Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 19 ] ❝ W twoich ramionach ❞


kolejna niespodzianka 🖤



               — Shh... — wyszeptał ktoś nade mną. — Nie mówcie zbyt głośno, bo ich obudzicie.

— To ty nas obudziłeś, żeby porobić zdjęcia! — zauważył ktoś inny.

— Zamknijcie się i napawajcie tym momentem, dopóki trwa.

Zbyt wykończona, by przejmować się tym, co dzieje się w moim śnie, cicho westchnęłam i mocniej przytuliłam się do poduszki.

— O mój Boże! — syknął znajomy głos. — Czy ona właśnie—

— Tak, dokładnie! — pisnął ktoś inny.

Nagle rozległ się głośny huk, na co podskoczyłam, a ktoś niedaleko cicho jęknął.

— Ty idioto, dlaczego spadłeś z łóżka?! — Tym razem ktoś krzyknął.

— Bo chciałem mieć lepszy widok—

Nagle wszyscy zamilkli, gdy moja poduszka się poruszyła.

— Co tutaj się dzieje?! — warknęła, nieświadomie zaciskając wokół mnie ramiona.

Podświadomie uśmiechnęłam się przez to, jaki dziwny był mój sen. Poduszka z rękami? Cóż, przynajmniej jest miękka. To prawdopodobnie najbardziej miękka poduszka, jaką kiedykolwiek miałam.

Westchnęłam w nią i jeszcze mocniej się wtuliłam. Miękki przedmiot nagle głośno sapnął, jakby coś sobie uświadomił.

— J-jak długo tak leży? — wyjąkała szeptem poduszka. Jej głos był tak głęboki, że poczułam przyjemne ciepło w brzuchu.

— Obudziliśmy się jakieś pięć minut temu, ale pewnie zaczęliście się przytulać w nocy — wyjaśnił ktoś.

Poczułam, jak poduszka się rozgrzewa, choć jej ramię nadal stabilnie podtrzymuje moje plecy.

— P-powinniśmy ją obudzić? — zapytał ktoś po drugiej stronie pokoju, próbując powstrzymać śmiech.

Osoba, która upadła na podłogę wyszeptała:

— Zwariuje, gdy dowie się, że przytula Gilberta.

Chwila... Gilberta?!

Gwałtownie otworzyłam oczy, gdy tylko uświadomiłam sobie, że to, co właśnie usłyszałam, nie było snem. Kiedy tylko zobaczyłam, w jakiej jestem sytuacji, wpadłam w panikę.

Zaplątana w prześcieradło oderwałam się od miękkiej piersi Gilberta. Natychmiast spadłam z łóżka, próbując zrzucić z siebie prześcieradła oraz koce.

Przez to wylądowałam na kimś, kto już leżał na podłodze. Jak najszybciej zdjęłam koc z głowy i otworzyłam oczy, by zobaczyć pod sobą uśmiechniętego Jerry'ego.

— Dzień dobry, Aniu. — Posłał mi rozbawione spojrzenie.

Całe moje ciało zalało się szokiem i zmieszaniem, kiedy zeskoczyłam z niego i zaczęłam iść przez pokój, dopóki nie dotarłam do samego rogu.

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że wszyscy w pokoju patrzą na mnie z uśmiechem. Wszyscy, oprócz Gilberta, który siedział na łóżku ze zszokowaną, zarumienioną twarzą.

— C-co wy wszyscy robicie?! — krzyknęłam, próbując skupić wszystkie myśli do kupy.

— Najwidoczniej obserwujemy, jak tworzycie moją siostrzenicę lub siostrzeńca — stwierdził Jerry, wychodząc spod wszystkich prześcieradeł, które zostawiłam na podłodze.

Z szeroko otwartymi oczami i zdezorientowaniem obserwowałam, jak Cole zbliża się do mnie z głupim uśmieszkiem oraz telefonem w ręce.

Ostrożnie zerknęłam na ekran i zobaczyłam, że wstawił nowe zdjęcie. Wyjęłam telefon z jego ręki, by zobaczyć najbardziej przerażający obraz, jaki kiedykolwiek widziałam!

Właśnie tam, na jego profilu, z ponad tysiącem polubień, znajdowało się zdjęcie moje i Gilberta, gdy przytulaliśmy się w jego łóżku. Owijałam ramiona wokół jego tułowia, a moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej, podczas gdy jego ręce są owinięte wokół moich pleców i talii, mocno mnie do siebie przyciągając.

Co gorsza, oboje mieliśmy aż zbyt zadowolone uśmiechy.

Nie mogłam powstrzymać się od krzyku, a następnie rzuciłam mu telefonem w twarz i otworzyłam drzwi, potykając się w przejściu. Usłyszałam, jak komórka uderza w twarz Cole'a, który jęczy z bólu.

Dojście do pokoju, w którym czekały na mnie trzy uśmiechnięte dziewczyny, zajęło mi dosłownie kilka sekund.

Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, zaczęłam się hiperwentylować i zsunęłam po ścianie.

— Chyba Cole pokazał ci zdjęcie, co? — Uśmiechnęła się Diana, rozczesując swoje włosy.

Szybko popatrzyłam na nią z czystą furią i stanęłam na nogi.

— JAK ON MÓGŁ MI TO ZROBIĆ?! — krzyknęłam, prawdopodobnie wystarczająco głośno, by chłopcy usłyszeli, choć naprawdę mnie to nie obchodziło. — NIE WYSTARCZYŁO, ŻE MUSIAŁAM SPAĆ OBOK TEGO PÓŁGŁÓWKA, TO JESZCZE COLE ZROBIŁ NAM ZDJĘCIE I MAM PRZEZ TO OCHOTĘ GO UDUSIĆ!

Widziałam, że Tillie szybko podnosi rękę w trakcie mojego gniewnego monologi, prawdopodobnie chcąc przypomnieć mi, że ściany są cienkie, ale uciszyłam ją wyłącznie spojrzeniem.

— I TO NAWET NIE MOJA WINA, ŻE WYLĄDOWALIŚMY W TAKIEJ POZYCJI! GDYBYM NIE ZOSTAŁA WYZWANA, BY TAM SPAĆ, TO NIGDY BY SIĘ NIE WYDARZYŁO! — stwierdziłam, nerwowo chodząc po pokoju.

— Um, Aniu... — wyszeptała Diana. — Jesteś pewna, że nie ma żadnej, nawet najmniejszej, możliwości, że wylądowaliście w takiej pozycji, bo tego chciałaś?

Po raz chyba pięćdziesiąty wykrzyknęłam:

— NIE LUBIĘ GO W TAKI SPOSÓB, IDIOTKI! SZCZERZE MÓWIĄC, TO ROZWAŻAM, CZY NIE UDUSIĆ GO DZISIAJ W NOCY!

— Ale Aniu... — szepnęła Ruby wystarczająco cicho, by żaden z chłopaków nie podsłuchał. — Powiedziałaś Dianie, że ci się podoba... Co się zmieniło?

Natychmiast zamarłam w miejscu i powoli popatrzyłam na Dianę, która z całych sił starała się nie dać pożreć wyrzutom sumienia.

— DLACZEGO DO CHOLERY POWIEDZIAŁAŚ RUBY O NASZEJ PRYWATNEJ ROZMOWIE?! JEŚLI NIE CHCIAŁAM MU POWIEDZIEĆ, TO ZDECYDOWANIE NIE CHCIAŁAM TEŻ, ŻEBYŚ MÓWIŁA JEJ!

Widziałam, jak otwiera usta, by się obronić, ale nie dałam jej na to szansy.

Złapałam swój strój kąpielowy i ubrania, a następnie weszłam do łazienki, trzaskając drzwiami, zanim zdążyła powiedzieć chociażby słowo.



☁️



               Gdy wyszłam z łazienki, wszyscy już wyszli z pokoju i poszli na śniadanie.

Natychmiast zdecydowałam, że wolę siedzieć sama w busie przez pół godziny, niż siedzieć przy stole ze wszystkimi, którzy mnie upokorzyli lub zawstydzili przez ostatnią godzinę.

Złapałam moją torbę i telefon, a następnie ruszyłam w kierunku parkingu. Na całe szczęście, bus już tam stał, więc postanowiłam zająć jakiejś miejsce, po drodze kiwając kierowcy głową.

Jednak kiedy zbliżałam się na tyły, usłyszałam jak ktoś mnie woła.

— Aniu, poczekaj!

Odwróciłam się, by zobaczyć, jak Daniel biegnie w moim kierunku z zażartą miną.

Na początku, gdy zaczął iść przejściem, poczułam się przerażona i winna, że rozmawiam z nim po tym, co powiedział o Gilbercie.

Ale wtedy wydarzenia z dzisiejszego poranka przeleciały mi przed oczami i wszelkie obietnice, które złożyłam Gilbertowi, zniknęły.

— Hej. — Uśmiechnęłam się najszczerzej, jak tylko potrafiłam. — Wiem, że trochę późno pytam, ale chcesz usiąść ze mną z tyłu?

Na jego twarzy natychmiast pojawił się szok, ale dość szybko zastąpił go podekscytowany uśmiech.

— Oczywiście!

Wyszczerzyłam się i natychmiast poczułam wzrastające poczucie winy, które zaczynało budować się w moim brzuchu.

Kiedy szliśmy na tył busa, by zająć miejsca, starałam się jak najbardziej unikać rozmowy z nim.

Po prostu czujesz się źle, że go odrzuciłaś. Tylko dlatego z nim siadasz.

Ludzie powoli zaczęli zbierać się w busie, a zanim się zorientowałam, do środka weszła również cała paczka. Wszyscy po kolei posłali Danielowi pytające i wściekłe spojrzenia. Ale kiedy tylko zobaczyli, jak wyglądam przez okno, odeszli, najwidoczniej uświadamiając sobie, że chcę być sama.

Niedługo po tym, jak wszyscy zajęli swoje miejsca, Gilbert zaczął przechadzać się po przejściu, najwidoczniej mnie szukając.

Kiedy tylko jego spojrzenie wylądowało na Danielu, w jego oczach nie pozostało żadne ciepło.

— Co ty myślisz, że robisz? — zapytał przez zaciśnięte zęby, mocno ściskając szczękę.

Daniel oczywiście nie miał żadnego odruchu ochrony samego siebie, bo jedynie posłał chłopakowi zwycięski uśmieszek.

— Tylko poznaję się z Kordelią — stwierdził, obejmując mnie ramieniem.

Nie mogłam nie wzdrygnąć się, gdy jego ręka dotknęła mojej szyi. W jego dotyku nie było nic troskliwego ani pocieszającego. Czułam się, jakby próbował mnie udusić. Na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy starałam się z całych sił zrzucić jego ramię.

Kiedy tylko Gilbert zauważył mój dyskomfort, podniósł Daniela za kołnierz koszulki z morderczym spojrzeniem.

— Jeśli jeszcze raz tak ją dotkniesz, to nie będą nawet mieli czego zakopać na twoim pogrzebie — warknął.

Zobaczyłam, jak na twarzy Daniela pojawia się szok, ale szybko zamienia się w gniew.

Gwałtownie odepchnął Gilberta od siebie i przerażająco prychnął.

— I co z tym zrobisz, piękny chłoptasiu — syknął. — Nie jesteś jej chłopakiem.

Gilbert trochę się wzdrygnął.

Dlaczego aż tak to na niego wpłynęło?

— Masz rację, nie jestem — wymamrotał, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy ponad jego głową. — Ale to nie powstrzymuje mnie od zrobienia tego.

Zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, Gilbert uderzył Daniela prosto w twarz. Dookoła natychmiast wybuchła panika, podczas której wszyscy próbowali rozdzielić chłopaków, jednak gdy rozległ się dźwięk łamania kości nosowej Daniela, nie mieli już nic do stracenia.

— Gil, przestań, stary! — Karol przekrzyczał hałas, łapiąc przyjaciela za ramiona.

Niestety, to ani trochę nie pomogło. Dalej się bili i uderzali wszystkim, czym tylko mogli.

Ja jedynie stałam nieruchomo w przejściu, niepewna co zrobić i nadal zszokowana, że Gilbert uderzył kogoś w twarz dla mnie.

Ale kiedy usłyszałam, jak Gilbert cicho jęczy z bólu, gdy Daniel wymierzył cios w jego bok, natychmiast do nich podbiegłam. Zszokowani uczniowie siedzieli na swoich miejscach, obserwując całą sytuację, ale nie zwracałam na nich uwagi. W tamtym momencie moją jedyną misją było wyciągnąć Gilberta z tej bójki.

— Daniel, przestań! — krzyknęłam, przepychając się przez wszystkich, aż w końcu stanęłam przed nimi.

Zatrzymał się w połowie uderzenia, a chęć mordu w jego oczach zamieniła się w uświadomienie, gdy zobaczył, jak staję naprzeciwko Gilberta.

— Wiesz co? — Prychnął nagle. — Ty też się pieprz. Jeśli będziesz ze mną pogrywać tylko po to, by wywołać u niego zazdrość, to przynajmniej rób to z klasą!

Wściekłość zaczęła buzować w moich żyłach.

— Nawet nie waż się zrzucać tego na mnie! Bardzo chętnie bym się z tobą zaprzyjaźniła, gdybyś przestał zachowywać się jak kutas—

Zanim zdążyłam dokończyć zdanie, moja twarz gwałtownie odwróciła się w bok, a ból przeszył cały policzek.

Zachwiałam się w szoku i wylądowałam prosto w ramionach Gilberta. Dopiero po kilku chwilach uświadomiłam sobie, że zostałam spoliczkowana, a gdy popatrzyłam w górę, zobaczyłam, jak Gilbert patrzy na mnie z czystą miłością i zmartwieniem.

Jednak szybko odwrócił swoje spojrzenie ode mnie i popatrzył na Daniela. Następnie szybko przekazał mnie Dianie i podszedł do swojego celu z wściekłością. Gdy Diana powoli ujęła moją twarz w dłonie, oglądając moją niewielką ranę, zobaczyłam, jak Gilbert popycha Daniela na siedzenia z taką siłą, że aż się wzdrygnęłam.

Diana odciągnęła mnie od miejsca, kierując w stronę siedzeń nauczycieli na samym początku.

Nadal słyszałam stłumione dźwięki kłótni, ale chyba powoli dobiegała do końca.

Kiedy w końcu dotarłyśmy do panny Stacy, wystarczyło jej jedno spojrzenie na mój czerwony policzek, zanim pobiegła na tyły autobusu, bez żadnych wątpliwości chcąc zakończyć bójkę. Diana podążyła za nią, pozostawiając mnie samą.

Właśnie dlatego po prostu tam stało, gdy obrazy kłótni przelatywały mi w głowie.

Co ja właśnie zrobiłam?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro