Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 30 ] ❝ Tajemnice wychodzą na jaw ❞


ANIA

               — Jak było na randce z Gilbertem? — zapytała Diana ze złośliwym uśmieszkiem, kiedy szłyśmy przez Cotton On.

— Miałaś prawie cały tydzień na zapytanie o to i postanowiłaś zapytać teraz? — spytałam, nadal zastanawiając się, jakim cudem wytrzymała tak długo.

Wzruszyła ramionami, a na jej twarz wkradł się porozumiewawczy uśmieszek.

— Dobre rzeczy zdarzają się tym, którzy czekają. — Wzięła ze stojaka czerwony sweter i odwróciła ode mnie wzrok. — Poza tym, domyśliłam się, że gdyby coś poszło nie tak, wszyscy by już o tym rozmawiali.

Nie mogłam powstrzymać mojej szczęki, która opadła zszokowana. Czy ona naprawdę myślała, że coś mogło pójść nie tak? Czy to nie oni dokuczali nam, że powinniśmy być razem przez kilka ostatnich miesięcy?!

— Dlaczego myślałaś, że coś mogło pójść nie tak? — zapytałam, nie mogąc powstrzymać mojej ciekawości.

Usłyszałam, jak upuszcza ubranie, a plastikowy wieszak uderza z łoskotem o podłogę.

— Och, um... Bez powodu—

— Diano, powiedz mi, co wiesz.

Przerwałam jej, zanim zdążyła wypowiedzieć choćby jedno z tych kłamstw, które kłębiły się w jej głowie.

— Po prostu... Janka powiedziała mi, że Billy pracuje w kinie podczas ferii...

Przez moją głowę zaczęło przepływać milion myśli na sekundę. Na początku pomyślałam, że pewnie się z nim minęliśmy. Właściwie to już otworzyłam usta, by się sprzeciwić.

Ale wtedy coś w mojej głowie kliknęło.

Gilbert zamawiał swoje jedzenie przez prawie dwadzieścia minut. Jego żałosna wymówka o tym, że zgubił się w poszukiwaniu łazienki, ciągle rozbrzmiewała w mojej głowie, aż w końcu coś sobie uświadomiłam.

— Gilbert... O-on... Okłamał mnie — wymamrotałam, nie będąc w stanie uwierzyć nawet własnej siebie.

Byliśmy razem ledwo ponad dwa tygodnie, a on już mnie okłamał.

Natychmiast ogarnęło mnie zranienie, gdy myślałam o każdej obietnicy, którą sobie złożyliśmy, a on tak po prostu zniszczył je tym jednym kłamstwem. Ale prawdziwym pytaniem było dlaczego?

— Aniu... Przepraszam, nie chciałam...

— Nie. To nie twoja wina. Ja... Szczerze mówiąc, po prostu chcę wiedzieć, dlaczego to zrobił.

Wyglądała na niesamowicie zmieszaną, gdy podnosiła sweter z podłogi. Następnie odwiesiła go z powrotem i ułożyła dłoń na moim ramieniu w geście pocieszenia.

— Co się stało? — zapytała cicho.

Głośno przełknęłam ślinę i pokręciłam głową, jednocześnie zbierając się na odwagę.

— Ja... Weszłam do kina, a on poszedł po jedzenie. Zajęło mu to jakieś dwadzieścia minut, a kiedy zapytałam, co się stało, powiedział, że zgubił się przy poszukiwaniach łazienki.

Diana prychnęła z niedowierzaniem.

— Łazienka jest dosłownie zaraz obok sklepiku.

Kiwnęłam głową.

— Dokładnie. Więc... Dlaczego mnie okłamał?

Diana na chwilę zamilkła, by się nad tym zastanowić.

— Może po prostu wpadł na Billy'ego i nie chciał cię martwić?

Wiedziałam, że pewnie miała rację, ale i tak nie mogłam powstrzymać się od myślenia, że jako jego dziewczyna powinnam to wiedzieć, bo to pewnie wpłynie również na mnie.

Zmrużyłam zirytowana oczy i wróciłam wspomnieniami do tego dnia na polu, kiedy obiecał mi, że pomiędzy nami nie będzie żadnych tajemnic. Oczywiście, obiecywał prawie tak samo dobrze, jak kłamał.

— Diano, zaczynam mieć wątpliwości — przyznałam po krótkiej chwili.

Jej oczy natychmiast szeroko się otworzyły, a na jej twarzy wstąpił szok.

— Dlaczego?! — zawołała. — Co się stało? Myślałam, że go kochasz, a oczywiste jest, że on kocha ciebie.

Westchnęłam i potarłam skronie.

— Kocham go, Diano... Po prostu nie chcę znowu mieć złamanego serca.

Pochyliła się, by objąć mnie ramionami.

— Gil to dobry facet, Aniu. Nigdy by cię nie zranił — zapewniła mnie.

Musiałam przyznać, że prawie rozwiała wszystkie moje wątpliwości... Ale przypomnienie, że skłamał mi prosto w twarz, ciągle odtwarzało się w mojej głowie.

Powoli otworzyłam oczy, gdy tylko usłyszałam, jak ktoś krzyczy na chłopaka na kasie w pizzerii.

— Zamówiłem pepperoni, a nie te śmieci! — Starszy mężczyzna wydzierał się najgłośniej, jak tylko mógł.

Blond włosy, umięśniona sylwetka i zaciśnięta szczęka. Nawet nie musiał się odwracać, bym wiedziała, że to Billy.

Diana jeszcze nie zauważyła, w jakim kierunku patrzę, więc wróciła do zakupów, zostawiając mi mnóstwo czasu na obserwowanie i rozmyślanie.

Dlaczego o pracuje tutaj i w kinie? Oczywiście, potrzebuje pieniędzy, ale na co?

Chęć podejścia tam była silniejsza niż moje opory. Nawet nie patrząc na zajętą Dianę, upuściłam wszystkie ubrania, które trzymałam. Następnie zabrałam tylko telefon i portfel, zanim wyszłam ze sklepu, kierując się prosto do pizzerii.

Zanim dotarłam na miejsce, starszy mężczyzna został swoje poprawne zamówienie, a Billy porządkował pieniądze kasie. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że ktoś przed nim stoi, jednak nawet nie podniósł głowy.

— Witam w Pizza Shack, co mogę po—

Nagle nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, a na jego twarzy pojawiła się kwaśna mina.

— Czego chcesz, ciasteczko? — wymamrotał i wrócił do swojej pracy, nie zaszczycając mnie kolejnym spojrzeniem.

Gniew zaczął budować się wewnątrz mnie, jednak odepchnęłam go od siebie, by zadać pytanie, na które bardzo chciałam poznać odpowiedź.

— Chcę wiedzieć, dlaczego mój chłopak wczoraj okłamał mnie, że nie rozmawiał z tobą przy kasie w kinie — syknęłam, starając się powstrzymać wszelkie negatywne uczucia.

Zaskoczona obserwowałam, jak zamarł w miejscu i powoli popatrzył na mnie z uśmieszkiem.

— Problemy w raju? — mruknął z aż zbyt zadowolonym uśmiechem.

— N-nie... To znaczy... Cóż, chyba tak. Ale on myśli, że niczego się nie domyślę.

Billy powoli kiwnął głową, jakby intensywnie nad czymś rozmyślał. Przez chwilę nie widziałam w nim nic toksycznego ani zagrażającego. Byłam jedynie dziewczyną, która zadawała chłopakowi pytanie, nie mieszając w to żadnych dram.

Ku mojemu zaskoczeniu, to poprowadziło mnie do zastanawiania się, dlaczego w ogóle Gilbert tak bardzo go nienawidzi.

— Więc dlaczego przyszłaś do mnie? — kontynuował, jednak jego głos nie był wściekły, ani niemiły.

Byłam tak zszokowana jego miłą postawą, że nie byłam pewna, co powiedzieć.

— Chcę wiedzieć, co mu powiedziałeś i... Nie wiem... Chyba po prostu pomyślałam, że jeśli ktoś ma wiedzieć, dlaczego mnie okłamał, to będziesz to ty — przyznałam i spuściłam wzrok, by ukryć moje zawstydzenie.

Jego spojrzenie nie opuściło mojej twarzy, podczas gdy myślał nad odpowiedzią.

— Może porozmawiamy na zapleczu? — zaproponował, wskazując na małe pomieszczenie za kuchnią.

Otworzyłam usta, by od razu mu odmówić, ale wtedy uświadomiłam sobie, że jeśli z nim nie porozmawiam, to być może nigdy nie dowiem się, dlaczego Gilbert mnie okłamał. Wodziłam wzrokiem między niczego nieświadomą Dianą w sklepie a Billym.

— Dobra — wymamrotałam i przepchnęłam się obok niego, by przejść do pokoiku.

Billy ruszył za mną. Na początku spodziewałam się, że zrobi coś głupiego, przez co poczuję się jak idiotka, ale zaskoczył mnie, gdy po prostu oparł się o ladę i poluzował swój fartuch.

— Jak wiesz, ja i Gilbert przez jakiś czas się przyjaźniliśmy — zaczął z poważną miną. — Ale kiedy się poznaliśmy, nie byłem... Zbyt miłą osobą. Właściwie, gdybyś przeprowadziła się tutaj w tamtym czasie, pewnie byłbym dla ciebie wredny przez cały czas.

Fakt, że był świadomy swoich błędów, mnie zmylił. Nawet Gilbert nie miał odwagi, by przyznać, kiedy zrobił coś źle.

— Ale w każdym razie, byłem o niego zazdrosny, gdy zaczęliśmy liceum. Był popularny, dziewczyny się za nim uganiały, nawet nauczyciele go kochali. Pewnego dnia zrobiłem się taki zazdrosny, że próbowałem przekonać Karola i Moody'ego, że porzuci ich, by kumplować się z innymi ludźmi — wytłumaczył. — Ale okazało się, że Gilbert to podsłuchał i powiedział wszystkim, co mu zrobiłem. Od tamtej pory nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić.

Z całych sił starałam się powstrzymać moją litość, ale nie mogłam powstrzymać mojej smutnej miny. Może jednak nie jest taki zły, jak wszyscy uważają?

— Więc... — kontynuował. — Naprawdę się wkurzyłem i zacząłem wyżywać. To wtedy Cole przeniósł się do naszej szkoły. Był tym... Niewinnym, miłym, kreatywnym gościem, który nie zrobił nic źle. Ale kiedy dowiedziałem się, że jest gejem... Pomyślałem, że mogę tego użyć, by mu dokuczać. Chciałem, by choć jedna osoba wiedziała, jak się czułem. W końcu zaczął mnie nienawidzić, widziałem to w tych niebieskich oczach, za każdym razem, gdy tylko na mnie patrzył. Potem jakoś się tak potoczyło, że pod koniec roku Gilbert pobił mnie za to, że powiedziałem coś głupiego o jego tacie, a potem miałem poparzenie drugiego stopnia na uchu, gdy zniszczyłem rzeźby Cole'a.

A więc to dlaczego Cole tak bardzo go nienawidzi...

Ale Billy mówił o Cole'u w taki sposób jakby go... Podziwiał?

— Więc w końcu wysłali mnie do szkoły dla problematycznej młodzieży w Kalifornii. Moi rodzice nawet nie zastanowili się dwa razy nad odesłaniem mnie. Ale szczerze mówiąc, cieszę się, że to zrobili. Dzięki temu miałem dużo czasu na myślenie, a kiedy dowiedziałem się, że wracam do domu, obiecałem sobie, że nie zbliżę się do Gilberta, ani do jego przyjaciół. Ale wtedy przyszła do mnie Józia i próbowała na nowo ożywić nasz związek, a to doprowadziło do jazdy na łyżwach i teraz jesteśmy tutaj. Ciągle powtarzam sobie, że się zmienię, ale w Blythcie jest coś, co chyba już zawsze będzie mnie nawiedzało.

Dopiero gdy przez kilka minut nic nie mówił, uświadomiłam sobie, że nic więcej z niego nie wyciągnę.

— Więc dlaczego mnie nienawidzisz—

— Już mówiłem o tym Gilbertowi. Nie nienawidzę ciebie, nienawidzę jego. Ale skoro jesteś mu taka bliska, instynktownie wyżywam się na tobie — wytłumaczył, jakby to było oczywiste.

Powoli pokiwałam głową, próbując wymyślić, co powinnam powiedzieć po tym, jak praktycznie opowiedział mi o całym swoim życiu.

— Słuchaj — zaczął, powstrzymując mnie, zanim zdążyłam otworzyć usta. — Nie wiem, dlaczego Gilbert cię okłamał. Może powinnaś go o to zapytać. Chyba po prostu pomyślałem, że powinnaś usłyszeć obie historie, zanim zdecydujesz, kto jest zły, a kto dobry.

Podniosłam spojrzenie, by nawiązać z nim kontakt wzrokowy i poszukać w jego oczach złych zamiarów lub manipulacji. Jednak, kiedy on popatrzył na mnie, znalazłam jedynie rany ukryte na załamanym chłopaku z okropną przeszłością. W pewien sposób... Przypominał mi mnie, kiedy patrzyłam w lustro.

— Dziękuję — wymamrotałam w końcu, odwracając wzrok.

Kiwnął głową.

— Nie ma za co. Szczerze mówiąc to po prostu mi przykro, że cię w to wszystko wciągnąłem — przyznał powoli. — Pomyślałem, że mogę zranić go poprzez ciebie, ale... Chyba nie ma sensu. Przeszłaś przez jeszcze gorsze rzeczy, więc nie wiem, czy byłbym w stanie cię złamać, nawet jeśli bym próbował.

Głęboko w sobie czułam, że chociaż mówił prawdę... Jednocześnie coś przede mną ukrywał. Jednak postanowiłam nie naciskać, bo miałam już wystarczająco dużo informacji.

— M-muszę pójść znaleźć Dianę — powiedziałam, zaczynając iść w kierunku drzwi.

Chłopak pokiwał głową za zrozumieniem, a następnie otworzył przede mną drzwi i wrócił za ladę, przy której czekało już co najmniej pięć osób.

— Po prostu... Proszę, nie mów Gilbertowi, że ci o tym powiedziałem — zawołał za mną. — Przeżyję z tobą w pobliżu, ale nie jestem pewny, czy kiedykolwiek będę mógł mu wybaczyć.

Zaczęłam nad tym rozmyślać, aż w końcu kiwnęłam głową. Wtedy odwrócił się do klientów, a ja wróciłam do sklepu, by znaleźć Dianę.

— Hej, gdzie byłaś? — zapytała, gdy tylko do niej podeszłam.

Ciemnowłosa dziewczyna miała przewieszone przez ramię mnóstwo ubrań gotowych do kupienia, więc postanowiłam nie mówić jej prawdy, skoro i tak nie zauważyła mojej nieobecności.

— Przymierzałam coś — skłamałam przez zaciśnięte zęby.

— Spodobało ci się? — zapytała i odwróciła się, by przyłożyć koszulkę do ciała oraz obejrzeć się w lustrze.

Wykorzystując jej nieuwagę, odwróciłam się, by popatrzeć na Billy'ego, który nadal obsługiwał ludzi w Pizza Shack.

— Tak — przyznałam. — Właściwie to mnie zaskoczyło.

— Świetnie! — Obróciła się z szerokim uśmiechem. — Zapłacę za to i możemy iść.

Kiwnęłam głową i ruszyłam za nią do kasy, chociaż z mojego umysłu nigdy nie znikał złamany, blondwłosy chłopak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro