26
Był wściekły? Oj i to jeszcze jak. Rozumiał, że mogli go zwolnić...ale, że ten się napił gdy ten miał do pracy na rano? że zapomniał o ich mieszkaniu... Ile już czekał? Chyba z godzinę. Gościu, który miał im pokazać mieszkanie powiedział, że nie może dłużej czekać, bo nie tylko oni są chętni. Próbował się ciągle do niego dodzwonić. Zmarszczył brwi i zaciskał pięści. Wrócił do domu może on tam był? może po prostu o tym zapomniał? Ale przecież ranek cały mu wspominał o tym, że dziś tam idą. Jak on mógł?. Po dwóch godzinach usłyszał
-jestem!-zmarszczył brwi patrząc na niego a ten przechylił głowę w bok -co mnie tak zjadasz wzrokiem? Nie mam siły na seks może innym razem..-machnął na niego ręką.
-gdzie ty byłeś?-popatrzył na niego krzyżując ręce na piersi-mów prawdę!
-weź..co krzyczysz? Łeb mnie boli spokój
-gdzie byłeś?
-no jak to gdzie? w pracy..
-powiedz mi prawdę! Wiem, że w pracy nie byłeś! A nawet nie przyszedłeś na oglądanie naszego mieszkania!-warknął zły na niego
-kurwa... zapomniałem...-przetarł czoło-przepraszam? Znajdziemy lepsze mieszkanie..
-nie zmieniaj tematu... Katsuki...mów co robiłeś przez te kilka godzin!?
-byłem na cmen..
-i piłeś alkohol tam? Paliłeś sobie i zarabiałeś kasę?! -wyciągnął z jego kieszeni koperte z wygraną Bakugo. Rzucił ją na ziemię
-kurwa! Co ty odpierdalasz?!
-co? Co?! Katsuki! Tyle lat walczyliśmy by było nam dobrze! znalazłem wreszcie pracę, poszukałem nowego mieszkania z tobą, odkładałem na nie kasę -poszedł do pokoju i przyniósł szkatułkę-a ty po prostu kradłeś kasę, by pójść pograć sobie z jakimiś dziadami i nachylać się! Jesteś pijany! Widzę to!-złapał go za ramiona
-jezu...każdy ma gorsze dni..
-ale ty już podobno od miesiąca nie pracujesz! Jak mi to wytłumaczysz?!
-skurwiel się na mnie uwziął...-przerwał mu od razu
-kłamiesz mi prosto w oczy. To mnie boli wiesz? Nie nauczyłeś się, że po tym co się stało dwa lata temu nie powinieneś tego dotykać?!
-...kurwa odpierdol się! To moje życie mogę sobie pić, ćpać, a nawet zadłużyć się cały! Nie masz nic do tego!-krzyknął w napadzie agresji złości
-... wiesz co? Raczej na pewno już nie mam-zacisnął pięść - twój wybór-poszedł do sypialni i zaczął pakować swoje rzeczy do torby, którą wyjął spod łóżka.
-co ty odwalasz?-zmarszczył brwi patrząc na niego stojąc we framudze
-zrywam z tobą
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro