16|Tej nocy straciła wiele...
Jedną rzeczą jest śledztwo w sprawie koniokradów, a drugą w sprawie tajemniczej Elizy – właśnie tą myśl powtarzałam sobie w głowie, siedząc na plastikowym krzesełku, na komisariacie. Wcześniej zapytałam jasnowłosego policjanta, czy jest możliwość spotkania z Rafaelem Lonelygrief. Od razu skojarzył mnie ze sprawą niedoszłych złodziei koni i załatwił mi spotkanie. Niby proste.
Donośny pisk przerwał moje rozmyślania. Podniosłam wzrok. To szare drzwi znajdujące się naprzeciwko mnie, powolnie zaczęły się uchylać. Pospiesznie wstałam i poprawiłam kołnierzyk koszuli. Całe szczęście, że zanim tu przyszłam, wstąpiłam do domu, by się umyć i przebrać. Miałam teraz na sobie dżinsowe spodenki, trampki i koszulę bez rękawów w pomarańczową kratkę.
Zza metalowych drzwi wyłoniła się posiwiała głowa dobrze znanego mi policjanta.
– Panna Oakson, tak? – Rafael zadał grzecznościowe pytanie. Kiedy skinęłam głową wprowadził mnie do biura, w którym wcześniej rozmawialiśmy.
– O czym chciałaś ze mną porozmawiać? – zapytał wskazując mi krzesło.
Usiadłam. Nagle głupio mi było wypytywać się o ową Elizę. Policjant pewnie oczekiwał informacji o przestępcach. Mimo to zaczerpnęłam powietrza i wyrecytowałam pospiesznie:
– Kim jest Eliza, o której pan wspominał wcześniej? – natychmiast oblał mnie rumieniec. Skuliłam się i spuściłam wzrok.
Mężczyzna nie wydawał się zaskoczony pytaniem. Podszedł do okna i zapatrzył na dzieci jeżdżące na rowerach.
– Czułem, że nie chodzi o śledztwo. Eliza to moja córka – spojrzał na mnie w sposób, który kazał zapytać:
– Dlaczego w gazetach pisali, że nie żyje?
Skinął głową. Podszedł do fotela stojącego w kącie i usiadł na nim. Splótł palce i powiedział spokojnie, zupełnie jakby powtarzał tą kwestię już milion razy:
– Była bliska śmierci. Spotkała ją podobna sytuacja, co ciebie i twoją koleżankę. Nakryła dwóch złodziei podczas próby uprowadzenia konia. To było na zawodach, bo widzisz – spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko – też jeździła konno. Dwukrotnie startowała w WKKW*. Była jedną z najlepszych młodych zawodników. Aż do wypadku. Kiedy zobaczyła, że dwaj mężczyźni chcą uprowadzić konia, starała się im przeszkodzić. Po opisie, mam prawo przepuszczać, że byli to ci sami, z którymi ty miałaś do czynienia. Podczas szamotaniny, jeden z nich w nią strzelił – Rafael schował twarz w dłoniach. O ile do tej pory opowiadał spokojnie, teraz sprawiał wrażenie osoby, która zaraz się rozpłacze. – Straciła przytomność, ale ludzie zwabieni hałasem, uratowali konia. Eliza cudem przeżyła. Za uratowanie zwierzęcia zapłaciła jednak wysoką cenę. Musi jeździć na wózku inwalidzkim, do końca życia nie może chodzić. Tamtej nocy straciła wiele. Nie może już jeździć konno, jak kiedyś. Szanse na karierę zniknęły. Mimo to, nie odcięła się od tych zwierząt. Ma znajomą, która zajmuje się hipoterapią. Spotykają się dwa razy w tygodniu i wtedy Eliza wsiada na konia. Jednak, to nie to, co kiedyś – westchnął.
Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której nie mogę jeździć konno, a nawet chodzić. Dopiero teraz w pełni dotarło do mnie, jak ryzykowałyśmy z Susan wychodząc wtedy z domku.
– Na pewno było jej trudno – wykrztusiłam w końcu.
Skinął głową.
– Było. Ale już się otrząsnęła. Miała wtedy dziewiętnaście lat. Teraz ma dwadzieścia jeden. – Zaczął się przechadzać po pomieszczeniu.
Pomyślałam, że dwa lata, to mało na dojście do siebie po takim wypadku. Przynajmniej dla mnie. Nie jestem pewna, czy ja potrafiłabym się otrząsnąć po dziesięciu latach.
– Nie myśl, że opowiedziałem ci to bezpodstawnie. Chcę, byś była świadoma niebezpieczeństwa. Musimy ich znaleźć – zacisnął wargi. Był naprawdę zdeterminowany.
Niespodziewanie wstałam. Nie chciałam, by musiał wracać do tamtych chwil. Dowiedziałam się co chciałam, a nawet więcej. Powinnam zostawić go w spokoju.
– To ja może już pójdę. Dziękuję za opowiedzenie mi tej historii – naprawdę nie czułam się pewnie w jego towarzystwie. Chciałam wrócić do domu i przemyśleć wszystko na spokojnie.
Przeszył mnie wzrokiem.
– Zrozumiałaś, co chciałem ci przekazać? – zapytał.
Skinęłam głową.
Chyba jednak nie wyglądałam przekonująco, bo dodał:
– Wcześniej z nią rozmawiałem. Chętnie się z tobą spotka. Dokładniej ci opowie, co wtedy się zdarzyło. Może wtedy zmienisz zdanie i coś sobie przypomnisz.
Byłam autentycznie zaskoczona.
– Na pewno tego chce? – zdziwiłam się. Ja tego pragnęłam, ale czy Elizie naprawdę podoba się wizja powrotu do bolesnej przeszłości?
– Mówiła, że chce. Powiedz tylko kiedy.
Nad tym nie musiałam się długo zastanawiać.
– Mogłaby przyjechać do stajni „Dębowy liść" w środę popołudniu? – zapytałam. Tego dnia Kaja jechała do spa, więc nie będzie nam przeszkadzała.
Rafael otworzył szare drzwi.
– Powinno jej pasować. Do zobaczenia.
Wyszłam. Prawie natychmiast usłyszałam za plecami szczęk metalu. Policjant też miał dużo do przemyślenia.
Wolnym krokiem skierowałam się do wyjścia z komisariatu. Minęło mnie mnóstwo ludzi, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy byli czymś zajęci. Miałam czas na rozmyślenia.
******************
*WKKW - Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego. Olimpijska konkurencja jeździectwa, jeden z najbardziej widowiskowych konkursów związanych z końmi.
Łooo! Wróciłam! Długo mnie nie było, ale teraz jestem i mam więcej czasu. Postaram się częściej wstawiać rozdziały, bo wiem, że ostatnimi czasy trochę zaniedbuję tę książkę.
Tak z innej beczki, mam już dwudziestu pięciu obserwatorów, więc może chcecie z tej okazji jakiś special? Piszcie swoje pomysły.
Pozdrawiam serdecznie,
WildAntka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro