłopaka po głowie jak i całym ciele torebką, która szczerze mówiąc, lekka nie była. Bez siniaków się nie obejdzie, to wiedział na pewno.- Pedofilii się panu zachciało, zamiast pilnować te rude niedorobione, z okresem na głowie dziecko! Powiem pańskiej żonie, wszystko!
Oczywiście wszystko było z boku nagrywane, nie mogli tego przegapić. W końcu wszyscy wiemy, że to będzie wyświetlane w przyszłości, w galeriach najsławniejszych i najmądrzejszych ludzi na całym świecie, w których pojawią się trzy nazwiska: Lahiffe, Agreste oraz Kurtzberg (to ostatnie jeszcze nie jest pewne.)
Zza krzaków po chwili, kiedy Nathaniel wyraźnie prosił o pomoc, a ludzie obok, którzy przechodzili, zaczęli uznawać tą dwójkę za chorą psychicznie, wyłoniła się kolejna dwójka nastolatków.
-Dobra, dobra!- obydwoje głośno się śmiali, patrząc na zaistniałą sytuację.- Dosyć, bo go zaraz zabijesz!- schowali telefon, a blondynka przestała go naparzać.
-Adrien?
-Chloe.
-Nino!?
Rudy odkleił wąsy, a ta jeszcze mocniej rozdziawiła buzie.
-Nathaniel!
-Trzymasz tam cegły, czy jak!?
-Co wam do tego pieprzonego, pustego łba strzeliło, ja się pytam, co!? Ja rozumiem, że wasza trójka jest mocno upośledzona, ALE ŻEBY UDAWAĆ TATE NATHANIELA Z JAKIMŚ KOMPOCIKIEM?
Wybuchnęli śmiechem, jeden za drugim.
-Ale my nie udawaliśmy jego taty, boże.- Adrien pokręcił głową rozbawiony.- Mówiłem, że te wąsy będą świetnym pomysłem!
-Adrien, mam powiedzieć ojcu co znowu odwalasz? ,,No, tato, Adrienek znowu postanowił pobawić się w pranki akademii Cheetos i prawie zeszłam na zawał". Świetny szlaban będzie!
-Tylko moja mama potrafi dawać szlabany, więc stul tapetę!- mruknął, czochrając ją po głowie.
-Tylko mi się tu zaraz na siebie nie rzućcie, zgłodniałe wilki!- Nino jak zwykle rzucił jakimś zdechłym tekstem, który dawał dawkę śmiechu, lub ewentualnie zażenowania.
W Paryżu wiele się zmieniło. Każdy jakoś się zmienił przez parę pięknych lat gimnazjum i liceum.
Ladybug pokochała Chata, tym samym poznając jego tożsamość. Przez wiele dni nie mogła uwierzyć w swoją głupotę i w to, że taki debil grzebał jej zwykle w kuwecie, no, ale cóż, na blondynów leków nie ma.
Ale to, ten związek był wiadomy. Nikt tak naprawdę nie spodziewał się tego, co nastąpiło później.
Mianowicie zachowanie Chloe uległo całkowitej zmianie. Odkąd poznała pewien dosyć ciekawy sekret, do którego jeszcze wrócimy, postanowiła przestać być wredną jędzą, niedorobioną bogaczką swojego tatusia, czy kimkolwiek innym, jak zwał, tak zwał.
Może dobrocią nie kipiła, ale za to mózg powrócił na swoje miejsce, a zrezygnowała nawet z zestawu małego Betoniarza*, czy tam Murarza, co było dla niej jednak jakimś wysiłkiem - przywiązała się do niego.
Jedynymi osobami, które się nie zmieniły, to Gabriel: Wciąż nosił swoje nigdy niedoprane czerwone rurki, Alix: nadal odwalała strajki, niszczyła ludziom psychikę i to w sumie przez nią Adrien i Nino stali się tacy... idiotyczni. I oczywiście Nathaniel: On zawsze był jest i będzie rudym przegrywem. To się niestety nie miało zmienić. Chyba...
A jeśli chodzi o Nino i Adriena...
Adrien jeszcze kiedyś, w pierwszej i drugiej gimnazjum był grzecznym i ułożonym chłopcem. Dobra, starał się sprawiać takie wrażenie. Ale odkąd zaczął spędzać trochę więcej czasu z Alix, to wyłonił się ze skorupy, odsłaniając swoją kocią naturę.
Co przyczyniło się do dogłębnych porównań, czy Adrien nie jest kotkiem.
Stał się tym człowiekiem, znanym głównie z dowcipów, które momentami przekraczały granicę.
Do dzisiaj wspominają zakończenie trzeciej gimnazjum. Noc filmowa, kiedy wszyscy siedzieli w sali, oglądali, czy przy romantycznych scenach się całowali, oni planowali świetny żart.
Wykradli się z sali, kierując się do sali od ich klasy wychowawczej.
Na rano, kiedy ich klasa zaczynała tam pierwszą lekcje, ludzie pokładali się ze śmiechu, gdy zobaczyli przyklejone do sufitu ławki, a do ściany czy podłogi krzesła.
Uwielbiano ich żarty, bo życie było jakieś ciekawsze, niż tylko nudne wykłady nauczycieli, monotonne i już coraz mniej niebezpieczne walki Biedronki i Kota i wracanie do domu z masą nauki i pracami domowymi.
Założyli nawet własnego bloga, gdzie pokazują swoje odpały. Najważniejsza była nazwa, która miała przykuć ludzi do tego, by zobaczyli interesujące treści na ich stronie: ,,Czerwone rurki niebezpiecznych, seksownych Agrestów". I choć niezbyt ambitne, to przyciągało.
-Dobra, my lecimy. Tata zdenerwuje się, jak przekombinujemy i nasz szlaban nie skończy się na zakupach i zapewne, twoją wymówką, Adrien, był spacer.
-Tak, ale w domu przypomnij mi, żebym wstawił to cudo do internetu.- Nathaniel zrobił się jeszcze bardziej czerwony, niż był.
I chociaż oni myśleli, że to z powodu kolejnego ,,ośmieszenia się" przed rówieśnikami, to skrycie Nathaniel przyglądał się swojej dobrej blond znajomej, o idealnej figurze i zabawnym charakterze.
-O ile nie wyszłam tam na jakąś upośledzoną dwunastkę, to spoko, wstawiaj.
-Ty wychodzisz jeszcze gorzej.-wystawił w jej stronę język i zaśmiał się, idąc do przodu i zaraz zniknęli, kierując się w tą samą stronę.
-Nath, wszystko gra?
Nastolatek był czerwony od szyi po włosy, a teraz dosłownie wyglądał jak taki pomidor.
Albo gorzej.
-Chyba się zakochałem.
***
Weszli do wielkiej rezydencji, ale gdy tylko wkroczyli do salonu, gdzie mieli zamiar walnąć się na kanapę i resztę dnia zmarnować na tyłkach przed telewizorami i zobaczyli znajomą swoich rodziców, już zamierzali się wycofywać.
-Ooo! Chloee! Moja ukochana, Adrienek! Jak miło was widzieć!- zastygli w miejscu, odwracając się do niej ze sztucznym uśmiechem.- Nawet nie wiecie jak się stęskniłam!
-Ciociaa Matilda! Tak, my też się bardzo cieszymy, to taki zbieg okoliczności, że weszliśmy tutaj akurat podczas waszych odwiedzin...- Chloe włączyła tryb aktorski grzecznej dziewczynki, który Adrien już dawno utracił.
-Czekam na Audrey, zaraz miała wrócić z taką malinową nalewką od twojej mamy, Adrien... naprawdę nie mogę się doczekać, by jej spróbować...Szczerze mówiąc, okropnie wyrośliście! A byliście tacy puci puci!
-Puci.. Puci. No, Chloe to taka puci puci kluseczka była, wiesz ciociu, ona lubiła być tym co jadła.
-Lubiła być węglem i ścianą?
-NIE WRACAJMY DO TEGO, CIOCIU.- obydwoje się zaśmiali, a po chwili dwójka blondynów ruszyła na górę, do swoich pokoi.
Tak. Kiedy Aurore wraz z Gabrielem wyjeżdżała na różne pokazy modowe oraz jakieś ,,tajne misje", Adrien, ze względu na swoje bezpieczeństwo pomieszkiwał u Chloe. W końcu byli kuzynami. Dzięki tym małym, krótkim pobytom u Bourgeois, zbliżyli się do siebie, ich kontakt znacznie się polepszył. Traktowali siebie jak rodzeństwo, w zasadzie prawie nim byli.
A kiedy poznała jego tożsamość, stała się nagle inna. To jakoś przyczyniło ją do zmiany.
Dziewczyna od razu rzuciła gdzieś torebkę i buty, waląc się na wygodny materac łóżka. Miała ochotę zamknąć oczy i już nigdy ich nie otworzyć, jednak coś jej przeszkodziło.
Okresnagłowie: Hej, kochanie
Burżuła: A idź ty utop się w Morzu Czerwonym, co znowu mnie nawiedzasz?
Okresnagłowie: Ja wiem, że ty mnie kochasz, nie musisz być taka niedostępna...
Burżuła: Oho, już widzę, kolejne pranki. Adrien dopiero wrócił i byłby za leniwy, żeby w ogóle do mnie pisać z twojego brudnego konta... Nino. Dobra, coś jeszcze, bo chce mi się spać.
Okresnagłowie: To nie Nino ;**
Burżuła: O JEZU, TATA NATHANIELA? GDZIE Z TYMI EMOTKAMI
Okresnagłowie: Jezu, jesteś taka tępa... To ja. Jaa, twój rudzielec
Burżuła: Po 1. Nie mój
Burżuła: Po 2. Spieprzaj do swoich korników
Okresnagłowie: W sumie chciałem zadać ci pytanie, ale skoro jesteś taka niechętna, to nie..
Burżuła: Wal.
Okresnagłowie: Skąd wiedziałaś!?
Burżuła: YGH, UDŁAW SIĘ!
Okresnagłowie: Umówisz się ze mną?
***
Czy mówiłam już, jakie to rude jest pechowe? I jak przyciąga wszystkie nieszczęścia razem wzięte?
Nathaniel i Chloe zaczęli coraz więcej się spotykać, a z małego niewinnego żartu powstało uczucie. Niestety, było jak coraz mocniejszy płomień ognia w kominku. A Adrien był wiatrem, który wpadał przez okno i chciał zdmuchnąć ten ogień.
Tak. Adrien, jako ,,starszy brat" Chloe, dbało nią i jej bezpieczeństwo (pomijając, że sam na to ją naraża). Musiał więc uważnie pilnować rudą sarnę, która bezczelnie wtrąciła się do serca blondynki.
Nathaniel wielokrotnie usłyszał od przyjaciela różnego typu groźby.
-Ty, a lubisz mięso sarny? Bo ja na przykład z chęcią na ciebie zapoluje, jak skrzywdzisz Chloe.
-Skręcę ci kark i przyczepie do maski mojego białego Audi, jak jej coś zrobisz. Ładna ozdoba z takiej głowy sarny, nie sądzisz?
-Poproś mnie o jej rękę, spokojnie, wtedy na chwilę cię zostawię, szybko przejdę się do bagażnika, garażu, czy zaglądnę pod swoje łóżko i wrócę z karabinem na sarny, nie musisz się martwić. Ty na pewno nie ujdziesz z życiem.
Chłopak musiał bardzo uważać, jeśli miał w ogóle walczyć o wielką z długimi pazurami kosztującymi tyle co jedna nerka, dłoń Bourgeois.
Wracając. Co rude to straszne i jeszcze przyciąga pech.
A blondyni są idealną pułapką na takie nieszczęścia. Zwłaszcza ci z biczem przyczepionym do pośladków, uszami na głowie i pazurami.
Pewnego dnia, kiedy Nath i Chloe przechadzali się, spędzając miło czas na ,,romantycznym spacerze", w pewnym momencie stało się coś... chorego.
Przechodzili przy ulicy w parku, ptaki śpiewały, słońce grzało, a białe Audi R8 właśnie jechało prosto na nich.
Z czerwoną maską. Zakrawioną maską. A kod na tyle samochodu nosił nazwę ,,SZANUA".
Adrien słynął z głupoty, ale dobrze wiedział jak skutecznie odstraszyć chłopców od jej małej dziewczynki, małej kuzynki.
-ADRIEN, DO JASNEJ CHOLERY CO TY WYPRAWIASZ!?
Ledwo odskoczyli. Narażał się na jej śmierć, ale wiedział, że odskoczy spod kół jego drogiego auta, inaczej sam by pod nie wpadł. Blondynka dostała nerwicy.
-Nath, to ostrzeżenie. Lepiej uważaj, bo sarenki lubią wpadać pod koła.
Ledwo udało mu się przekonać ich, że to nie była krew, tylko farba, ale gdy Aurore wróciła do Paryża, chłopak dostał porządny szlaban, który oszpecił go na tydzień.
Bowiem przez ten czas miał na czole nosić napis, czerwony napis, przedstawiający: KOCHAM RUDE SARNY. Na sesji musiał do tego pozować, a w gazetkach i telewizji nie obyło się bez wyjaśnień i komentarzy do zaistniałej sytuacji.
Mimo to nie żałował prawie swojego pierwszego przestępstwa tym razem naprawdę wykraczającego poza normy.
Mimo to, wariat kocha najbardziej, prawda?
No, Marinette też dała mu porządny opieprz, dostał mocną nauczkę.
W końcu jednak, przekonując się do Nathaniela, dał kuzynce pozwolenie na spotykanie się z nim.
Nadal patrzyli na niego wzrokiem mówiącym: Spróbuj coś zrobić, a trafisz do rurek Władcy Ciem, ale wiedzieli, że naprawdę postanowił przystopować z ochroną dla Chloe.
Jeśli chodzi o związek tej dwójki, zawsze było ciekawie. Ich pierwszy pocałunek był idealnym przykładem.
Siedzieli w pokoju rudzielca, oglądając jakiś film akcji. Opierali się o siebie, wtuleni, ich kolana się stykały, a uśmiechy nie znikały. Romantycznie było dopóki do gry nie wkroczyło jedzenie.
Bowiem ich relacja, nie będąc jeszcze na poziomie związku, rozkwitała i zbliżali się do siebie coraz bardziej.
Jednak kto mówił, że pocałunek miał być idealny?
Nathaniel podniósł rękę, sięgając miski popcornu, wydobywając z niego jedną, małą ,,ugotowaną" w mikrofali kukurydzę i już miał sięgać nią do buzi, kiedy nagle Chloe ze złości na głównego bohatera, walnęła go pięścią w kolano, a ten podskoczył, co spowodowało, że popcorn wyskoczył mu z dłoni i trafił prosto do gardła.
Chłopak zaczął się krztusić, z każdą sekundą dusił się, robiąc się coraz bardziej czerwony.
-Ej, ale nie umieraj mi w najważniejszym momencie filmu!
Dziewczyna postanowiła działać na zwłoki. Odgarnęła włosy, położyła go na podłodzę, wygodnie rozsiadła mu się na brzuchu i zaczęła robić usta usta.
W pewnym momencie chłopak z chytrym uśmieszkiem złapał dłońmi jej policzki i przyciągnął do siebie, całując ją po raz pierwszy. Kiedy po dwóch minutach skończyli, a ich oddechy mieszały się ze sobą, rzekł cicho:
-It's a prank, kochanie.
Ta miłość była niezaprzeczalnie zła, chora i nie powinna istnieć.
Cóż, świat lubi tworzyć najgorsze z możliwych. Takie jak ten związek.
***
Zestaw Betoniarza* Komentarze pod ,,Koty liżą tylko blondynki!" mnie rozwaliły i pozwoliłam sobie użyć ich w tym one shocie. Mam nadzieje, że osoby, które to wymyśliły, nie są na mnie złe.
Z dedykacją i podziękowaniami za komentarze: @LadyBiedrona @kakokina777
Dedykuje to zresztą wszystkim co to czytają <3
Oraz przede wszystkim Zakonie Plagga ;**
Dziękuję za przeczytanie tego chorego wytworu, ja naprawdę nie wiem, co jeszcze stworzę, ale z kolejnego one shota na kolejny jest coraz gorzej. Szykujcie się na... złe rzeczy.
Do zobaczenia, Koci Zwolennicy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro