Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Nadszedł czas kiedy ja i Viktor musieliśmy się rostać. Ja poszłam do zwykłego gimnazjum, a on o profilu muzycznym przez co mieszkał w internacie. Ciężko mi było na początku bez brata, ale potem zaprzyjaźniłam się z moją przyjaciółką Zoe i z Eliotem, który niestety po roku naszej znajomości się wyprowadził.

Wakacje znów spędzałam z bratem, który na pamiątkę dał mi zegarek z wbudowaną pozytywką, która wygrywała melodię piosenki, którą Viktor uczył się grać na skrzypcach jeszcze w domu. Zegarek był piękny. Pozłacany na złotym łańcuszku, który od tamtej pory nosiłam codziennie.

Minoł kolejny rok gimnazjum, a ja z Zoe byłyśmy już nierozłączne. Wiedziałam, że takich ludzi spotyka się bardzo rzadko, a czasami wcale, dlatego nawet teraz bardzo ją cenie, mimo iż teraz rzadziej rozmawiamy. Skończyłam 2-gą klase gimnazjum i z tej okazji razem z moją rodziną pojechaliśmy nad morze.

Wszystko było dobrze dopuki pewnego dnia zostałam sama w wynajętym domu, podczas gdy mama z Viktorem pojechali na zakupy. Poszłabym nimi, ale miałam lenia więc zostałam. Negle niespodziewanie dostałam sms-a od Ojca :
,,Hej Sofi. Spotkałem twoją mame z Viktorem na mieście i pomyśleliśmy, że razem wybierzemy się na wspólny obiad. Ubierz się i dołącz do nas. Czekamy przy piekarni niedaleko waszego mieszkania"~Tata

Nie myśląc wiele ubrałam się, wyszłam z domu i go zamknełam. Byłam głupia wierząc w czyste intencje Adama. Zastanawiałam się co on robi nad morzem, ale nie chciałam się wtedy tym martwić.

Kiedy doszłam do umuwionego miejsca, nikogo tam nie zastałam, gdy nagle usłyszałam krzyczącego do mnie brata. W tym momęcie zdałam sobie sprawę, że stoje na środku przejścia dla pieszych. Kiedy obruciłam wzrok na jezdnie zobaczyłam tir pędzoncy w moim kierunku. W ułamku sekundy ten obraz zasłoniło mi ciało Viktora. Potem była tylko ciemność.

Nagle ciemność zamieniła się w biały pusty pokój. Zaczełam wołać kogokolwiek, gdy nagle usłyszałam nieznajomy mi głos.

- Sofi Dicker ?-zapytał nieznajomy głos

- Tak, a kto pyta ?-zapytałam

- Znasz przysłowie ,,Nic nie może wiecznie trwać" ?

- Tak, ale o co chodzi ? Z kim rozmawiam ? I gdzie ja do jasnej ciasnej jestem ?!-zapytałam już bardziej nerwowo

- Po 1. Chodzi o to, że 3 miesiące temu spadło na ciebie wielki nieszczęście, z którym możesz sobie nie poradzić.
Po 2. Nie uwierzysz, gdy powiem ci kim jestem, a po 3. To gdzie jesteś nie jest istotne, gdyż niedługo i tak z tąd odejdziesz.- w tedy nie wiedziałam z kim rozmawiam, ale teraz wiem że rozmawiałam z aniołem, choć możecie w to nie wierzyć to ja wiem swoje.

- Czy ja umarłam ?-zapytałam z przerażeniem

- Ty nie, ale ktoś inny. Przez odejście tego kogoś być może nie będziesz umiała wrócić do normalnego życia, dlatego możesz niewieżyć, ale Bóg postanowił ci pomóc dając pewne umiejętności. Jedną z nich jest odróżnianie prawdy od kłamstwa, a drugą jest to, że będziesz mogła widywać swojego nowego anioła stróża, ale tylko nocą. Wzamian Bóg zabierze twój głos, który będziesz mogła odzyskać tylko wtedy gdy wrócisz do normalnego życia sprzed wypadku i spokoju ducha. Powodzenia Sofi.-po tych słowach głos zniknął, w mojej głowie siedziały pytania takie jak ,, To kto umarł ?" i ,,Jaki nowy anioł stróż ?". Myślałam nad tymi pytaniami, gdy nagle przed sobą zobaczyłam mojego brata stojącego przedemną uśmiechniętego, patrzącego na mnie z troską, gdy nagle zobaczyłam skrzydła wyrastające z jego pleców. Wpadłam w jego ramiona gorzko płacząc, a on tylko mnie przytulał i wycierał moje łzy. I znowu zapadła ciemność.

Otworzyłam oczy czując gorące łzy na moich policzkach. Już wiedziałam co się stało. Czułam jakby cząstka mnie umarła, jakby mój ostatni promyczek na niebie zgasł , jakby lepsza część mnie umarła zabierając ze sobą wszystko co piękne. Tak głośno płakałam, że aż wszystkie pielęgniarki wraz z lekarzem i płaczącą mamą wpadli do mojej sali. Gdy ich zobaczyłam wiedziałam, że jestem w szpitalu, ale nadal płakałam jak dziecko, któremu zabrano lizaka. Mama starała się mnie uspokoić, ale sama była rostrzęsiona na skótek czego płakała razem ze mną.

Gdy się już uspokoiłyśmy lekarze zadawali mi pytania odnośnie tego jak się czuję po 3 miesiącach śpiączki, ale ja nie odpowiadałam. Naprawdę straciłam głos, co bardzo zdziwiło lekarzy. Robili mi badanie, ale nie mogli ustalić co było tego powodem.

Mama kupiła mi duży notes A4, który nazwałyśmy ,, Notatnikiem Słów", gdzie miałam pisać wszystko co chcę jej powiedieć i pokazać. Na początku było trudno przyzwyczaić się do noszenia zawsze przy sobie długopisu i notatnika, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam. Gorzej denerwowało mnie to, że nie mogę mówić bo od pisanka ręka mnie czasami bolała, a to że nie mogę śpiewać doprowadzało mnie do szaleństwa, ponieważ to kochałam. Oczywiście rodzicielka powiedziała mi o wszystkim co dotyczyło wypadku. O tym, że człowiek, który nas potrącił dostał 5 lat więźenia oraz o tym, że Ojciec stara się nas przeprosiś, a w szczegulności mnie, ale ja nie jetsem gotowa na taką rozmowę z tym człowiekiem. Mama wytłumaczyła mi, że Adam był nad morzem u kolegi i nas obserwował, a potem chciał jej dokuczyć i udowodnić, że jest nieodpowiedzialna. Nigdy bym nie pomyślała, że 1 kłamstwo zniszczy mi całe życie, że odbierze mi głos i 3 miesiące z życiorysu i jedną z najważniejszych osób w mym życiu.
TO WSZYSTKO PRZEZ 1 CHOLERNE KŁAMSTWO !!!

Gdy wychodziłam ze szpitala recepcjonistka powiedziała mi, że bardzo mi współczuje, a ja miałam ochotę zabić ją wzrokiem, gdyż czułam, że kłamie. BOŻE JACY LUDZIE SĄ CYNICZNI ! Od tego czasu nienawidze prawie każdego człowieka, który kłamie.

Po przyjeździe do domu w nocy od razu wyszłam po cichu z niego i skierowałam się w miejsce moje i mojego brata. Otworzyłam zegarek, który miałam na szyi i zobaczyłam, że czas w nim sfanoł, ale melodia dalej grała. Poczułam silny, a zarazem ciepły wiatr, który zrzucal suche liście z drzew, (w końcu mamy już paźdźernik) gdy nagle zobaczyłam przed sobą Viktora, który wyglondał tak samo jak ostatnio w białym pokoju. Teraz wiedziałam, że te nie realne zdarzenia były prawdą. Patrzyliśmy się tak ze łzami w oczch na siebie przez jakieś 2 godziny, poczym się z nim pożegnałam i zamknełam zegarek tym samym wyłączając pozytywkę.

Na drugi dzień napisałam o wszystkim w notatniku i pokazałam go mamie, poczym ona umówiła mnie na spotkanie z psyhiatrą. SERIO ?! Moja własna matka mi nie uwierzyła ! Ale teraz się jej nie dziwię, no bo kto by uwierzył.

Od 15 lat do 16 chodziłam do psyhiatry, upewniając go, że wypowiadane przezemnie słowa były bzdurą. Po tym wydażeniu wiedziałam, że ten sekret musze zostawić dla siebie. Od tego wydarzenia minoł rok. Na tym kończy się moja peszłość. Pewnie zapytacie co teraz robię ? Teraz jadę samochodem z moją rodzicielką do miejscowości Marthord, gdzie się przeprowadzamy i zamierzamy ułożyć sobie życie na nowo zdala od tych przykrych wydarzeń. Na początku nie chciałam wyjeżdżać, ale teraz wiem, że to jedyny sposób by odnaleźć spokój, choć do tego mam mieszane uczucia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro