Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

BAKUGO

Nawet nie wiem ile tam przesiedziałem...ale dosyć długo. Operacja jakby trwała wieczność, z poranku stało się południe. Widziałem, że leje jak cholera mimo tego, że w korytarzu w którym znajdowała się ławka, na której siedziałem nie było okna. Słyszałem po prostu z daleka spadające głośno krople wody obijające się o parapet tworząc przy tym swój własny rytm. Patrzyłem w stronę drzwi przymykając oczy. Kark mnie już bolał od patrzenia ciągle w jedną stronę i jeden punkt. Czerwone światełko nad białymi drzwiami świeciło oznaczając, że za nimi trwa operacja i nie wolno wchodzić. Byłem zdenerwowany, jak i zmęczony jednak bardziej psychicznie niż fizycznie. Miałem wrażenie, że zaraz zasnę. Moje oczy mi się zamykały same a ciało zjeżdżało powoli po białej ścianie, która robiła mi za oparcie. Warknąłem waląc pięścią w jebana ławkę, na której przysypiałem. Nagle drzwi, na które ciągle z upartością patrzyłem otworzyły się a moje nagłe zmęczenie jakby znikło, a w głowie pojawiły się pytania na które musiałem znać odpowiedź

-do jasnej cholery ile można!?co z Eijiro?!-wstałem jak oparzony podchodząc do lekarza w białym fartuchu

-a pan jest...

-tak do cholery jestem jego rodziną! mów!-byłem wręcz zdenerwowanym czemu ludzie muszą mnie zawsze denerwować? czemu jak mam kaca!? ughhhh

-tak więc jeśli chodzi o..-popatrzył na mnie poważnym wzrokiem, kładąc rękę na moim ramieniu. Miałem ochotę wykręcić mu tą łapę i powyzywać jednak chciałem uzyskać odpowiedzi. Jednak po jego minie mogłem się domyślić co się właśnie tam stało.

-proszę nie przerywać...nie mam sił na jakieś przerwy! mów mi prosto w twarz!-warknąłem zaciskając pięść czekałem tylko na słowa "przykro robiliśmy co w naszej mocy"....kurwa...to przeze mnie....zacisnąłem pięść. Nie wyobrażałem sobie życia bez tego idioty....już dawno temu przysięgłem sobie, że będę tylko z nim żyć...zjebałem! Wróciłem do moich jebanych uzależnień...kurwa! Kirishima!

-mój pacjent przeszedł pomyślnie operacji i aktualnie zostaje przeniesiony do sali-popatrzył na mnie -nie ma się czym denerwować obecnie jest jeszcze w śpiączce- poklepał mnie po ramieniu a ja myślałem, że się zajebie...a raczej go, a jednak uklęknąłem na podłogę. Teraz czułem ogromną ulgę. Nawet nie zauważyłem, kiedy na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a na policzkach łzy, które od kilku godzin powstrzymywałem. W głowie miałem jedną myśl, on żyje! To był pewien rodzaj zbawienia dla mnie. Nigdy nie wierzyłem w boga, a teraz miałem ochotę nawet mu podziękować czy w niedziele nie śmiać się z moherów zapierdalających na msze o dziewiątej. Czułem się, że w tej chwili mogę się stać nowym człowiekiem dobrym....ale to było tylko naprawdę chwilowe...pfff nikt normalny by nawet tak o mnie nie pomyślał. Przetarłem twarz i wstałem zobaczyłem, że lekarza już nie było chyba zrozumiał, że nie będę mu dziękować i sobie poszedł. Nad drzwiami czerwone światełko zgasło, a z sali wyszły pielęgniarki pchające łóżko na którym był Eiji

-eiji...-szepnąłem podchodząc do łóżka. Nie słuchałem kobiet, które kazały mi go nie dotykać. Szedłem z nimi do sali gdzie chcieli położyć Kirishime. Długo walczyłem z tym by zostać tam z nim. Mimo, że mnie wyganiali, próbowali wypchać czy grozili ochroną, a nawet policją ja siedziałem, a bardziej stałem przy nim. W końcu mi odpuścili i zostałem z nim sam na sam. Stałem tak kilka godzin czekając aż się wybudzi nie odzywałem się. Popatrzyłem na jego twarzna której były różne opatrunki. Westchnąłem głośno i usiadłem na brzegu łóżka-proszę ...pomóż mi wyjść z tego gówna...

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro