Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6| Kotka, Myszka, Serek i wielki powrót wkurzających nicponi

Źrebaczek był cudowny. Cały kary, wyjątkiem było jedno ucho, na którym widniała duża biała plama.

Przyglądałyśmy się mu z zachwytem.

– Jest piękny – powiedziała Susan. Sekundę zajęło jej przypomnienie sobie, że jest zła na brata. – Oczywiście ja bym go nazwała inaczej.

Simon spojrzał na nią rozbawiony.

– Jak? – zapytał. – Plamek?

Jego siostra zamyśliła się.

– Nie. Bardziej oryginalnie – zauważyła świdrujący wzrok brata i dodała po prostu – lepiej.

Merissa wcale się im nie przysłuchiwała. Dziwne, bo zazwyczaj chłonęła każde słowo Simona, nawet mruknięcie.

– Co z nim będzie? Zostanie tutaj? – pogładziła chrapki młodego konika, który podszedł do niej zaciekawiony.

Chłopak nie odparł od razu.

– Nie wiem. Raczej go sprzedadzą – powiedział w końcu.

Issa pokiwała głową.

– Spodziewałam się tego. Ale szkoda. Wygląda na odważnego konia, który lubi podejmować wyzwania. Idealnie by się nadawał do crossu...

Przytaknęłam jej.

– Pewnie masz rację, ale to zależy od tego jak skacze i czy jego upodobania nie zmienią się wraz z wiekiem. Pamiętaj, że na razie ma ledwo dwa dni.

Uśmiechnęła się smutno.

– Jasne.

Callie zauważyła markotną atmosferę.

– Może wyjdźmy na zewnątrz, co? – zaproponowała.

Posłuchałyśmy się jej, a Simon został w środku. Musiał przygotować do jazdy kilka koni.

Przed stajnią krzątało się wiele osób. Kiedy tylko przekroczyłyśmy próg złapała nas ciotka Susan i Simona.

– Dziewczynki kochane, dobrze, że was znalazłam – powiedziała nie zauważając Kai. – Weźcie proszę tamtą piątkę dzieciaków – wskazała kopystką trzymaną w dłoni – w teren. Tylko pół godzinki. Do spalonego dębu i z powrotem. Ja mam mnóstwo pracy, dzięki za pomoc! – i już jej nie było. Pobiegła w stronę młodej amazonki, by ratować ją przed 'zabójczym' ogłowiem.

– Naprawdę jest zabiegana – stwierdziłam. – Nawet nie dała nam czasu na odpowiedź.

Susan wzruszyła ramionami.

– Co poradzisz? Ale w sumie to nie miałyśmy planu na później, więc czemu by nie pomóc? – zauważyła rezolutnie.

Mruknęłyśmy i dopiero wtedy Kaja uświadomiła nam jedną straszną rzecz.

– Zaraz, zaraz, nie rozpędzajcie się. Ja nie mam zamiaru prowadzić żadnego brudnego konia.

Darowałam jej wykład o czystości tych zwierząt i od razu przeszłam do sedna.

– Przecież ci nie damy wodzy do ręki.

Issa rozejrzała się dookoła.

– Chyba trochę nie mamy wyboru – przypomniała.

Miałam ochotę wyłożyć im tysiąc-jeden powodów, dla których Kaja nie może prowadzić konia, ale na tym się skończyło. Usłyszałyśmy dziecięcy krzyk i szybko się obejrzałyśmy na naszych nowych podopiecznych. Stali dziesięć metrów dalej. Szczuplutka dziewczynka stała pod szyją kucyka trzymając szczotkę do grzywy i panikowała. Podbiegłyśmy do niej prędko.

– Co się dzieje? – zapytała Susan.

Dziewczynka wskazała na konia i powiedziała cichutkim głosikiem:

– On chciał mnie kopnąć.

Z niedowierzaniem spojrzałam na Winniczkę – starego kucyka, który nie bez powodu nosił swoje imię.

– Przede wszystkim powinnaś wyjść spod jej szyi – pouczała ją Susan.

– A najlepiej w ogóle tam nie wchodzić – mruknęła Kaja. Na szczęście mała tego nie usłyszała.

Susan zapanowała nad sytuacją, a ja przyjrzałam się naszym młodym jeźdźcom.

Dziewczynka, z którą rozmawiałyśmy przypominała wyglądem myszkę. Miała jaśniutkie włosy i za duże szare bryczesy. Dodatkowo sprawiała wrażenie kogoś, kto woli zostać niewidzialnym przez jak najdłuższy czas.

Ze zdziwieniem zauważyłam rodzeństwo, którym zajmowała się wczoraj Callie. One też je zobaczyła, bo skrzywiła się nieznacznie. Robert także ją spostrzegł. Szepnął coś do siostry i wyszczerzył się w kierunku mojej przyjaciółki.

– Co tu robicie? – zapytała szorstko Callie.

Chłopiec wcale nie przejął się jej tonem głosu.

– Mamusia zapisała nas na dodatkową jazdę, bo skończyliśmy pierwszą klasę z dobrym wynikiem – powiedział z dumą wypinając pierś.

– Cudownie – spławiła go dziewczyna. – A mógłbyś się łaskawie zająć Stokrotką? Chyba właśnie zjada twoją modną koszulkę – rzeczywiście, kucyk starał się odgryźć fragment luźnej bluzki Roberta. Według mnie, to dobrze. Ubranie było takie brzydkie, że dziura tylko by je ozdobiła.

Za rodzeństwem uwijał się pulchny chłopczyk z burzą rudawych włosów. Twarz miał oznaczoną bliznami, pewnie po ospie. Natychmiastowo skojarzył mi się z dziurawym serem.

Ostatnią członkinią zastępu była wysoka dziewczyna ubrana na czarno. Miała długie proste włosy i lekko skośne, zielone oczy. Ze sposoby poruszania i wyglądy przypominała mi kota.

– Pomożesz mi z siodłem? – zapytał się mnie Serek.

– Pewnie – odparłam i przejęłam przedmiot od niego. Zarzuciłam je nad grzbietem Cukierka i zapięłam popręg.

– Zajmiesz się podogoniem? – zapytałam.

Pokiwał głową i z zapałem zabrał się do zapinania pasków. Na nieszczęście, w momencie gdy podnosił ogon kuca, ten stwierdził, że musi zrobić kupę. Zanim Serek się spostrzegł, już miał ręce brudne od śmierdzącej materii. Skrzywił się z obrzydzeniem.

– Pójdź umyć ręce pod kran – poradziłam mu starając się zachować powagę. Kiedy odszedł skinęłam na Kaję.

– Przy drzwiach do stajni stoi tajemniczy przyrząd do zbierania kup – poinformowałam ją. – Skorzystaj z niego i sprzątnij tu.

Wygłosiła kilka komentarzy, ale z uwagi na dzieciaki poszła zrobić to, o co ją prosiłam.

Założyłam ogłowie Cukierkowi wsłuchując się w głośną wymianę zdań Roberta i Callie. Tematem przewodnim tej konwersacji było oczywiście pytanie 'czy będziesz moją dziewczyną' oraz uzasadnienia, dlaczego warto. Kiedy skończyłam, zauważyłam, że Kotka przymierzała się do wskoczenia na konia, już miała jedną nogę w strzemieniu. Szybko wybiłam jej ten pomysł z głowy, ale wtedy pojawił się kolejny problem. Angelika uparła się, że Lusia nie jest dla niej odpowiednim koniem, a Merissa nie mogła jej uświadomić jej, że za późno na zmianę zdania. Dokładnie w tym momencie pojawił się Serek cały zachlapany. Zaczął się skarżyć, że kran nie działa tak jak powinien. Kiedy ja z nim dyskutowałam, Susan starała się przekonać Myszkę, że Winniczka jej nie kopnie.

Nie ma co. Zapowiadał się całkiem ciekawy teren.

***************

Ten rozdział jest tak jakby wprowadzeniem do kolejnego. Zapomniałam co chciałam tu jeszcze napisać, więc kończę ten akapit.

Piszcie co o nim sądzicie i zostawiajcie gwiazdki. Zapraszam do zaobserwowania mnie, to może się okazać przydatne;)

Pozdrawiam,

WildAntka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro